Ambasadorzy grają dla miasta
Kolejny koncert Ambasadora Stalowej Woli odbył się w upalne popołudnie 8 czerwca. W Miejskim Domu Kultury wystąpił pianista znany w świecie jako Martin Labazevitch, a w Stalowej Woli - Marcin Łabaziewicz. W czasie koncertu towarzyszyła mu mama.
- Wybaczcie Państwo wszystkie moje błędy, jakie popełniam w czasie prowadzenia tego koncertu. Zgodnie z życzeniem mojej mamy przepraszam za to z góry - zażartował muzyk, mają na myśłi swoje potyczki z pułapkami języka polskiego.
Choć wymowę ma perfekcyjną, to jednak nieużywane często idiomy czy trudniejsze słowa musiał czasami wyławiać z pamięci. Zazwyczaj bowiem posługuje się językiem angielskim. Mieszka i pracuje w USA. Muzyk, od 4 lat mogący poszczycić się tytułem Ambasadora Stalowej Woli, jest absolwentem stalowowolskiej szkoły muzycznej i rozsławia Polskę oraz nasze miasto fenomenalną grą na fortepianie. Ale jest też laureatem ważnej nagrody Harolda Bauera dla pianisty roku, przyznawanej przez Manhattan School of Music w Nowym Jorku, której był stypendystą (ukończył ją w 2008 r.).
Koncertuje na całym świecie - można go było usłyszeć w Wilnie, Walencji, w Chicago, w nowojorskiej Cornegie Hall. A w niedzielę w Stalowej Woli - po raz kolejny zresztą, jednak jak zaznaczył Marek Gruchota, dyrektor MDK-u na samym początku muzycznego spotkania, to pierwszy solowy występ Marcina Łabaziewicza w MDK-u. Pianista świetnie przygotował też prowadzenie koncertu, opowiadając bądź to o kompozytorach klasycznych utworów, bądź o okolicznościach ich powstania.
Komentarze
Czy czarny pedaerasta z Ameryki będzie nadal ambasadorem Stalowej Woli ?
Do remcajs: Co władza w mieście ma do nazwiska i języka ?
To się wynosi z domu (jeżeli się go ma).
Czemu nie piszecie Marcin Łabaziewicz? Zmienił nazwisko? Wyrzekł się polskości?
Cytat z jego strony internetowej: "Urodzony w Polsce pianista Martin Labazevitch studiował w Państwowym Konserwatorium w Odessie na Ukrainie, po czym wyemigrował do Stanów Zjednoczonych". Tylko i aż tyle o Polsce, łatwo wyciął kilkanaście lat :(
Nader dziwny ten nasz ambasador.
Tak to jest jak władza W MIEŚCIE NIE DBA O JĘZYK I PSUJE OJCZYSTĄ MOWĘ. Dlatego władze trzeba zmienić na jesieni.
Czy z językiem pianisty jest tak jak z nazwiskiem? No cóż, nic dziwnego jeśli jest się synem tak "wybitnej" polonistki))))