Grzegorz Sudoł nie pobił rekordu

Image

Olimpijczyk z Londynu Grzegorz Sudoł startując w 54 Otwartych Mistrzostwach Stalowej Woli w Lekkiej Atletyce miał nadzieję, że pobije rekord Roberta Korzeniowskiego z 1997 roku…

- Miesiąc temu powiedziałem, że mam kilka startów. Chciałbym w nich pokusić się o próbę pobicia rekordu Polski. Trochę się zmieniły plany, na pewno będę próbował. Zdecydowałem się jeszcze w tym roku na występ na 50 km. 13 października na mistrzostwach Niemiec pomaszeruję na tym najdłuższym dystansie, stąd też bardzo ciężko pracuję. Zobaczymy... Trzy dni temu startowałem na zawodach w Połańcu. Jeszcze nigdy nie miałem w tak krótkim okresie czasu kilku zawodów, praktycznie w odstępnie dwudniowym. Rekord na dystansie 3 km chodem należy już od 15 lat do Roberta Korzeniowskiego. Jak dotąd jest nie do pobicia. Dlaczego? - Jest to dystans, który na pewno chodzi się rzadziej niż dystans 5, 10 czy 20, a również 50 km, stąd też zawodnicy jakoś specjalnie się do niego nie przygotowują, dlatego Robert tak bardzo go nie wygórował, stąd też jest szansa, nawet jeśli może nie dziś, ale może w perspektywie 2-3 lat, żeby ktoś ten rekord poprawił. Jak ocenia Pan swój występ na igrzyskach olimpijskich? Co poszło nie tak? - Analizowaliśmy z trenerem co było nie tak pod kontem startu na 20 km. Praktycznie każdy trening niósł za sobą często niespodziewane rezultaty. Rozpędzałem się bardzo szybko, wszystko wyglądało bardzo fajnie. Z perspektywy czasu myślę, że nie odpoczęliśmy do końca. Pojechałem potem na 10. dniowe wakacje i nie robiąc nic, leżąc na plaży, opalając się i spędzając czas z rodziną, po prostu po 3 rozruchu nachodziłem rekord życiowy na 3 km. Czułem się naprawdę bardzo dobrze na treningach. To był taki sygnał, że ta forma była, ale może taka stłumiona tym treningiem. Nie było zaznaczonego kilometra na trasie, ciężko było wyczuć to tempo, jakiś punkt odniesienia. Okazało się, że ten właśnie 9 km chińczycy poszli bardzo szybko, odpuściłem, a okazało się, że było to dla mnie zabójstwo, jeśli chodzi o prędkość. Przeszedłem go z prędkością 3:52, czyli mniej więcej tyle, ile chodzę na dystansie 3-5 km, nie 20, i zapłaciłem za to potem, tak jak się to mówi po sportowemu, odcięło mi prąd. Mogłem tak iść jeszcze 5-10 km, ale problem był, żeby utrzymać to tempo w granicach 4 minut no, i stąd trochę dalsze miejsce niż zakładaliśmy. Pojechałem z 22. wynikiem na świecie na dystansie 20 km. Zająłem 24. miejsce, mniej więcej takie, jakie były moje możliwości, powiedzmy w stosunku do całego sezony. Liczyłem po cichu na miejsce w pierwszej 8, a zakładałem, że w pierwszej 16, to będę prawie na pewno. Było to dla mnie ogromne doświadczenie i szkoda po wcześniejszym 7 i 9 miejscu… Na pewno to miejsce nie jest jakieś takie satysfakcjonujące. Za 4 lata na jakim dystansie zamierza Pan startować? - Na 20 km nie chciałbym już startować na igrzyskach olimpijskich. Są młodsi, którzy mają trochę inną szkoła chodzenia, bardziej wynikająca z innej techniki. Ciężko jest nam, tym którzy zaczynali trochę wcześniej, przestawić się jakby i chodzić aż tak szybko, chociażby tak jak chińczycy. To, co robili po drodze, to w ogóle wręcz niemożliwe. Poczekamy, może za kilka lat się okaże, oby nie, że to było na jakimś dopingu, bo jeśli zawodnik idzie po 3:45 na kilometr, wysyła buziaki i macha czapeczką, przybija piątki z publicznością, to nie jest normalne na pewno, bo każdy się musi męczyć na pewnych prędkościach. Chciałbym wrócić na pewno do 50 km. W tym roku to oczywiście wynikało z różnych kontuzji i różnych rzeczy po drodze. Myślę, że na 50 km mam jeszcze coś do udowodnienia. Chciałbym sobie dać 2 lata na udowodnienie, co jeszcze mogę osiągnąć na tym dystansie i w ogóle w sporcie. Jeśli po Mistrzostwach Europy w 2014 wyniki będą zadowalające i będę w czołówce, i będą realne możliwości walki w Rio, to na pewno nie zrezygnuję. Jeśli jednak okaże się, że świat zmienił się tak bardzo, albo np. zdrowie, albo inne czynniki przeszkodzą, to na pewno w 2014 r. zakończę karierę. Czy brał Pan już udział w mistrzostwach Stalowej Woli? - Ostatni raz w 1996 r. startowałem na Otwartych Mistrzostwach Stalowej Woli bijąc rekord stadionu, wtedy też tego województwa. Cieszę się, że jeszcze ja jako sportowiec doczekałem tego, że w Stalowej Woli mamy obiekt tartanowy. Myślę, że przynajmniej 20 lat za późno, ale jak to mówią: lepiej późno niż wcale. Mam nadzieję, że młodzi adepci sportu będą mieli jeszcze większą motywację przychodzić na trening, trenować, rywalizować na najlepszej bieżni, jaka może być pod kątem startu. Mam nadzieję, że ten stadion pomoże temu środowisku na tyle, aby ta lekkoatletyka była jeszcze bardziej mocna i widoczna, a i tak jest ona widoczna w Stalowej Woli, czego gratuluję osobom, które się do tego przyczyniły. Cofnijmy się na chwilę w czasie, jak to się stało, że w ogóle zaczął Pan chodzić? - To był przypadek, biegałem wcześniej, pojechałem na zawody z moim obecnym trenerem panem Janem Ziembą ze Stali Nowa Dęba. Pobiegliśmy na taki marszobieg na 22 km. Tyle miało być, zabłądziliśmy jednak w lasach janowskich i okazało się, że zrobiliśmy 37 km, trzeba było wypoczywać maszerując Wychodziło mi to zdecydowanie lepiej niż kolegom. Zaczęliśmy się ścigać, kto pójdzie do jakiegoś znaku drogowego najszybciej. Trener mnie zapytał czy chciałbym… To się zbiegło z głośną dyskwalifikacją Roberta Korzeniowskiego, to był 1992 rok. Nie do końca mi się to podobało, trener jednak powiedział, że: jeśli ci się nie będzie podobało, to nie będę cię namawiał. Wystartowałem właśnie w mistrzostwach w Stalowej Woli, wygrałem. Zakwalifikowałem się na mistrzostwa makroregionu i tak wyszło, że ani trenerowi nie przeszło, ani mi do dzisiaj, stąd też mogę tu po raz kolejny startować.

Rekord życiowy Grzegorza Sudoła na dystansie 3 km wynosi 11:21.90. Tymczasem rekord Roberta Korzeniowskiego to 11:05.20 (został on ustanowiony w 1997 roku). W Stalowej Woli 26 września 2012 r. olimpijczyk choć osiągnął najlepszy wynik dnia- 11:25, nie poprawił ani swojego rekordu życiowego, ani rekordu Polski.

[MagPie]

Przewiń do komentarzy
















Komentarze

Dodaj swój komentarz

Przed publikacją zapoznaj się z Polityką Prywatności. Pamiętaj ponosisz odpowiedzialność za swój wpis!
By sprawdzić czy nie jesteś bootem, wpisz wynik działania: 1 + 2 =
~psiutek

Wymyślają dla reklamy jakieś dziwne dystanse.
3 km. A dlaczego nie 2300 m?
Albo sprint - 100m chodem.
A dla hardkorowców - 110 m przez płotki. Chodem oczywiście.

~jadzka

No tak taki olimpijczyk to ma pewne miejsce na podium takie mistrzostwa w stalowej to dla niego gradka