Mirosław Ch. dostał 10 lat

Bił, poniżał, dręczył i znęcał się zarówno fizycznie, jak i psychicznie nad własną matką. W końcu ją zabił. Za zamordowanie swojej matki posiedzi… 10 lat.

We wrześniu ruszył proces w sprawie zabójstwa 73- letniej nauczycielki z Niska. Piekło zgotował jej własny syn, nadużywający alkoholu 47- letni mężczyzna, nauczyciel z powiatu niżańskiego. Po kilku miesiącach śledztwa Sąd Okręgowy w Tarnobrzegu skazał go na 10 lat pozbawienia wolności…

Przypomnijmy historię maltretowanej przez syna - kata staruszki

12 stycznia niżańscy policjanci pod nadzorem prokuratora wyjaśniali okoliczności śmierci 73-letniej mieszkanki Niska. Syn kobiety, po tym jak zobaczył, że jego matka jest nieprzytomna, zawiadomił pogotowie. Przybyły na miejsce lekarz stwierdził zgon. Ujawnił także na jej ciele zasinienia. W związku z tym niżańscy funkcjonariusze zatrzymali 46-letniego Mirosława Ch. Mężczyzna miał wówczas około 3 promile alkoholu w organizmie. Po wytrzeźwieniu, policjanci pod nadzorem prokuratury, wyjaśniali okoliczności śmierci kobiety.

Śledztwo w tej sprawie prowadziła Prokuratura Rejonowa w Nisku. Na jej wniosek Sąd Rejonowy w Stalowej Woli zdecydował o tymczasowym areszcie na okres trzech miesięcy Mirosława Ch. 47-latek, mieszkaniec Niska usłyszał wówczas zarzut zabójstwa matki.

We wrześniu przed Sądem Okręgowym w Tarnobrzegu odbył się proces Mirosława Ch. Oskarżony o znęcanie się i zamordowanie matki mężczyzna nie przyznał się do winy. Matka zamieszkała z nim około 2 lata temu, po tym jak dostała udaru mózgu. Wymagała stałej opieki, a jej nadużywający alkoholu syn, nie mógł zapewnić jej odpowiednich warunków życia. O nieprawidłowościach jakie działy się w domu tej rodziny mówił również dzielnicowy, który byłemu nauczycielowi założył niebieską kartę, nakazując równocześnie zadbanie o dom i mamę. Stało się to po zgłoszeniu sąsiadów, jeszcze w grudniu ubiegłego roku, kiedy to policja musiała interweniować po awanturze, jaką zgotował 73- letniej kobiecie jej własny syn. Na ciele emerytowanej nauczycielki widać wówczas było ślady pobicia.

Dzień przed tragicznym wydarzeniem, dzielnicowy odwiedził rodzinę. Widział również matkę oskarżonego, kiedy ta spała. Na jej twarzy nie było nowych siniaków i zadrapań. 12 stycznia na ciele zmarłej były już obrażenia, zarówno na szyi, przedramieniu, jak i twarzy. Podczas przesłuchania oskarżony nie przyznał się do winy, tłumaczył, że matka po udarze miała kłopoty z poruszaniem się i często doznawała wypadków. Mirosław Ch. upierał się również przy tym, że swojej mamy nigdy nie uderzył, a ona sama próbowała nawet popełnić samobójstwo. Obrażenia na ciele denatki stwierdził lekarz, dzielnicowy, widziała je także sąsiadka 73- letniej kobiety.

Sąd Okręgowy w Tarnobrzegu uznał syna winnym zbrodni i skazał Mirosława Ch. Na 10 lat pozbawienia wolności. Proces był trudny, poszlakowy. Wszystko odbywało się przecież za zamkniętymi drzwiami, jak to nieraz bywa w rodzinach, gdzie bite są dzieci, żony i matki. Skazany ma podwójną osobowość, z jednej strony był troskliwym synem, pilnującym terminów wizyt mamy u lekarza, z drugiej, po wypiciu alkoholu, stawał się tyranem i katem. Wyrok nie jest prawomocny…