HSW - Lepsze 4 zł, niż nic ?

Z tego założenia wychodzą posiadacze akcji Huty Stalowa Wola, znudzeni przekładaniem ich z szuflady do szuflady. Trafiła się okazja sprzedania papierów tylko z nazwy wartościowych, więc niektórzy chcą ostatecznie zerwać kontakt właścicielski z firmą. Szczęśliwcy dostaną za rozstanie niecałe 600 zł. Śmiechu to warte, jak się zwróci uwagę, że na papier ten pracowali po kilkadziesiąt lat.

Historia gospodarcza nie obeszła się z pracownikami HSW łaskawie. Uczestniczyli w programie powszechnej prywatyzacji jak tysiące i miliony innych, a jednak nie mają z tego nic. Dla przypomnienia pracownicy niektórych sprzedawanych banków dostawali w akcjach po 50 i więcej tysięcy, pracownicy sektora energetycznego jeszcze więcej, dobrze program powszechnej prywatyzacji wspominają pracownicy np. cementowni, tylko hutnicy przeklinają go "w żywe kamienie".

I mają rację, bo zostali oszukani jak dzieci. Niech ktoś sobie przypomni, albo pogrzebie w papierach (zwykłych), ile za doradztwa prywatyzacyjne dostawali różni naciągacze nasyłani z Warszawy. Nie było zmiłuj. Im płacili w milionach za durnoty powielane na kserokopiarkach, a pracownikom dali papiery nic nie warte. To jak za komuny, kiedy władza szampana piła w imieniu robotnika.

Jak się wtedy nie biło po gębie, to dzisiaj szkoda lać łez, bo nic to nie zmieni. Tuż przed świętami jakiś tajemniczy przedsiębiorca otworzył w Stalowej Woli punkt skupu akcji HSW. Bez obrazy, ale nasuwa się porównanie z punktem skupu makulatury. Za jedną akcję płaci po 4 zł. Skoro jest jakieś zainteresowanie, to znaczy, że z ceną nie przegina ani w jedną, ani w drugą stronę. Oficjalnie wartość księgowa to 4,75 zł. Tylko, że nikt nigdzie tyle nie zapłaci. Kto nie czuje wewnętrznej więzi z HSW, a potrzebuje na chleb, nawet się nie zastanawia. Akcjonariusze o najdłuższym stażu pracy w HSW dostawali po 140 akcji z 15-procentowej puli papierów należnych pracownikom. Gdy w latach 90. ub. wieku akcje były wydawane, każda miała wartośc 10 zł. Już wtedy to była papierowa wartość, ale ludziska brali, bo wierzyli, że wkrótce staną się krezusami, jak dajmy na to załoga Banku Śląskiego. Potem akcje Huty poleciały na pysk, ale teraz powinny mieć trochę wyższą wartość, tylko że nigdzie nie można się tego dowiedzieć.

Zarząd HSW ustami swego szefa kilka razy zapowiadał akcję ze skupowaniem akcji. To mogło sugerować, że wartość HSW faktycznie rośnie. Trzeba byłojednak na takową akcję mieć kilkadziesiąt milionów złotych, a takich wolnych środków firma pewnie nie miała. Swoją drogą ciekawe, po ile Huta płaciłaby drobnym akcjonariuszom za papiery, które kiedyś rozdała po 10 zł. Kiedyś też związki zawodowe zajmowały się gromadzeniem rozdrobnionych akcji.

Niektórzy na tym porobili nawet polityczne kariery, a teraz nie wiadomo, czy faktycznie w czyichś rękach jest większy pakiet akcji pracowniczych. Warto to sobie poprzypominać, bo raczej w niedługim czasie zrobi się ruch koło akcji HSW, a otwarty skup jest tego jaskółką. Huta weszła do Polskiej Grupy Zbrojeniowej, która ma być najmocniejszym narodowym holdingiem zbrojeniowym. Rząd już planując "Pegaza" wspominał o konieczności zarejestrowania Grupy na giełdzie. Przed tą operacją posiadacze akcji HSW, jak i wszystkich innych spółek składowych PGZ, dostaną propozycje zamiany akcji. Dostaną wreszcie do ręki coś, o realnej wartości. Czy w takim razie warto jeszcze akcje Huty trzymać? Każdy musi odpowiedzieć sobie sam.