Rudnik nad Sanem liczy straty

Image

Wciąż trwa szacowanie strat po sobotniej wichurze. Silny wiatr pozrywał linie energetyczne, zrywał dachy i łamał drzewa. Najbardziej ucierpiał Rudnik nad Sanem. Przez kilka godzin strażacy usuwali skutki wichury. Teraz mieszkańcy szacują straty i zastanawiają się jak szybko naprawić uszkodzone budynki.

Silny wiatr jaki przetoczył się w Rudniku nad Sanem w sobotę uszkodził 14 budynków mieszkalnych i gospodarczych. Zerwane zostały dachy, wiele drzew połamało się pod naporem wiatru. Strażacy musieli usuwać połamane konary jak i całe drzewa, które nawałnica wyrwała wraz z korzeniami.

Krajobraz po kilkuminutowej burzy jest zatrważający. Na budynkach widać plandeki, które mają zabezpieczyć mienie mieszkańców przed dalszymi szkodami. Przez wiele godzin energetycy pracowali nad naprawieniem pozrywanych sieci energetycznych. Teraz trwa szacowanie strat i oczekiwanie na ewentualne odszkodowanie. Wstępna wycena opiewa na około 100 tysięcy złotych.

Komentarze

Dodaj swój komentarz

Przed publikacją zapoznaj się z Polityką Prywatności. Pamiętaj ponosisz odpowiedzialność za swój wpis!
By sprawdzić czy nie jesteś bootem, wpisz wynik działania: 1 + 2 =
el.Banan

Kris ja z PZU miałem podobną historię ...
w zeszłym roku zalały mi piwnicę wody gruntowe

mam pełne ubezpieczenie "dom plus" czy jakoś tak ...

byłem ubezpieczony mi.od powodzi i zalania (jak mi się wydawało od wszystkiego co może się w życiu przytrafić)... ale jak się okazało nie od wód gruntowych ...

sąsiadowi śnieg oberwał/załamał daszek przed wejściem ... też dostał zero bo nie odśnieżył daszku :/

...

Jeżeli ktoś z Was ma zamiar się ubezpieczać przed podpisaniem umowy zadajcie z 1000 pytań i dopytajcie o wszystko (najlepiej z dyktafonem) bo gdy coś się przytrafi w waszym mieszkaniu/domu możecie się zdziwić ;(

~Kris

Na te odszkodowania to bym za bardzo nie czekał, jeśli chodzi o PZU.
U mnie wichura uszkodziła dach na budynku gospodarczym w lutym tego roku.
PZU mi odpisało:
1 - wiatr nie wiał z prędkością większą niż 17m/s (tak jakby PZU było na miejscu i mierzyło prędkość wiatru w momencie zrywania dachu. (no chyba, że opierają się na instytutach meteorologicznych umiech )
2 - nie stwierdzono uszkodzeń u innych mieszkańców (sąsiadów).
Choć rzeczoznawca nie był u moich sąsiadów i o nic nie pytał.
A oni nie muszą być w PZU i swoje szkody przecież mogą zgłaszać do innych ubezpieczycieli.
A ja się pytam co jeśli ktoś nie ma sąsiadów w promieniu np. 200m.
To wtedy ten drugi warunek nigdy nie będzie spełniony

Będę pisał odwołanie z prośbą o wyjaśnienie definicji wiatru, pożaru, przepięcia, kradzieży, powodzi, zalania itp. - dlatego bo bardzo można się potem zdziwić. No i oczywiście będę rezygnował z PZU i wszystkim to będę doradzał.