Droga do niepodległości naszego narodu

Image

W poniedziałek 5 listopada w Katolickim Uniwersytecie Lubelskim Jana Pawła II w Stalowej Woli odbył się wykład otwarty, który zorganizowano z okazji 94 rocznicy odzyskania niepodległości: Droga do niepodległości Polski. Problemy historyczno-prawne.

- Odzyskanie niepodległości możemy rozpatrywać w różnych aspektach. Można podejmować problemy historyczne, prawne, administracyjne, społeczne, ekonomiczne, gospodarcze. My poświeciliśmy ten wykład dwóm płaszczyznom. Zajęliśmy się problematyką dwóch zasadniczych płaszczyzn, kwestii historycznej oraz odnoszących się do kwestii problemów prawnych i administracyjnych. Ta problematyka coraz częściej jest pomijana, zapominana, zarówno w mediach, jak i w różnego rodzaju opracowaniach historycznych. Liczy się jutro, a zapomina się o przeszłości, a kto nie zna lepszych korzeni, tak naprawdę nie wie kim jest – mówił dr Dominik Tyrawa rozpoczynając wykład.

Dr Artur Lis podczas swojego wystąpienia skupił się na dwóch wybitnych postaciach, które wpisały się w karty polskiej historii, a mianowicie Józefie Piłsudskim i Romanie Dmowskim. Poruszył także tematykę drogi jaką musiał przejść nasz naród, aby odzyskać niepodległość.

- Polacy przelewali krew przez 123 lat i każde pokolenie musiało zobowiązać się, chciało wypełnić się z zobowiązania walki o wolną i suwerenną Polskę. W 1795 r. miał miejsce 3 rozbiór Polski, który doprowadził do upadku Rzeczpospolitej. Mimo tego, że wybitne jednostki Sejmu Czteroletniego planowały różne reformy, które miały uchronić Polskę od upadku, pierwszy, drugi i trzeci rozbiór Polski doprowadził do wymazania Polski z map Europy. Polacy nie pogodzili się z tym upadkiem narodu, dlatego już od pierwszych dni związali swoje nadzieje na wolność u boku Napoleona Bonapartego – mówił Artur Lis.

Jak pokreślił Lis, Napoleon Bonaparte miał tych samych wrogów co i Polska. Walczył z Prusami, Austrią, Rosją. Należy jednak zauważyć, że mimo iż nawet w naszym hymnie narodowym śpiewamy: „Dał nam przykład Bonaparte, Jak zwyciężać mamy”, należy zauważyć, że cesarz francuski patrzył na Polaków przez pryzmat własnych interesów. - Traktował Polaków jak tanie mięso armatnie – mówił dr Lis.

Kiedy w 1815 r. przepadła pierwsza szansa Polaków na niepodległość, pozostała idea przekazana w literaturze, chociażby w „Panu Tadeuszu” Adama Mickiewicza. W 1830 r. kolejne pokolenie rodaków chwyciło za broń.

- Można by zadać pytanie: dlaczego Polacy mimo bohaterskiej walki, mimo kilku zwycięstw odnieśli porażkę. Oczywiście trudno było wygrać z przeważającą siłą armii rosyjskiej. Trzeba pamiętać jednak o naszych błędach, niewciągnięcia do walki chłopów. Mówimy czasami, że historia lubi się powtarzać. Nie wyciągnięto wniosków z działań Tadeusza Kościuszki, nie zaciągnięto chłopów do udziału w Powstaniu listopadowym – mówił Artur Lis.

Lekcja historii, w której uczestniczyli studenci Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego Jana Pawła II w Stalowej Woli oraz młodzież licealna ze stalowowolskich szkół, dawała wiele do myślenia. Może to pokolenie wyciągnie wnioski na przyszłość i nie będzie powielać błędów swoich przodków?

Przewiń do komentarzy













Komentarze

Dodaj swój komentarz

Przed publikacją zapoznaj się z Polityką Prywatności. Pamiętaj ponosisz odpowiedzialność za swój wpis!
By sprawdzić czy nie jesteś bootem, wpisz wynik działania: 1 + 2 =
~Teodor

Watykan przeciwko niepodległości Polski

Po wybuchu I wojny światowej, Watykan nie był zainteresowany odrodzeniem niepodległej Polski w jej historycznych granicach. Roman Dmowski (1864-1939) szukając poparcia dla naszej sprawy, chciał rozmawiać z papieżem Benedyktem XV (1914-1922), ale w kurii rzymskiej odradzano mu poruszanie tej kwestii. Ówczesny sekretarz stanu Stolicy Apostolskiej, kard. Pietro Gasparii, usłyszał od Dmowskiego:
- Sądzę, że Polska może pozostawać pod obcymi rządami dopóki jest podzielona. Gdy będzie zjednoczona, będzie niepodległa.
Kardynał Gasparii roześmiał się i odpowiedział:
- Polska niepodległa? Ależ to marzenie, to cel nieziszczalny... Wasza przyszłość jest z Austrią...
W obozie państw centralnych istniały dwa projekty odnoszące się do sprawy Polski. Watykan popierał koncepcję austriacką, mówiącą o połączeniu Galicji i ziem zaboru rosyjskiego w odrębne królestwo, pod berłem Habsburgów. Ponieważ wojna, (wbrew pobożnym życzeniom papieża), przyniosła klęskę Austro-Węgier, wówczas Stolica Apostolska zaczęła popierać zamiary niemieckie, optujące za utworzeniem państwa polskiego, powiązanego bardzo ściśle z niemiecką monarchią, ale ograniczonego do obszarów byłego zaboru rosyjskiego, a więc zgodnie z niemieckimi planami tzw. Królestwa Polskiego.
Watykan kierował do narodu polskiego będącego pod zaborami apele o dochowanie wierności i posłuszeństwa "prawowitej władzy", propagując przy tym zasadę trójlojalizmu, czyli bezwzględną uległość wobec zaborców...
Zanim nadeszła wolność...
W latach 1881-1885 Watykan zawarł konkordaty z trzema zaborcami Polski: Austrią, Rosją i Prusami. Stały się one dla Polaków pod zaborami ową zasadą trójlojalności, co stawiało naszych rodaków w tragicznej sytuacji.... W zależności od zaboru, Polacy musieli być wierni i posłuszni swoim panującym, nie wyłączając tu służby w ich armiach i strzelania do siebie.
Zadziwia zgodność negatywnej polityki kolejnych papieży wobec Polski. Papież Leon XIII (1878-1903) ściskając i błogosławiąc Wilhelma II (1888-1918), rzekł doń: "Przyrzekam Waszej Cesarskiej Mości imieniem wszystkich jego poddanych katolickiego wyznania wszystkich szczepów i wszystkich stanów, iż będą zawsze wiernymi poddanymi cesarza niemieckiego i króla pruskiego..."
Wcześniej, 19 marca 1894 r., papież Leon XIII encykliką przypomniał polskim biskupom o obowiązku posłuszeństwa. Tym razem nie chodziło o posłuszeństwo wobec głowy Kościoła, ale zaborcom...
"Poddani powinni panującym okazywać cześć i wierność... (...) Poddani powinni stosować się święcie do przepisów państwa. (...) W wierze świętej czerpiąc podnietę do wierności względem Państwa i monarchów. (...) Wy, co rosyjskiemu podlegacie berłu. Nie przestańcie wytężać usiłowań nad utrwalaniem wśród kleru i ogółu poszanowania dla zwierzchności i przestrzegania karności publicznej. (...) Wy, którzy podlegacie przesławnemu domowi Habsburgskiemu, miejcie na baczeniu, ile zawdzięczacie Dostojnemu Cesarzowi w najwyższym stopniu do wiary przodków przywiązanemu. Udowodnijcie tedy z każdym dniem jawniej swoją względem niego wierność i pełną wdzięczności uległość. (...) Wam, którzy zamieszkujecie prowincję Poznańską i Gnieźnieńską, zalecamy ufność w wielkoduszną sprawiedliwość Cesarza, o jego bowiem względem was przychylności i życzliwym usposobieniu osobiście od niego samego powzięliśmy wiadomość."
Wezwania Leona XIII do umierania w interesie zaborców Polski: Niemiec i Austrii, ponowił papież Pius X (1903-1914) encykliką z 3 grudnia 1905 r. Powtórzył on za swoim poprzednikiem, że "poddanych obowiązuje cześć i wierność swoim książętom tak, jak Bogu." Dostojnicy polskiego Kościoła w swoich zaborach modlili się za "swoich" władców...
Pozyskali papieże polskich purpuratów do wysługiwania się zaborcom: Aleksander Kakowski, Edward Likowski, Józef Bilczewski i wielu innych. Służalczość purpurata Ledóchowskiego względem kanclerza Bismarcka nie uchroniła go przed więzieniem.
W Poznaniu abp Edward Likowski ogłasza w sierpniu 1914 r., list pasterski, w którym nawołuje swoje owce do wierności cesarzowi Wilhelmowi: "Mężowie, bracia! Synowie Wasi wezwani pod broń walczyć będą przeciwko sprzymierzonym wrogom cesarstwa niemieckiego i austriackiego, a w szczególności przeciw Rosji. W tej walce niejeden z nich złoży swe życie w ofierze. Niech wam to jednak będzie pociechą, że jakkolwiek wam przyjdzie ponieść większe, czy mniejsze ofiary, złożycie je za sprawiedliwą sprawę. (...) Wiem, że nigdy nie wymarło w nim (społeczeństwie - B.M.) poczucie obowiązku posłuszeństwa wobec władzy z woli Bożej nad nim postanowionej."
12 września 1915 roku wiernopoddańczą przysięgę złożył Wilhelmowi (kontynuując politykę zmarłego abpa Likowskiego), abp Edmund Dalbor. W następnym roku wysłał dziękczynny telegram do cesarza Wilhelma po ogłoszeniu przezeń tzw. Królestwa Polskiego z ziem odebranych Rosji.
W Warszawie arcybiskup A. Kakowski (1862-1938) odprawia dziękczynne nabożeństwo za pomyślność i zwycięstwo rosyjskiego oręża, następnie, 23 października 1914 r., posyła carowi depeszę. "Do Jego Cesarskiej Mości Najjaśniejszego Pana z ocalonej przy pomocy Bożej i z woli Waszej Cesarskiej Mości od najścia wroga Warszawy. Odprawiwszy uroczyste nabożeństwo dziękczynne, ośmielam się złożyć u stóp Waszej Cesarskiej Mości, w imieniu swoim i swojej owczarni, uczucia najgłębszej wdzięczności i wiernopoddańczego oddania. Rzymskokatolicki Arcybiskup Warszawski - Aleksander Kakowski."

Jego Cesarska Mość odwzajemnił się telegramem następującej treści: "Rzymsko-katolicki Arcybiskup Kakowski, Warszawa. Dziękuję Bogu za ocalenie Warszawy od zajęcia jej przez wroga. Sercem dzielę radość Waszej owczarni z tego powodu. Dziękuję wszystkim za modlitwy i wyrażone uczucia oddania. Mikołaj."
Tymczasem w Krakowie biskup Adam Sapieha (1867-1951) modli się zupełnie o coś innego: o klęskę i niepowodzenie Rosji. "Winniśmy bezustannie wysyłać przed tron Wszechmocnego Pana Zastępów błagalne nasze prośby o zwycięstwo nad wrogiem." 9 stycznia 1915 r. Sapieha bierze udział w deputacji pod przewodnictwem marszałka kraju, Stanisława Niezabitowskiego, która w Schonbrunn składa cesarzowi Franciszkowi Józefowi (1830-1916) deklarację: "...Nasza wdzięczność dla W. Ces. i Król. Apost. Mości przetrwa więc wieki i nigdy nie ustanie. Tej wdzięczności też odpowiada nasza nieograniczona wierność. Racz więc, W. Ces. Mość zezwolić, abyśmy w czasie ciężkich walk i trudów powtórzyli często składane ślubowanie i połączyli z niem nasze najgorętsze życzenia szczęśliwego zakończenia tych walk przez ostateczne zwycięstwo naszej o sprawiedliwą sprawę walczącej armii. Z temi życzeniami i nadziejami wznawiamy u stóp najwyższego tronu nasze starodawne ślubowanie: przy Tobie, Najjaśniejszy Panie, stoimy i zawsze stać będziemy!"
Niepodległość.
Sytuacja militarno-polityczna w Europie wskazywała, iż niepodległość Polski to kwestia czasu. Aktem z 5 listopada 1916 r. zostało utworzone z części ziem byłego zaboru rosyjskiego kadłubowe Królestwo Polskie, ściśle związane z cesarstwem niemieckim. Utworzono Tymczasową Radę Stanu, przekształconą następnie w Radę Regencyjną, która w istocie swej była narzędziem w rękach niemieckich.
Abp Kakowski znany z lojalności wobec rosyjskiego zaborcy, dla "dobra" Polski łaskawie przyjął urząd Regenta, w roli którego wykazał się jako gorący zwolennik Niemiec.
Nie można nie zauważyć uzależnienia Rady Regencyjnej od papieża Benedykta XV, skoro uznała ona za "najpierwszy i najświętszy obowiązek" zapewnić go o lojalności i uległości. Słowa pełne pokory i poddaństwa zawarte zostały w liście Rady Regencyjnej do papieża w dniu 29 października 1917 r. Zresztą niewykluczone, iż Benedykt XV mając z Niemcami dobre stosunki wyjednał u nich nominację Kakowskiego do składu Rady.
Papież przyjął z wdzięcznością hołd poddaństwa od członków Rady Regencyjnej, czemu dał wyraz w liście z 7 stycznia 1918r. Poza podkreśleniem, iż Rada "...w nader chwalebny sposób postąpiła poczytując sobie za najpilniejszą rzecz wyrazić swoje uczucia przywiązania Narodu do Stolicy Apostolskiej, przyjmuje wynurzenia czci i miłości, udziela Papież błogosławieństwa Apostolskiego Radzie i miłościwie całej Polsce."
Papież docenił zasługi Kakowskiego dla polityki Watykanu. Orędziem z 15 października 1918r. poinformował go, że na najbliższym konsystorzu otrzyma kardynalską purpurę, co miało być "nowym węzłem, który jeszcze ściślej złączy Polskę ze Stolicą św. Piotra." Zapowiadany konsystorz odbył się 15 grudnia 1919 r. Mówiąc wprost, Kakowski w zamian za godność kardynała, miał jeszcze gorliwiej wypełniać zalecenia kurii rzymskiej.
Po 125 latach niewoli, Polska odzyskała niepodległość 11 listopada 1918 roku. Stolica Apostolska darząc szczerą antypatią Józefa Piłsudskiego, później niż państwa zachodnie uznała de iure odrodzoną Polskę, a mianowicie 30 marca 1919 roku.
Dzisiaj zakłamuje się rolę Watykanu i najwyższej hierarchii Kościoła w Polsce w okresie poprzedzającym uzyskanie niepodległości. Nie brakuje peanów na cześć pierwszej konstytucji odrodzonej Polski i jej twórców, członków ówczesnego "parlamentu". Oto co na ten temat powiedział w roku 1929 przed Trybunałem Stanu II RP, Józef Piłsudski: "Nie chcę wchodzić w historię naszej konstytucji. W owym czasie byłem Naczelnikiem Państwa i Naczelnym Wodzem i wiem, co za panowie czynili tę konstytucję; panowie, którzy zasługiwali na szubienicę raz po raz. Jedną z hańbiących spraw naszego życia jest nasz pierwszy sejm i ten nonsens zrobiony historycznie, trwa dotąd, ubliża on Rzeczypospolitej i czyni hocki klocki z Polski..."

~Mieszkaniec

Nie o taką polske walczyli nasi dziadowie

~RST

Dobre pytanie:
"i powiedzieli o Dmowskim i nie nazwano ich faszystami i wrogami modnego stylu zycia?????????????????? "

Kończę czytać i serdecznie polecam nóweczkę - "Myśli nowoczesnego Endeka" Rafała Ziemkiewicza.
W Empiku za niecałe trzy dychy.
Każdy Polak powinien przeczytać i nie starać się "być Polakiem jak najmniej" - co takie niby modne...

~m87

fajna czarnulka na 4 zdjeciu ;)

~miaumiau

heheeh ale zainteresowanie, zagnali szkoły obiecując piątkę z historii i wos-u a uczniowie ledwo co siedzą

.NET_4.0

i powiedzieli o Dmowskim i nie nazwano ich faszystami i wrogami modnego stylu zycia??????????????????