Sześciolatkom w szkole mówią NIE

W naszym regionie rozpoczęła się akcja społeczna "Ratujmy maluchy i starsze dzieci też". Ma ona na celu zbiórkę podpisów pod petycją o zorganizowanie referendum w sprawie zniesienia wobec sześciolatków obowiązku szkolnego.

Ogólnopolska akcja społeczna "Ratujmy maluchy i starsze dzieci też" to inicjatywa, która rozpoczęła swoją działalność również na terenie naszego regionu. Jej organizatorzy sprzeciwiają się wprowadzeniu obowiązku szkolnego dla dzieci w wieku sześciu lat. Do tej pory, o tym, czy posłać sześciolatka do szkoły decydowali rodzice, od przyszłego roku będzie to przymus ustawowy.

W naszym regionie argumenty Ministerstwa Edukacji podziela zaledwie 14 procent rodziców. Większość nie wierzy w słowa rządowych ekspertów, że wcześniejsze posłanie dziecka do szkoły wpłynie pozytywnie na jego rozwój. Obawiają się również, że skrócą oni o cały rok okres dzieciństwa swoich pociech i że narażą je na niewygodne warunki w szkole.

- Przecież to sześcioletnie dziecko, gdzie mu do szkoły? książek? Szkoła przecież nie kupi specjalnych ławek... to niewyobrażalne - mówi jedna z mam, która nie potrafi sobie wyobrazić wysłania swojego dziecka do szkoły w wieku sześciu lat. Podobnie jak ona myślą uczestnicy akcji.

- Przygotowanie szkół nie wymaga poniesienia dodatkowych kosztów. Nie ukrywajmy - sześciolatki i siedmiolatki nie różnią się wielce wzrostem. Wielu sześciolatków w przedszkolu się nudzi. W ich wieku mogą uczyć się już czytać. Ja chodziłam do zerówki w szkole, nie uważam by odebrano mi dzieciństwo - broni pomysł obowiązkowego posyłania sześciolatków do szkoły inna mama.

Zdania są podzielone. Organizatorzy akcji "Ratujmy maluchy i starsze dzieci też" oczekują, że to rodzice wyrażą swoje zdanie na temat obowiązku szkolnego sześciolatków. Dlatego zbierają podpisy pod petycją w sprawie ustanowienia referendum. Miano by w nim rozstrzygnąć kwestie nie tylko maluchów ale i powrotu do systemu szkół podstawowych i liceów.