Szpecą, a może już się przyzwyczailiśmy?
Jeszcze przez nieco ponad 4 lata miasto ma zablokowaną drogę jeśli chodzi o jakiekolwiek zmiany w kwestii budynku nowej biblioteki. To czy wyrzutnie nazywane kurnikami znikną po upływie tego czasu nie jest jeszcze wiadome.
Od dłuższego czasu mówi się na temat zagospodarowania terenu, który spełnia rolę parkingu przy kościele świętego Floriana. Wizje dotyczące tego jak powinien wyglądać obszar między Zakładem Ubezpieczeń Społecznych, Pałacem Sprawiedliwości a Biblioteką Uniwersytecką są różne. Przy tak nowoczesnych obiektach teren ten aż „prosi się”, by go ciekawie „urządzić”. Na razie obszar ciągnący się od ulicy Popiełuszki, wyłożony starą kostką chodnikową przypomina raczej czasy PRL-u. Miejsce to szpeci jeszcze coś- czerpnie i wyrzutnie do wentylacji, które stoją przed budynkiem nowej biblioteki.
Prezydent miasta Andrzej Szlęzak nie ukrywał swojego niezadowolenie z powodu tego faktu. Już w ubiegłym roku, kiedy to prace przy budowie obiektu zostały zakończone mówił o tym wprost. Niestety ze względu na to, że obiekt był wybudowany za unijne pieniądze miasto było zobowiązane nie dokonywać zmian jeszcze przez długi okres czasu.
- Jest pewien problem, bo właśnie przez te pięć lat całość budynku powinna zostać w takim stanie, w jaki ją wybudowaliśmy, chodzi tu o trwałość projektu. Ponieważ nastąpiłyby pytania, co się stało z materiałami, które musiały być jakby zapłacone przez Unię Europejską, lepiej nic tu nie ruszać przez ten czas. Po pewnym czasie człowiek oswaja się ze wszystkim, ja nie wiem czy będzie taka decyzja, by coś zmieniać. Ten plac ma być zagospodarowany, być może ktoś, kto będzie go zagospodarowywał weźmie pod uwagę to, że tam te obiekty już istnieją, choć może w tym momencie one nie upiększają tego terenu. To są urządzenia, które zawsze powstaną przy tego typu obiektach. Tyle tylko, że w tym układzie nieszczęśliwie się złożyło, że zburzyło to koncepcję takiego centralnego placu w Stalowej Woli– mówi Ryszard Sęczyk, kierownik Zespołu Projektowego ds. Funduszy Unijnych Urzędu Miasta.Czerpnie i wyrzutnie do wentylacji to obiekty, które pojawiają się za każdym razem przy tego typu obiektach. To jednak gdzie staną i jak będą wyglądały zależy od projektanta. Na etapie koncepcji biblioteki, tych elementów w ogóle nie było. Pojawiły się dopiero w projekcie budowlanym, czego nie uzgodniono z miastem. W pierwszej wersji wywietrzniki miały znajdować się na dachu budynku, później jednak projektant zadecydował inaczej. Warto tutaj podkreślić, że w przypadku drugiego budynku- Politechniki, na realizację którego pieniądze pochodziły również z Unii Europejskiej projektant wymyślił znacznie lepsze rozwiązanie. Wyrzutnie są wykonane w postaci rur, które robią wspaniałe wrażenie wizualne. Osoby przebywające w danym pomieszczeniu, gdzie zostały zamontowane, mają wrażenie, że był to zabieg bardziej artystyczny, niż tylko użytkowy (zob. zdjęcie).
Podobno o gustach się nie dyskutuje, więc to czy „kurniki” powinny zniknąć sprzed budynku biblioteki, pozostawiamy ocenie naszych czytelników…
[MagPie]
Komentarze
Skończą, jak "dwie wieże"!
Kto projektowal? Prosze o konkurs wsrod dzieci i mlodziezy o wizje tego placu-naprawde! i w oparciu o to projektowac!
To bedzie frajda dla dzieci i mlodziezy!!
Marcin ma rację, a ty maruda idź do spowiedzi i pomódl się o rozum dla siebie i odpuszczenie twoich win, bo sam jawisz się jako mroczna postać.
Czepianie się kurnika, przy najbardziej skandalicznej budowli w mieście jest małostkowe. Miliony wyrzucone w błoto - bo się preziowi zachciało miasta uniwersyteckiego. A teraz szukają z łapanki użytkowników tego molocha. Jak na razie podobno ma tam być mauzoleum Garbacza (jednej z mrocznych postaci Stalowej Woli)i izba pamięci Szlęzaka. Oraz jak mówił Szlęzak można tam robić bankiety. Ciekawe czy kiedyś odpowie za ten genialny pomysł?
Jak ktoś chce widzieć kurniki ,to widzi kurniki.Ja natomiast widzę ładny budynek,wcześniej również stoi ładny ZUS,nic nie można zarzucić Sądowi.Lecz jak ktoś nie widzi takich dużych budowli a skupia się na kurnikach to jego problem.Nie musi patrzeć.
Odgrzewany kotlet. Przecieżwiadomo, że przez 5 lat nic nie zrobia. A wy piszecie na zasadzie sztuka dla sztuki.
to projektu zaden debil nie widział czy urzędasy sie nie znają
Proponuję wykorzystać kurniki jako postumenty pod 2 rzeźby:
pierwsza - wiedza, a druga - mądrość
lub coś podobnego.
Dla wszystkich którzy chcą wiedzieć skąd się biorą unijne dotacje:
1) Najpierw zabierają nam pieniądze z w podatkach
2) Część z nich oddają urzędnikom którzy są odpowiedzialni za to zabieranie
3) Pieniądze które zostaną trafiają do budrzetu Państwa
4) Część pieniędzy wydawana jest na urzędników w Warszawie
5) Pieniądze które zostaną są przekazywane do Brukseli jako składki
6) Część z tych pieniędzy wydawana jest na urzędników w Brukseli którzy ustalają zasady jak należy je wydawać.
7) Urzędnicy w Warszawie przygotowują programy pod te zasady (za co biorą część z tych pieniędzy)
8) Bruksela daje nam te pieniądze w postaci subwencji. (częśc z nich dostają urzędnicy oceniający programy i decydujący o ich przyznaniu)
9) W mieście urzędnicy (biorący za to pieniądze) przygotowują wnioski o dofinansowanie inwestycji/projektów.
10) W Warszawie/Rzeszowie urzędnicy oceniają te projekty.
11) Pieniądze są przekazywane do miasta i wydawane na np wybudowanie biblioteki
12) Urzędnicy z Rzeszowa/Warszawy oceniają jak zostały wydane pieniądze z UE. Jeśli zostaną wydane niezgodnie z zasadami, zabiorą te pieniądze spowrotem do Brukseli, a inwestycja zostanie pokryta z ... też z podatków którymi dysponują miasta.
Efekt jest taki że zabiera się nam pół pensji po to tylko żeby pieniądze te przeleciały przez kilkadziesiąt urzędów, wróciły pomniejszone o koszty urzędników i zostały wydane nie tak jak potrzebujemy, a tak jak w Brukseli ktoś wymyślił.
Oczywiście dobrze że miasto bierze te dotacje, bo tak czy owak w podatkach nam to zabiorą, ale zauważacie paradoks i bezsens tej sytuacji? Jakby kasa z podatków zamiast kołem przez Rzeszów, Warszawę, Brukselę, Warszawę, Rzeszów trafiła od razu do miasta, to miasto stać by było na wybudowanie biblioteki, w sposób który odpowiadałby najbardziej nam, a nie sposób który najbardziej pasuje pod szablon unijnego eksperta od krzywizny banana. W przypadku biblioteki - te wywietrzniki zostałyby przeniesione jeszcze na etapie projektu, a tak musieliśmy je zbudować, musimy na nie patrzeć, a później zburzyć, żeby przypadkiem nie wyjść poza szablon unijny.