Wystarczy 15 tys. by sprzedawać prąd
Mamy pierwszych 133 prosumentów w Polsce. Zaledwie 10 z nich działa na terenie wschodniej części Polski obsługiwanej przez spółkę PGE Dystrybucja S.A. Osoby te legalnie produkują a następnie sprzedają prąd i to bez działalności gospodarczej. Takie są najważniejsze efekty po kilku miesiącach obowiązywania nowych przepisów Prawa energetycznego. Dla wielu to przełom w biurokracji i fiskalizmie. Rewolucja nie tylko energetyczna, ekologiczna ale i społeczna, bo dotyczy wszystkich. Jednak sporo firm już tego nie dożyło - zmiany są mocno spóźnione i niewystarczające. Dodatkowo blokują je koncerny - minister apeluje, by przestrzegały prawa.
Podkarpacie i Tarnów liderami i pionierami w domowych elektrowniach
Dążenie Polaków do niezależności energetycznej jest ogromne, nawet jeśli się to prawie nie opłaca. To pionierzy, zapaleńcy , hobbyści, desperaci. Co ciekawe i również istotne najwięcej jest ich na terenach wiejskich, w małych miasteczkach, prowincjonalnych a także przygranicznych. Czy to oznacza szansę na rozwój tych obszarów? We wschodniej Polsce takim pionierskim zagłębiem OZE jest Podkarpacie oraz zaraz za jego miedzą okolice Tarnowa, który potwierdza tym samym, że jest polskim biegunem ciepła.
Z oficjalnych danych na koniec 2013 roku wynika, że na terenie wschodniej części Polski obsługiwanym przez operatora sieci PGE (6 województw 29% całego kraju,, było zaledwie 7 mikroinstalacji OZE. Przy czym w woj. podkarpackim jest prawie połowa z tego bo aż 3. Są one w miejscowościach Polańczyk, Terliczka, Jasło. Dwie to ogniwa fotowoltaiczne a jedna to mała elektrownia wodna. Z kolei pod samym Tarnowem mikroźródeł jest 5, w miejscowościach: Wojnicz, Bogumiłowice, Łętowice, Wierzchosławice, Wola Rzędzińska (obszar operatora Tauron Dystrybucja S.A.). Dla porównania z sąsiadami w woj. świętokrzyskim nie ma żadnej elektrowni w gospodarstwach domowych a w lubelskim jest jedna. Powstają wolno, do marca 2014 r. na terenie PGE Dystrybucja S.A przybyły jeszcze 3 ale na razie nie wiemy w jakich lokalizacjach.
Stalowa Wola też miała być liderem
Również rejon północnego Podkarpacia pozostaje w tyle. Inkubator Technologiczny w Stalowej Woli nie ma informacji o takich inwestycjach, choć rok temu organizował konferencję na ten temat. Mówiło się na niej o utworzeniu Doliny Ekologicznej wspierającej OZE ze stolicą w Stalowej Woli.
- Będziemy się starali, żeby jak najwięcej podmiotów, jednostek samorządu terytorialnego, przedsiębiorstw również prywatnych użytkowników miało swoje elektrownie fotowoltaiczne na dachach, żeby mogło korzystać z tej energii odnawialnej. Jeśli chodzi o stricte Dolinę Ekologiczną, to jesteśmy stricte pionierami w tych działaniach, aczkolwiek wiadomo, działania proekologiczne w Polsce już się dzieją. Jest to stosunkowo nowy trend, ale on będzie coraz bardziej nabierał dynamicznego wymiaru. Prawdopodobnie w Tarnobrzegu są podejmowane działania, żeby tam powstała Dolina Słoneczna, ale stricte doliny ekologicznej nigdzie nie spotkaliśmy – mówił dla portalu StaloweMiasto.pl Patryk M. Olszowy, prezes Stowarzyszenia na rzecz Biznesu i Kultury „Art of Business”.
Niestety na zapowiedziach się skończyło tymczasem pionierami zostali inni. Pierwszym prosumentem na Podkarpaciu i jednym pierwszych w Polsce jest Daniel Dębosz z Jasła. Od 5 miesięcy, czyli jak tylko było to prawnie, technicznie możliwe produkuje prąd z instalacji fotowoltaicznej. Większość wykorzystuje na własne potrzeby a jego nadwyżki odsprzedaje do sieci. Przecierał szlaki przez kilka miesięcy, problemów biurokratycznych z podłączeniem do sieci operatora (on-gird) nie brakowało. Jego elektrownia słoneczna o mocy 2,5 kW może wyprodukować 3 tys kWh rocznie. Zarobił już na tym biznesie pierwsze 30 złotych. Wspomagana jest dwoma pompami ciepła o mocy 3,8 kW, służących do podgrzewania wody użytkowej. Szacuje, że inwestycja, która kosztowała 20 tys. złotych zwróci się po 12 latach.
Przełom w biurokracji i fiskalizmie ?
- Na podstawie znowelizowanej ustawy Prawo energetyczne z 11 września 2013 r. osoba fizyczna może podłączyć swoją instalację odnawialnych źródeł energii (do 40 kW) do sieci operatora dystrybucyjnego (OSD) i sprzedawać nadwyżki produkowanego prądu. To tzw. prosument czyli konsument i producent jednocześnie. Wystarczy samo zgłoszenie do OSD. Nie trzeba rejestrować działalności gospodarczej, uzyskiwać warunków przyłączenia, koncesji a nawet jest zwolnienie z opłat – mówi w Programie 1 Polskiego Radia Katarzyna Szwed-Lipińska - Dyrektor Departamentu Systemów Wsparcia w Urzędzie Regulacji Energetyki
Biorąc po uwagę skalę dotychczasowego oporu, biurokracji i fiskalizmu można to nazwać przełomem. Umożliwiono podłączenie mikroinstalacji oze i uproszczono do minimum całą procedurę. Jednak dla wielu to ciągle za mało. Doświadczenia i opinie praktyków są bardzo różne, wręcz sprzeczne.
- To co nie podoba się jeszcze prosumentom, to ustalona odgórnie cena po której mogą odsprzedawać nadwyżki energii z odnawialnego mikroźródła. To tylko 80% ceny prądy z roku ubiegłego czyli 18 groszy za kWh ale na razie traktujmy to jako pierwszy krok – mówi w Radiowej Jedynce Stanisław Gawłowski, Wiceminister Środowiska.
Każdy może być producentem prądu!
Przykładowo, mała instalacja fotowoltaiczna (PV) o mocy 2-3 kWh czyli na potrzeby przeciętnego gospodarstwa domowego kosztuje 15-20 tys. złotych. Wystarczy 30 m kw. dachu czy działki i może mieć ją każdy. - Zakłady energetyczne nawet sprawnie tu działają. Od daty zgłoszenia, w ciągu 2-3 tygodni operatorzy realizują procedurę i możemy sprzedawać prąd. Spodziewamy się szybkiego wzrostu tej branży, podobnie jak to było z instalacjami solarnymi do podgrzewania wody. Jeszcze kilka lat temu ten rynek raczkował a teraz powstaje ich 100 tys. rocznie. Taka sama skala będzie niebawem z prosumentami sprzedającymi prąd ze swoich fotowoltaicznych mikroinstalacji a także z pozostałych odnawialnych źródeł energii – prognozuje w Radiowej Jednynce Mariusz Klimaczak, prezes Banku Ochrony Środowiska.
Dodajmy, że Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska uruchamia właśnie program Prosument, który umożliwia uzyskanie kredytu, pożyczki lub dotacji dla osób fizycznych chcących zainwestować w odnawialne źródła energii. Co równie istotne, ta oferta dotyczy nie tylko posiadaczy domów i działek ale także innych podmiotów: spółdzielni, wspólnot mieszkaniowych i samorządów. Te również mogą z pomocą państwa inwestować w niezależność energetyczną, ekologię i uzyskać mniejsze koszty utrzymania dla swoich mieszkańców. Nawet na blokowych balkonach już coraz częściej zauważamy wiatraczki czy panele wystawione do słońca.
Czy to się opłaca ?
Sprzedając prąd po 18 groszy za kilowatogodzinę, przy dodatkowo niekorzystnym systemie rozliczeń, jaki proponują operatorzy sieciowym to marny interes. Ale spójrzmy na to szerzej, jako na tzw. koszt uniknięty. - Na razie możemy mówić raczej o oszczędnościach a nie zarabianiu pieniędzy ale to wcale nie mało. Przede wszystkim zostawiamy w kieszeni około 65 groszy za kilowatogodzinę jeśli sami sobie ją wytworzymy a nie kupimy z zakładu energetycznego. Optymalnym do zrealizowania tego jest zestaw składający się z instalacji fotowoltaicznej, solarnej oraz pompy ciepła. Taka kombinacja jest nawet 7 razy efektywniejsza od np. farmy wiatrowej i do tego powinniśmy dążyć - wyjaśnia - Mariusz Klimaczak, prezes BOŚ.
Kto w Polsce rządzi? Rząd czy korporacje?
W obliczu chociażby niestabilności na Ukrainie znowu myślimy o imporcie energii z odległych części świata (np. gazu z USA). Tymczasem własnych, odnawialnych i ekologicznych zasobów mamy pod dostatkiem. W czym jest wiec problem skoro możemy uzyskać całkowitą niezależność i bezpieczeństwo energetyczne nie tylko jako indywidualni odbiorcy ale także jako cały kraj.
- Duże korporacje energetyczne nie chcę wpuścić na rynek małych producentów i szukają dziury w całym. Domaganie się przez zakłady energetyczne dodatkowych uprawnień, certyfikatów, by móc przyłączyć instalacje jest niedopuszczalnym nadużyciem i skandalem. Zapisy w ustawie i jej intencje są jednoznaczne: podłączenie mikroinstalacji oze ma być tak samo proste jak np. anteny satelitarnej na dachu. Może to zrobić każdy z uprawnieniami energetycznymi. Oczekuję od zakładów energetycznych, że będą przestrzegały prawa a od stosownych urzędów np. URE że to wymuszą - apeluje - Stanisław Gawłowski, Wiceminister Środowiska.
Mamy pierwszych w Polsce prosumentów
czyli osoby fizyczne, gospodarstwa domowe które sprzedają swoje nadwyżki prądu. Jak wygląda sytuacja u 5 największych operatorów systemu dystrybucyjnego obsługujących 100% rynku. (PGE, Tauron, Enea, Energa Operator, RWE Stoen i przyzakładowi dystrybutorzy). Na razie ustaliliśmy, że na terenie całego kraju mamy już w kraju 133 już działające instalacje odnawialnych źródeł energii. 400 wniosków złożonych przez gospodarstwa domowe jest w trakcie realizacji. Do tego dodajemy 2 firmy już zarabiające i 121 czekających na podłączenie do sieci (on gird).
Zdecydowanym liderem rynku jest Energa Operator który podłączył 103 mikroźródła o łącznej mocy 1080 kW a 172 wnioski oczekują na to – poinformowała Alina Geniusz-Siuchnińska, Rzecznik Prasowy Energa Operator S.A. Wg informacji udzielonej przez Marcina Marzyńskiego, Szefa Biura Komunikacji TAURON Dystrybucja do sieci TAURON Dystrybucja przyłączonych jest obecnie 18 mikroinstalacji, które wprowadzają do niej energię elektryczną. Właścicielami ich są osoby fizyczne nie prowadzące działalności gospodarczej. 90 podmiotów ubiega się o przyłączenie, z czego 50 to osoby fizyczne.
- Mamy już przyłączone 12 mikroinstacji w tym 10 od osób fizycznych. 172, w tym 120 od osób fizycznych jest w trakcie procedowania – wylicza Iwona Stanisławek z Biura Komunikacji PGE Dystrybucja, a Danuta Tabaka, Kierownik Biura PR i Promocji ENEA Operator, informuje, że od wejścia w życie znowelizowanej ustawy Prawo energetyczne tj. od 11 września 2013 roku spółka ENEA Operator uruchamia 58 mikroinstalacji osób fizycznych i 19 firmowych. Na razie jednak żadna z nich nie działa w sieci. Do RWE Stoen Operator wpłynęło 7 wniosków od osób fizycznych i firm ale jeszcze nikt nie sprzedaje energii. Dwa mikroźródła podłączył także lokalny, przyzakładowy dystrybutor spółka Energoserwis z Kleszczowa.
Operatorzy twierdzą, że nikomu nie odmawiają ale URE zna takie przypadki. - Jak na razie wiadomo nam, że w 2013 było 19 odmów przyłączenia mikroinstalacji – informuje Agnieszka Głośniewska, rzecznik prasowy Urzędu Regulacji Energetyki.
Co ciekawe zdecydowana większość mikroinstalacji powstaje na terenach wiejskich, w małych miejscowościach na dalekiej prowincji. Dominują ogniwa fotowoltaiczne ale są też przykłady elektrowni wodnych. Czy to oznacza szansę na rozwój obszarów wiejskich i prowincjonalnych?
Firmy studzą optymizm
W dzień tanio sprzedajesz, w nocy drogo kupujesz
Wśród przedsiębiorców opinie są znacznie bardziej sceptyczne co do rozwoju tej branży. Wielu z nich liczyło, że przełom nastąpi znacznie szybciej i zmiany będą odważniejsze. Wielu nie przetrwało na rynku.
- Z naszych klientów o przyłączenie mikroźródła oze wystąpiło około 10 osób. Zainteresowanie jest spore, ale kiedy dochodzi do określenia szczegółów dotyczących warunków finansowych, to już sprawa przedstawia się gorzej. Główne przeszkody to ekonomia. Nie opłaca się podłączać fotoogniw do sieci, ponieważ prąd produkowany jest tylko w ciągu dnia. Rzadko kiedy prywatne osoby mogą wykorzystać go będąc np. w pracy. Wieczorem trzeba już płacić za ten sam prąd kupowany z zakładu energetycznego po stawce 3 razy większej. Zwrot z takiej instalacji będzie trwał 14 lat - wylicza Piotr Duda z AirGenerator w Gdyni.
- Z pewnością, niewiele się zmieni, jeśli ceny odbioru prądu pozostaną na poziomie 80%. Mędrcy w Warszawie myślą, że jak ktoś na ogniwa fotowoltaiczne na dachu, to może wszystko sam zużyć i nie musi nic sprzedawać. Niestety przy normalnym użytkowaniu instalacji PV, zużycie własne to tylko około 25% wyprodukowanego prądu. Dopiero dość skomplikowane i kosztowne przygotowanie instalacji i wyposażenie jej w magazyny energii, sterowanie odbiornikami prądu, odpowiednia instalacja grzewcza CO i CWU może ten bilans poprawić. Prostszym rozwiązaniem było by rozliczanie z operatorem w cyklach półrocznych, aby móc korzystać z prądu np. wieczorem, w zamian za oddany do sieci, w ciągu dnia. Ale na takim rozwiązaniu koncerny nie zarobią swoich podarowanych im 20 % ceny prądu. W całej ustawie widać, że lobby energetyczne mocno trzyma w ręku ustawodawców i ma gdzieś obywateli – żali się - Witold Wawdysz, Prezes Zarządu Sunpark Polska Sp. z o.o. z Poznania.
By zakończyć bardziej optymistyczne dodajmy, że nadwyżki energii możemy magazynować np. samochodach elektrycznych. To także wstęp do rewolucji motoryzacyjnej. Powstają już zalążki sąsiedzkich spółdzielni energetycznych w czym ma pomóc uregulowanie prawne.
Marcin Piasekmarcin.piasek_(at)_vp.pl
Komentarze
O ministrze szkoda wspominać - to kpina, za co bierze pieiądze. Tylko u nas wcale nie jest lepiej. Kolejna konferencja Inkubatora i zapowiedzi z których nic nie wynika bo skończyło się na gadaniu. Miały być farmy słoneczne i gdzie są? Inni jakoś mogą. Mniej propagandy i pustego gadania a więcej działania prosimy. Gdzie jest program gminy wspierajacy rozwój energetyki odnawilnej, prosumenckiej? Wiekszość miast już ma takie a u nas nawet nie widzą o co chodzi.
Ale gadka szmatka
Ale gadka szmatka
Minister apelujący o przestrzeganie prawa jest śmieszny - on ma egzekwować przestrzeganie prawa i ma ku temu niezbędne instrumenty, ale po pierwsze trzeba chcieć. A już apelowanie przez ministra rządu państwa o to, by państwowy urząd wypełniał swoje obowiązki, to nawet śmieszne nie jest. Najwyraźniej te niemal 70 lat bez wojny to za dużo - radykalne przyspieszenie zmian pokoleniowych zniosło by niewątpliwie te pokłady głupoty i korporacyjnej bezczelności, z którymi żadna opcja "polytyczna" nie może sobie ze strachu o stołki poradzić.