Smaki orientu
W Miejskim Domu Kultury odbyło się spotkanie z podróżniczką Kingą Wierucką oraz współtowarzyszką jej podróży Anną Kawalec. Panie opowiedziały o wyprawie do Ameryki Południowej oraz smakach orientu poznanych podczas wędrówek po Jordanii i Libanie.
Kobiety podróżniczkiKinga Wierucka to rodowita stalowowolanka, absolwentka Wydziału Ekonomii UMCS w Lublinie. W życiu próbowała wielu rzeczy: skoków ze spadochronem, lotu szybowcem, jazdy po torze wyścigowym, ale tylko trzy pasje wpisały się na stałe w jej życiorys: - góry – rokrocznie zdobywa najwyższe szczyty kolejnych państw europejskich: m.in. Triglav (Słowenia), Zugspitze (Niemcy), Galdhøppigen (Norwegia), Grossglockner m. (Austria), Mont Blanc (Francja). Najwyższy zdobyty szczyt to Hualca-Hualca w Andach (Peru), - podróże – z plecakiem przemierzyła niemalże całą Europę, eksplorowała jordańskie kaniony, poznawała kulturę libańskich i syryjskich mieszkańców, zaglądała do malezyjskiej dżungli i wdychała egzotyczną mieszankę zapachu Indii, - spływy kajakowe – uważa je za jedną z najlepszych form spędzania czasu z przyjaciółmi. Aktywna i ciągle poszukująca nowych wyzwań. - Na co dzień pracuję, jestem najzwyklejszą kobietą na świecie. Wychowuję samotnie 9-letnią córkę Natalkę, jest to cudowne dziecko. Myślę, że moje życie nie różni się niczym od życia wielu kobiet, zarówno tutaj, jak i w całej Polsce. Jak się czegoś bardzo chce i trzeba w to pracę włożyć, to można osiągnąć wiele i spełnić swoje marzenia – mówi Kinga Wierucka.
Anna Kawalec – z wykształcenia germanistka, instruktor rekreacji ruchowej o specjalności „survival”, młodszy ratownik WOPR, zrzeszona w Ochotniczej Straży Pożarnej, certyfikowany instruktor pierwszej pomocy (BLS/AED), a obecnie studentka na kierunku Ratownictwo Medyczne Uniwersytetu Rzeszowskiego. Prowadzi obozy przygody dla dzieci i młodzieży, imprezy integracyjne i szkolenia z zakresu ratownictwa medycznego. Jest dobrym organizatorem. Cały czas pozostaje w ruchu – wspina się, jeździ konno, na nartach, próbuje wspinaczki lodowej. Góry od zawsze były jej miłością. Z plecakiem i namiotem przemierzyła Bieszczady, Gorgany, Czarnohorę i Tatry. W Rumunii penetrowała jaskinie. Na swoim koncie ma wejścia na alpejskie czterotysięczniki – Balmenhorn 4176 m n.p.m., Piramida Vincent 4215 m n.p.m., Corno Nero 4321 m n.p.m. i Ludwigshöhe 4341 m n.p.m. oraz andyjski sześciotysięcznik – Hualca-Hualca (6025 m n.p.m.). Zwyciężczyni Pucharu Polski Off-Road w klasie Travel (2007). Prywatnie – właścicielka czarnego dachowca i niepoprawna optymistka.
Sobotnie spotkanie w MDK z podróżniczkamiSpotkanie z podróżniczkami odbyło się w sali Uniwersytetu Trzeciego Wieku w Miejskim Domu Kultury w Stalowej Woli. Wśród zgromadzonych największą grupę stanowili seniorzy. Wyprawy, na temat których usłyszeć mogli stalowowolanie odbyły się już w 2010 r. (mówiono wówczas o Syrii i Jordanie) oraz w 2012 r. (o Ameryce Południowej). W planach panie mają również kolejną wyprawę w 2013 r. do Iranu, w przyszłości podróżniczki chciałyby także dotrzeć do Chin i Pakistanu.
Kinga Wierucka na prelekcję przyszła ubrana w strój muzułmański (Hidżab). Suknia (Abaja) którą miała na sobie pochodziła z Jordanii, noszą ją kobiety w krajach muzułmańskich. Oczywiście jak przystało na typowy strój arabski, nie zabrakło także na głowie chusty (sheyla). - W krajach arabskich istnieje coś takiego jak aura ciała, czyli są części ciała, które powinny być zakryte. U mężczyzn jest to taki odcinek ciała od pępka do kolan, i tutaj mężczyźni muszą nosić nawet takie dłuższe podkoszulki, żeby przy schylaniu się nie widać było pleców. Ta część ciała jest tzw. święta, jej się nie powinno pokazywać nieodpowiednim osobom. U kobiety natomiast ta aura to jest całe ciało. Kobiety mogą pokazywać jednie twarz, dłonie, chociaż niektórzy wyznawcy zakrywają i te części ciała. Wówczas kobiety zakładają burkę i mają również zakrytą twarz i noszą czarne rękawiczki - mówiła podczas spotkania Kinga Wierucka.
Smaki orientu…Jak podkreśliły podróżniczki, podczas swoich wypraw mogły na własne oczy zobaczyć przepiękne miejsca, ogromne pustynie, kaniony ze skały piaskowej, wspomnienia te pozostaną w ich pamięci na długie lata. Kinga Wierucka zaznaczyła również, że podczas swoich wypraw poznała wielu ciekawych i życzliwych ludzi, nie byli oni źle nastawieni do obcokrajowców, tak jak to często kreują media. Podróżniczka polecała również kuchnię orientalną.
- Jedzenie w tych krajach muzułmańskich jest bardzo smaczne dla europejczyków. Ich podstawą są przede wszystkim ziemniaki, ryż i chleb, do tego oczywiście dodaje się różne warzywa i różne mięsa, głównie jagnięcinę lub kurczaka i to są takie podstawowe składniki pożywienia. Tytuł tej prelekcji „Smak orientu” to oczywiście, nie chodzi tu tylko o jedzenie, ale przede wszystkim o poznanie kultury, zobaczenie jak ten świat jest różny, jeśli chodzi o klimat, o ukształtowanie terenu, zachowania tych ludzi, wierzenia- mówiła Kinga Wierucka. ,
Komentarze
Po raz kolejny wychodzi, że niestety czytamy bez zrozumienia.Autor pisze, że panie opowiadały o podróżach, więc kostium prawdopodobnie miał pokazać, jak ciężko kobietom w goracym klimacie poruszać się w grubym i zgrzebnym ubranku i pokazac jak taki strój wygląda. Ale ktoś to zinterpretował, jako pochwałę życia małżeńskiego w krajach arabskich ??? Ludzie nie przestają mnie zadziwiać - mają tak dużo czasu, że wypisują bezsensowne komentarze, a tak mało, że nie zdążą przeczytać co komentują ???
te bajki to do szuflady niech sobie schowa.Po slubie wychodzi jak z bajki robi sie koszmar.Zona gorzej niz pies jest traktowana.
Wielkie brawa dla odważnych kobiet!!!!!