Image

Miasto będzie musiało zapłacić 210 tys. zł kary i odszkodowania na rzecz mieszkańca, który wygrał z magistratem sprawę w sądzie.

Normalne czy anormalne?

10 lipca br. Rada Miejska, choć niejednogłośnie, przyjęła uchwałę w sprawie zmian w budżecie miasta na 2013 rok. Wśród wydatków znalazł się punkt, który wywołał sporo zamieszanie. Zapis dotyczył kary i odszkodowania na rzecz mieszkańca, który pozwał urząd miasta do sądu. Wyrok w tej sprawie zapadł 26 czerwca w sądzie apelacyjnym w Rzeszowie. Sprawę wygrał powód, któremu miasto musi wypłacić razem z odsetkami 210 tys. zł.

Jako pierwsza w tej sprawie głos zabrała Maria Rehorowską, która powiedziała, że jest zbulwersowaną, że prezydent tak lekką ręką zamiast nawiązać dialog, od razu kieruje sprawę do sądu. Radna podkreśliła, że nie był to odosobniony przypadek, a staje się to już wręcz regułą.

- Dla mnie to jest ciekawe, bo mając dwóch prawników tutaj w urzędzie, powinien zasięgnąć takiej opinii czy sprawa jest do wygrania czy nie. Jeżeli otrzymałby odpowiedź, że nie ma co iść do sądu, tylko trzeba rozmawiać z ludźmi, to może nie wydawalibyśmy tak pieniędzy. Kiedy byłam tutaj w pierwszej kadencji, to nie słyszałam o czymś takim jak prezydent w sądzie, a teraz to jest nagminne, oczywiście dla pan prezydenta normalne, dla mnie anormalne – mówi radna.

Radny Zbigniew Paszkiewicz poparł swoją przedmówczynię mówiąc o tym, że sprawa ta powinna zostać załatwiona polubownie. Wówczas kwota odszkodowania nie byłaby tak wysoka. Radny poprosił również o dokładniejsze przybliżenie całej sprawy.

Miasto nie dogadało się z właścicielem lokalu mimo dobrej woli

Naczelnik Wydziału Architektury i Planowania Przestrzennego Urzędu Miasta w Stalowej Woli Maria Darocha wyjaśniła, że sprawa dotyczyła właściciela działki, który miał lokal handlowo-usługowy zlokalizowany przy PSP nr 1. Mieszkańcy zamieszkujący w pobliskich blokach uskarżali się na to, że notorycznie są tam libacje alkoholowe. Oprócz mieszkańców skarżyła się również dyrekcja szkoły. W tym lokalu doszło nawet do wypadku śmiertelnego. W obszarze tym znajdował się duży pas zieleni dlatego została podjęta decyzja o zmianie planu miejscowego co uniemożliwiło dalsze funkcjonowanie tego lokalu. Miasto nie doszło do porozumienia z właścicielem gruntu odnośnie odszkodowania, w związku czym właściciel działki podał magistrat do sądu.

Bez remontu i odpowiednich zapisów

Głos zabrał również radny Franciszek Zaborowski, który nakreślił dokładnie sprawę. Okazuje się, że właściciel lokalu nabył go na początku lat 90-tych za nieduże pieniądze. Plan miejscowy uniemożliwiał wówczas przeprowadzenie jakiegokolwiek remontu w lokalu, którego stan techniczny już wówczas był bardzo zły.

Miasto mniej więcej 6 lat temu wykonało wycenę tego lokalu, jego właściciel nie zgodził się z nią i zrobił własną. Druga wycena była kilkakrotnie wyższa od tej wykonanej przez miasto. Właściciel lokalu wystąpił z wnioskiem do miasta o to, żeby budynek zmienił sposób użytkowania na budynek mieszkalny. Urzędnicy odmówili ze względu na to, że ich zdaniem ten obiekt nie nadawał się na mieszkanie. Sąd stwierdził jednak, że jeżeli w planie nie było zakazu zabudowy mieszkaniowej, to można taki projekt zrealizować. Zdaniem Marii Darochy, w czasie kiedy była wykonywana druga wycena, budynek nadawał się tylko do całkowitej rozbiórki.

Andrzej Barwiński dodał na koniec, że sprzedaż alkoholu w tym lokalu była prowadzona bez podstawowych warunków sanitarnych. Mieszkańcy narzekali na działalność knajpy od przeszło 10 lat.

- Dobrze się stało, że w którymś momencie miasto powiedziało temu stop– mówił radny.

Komentarze

Dodaj swój komentarz

Przed publikacją zapoznaj się z Polityką Prywatności. Pamiętaj ponosisz odpowiedzialność za swój wpis!
By sprawdzić czy nie jesteś bootem, wpisz wynik działania: 1 + 2 =
~aga

czyli nieudolny prezydent trwoni nasze pieniądze !!!

~elha 12

Jak mnie pamięć nie myli, to obiekt ten /i teren wokół/ przed nabyciem go przez tego pana straszył swoim wyglądem, a budynek - barak był prawdziwą ruiną. Nowy właściciel nie tylko doprowadził go do stanu używalności, dostosowując go do nowej funkcji, ale także uporządkował teren wokół, ustalając granice swojej działki między innymi poprzez ustawienie kilku beczek wypełnionych ziemią z zasadzonymi w nich kwiatkami. Kiedy już interes zaczął się nieźle kręcić, stał się solą w oku zawistnych mieszkańców stojących opodal bloków. W swych działaniach byli na tyle skuteczni, że w końcu dopięli swego: interes upadł, a teren i budynek stał się w niedługim czasie na powrót straszydłem. Nie mogli przecież dopuścić do tego, żeby na ich oczach jakiś obrotny facet robił dobry geszeft pod ich oknami! Stąd mniemam, że zasądzona kwota odszkodowania to prawdziwy cios nie dla miasta, ale dla tych, którym tyle radości sprawiło niegdysiejsze ujajenie owego ambitnego "biznesmena", a któremu znów dopisało szczęście /czyt. przyznanie odszkodowania/ a oni tym razem nic nie mogą mu /złego/ zrobić! I jak tu, panie premierze dalej żyć? - zdają się pytać owi "życzliwi".

~elha 12

Jak mnie pamięć nie myli, to obiekt ten /i teren wokół/ przed nabyciem go przez tego pana straszył swoim wyglądem, a budynek - barak był prawdziwą ruiną. Nowy właściciel nie tylko doprowadził go do stanu używalności, dostosowując go do nowej funkcji, ale także uporządkował teren wokół, ustalając granice swojej działki między innymi poprzez ustawienie kilku beczek wypełnionych ziemią z zasadzonymi w nich kwiatkami. Kiedy już interes zaczął się nieźle kręcić, stał się solą w oku zawistnych mieszkańców stojących opodal bloków. W swych działaniach byli na tyle skuteczni, że w końcu dopięli swego: interes upadł, a teren i budynek stał się w niedługim czasie na powrót straszydłem. Nie mogli przecież dopuścić do tego, żeby na ich oczach jakiś obrotny facet robił dobry geszeft pod ich oknami! Stąd mniemam, że zasądzona kwota odszkodowania to prawdziwy cios nie dla miasta, ale dla tych, którym tyle radości sprawiło niegdysiejsze ujajenie owego ambitnego "biznesmena", a któremu znów dopisało szczęście /czyt. przyznanie odszkodowania/ a oni tym razem nic nie mogą mu /złego/ zrobić! I jak tu, panie premierze dalej żyć? - zdają się pytać owi "życzliwi".

~Batory

Dotyczy to urzędasów i prezydęta. Jesteśmy niewolnikami we własnym kraju. Polak od zawsze ma charakter najemnego prostaka, albo hulaszczego rozpustnika.
To wynika z braku własnej zdolności do myślenia i dochodzi brak rozumu i samokrytycyzmu , który to samokrytycyzm pełni rolę sprzężenia zwrotnego w samoregulacji i centrowaniu zachowań człowieka.
To co pisze jest za mądre na rozum obywatela polskiego, nawet z tytułem profesoraumiech Najwyżej skomentuje - coś w tym jest i dalej myśli niewolniczo i skąd tu zakombinować ,a nie wymyślać i zrobićumiech

jusek

Tak jak pisze @Igor-Kto zezwolił na handel alkoholem w nielegalnym,walącym się budynku?
Ten kto wydał zezwolenie,pozwolił też na burdy,a teraz powinien za to osobiście beknąć.

~igor

Melina może i tak ale właściciel lokalu zapewne miał zezwolenie na handel alkoholem.A kto je mu dał - krasnoludki?Ludzie jeszcze trochę to rządy Szlęzaka Stalową Wolę z torbami puszczą.Kara goni karę,inwestycje nie przemyślane,bzdurne pomniki,jagodowa stolica itp.Stalowa Wola stała się z rządów P.Szlęzaka anormalnym miastem!!!!!!!

~Piotr

Ja do tego Pana co podał do sądu urząd miasta czy Pan Zdaje sobie sprawe co zrobił dobrze się Pan zastanowił!? No to widzę że nie bo podał Pan sam siebie i mieszkańców miasta Stalowa Wola UM nie dostało się nic bo te 210 tyś to pieniądze PODATNIKA IDIOTO musiał by Pan podać każdego radnego z osobna łącznie z pracownikami UM na koniec dodam "GDYBY GŁUPOTA MIAŁA SKRZYDŁA TO BY LATAŁA"

~zrk

chodzi o dawne Forum umiech

~zrk

chodzi o dawne Forum umiech

~zrk

chodzi o dawne Forum umiech

~pytajnik

Który to dokładnie lokal?

~tacowy

"W tym lokalu doszło nawet do wypadku śmiertelnego." A teraz właściciel mordowni dostanie 210 tys. zł od miasta...

~złomiarz

jak nie wiadomo o co chodzi, to wiadomo że chodzi o kasę

~mieszkaniec

To znaczy że już nie bedzie blaszaka? I panowie pijani nie beda w pobliżu placu zabaw załatwiac swoich potrzeb? I nie będzie pijaków zaczepiających przechodniów? Nie będzie krzyków i bójek w dzień kiedy rodzice prowadzą dzieci ze szkoły i przedszkola?

I miasto jeszcze musi płacić odszkodowanie?
To właściciel powinien zapłacić karę.
Czy naprawdę miasto nie może sie odwołać od decyzji Sądu, przecież reprezentowało interes nas wszystkich: zwykłych i spokojnych obywateli
Dziękuję

~MFW

Czy ktokolwiek wie o co tu chodzi?