Dla osób, dla których takie wartości jak Ojczyzna, naród, rodzina mają duże znaczenie, mamy dobrą wiadomość. 25 i 26 maja odbędą się dwa ważne dla mieszkańców Stalowej Woli wydarzenia: Marsz dla Życia i Rodziny oraz Marsz Rotmistrza Witolda Pileckiego.
Marsz dla życia i rodziny
Już po raz trzeci ulicami Stalowej Woli przejdzie Marsz dla Życia i Rodziny. W tym roku organizowany będzie w 102 miastach Polski, w tym w Stalowej Woli. Wydarzenie będzie miało miejsce w niedzielę 26 maja br. Uroczystości rozpoczną się mszą świętą w Bazylice Konkatedralnej. Zaraz po niej o godz. 13.00 spod kościoła ma wyruszyć Marsz dla Życia i Rodziny Alejami Jana Pawła II. W ubiegłym roku marsz zakończył się przed Spółdzielczym Domem Kultury, gdzie odbywał się piknik organizowany przez SDK. Wtedy wzięło w nim udział kilkaset mieszkańców. W tym roku uczestnicy marszu dotrą do Klasztoru Braci Kapucynów. Organizatorami marszu są: Katolickie Centrum Pomocy Rodzinie, Związek Harcerstwa Polskiego, Związek Harcerstwa Rzeczypospolitej.
Marsz Pamięci Rotmistrza Pileckiego w Stalowej Woli
W sobotę 25 maja 2013 roku spod Bazyliki Konkatedralnej wyruszy Marsz Pamięci Rotmistrza Pileckiego. Rozpocznie się on modlitwą o godz. 17:00 w intencji wielkiego bohatera narodowego Witolda Pileckiego. Później uczestnicy marszu udadzą się w stronę cmentarza komunalnego przy ul. Ofiar Katynia, gdzie przewidywane są przemówienia i złożenie kwiatów. Organizatorzy Marszu Pamięci Rotmistrza Pileckiego ONR Stalowa Wola proszą w miarę możliwości o zabranie ze sobą barw narodowych, np. flag, transparentów. Więcej na ten temat można dowiedzieć się na facebook'u.
Witold Pilecki to postać ważna i ceniona przez mieszkańców Stalowej Woli, o czym świadczy fakt, że jednemu z rond miejskich nadaliśmy imię rotmistrza. Warto tu przypomnieć, że Witold Adamski ze stowarzyszenia "Przywróćmy Pamięć" z własnej inicjatywy zebrał wówczas ponad 500 podpisów pod wnioskiem o nadanie imienia nowemu rondu u zbiegu ulic: Czarnieckiego, Poniatowskiego oraz Żwirki i Wigury.
Ivy,kiedy to było.Nie lepiej żyć teraźniejszością i patrzeć w przyszłość?Po co gmerać się w przeszłości tak odległej,takie czasy.Buduj terźbiejszość i przyszłość w pokoju i braterstwie
zefir, miast bawić się w miernego detektywa, powiedz, czy podba ci się postać Łyszczyńskiego. Przeczytałeś do konca, czy zastosowałeś wiedzę przekazaną ci przez proboszcza, żeby po kilku zdanich krytykujących Kościół zamknąć oczy?
To był patriota, ktoremu należy składać hołdy. Kazimierz Łyszczyński (ur. 4 marca 1634 w Łyszowicach, zm. 30 marca 1689 w Warszawie) – polski szlachcic herbu własnego, żołnierz w chorągwiach Sapiehów, filozof.
Przez 8 lat jezuita (studiował filozofię), następnie podsędek brzesko-litewski (występujący przeciwko jezuitom w sprawach majątkowych). Skazany na karę śmierci za ateizm. Wyrok wykonano przed południem na Rynku Starego Miasta w Warszawie, gdzie kat ściął Łyszczyńskiemu głowę. Po egzekucji wywieziono jego zwłoki poza miasto i spalono.
Zadenuncjowany przez sąsiada, Jana Kazimierza Brzoskę (stolnika bracławskiego albo łowczego brzeskiego), który nie chcąc zwrócić pożyczonej mu przez Łyszczyńskiego dużej sumy pieniędzy, wykradł i przekazał sądowi rękopis traktatu De non existentia Dei (był to pierwszy polski traktat filozoficzny prezentujący rzeczywistość z perspektywy ateizmu, nad którym Łyszczyński rozpoczął pracę w roku 1674). Na tej podstawie, z oskarżenia publicznego, odbył się proces przed Komisją Sejmową. W bibliotece kórnickiej zachowała się mowa instygatora Wielkiego Księstwa Litewskiego, którym był Szymon Kurowicz Zabistowski, w której cytował on fragmenty potępionej pracy:
I – zaklinamy was , o teologowie, na waszego Boga, czy w ten sposób nie gasicie światła Rozumu, czy nie usuwacie słońca ze świata, czy nie ściągacie z nieba Boga waszego, gdy przypisujecie Bogu rzeczy niemożliwych, atrybuty i określenia przeczące sobie.
II – Człowiek jest twórcą Boga, a Bóg jest tworem i dziełem człowieka. Tak więc to ludzie są twórcami i stwórcami Boga, a Bóg nie jest bytem rzeczywistym, lecz bytem istniejącym tylko w umyśle, a przy tym bytem chimerycznym, bo Bóg i chimera są tym samym.
III – Religia została ustanowiona przez ludzi bez religii, aby ich czczono, chociaż Boga nie ma. Pobożność została wprowadzona przez bezbożnych. Lęk przed Bogiem jest rozpowszechniany przez nie lękających się, w tym celu, żeby się ich lękano. Wiara zwana boską jest wymysłem ludzkim. Doktryna, bądź to logiczna bądź filozoficzna, która się pyszni tym, że uczy prawdy o Bogu, jest fałszywa, a przeciwnie, ta, którą potępiono jako fałszywą, jest najprawdziwsza.
IV – Prosty lud oszukiwany jest przez mądrzejszych wymysłem wiary w Boga na swoje uciemiężenie; tego samego uciemiężenia broni jednak lud, w taki sposób, że gdyby mędrcy chcieli prawdą wyzwolić lud z tego uciemiężenia, zostaliby zdławieni przez sam lud.
V – Jednakże nie doświadczamy ani w nas, ani w nikim innym takiego nakazu rozumu, który by nas upewniał o prawdzie objawienia bożego. Jeżeli bowiem znajdowałby się w nas, to wszyscy musieliby je uznać i nie mieliby wątpliwości i nie sprzeciwialiby się Pismu Mojżesza ani Ewangelii - co jest fałszem - i nie byłoby różnych sekt, ani ich zwolenników w rodzaju Mahometa itd. Lecz / nakaz taki/ nie jest znany i nie pojawiają się wątpliwości, ale nawet są tacy, co zaprzeczają objawieniu, i to nie głupcy, ale ludzie mądrzy, którzy prawidłowym rozumowaniem dowodzą czegoś wręcz przeciwnego, tego właśnie, czego i ja dowodzę. A więc Bóg nie istnieje.
Śmierć Kazimierza Łyszczyńskiego w literaturze
W swojej powieści Nietota. Księga tajemna Tatr. Tadeusz Miciński tak opisuje postać Łyszczyńskiego, jego proces i śmierć:
Quote-alpha.png
... Oto wstał przed nim straszny cień spalonego za Króla Jana III ateusza Kazimierza Łyszczyńskiego. Ten wiódł życie nieposzlakowane, lecz zadumany nad istotą wiary i zwątpiwszy o istnieniu Boga, na 15 arkuszach wypisał zdania starożytnych i nowych autorów, dowodzących, że Boga nie ma.
Sąsiad jego, łajdak, który był mu winien pieniądze, chcąc skrewić dług, doniósł Biskupowi.
Polonia non parit monstra[1] - mówił na sądzie Instygator, a teraz tego nie można powiedzieć, bo Łyszczyński monstrum!... I tacy obrońcy Boga, jak prymas Radziejowski, wnieśli karę śmierci w mękach i płomieniach. Skazaniec, zrazu przeświadczony o swej niewinności, mówił w końcu słowa, rozpaczą i obłąkaniem tchnące: "jeżeli przeciw mnie zapadnie ciężki wyrok, wątpie, czy tłoczącym mnie pokusom potrafię się oprzeć..."
Wprowadzono go na miejsce stracenia. Pastwiono się naprzód na języku i ustach, którymi "srogo skrzywdził Boga".
Potem spalono rękę, to narzędzie najszkaradniejszego płodu, dalej papiery bluźniercze; na koniec on sam "potwór tego wieku, Bogobójca i Prawołomca - Legirupa, impudens, impurus, inverecundissimus[2] - został ścięty i pożarty błagalnymi płomieniami, jeżeli tylko można przebłagać nimi Boga" - zastrzegł biskup[3].
Krzysiek,no popatrz,zaczynasz się rozmnażać-Selma,pod innym artykułem Emma.Niestety,czytam w Tobie jak w książce i wiem że to jedna i ta sama osoba,nieprawdaż?Przemyślałeś już sprawe dzwonnicy?
W lutym 2003 roku członkowie wspólnoty parafialnej w miasteczku, liczącym 825 dusz
- Sarceaux we francuskiej Normandii znajdują w swoich skrzynkach niecodzienną pocztę. To nie jest reklama, lecz list wściekłego człowieka - jest napisane nad prostą wiadomością:
Imię i nazwisko mojego ojca: Jean M. Zawód: ksiądz.
Nadawcą jest trzydziestotrzyletni Olivier, najstarsze z trzech nieślubnych dzieci. Być może uważacie to za wstrętne, że ja odkrywam przykrą prawdę o kimś, kogo wy cenicie. Ale dziś mam już tego dość, że ta osoba może spokojnie sobie żyć, podczas gdy ja cierpiałem i nadal cierpię z powodu tej sytuacji.
List wybucha jak bomba.
Nie mieliśmy pojęcia
- twierdzi sędziwa mieszkanka wsi i potrząsa głową.
Komentarze
Ivy,kiedy to było.Nie lepiej żyć teraźniejszością i patrzeć w przyszłość?Po co gmerać się w przeszłości tak odległej,takie czasy.Buduj terźbiejszość i przyszłość w pokoju i braterstwie
oo czerwona hołota coś się w komętarzach pluje
zefir, miast bawić się w miernego detektywa, powiedz, czy podba ci się postać Łyszczyńskiego. Przeczytałeś do konca, czy zastosowałeś wiedzę przekazaną ci przez proboszcza, żeby po kilku zdanich krytykujących Kościół zamknąć oczy?
Krzysiek nie zmyślaj sobie wciąż nowych nicków.Wiem że to Ty,
To był patriota, ktoremu należy składać hołdy. Kazimierz Łyszczyński (ur. 4 marca 1634 w Łyszowicach, zm. 30 marca 1689 w Warszawie) – polski szlachcic herbu własnego, żołnierz w chorągwiach Sapiehów, filozof.
Przez 8 lat jezuita (studiował filozofię), następnie podsędek brzesko-litewski (występujący przeciwko jezuitom w sprawach majątkowych). Skazany na karę śmierci za ateizm. Wyrok wykonano przed południem na Rynku Starego Miasta w Warszawie, gdzie kat ściął Łyszczyńskiemu głowę. Po egzekucji wywieziono jego zwłoki poza miasto i spalono.
Zadenuncjowany przez sąsiada, Jana Kazimierza Brzoskę (stolnika bracławskiego albo łowczego brzeskiego), który nie chcąc zwrócić pożyczonej mu przez Łyszczyńskiego dużej sumy pieniędzy, wykradł i przekazał sądowi rękopis traktatu De non existentia Dei (był to pierwszy polski traktat filozoficzny prezentujący rzeczywistość z perspektywy ateizmu, nad którym Łyszczyński rozpoczął pracę w roku 1674). Na tej podstawie, z oskarżenia publicznego, odbył się proces przed Komisją Sejmową. W bibliotece kórnickiej zachowała się mowa instygatora Wielkiego Księstwa Litewskiego, którym był Szymon Kurowicz Zabistowski, w której cytował on fragmenty potępionej pracy:
I – zaklinamy was , o teologowie, na waszego Boga, czy w ten sposób nie gasicie światła Rozumu, czy nie usuwacie słońca ze świata, czy nie ściągacie z nieba Boga waszego, gdy przypisujecie Bogu rzeczy niemożliwych, atrybuty i określenia przeczące sobie.
II – Człowiek jest twórcą Boga, a Bóg jest tworem i dziełem człowieka. Tak więc to ludzie są twórcami i stwórcami Boga, a Bóg nie jest bytem rzeczywistym, lecz bytem istniejącym tylko w umyśle, a przy tym bytem chimerycznym, bo Bóg i chimera są tym samym.
III – Religia została ustanowiona przez ludzi bez religii, aby ich czczono, chociaż Boga nie ma. Pobożność została wprowadzona przez bezbożnych. Lęk przed Bogiem jest rozpowszechniany przez nie lękających się, w tym celu, żeby się ich lękano. Wiara zwana boską jest wymysłem ludzkim. Doktryna, bądź to logiczna bądź filozoficzna, która się pyszni tym, że uczy prawdy o Bogu, jest fałszywa, a przeciwnie, ta, którą potępiono jako fałszywą, jest najprawdziwsza.
IV – Prosty lud oszukiwany jest przez mądrzejszych wymysłem wiary w Boga na swoje uciemiężenie; tego samego uciemiężenia broni jednak lud, w taki sposób, że gdyby mędrcy chcieli prawdą wyzwolić lud z tego uciemiężenia, zostaliby zdławieni przez sam lud.
V – Jednakże nie doświadczamy ani w nas, ani w nikim innym takiego nakazu rozumu, który by nas upewniał o prawdzie objawienia bożego. Jeżeli bowiem znajdowałby się w nas, to wszyscy musieliby je uznać i nie mieliby wątpliwości i nie sprzeciwialiby się Pismu Mojżesza ani Ewangelii - co jest fałszem - i nie byłoby różnych sekt, ani ich zwolenników w rodzaju Mahometa itd. Lecz / nakaz taki/ nie jest znany i nie pojawiają się wątpliwości, ale nawet są tacy, co zaprzeczają objawieniu, i to nie głupcy, ale ludzie mądrzy, którzy prawidłowym rozumowaniem dowodzą czegoś wręcz przeciwnego, tego właśnie, czego i ja dowodzę. A więc Bóg nie istnieje.
Śmierć Kazimierza Łyszczyńskiego w literaturze
W swojej powieści Nietota. Księga tajemna Tatr. Tadeusz Miciński tak opisuje postać Łyszczyńskiego, jego proces i śmierć:
Quote-alpha.png
... Oto wstał przed nim straszny cień spalonego za Króla Jana III ateusza Kazimierza Łyszczyńskiego. Ten wiódł życie nieposzlakowane, lecz zadumany nad istotą wiary i zwątpiwszy o istnieniu Boga, na 15 arkuszach wypisał zdania starożytnych i nowych autorów, dowodzących, że Boga nie ma.
Sąsiad jego, łajdak, który był mu winien pieniądze, chcąc skrewić dług, doniósł Biskupowi.
Polonia non parit monstra[1] - mówił na sądzie Instygator, a teraz tego nie można powiedzieć, bo Łyszczyński monstrum!... I tacy obrońcy Boga, jak prymas Radziejowski, wnieśli karę śmierci w mękach i płomieniach. Skazaniec, zrazu przeświadczony o swej niewinności, mówił w końcu słowa, rozpaczą i obłąkaniem tchnące: "jeżeli przeciw mnie zapadnie ciężki wyrok, wątpie, czy tłoczącym mnie pokusom potrafię się oprzeć..."
Wprowadzono go na miejsce stracenia. Pastwiono się naprzód na języku i ustach, którymi "srogo skrzywdził Boga".
Potem spalono rękę, to narzędzie najszkaradniejszego płodu, dalej papiery bluźniercze; na koniec on sam "potwór tego wieku, Bogobójca i Prawołomca - Legirupa, impudens, impurus, inverecundissimus[2] - został ścięty i pożarty błagalnymi płomieniami, jeżeli tylko można przebłagać nimi Boga" - zastrzegł biskup[3].
Patriotyczne?? Takich patriotów można sobie namacać palcem w dupie. Faszystowskie bydło.
Krzysiek,no popatrz,zaczynasz się rozmnażać-Selma,pod innym artykułem Emma.Niestety,czytam w Tobie jak w książce i wiem że to jedna i ta sama osoba,nieprawdaż?Przemyślałeś już sprawe dzwonnicy?
zefir, nie ma. Proboszcz siedzi.
Obara,że Ciebie nie ma kto pomolestować
Przemilczeć, wyprzeć się, zatuszować:
los dzieci księży
W lutym 2003 roku członkowie wspólnoty parafialnej w miasteczku, liczącym 825 dusz
- Sarceaux we francuskiej Normandii znajdują w swoich skrzynkach niecodzienną pocztę. To nie jest reklama, lecz list wściekłego człowieka - jest napisane nad prostą wiadomością:
Imię i nazwisko mojego ojca: Jean M. Zawód: ksiądz.
Nadawcą jest trzydziestotrzyletni Olivier, najstarsze z trzech nieślubnych dzieci. Być może uważacie to za wstrętne, że ja odkrywam przykrą prawdę o kimś, kogo wy cenicie. Ale dziś mam już tego dość, że ta osoba może spokojnie sobie żyć, podczas gdy ja cierpiałem i nadal cierpię z powodu tej sytuacji.
List wybucha jak bomba.
Nie mieliśmy pojęcia
- twierdzi sędziwa mieszkanka wsi i potrząsa głową.
Na plebanii kościoła na poznańskim Junikowie
podczas porodu zmarło dziecko księdza.
Matka chłopca prosiła,
by ksiądz zadzwonił na pogotowie,
jednak duchowny tego nie zrobił.
Po tamtych wydarzeniach arcybiskup wysłał księdza do jednej z parafii na Ukrainie.
Po tym zdarzeniu, w programie nadanym przez Telewizję Polską,
ksiądz Mariusz powiedział między innymi,
że nie czuje się winny i w niedalekiej przyszłości chciałby zostać
proboszczem.
Lepiej żeby ci patrioci maszerowali niż knuli przeciwko tuskowym sąsiadom.
te marsze juz zaczynaja smieszyc niedlugo braknie wam dni w kalendarzu na marsze