Już po raz trzeci ulicami Stalowej Woli przeszedł Marsz dla życia i rodziny. Tym razem w słońcu, nie jak w roku ubiegłym w deszczu…
Wszystko rozpoczęło się od mszy świętej w kościele pw. Opatrzności Bożej na Porębach. Mszy świętej przewodniczył ks. Jacek Zieliński. Jak przystało na święto rodziny i życia, poprzez chrzest święty do wspólnoty kościelnej zostały włączone dzieci. Podczas eucharystii śpiewał chór z gimnazjum i liceum katolickiego w Stalowej Woli.
- Dzisiejsza niedziela jest szczególna. Przeżywamy uroczystość zesłania ducha świętego. Przeżywamy na nowo tamto wydarzenie z wieczernika, skąd uczniowie wyszli na ulicę, aby dawać świadectwo swojej wiary. Chodzili tam, gdzie tej modlitwy nie było, gdzie nie było Boga. Tak samo dzisiaj za kilkadziesiąt minut wyjdziemy z tego wieczernika, wyjdziemy z tych murów, z miejsca, które przeznaczone jest na modlitwę. Wyjdziemy na ulicę, gdzie często imię Boga nie pojawia się, albo pojawia się w sposób zły, wulgarny. Wyjdziemy na ulice, między nasze miejsca pracy, miejsca odpoczynku, zabawy, gdzie też bardzo często nie ma Pana Boga w naszych myślach, w naszych decyzjach, w potrzebach drugiego człowieka. Pójdziemy na ulice, żeby wynieść tego ducha i zanieść go innym- mówił ks. Łukasz Szewczyk podczas mszy świętej.
Dziś zmienia się pojmowanie funkcji i roli rodziny. Coraz częściej społeczeństwo spycha wychowanie dzieci na instytucje, lekceważy potrzeby rodziny i zatraca wartości rodzinne. Jak mówił podczas homilii kapłan, w wielu szkołach świata na formularzu rekrutacyjnym do szkoły 2014 zniknęła rubryka „imię ojca i matki”. W jej miejsce pojawiła się: „pierwszy i drugi opiekun”.
Przerażające są również statystyki GUS dotyczące rozwodów. Tylko w ubiegłym roku w naszym kraju rozwiodło się ponad 66 tys. małżeństw, czyli blisko 2 tys. więcej niż rok wcześniej. Tymczasem jeszcze w latach 1995-2002 rozwodów było około 40-45 tys. rocznie. W kolejnych latach ich liczba przekraczała 60 tys. W miastach liczba rozwodów jest prawie dwukrotnie wyższa niż w małych miejscowościach, a małżonkowie żyją ze sobą średnio 14 lat. Taka sytuacja jest nie tylko u nas, ale i w innych państwach Europy. W Polsce rodzi się coraz mniej dzieci, co odbije się na systemie emerytalnym, który za kilka lat może przestać istnieć. Problemem jest też aborcja, które w wielu krajach zbiera krwawe żniwo. Tylko nieliczne państwa dbają o życie i chronią człowieka od samego poczęcia aż do śmierci. Według badań 70% lekarzy nie zgadza się na przeprowadzenie aborcji, ani na asystę przy tego typu zabiegach. Reszta nie ma z tym problemu.
- Niech ten marsz poruszy serca tych, dla których sakramentalne małżeństwo jest niczym ważnym, bo i tak można żyć sobie nie przejmując się żadnymi zasadami, prawościami i umowami. Może ten marsz będzie dla nich bodźcem do nawrócenia, by nie ryzykować już wiecznego potępienia. Niech ten marsz poruszy umysły zbyt otwarte na postęp i nowoczesność, żeby ci ludzie zobaczyli, że to w tradycyjnej rodzinie jest najlepszy fundament całego życia. Niech ten marsz poruszy serca tak bardzo związane swoimi kalkulacjami, swoimi obawami o życie doczesne, materialne, bo przecież można być szczęśliwą rodziną, może żyjącą nieco skromniej, ale w zgodzie i miłości, a można być rodziną opływającą we wszelkie dostatki, ale żyć w depresji, frustracji i spędzi czas u różnych lekarzy- mówił podczas homilii ks. Łukasz Szewczyk.
Po mszy świętej wierni z całego miasta, podobnie jak w 120 innych miejscowościach Polski, wyruszyli w marszu dla życia i rodziny. Udano się wzdłuż Alei Jana Pawła II aż do Sanktuarium Maryjnego w Rozwadowie. A wśród idących byli księża, wierni, niżańskie mażoretki, harcerze, młodzież z „katolika”, poczty sztandarowe, Rycerze Kolumba i inni. W tym roku dzieciaki dostały wiatraczki, dorośli nieśli flagi i transparenty. W końcu życie cudem jest o czym starali się przekonać wszystkich mieszkańców Stalowej Woli w niedzielne, upalne popołudnie wszyscy ci, którzy wyszli na ulicę.
To w Polsce życie jest cudem, w krajch mniej zboczonych pod wzgledem poznawczym, gdzie dziecinna wyobraznia kształtowana przez religijnych zboczeńców nie jest tak ropowszechniona ze wzgledu na wykształcenie wśród dorosłych, fenomen życia na ziemi jest bardzo ciekawy i interesujący. Dlatego religijni zboczeńcy mogą tam sobie praktykować swoje zboczenia w ramach wolności świtopogladowej, a państwo jej broni, jednocześnie broniąc samo siebie przed religijnym zboczeniem, przez ustanowienie świeckości polityki, sfery publicznej i podstawowych wolności, w tym wolności od zabobonów i lekarzy ciemniaków i tym podobnych zdemoralizowanych zboków.
1. Wypowiedzieć konkordat
2. Przywrócić przedwojenną procedurę wedle której Watykan zanim mianował biskupa musiał uzyskać zgodę na daną kandydaturę od władz Rzeczypospolitej a kandydat na biskupa musiał składać publiczne ślubowanie na wierność RP.
3. Wyprowadzić ze wszystkich struktur Państwa funkcjonariuszy obcego państwa - Watykanu czyli:
A. Zlikwidować etaty kapelanów
B. Zlikwidować etaty katechetów a tym samym Wyprowadzić religię ze szkół
4. Usunąć z rządu wszystkich członków OPUS DEI i jakiegokolwiek zakonu. Członkowie OPUS DEI ślubowali wierność swej zwierzchności z Watykanu i priorytet religii nad racja stanu Państwa Polskiego i dlatego nie powinni mieć możliwości wpływu na polską politykę. Zakonnicy na stanowiskach rządowych (taki typowy polish joke) tez wiadomo kogo reprezentują.
5. Opodatkować kler i wprowadzić obowiązek posiadania kas fiskalnych
6. Znacjonalizować majątek zagrabiony przez kler po roku 1989
7. Usunąć z urzędów i szkół wszelkie symbole religijne
8. Uroczystości państwowe organizować wyłącznie w charakterze świeckim
9. Postawić przed sąd wszystkich pedofilów w sutannach jak również za poplecznictwo ochraniających ich biskupów.
10. Wstrzymać dofinansowywanie "dzieł" KRK z kasy państwa !
11. Ścigać z urzędu za wywoływanie presji w celu wymuszenia uczestnictwa w praktykach religijnych przez nauczycieli, dowódców i innych osób przełożonych
12. Zlikwidować przepisy o wartościach chrześcijańskich w radiu i telewizji
13. Nakazać przestrzegania norm hałasu, niezależnie od wyznania - dzwonić albo wrzeszczeć przez megafon na procesjach na terenach przemysłowych lub w zamkniętych pomieszczeniach
14. Nakazać organizacjom religijnym przestrzegania przepisów o ochronie danych osobowych wobec osób, które z nich wystąpiły na zasadach przewidzianych w prawie cywilnym
Kocham Lolę! Politycy precz od kościoła i patriotyzmu! Łączenie tych trzech atrybutów jest absolutnie niedopuszczalne! Tylko Loli wolno nosić brodę, spódniczkę i ptaszka pod nią!
Pozdrawiam wszystkich ślepo zapatrzonych w Luncyjusza i jego "piękną" rodzinę!
Zwolennicy tego śmiesznie gulgoczącego i podskakującego, przygarbionego aborygeńca mają nieźle nasrane i zryte mohery. Mam nadzieję, że w Rzeszowie szybko się na nim poznają i wypier.... na zbity pysk. Rola jaką grał w Stalówce i tak go przerastała, więc najbliższe wybory zweryfikują całą te popapraną bandę przykościelnych oszołomów... Urzędnik powinien być fachowcem a nie nagrodzonym (za wierną partii służbę) partyjnym kretynem!!! Jestem przekonany, że po wyborach samorządowych nawet na Podkarpaciu do urzędów nie zostaną wpuszczeni tacy przykościelni Pisowaci "fachowcy" jak Luncyjusz!!! Amen.
Dlaczego watykańskie zboki przyczepiły się tak bardzo do rodziny, edukacji, medycyny, niczym komar do zdrowego ciała wysysając z niego krew, jednocześnie zarażając go chorobotwórczymi pierwotniaki; bardzo prymitywnymi i bardzo chorobotwórczymi organizmami, starszymi od religijnej głupota , równie prymitywnymi i niebezpiecznymi z o wiele dłuższą tradycją?
Władza państwowa ma wojsko i policję, a zoboki mają rodziny, nauczycieli, lekarzy i zawsze takich zjebów może wyprowadzić na ulicę, wprowadzać zamęt w służbie zdrowia i edukacji, który uderzy bezpośrednio w obywateli, a obywatele odegrają się na rządzie przy wyborczych urnach.
Często, w trakcie różnych rozmów wracam do tematu, który szokuje część moich rozmówców. W ramach omawiania złych skutków religijnej indoktrynacji zauważam, iż największym złem jest religijne tresowanie najmłodszych. Nie tylko w szkole, czy w mediach, ale przede wszystkim w domu, gdy czynią to rodzice młodych osób poddawanym wpajaniu „jedynie słusznych” prawd.
Choć między innymi Richard Dawkins publicznie stwierdził, iż należy gwałtownie protestować przeciwko terminom takim jak: muzułmańskie dzieci, chrześcijańskie dzieci, hinduistyczne dzieci etc., to jednak myślenie nad rzeczywistą realizacją postulatu, aby nie czynić członkami grup religijnych osób, które nie mają jeszcze pełnej możliwości wyboru, ani osądu, staje się bardzo kontrowersyjnym tematem również dla osób niewierzących.
Jakie bowiem mamy prawo i środki, aby ingerować w to, co zechcą przekazać swoim dzieciom rodzice? Kto miałby i w czyim imieniu wpychać się w tą najbardziej podstawową i intymną międzyludzką relację? Gdyby jednak już określić takie prawo, kto i jakie miałby środki, aby je realizować? Co trzeba by zrobić, aby skutecznie zakazać rodzicom religijnej indoktrynacji ich bezbronnych intelektualnie pociech…?
Sprawia to wrażenie rzeczy niemożliwej, i w pierwszym odruchu wydaje się być moralnie naganne, często pocieszamy się myślą, że w końcu wielu z nas stało się istotami krytycznie myślącymi pomimo religijnej indoktrynacji w młodych latach. Ta pociecha jednakże, moim zdaniem, nie ma odniesienia do rzeczywistości. Okłamujemy się w ten sposób. Po pierwsze, wiele zjawisk, choćby podświadomy imprinting umysłu dziecka, wskazuje na to, że w większości wypadków indoktrynacja jest skuteczna, zaś my, którzy „zerwaliśmy się ze smyczy”, jesteśmy wyjątkami. Po drugie, co często zauważam w rozmowach między ateistami i u siebie samego, indoktrynacja religijna nadal odciska na nas piętno. Nadal w wielu wypadkach mamy chrześcijańskie mózgi. Choć nie przyjmujemy już złudnej pewności istnienia Jahwe i Jezusa, to nadal o wielu rzeczach myślimy w kategoriach religii, którą w nas wmuszano, moim zdaniem łamiąc (najczęściej nieświadomie) prawa człowieka jako jednostki.
Chrześcijańska indoktrynacja pokutuje w odczuciach związanych ze sferą seksualną, ze stosunkiem do kobiet (stosunkiem mężczyzn, ale też kobiet do samych siebie) i w egzystencjalizmie, gdzie wciąż rozpaczamy za utratą sensu życia wiązanego w chrześcijaństwie szczególnie mocno z nieśmiertelnością egzystencji. Czyli, powtórzę raz jeszcze, nawet u osób, które wyrosły z chrześcijaństwa, czy z innej religii, indoktrynacja w okresie dzieciństwa nadal ma wpływ na myślenie. Wpływ nie zawsze w oczywisty sposób zły, ale z pewnością stanowiący ograniczenie, wobec którego jesteśmy bezsilni. Coś co nazwałbym nieusuwalnym niemal napiętnowaniem umysłu, w momencie, kiedy on dopiero się kształtował. Takie napiętnowanie umysłu dokonywać się może nie tylko za sprawą religii, ale za sprawą każdej złożonej ideologii wpajanej ludziom na długo przedtem, zanim będą mieli szansę myśleć niezależnie, sceptycznie i krytycznie. Oczywiście, jak chyba wszyscy widzimy, wpajanie religijnej dogmatyki i systemu ocen, jest w zasadzie w pełni tolerowane przez społeczeństwo, co na szczęście nie dotyczy innych ideologii.
Gdy zatem mówimy o laicyzmie, o potrzebie świeckości państwa, co mamy na myśli? Kto ma być podmiotem tych postulatów? Czy jednostka ludzka? Czy bronimy prawa każdego do wolności poglądów i sumienia? Prawa do neutralności, na bazie której można budować swoje mentalne światy (oczywiście religijne również – jeśli ktoś chce)? Moim zdaniem nie opowiadamy się wcale za prawem jednostki. Dopóki godzimy się na wszechobecną indoktrynację najmłodszych, z której większość z nich nigdy nie wyrośnie, a nikt prawie nie wyrośnie do końca, nie bronimy praw jednostki. Choć nie uważam, iż zarodek jest już istotą w pełni ludzką, to jednak z całą pewnością twierdzę, iż pięciolatek, czy czterolatek są już w pełni ludźmi, którym powinny przysługiwać wszelkie prawa, jakie chcielibyśmy wiązać z jednostką ludzką. Jednakże większość osób w tym wieku poddawana jest dla przyjemności bezmyślnych niekiedy w tym względzie rodziców konfesyjnej tresurze. Gdy zatem burzymy się na myśl o tym, że państwo mogłoby przeszkadzać rodzicom w światopoglądowym praniu mózgów ich pociech, burzymy się jednocześnie przeciwko prawom człowieka. Bronimy zaś idei swego rodzaju „laicyzmu rodowego”, czy szerzej – demokracji rodowej, gdzie prawa przynależą do rodów, a nie jednostek ludzkich. Bronimy prawa Kowalskiego do tresowania syna w myśleniu biblijnym, bronimy też może prawa Abdula do obrzezania córki. Wykluczamy te pełne przemocy procesy z naszej definicji praw do wolności i godności ludzkiej. Robiąc to, nie opowiadamy się za jednostką ludzką, lecz za prawem rodowym postawionym ponad wszystkim. Kowalski ma prawo robić ze swego syna intelektualnego kalekę, zaś Abdul ma prawo jeszcze bardziej dosłownie okaleczać córkę. Większość z nas nie wejdzie w tę intymną relację i nie będzie próbowała powstrzymać tych, barbarzyńskich moim zdaniem, czynów. Wierzymy bowiem — raz jeszcze powtórzę — w demokrację rodową…
Wróćmy do początku. Kij ma oczywiście dwa końce. Wyjście poza demokrację rodową z uwagi na prawa człowieka może przynieść wiele szkody. To rozwiązanie w wysokiej mierze kontrowersyjne, wymaga chyba dość mocnego rządu. Całkiem możliwe, iż status quo jest, mimo wszystko, dużo lepsze… W końcu lepiej się godzić na stopniowe i ciche okaleczanie niemal każdego człowieka, wtedy gdy jest bezbronny z uwagi na wiek, niż na jakiś rząd totalitarny, który miałby siłę, aby stanąć w takich sprawach między rodzicem, a dzieckiem podlegającym przemocy podprogowej indoktrynacji. Rząd, który miałby taką siłę, nie ograniczyłby się zapewne niestety jedynie do działań szlachetnych, jak ochrona dzieci przed religijnym formatowaniem. Jest to poważny problem, wydaje się być bez wyjścia, chyba że sprawdzi się optymizm niektórych z nas, którzy twierdzą, iż religie same z siebie odchodzą do lamusa, a wraz z nimi postawy irracjonalne. Jakkolwiek by nie było, chciałbym, abyśmy sobie zdali sprawę, iż nasze postulaty dotyczące laickości są budowane na poziomie rodów, nie zaś jednostek ludzkich.
do Wojtek Nikt ci nie każe , rób co chcesz , twoja sprawa. Widac,że nie potrafisz dać na luz. Najlepiej zamknąć się w pokoju przed telewizorem, bądź nad wodę, bo tyle ludzie potrafią. Kiedyś ludzie- jakieś 40 lat temu wspólnie się bawili, spotykali, uczestniczyli w imprezach i było lepiej.
A ja tak naprawdę to nie rozumiem tych mnożących się różnej maści pochodów, nakręcanych rzecz jasna obecnie przez prawicowe media. Ciągle ktoś "wyskakuje" z jakimś pomysłem, a to świętość rodziny, a to rocznica jakaś, pełno różnych flag, balonów, wymach...ą a przy tym dezorganizują życie ulic. Ruch samochodowy gdzie indziej kierowany, obsługa też kosztuje. Ludzie chyba chcą się pokazać, zaistnieć, no bo jak to rozumieć? Dla mnie rodzina jest największą wartością, to oczywista oczywistość. Ale absolutnie nie mamy potrzeby uczestniczyć w takich spędach, dzień wolny od zajęć potrafimy sami twórczo sobie zagospodarować. Naprawdę dziwny ten świat sami ludzie robią.
jak widze te zadowolone buzki na marszu tych kochajach się rodzin to wspolczuje tym sredniowiecznym mnichom tego ze nigdy nie poznają zycia we wszystkich wymiarach - kiedyś zostaną sami w domach emerytow dla księży w całkowitym zapomnieniu będą wyczekiwać kresu swoich...szczęśliwych..dni.zal
kosciol jest nieludzka i skompromitowana od dawna instytucja która usiluje pouczać ludzi jak zyc choć sami nie maja o tym zielonego pojęcia - ksiądz (w celibacie bez dzieci) tworzy marsze o czyms czego nie zna wcale i nie pojmie - ten marsz to PR średniowiecznej instytucji która od wiekow ma krew ludzka na reku (inkwizycja, wpływ na nazizm - zydzi sa winni śmierci Jezusa- wiec hitler zajal się tym problemem odpowiednio) ale się tym nie przejuja bo dziś bozuja na bogu ducha winnych djow lokalnych wsi i miasteczek MARCH OR DIE!
~Monika: Masz coś więcej do dodania, czy powtarzasz hasła waszego guru Pali Kota, których nie rozumiesz?
Pociąg linii Lublin-Rzeszów. Na zewnątrz 28°C w cieniu. Jak w taki upał można nie włączyć klimy, tylko otworzyć okienka? Kolej oszczędza na pasażerach. Wchodzi się jak do pieca. Wewnątrz gorąco i nie ma czym oddychać. Pasażerowie duszą się i ledwo wytrzymują. Dodatkowo słońce przez szyby mocno grzeje. To cud, że wszyscy wyszli żywi, tylko spoceni jak świnie. Jeśli to nie program oszczędności, to konduktor lub maszynista nieogar. Jeśli tak będzie dalej, przesiadamy się do innego środka transportu. Wozicie ludzi, a nie towar! Kiedy będziecie kupować nowe pojazdy, zadbajcie o szyby nieprzepuszczające promieni słonecznych jak w busach M. Komfort jazdy poprawi się o 50% i oszczędzicie na klimie.
Niewatpliwie , godna podkreslenia jest naiwnosc niektorych: jedni wierza w to ze politycy sa wiarygodni ( bezinteresowny patriota i chrzescijanin ) a wspolne bytowanie rodziny uczy tylko dobrych wzorow.Nie sposob nie zgodzic sie z Zez-em, niestety .
Jest wiele nienormalnosci w wspolczesnym swiecie , wlaczajac w to manipulacje kosciola.Naiwni wierzacy nie chca tego widziec. Kosciol powinien zaczac od oczyszczenia moralnego samego siebie.Pozniej , moze zaczac pouczac innych.
Cała ta akcja ma na celu pomnożenie kościelnych zasobów. Dobrym przykładem destrukcyjnej działalności kościoła jest wymuszana na lekarzach "deklaracja wiary". Więcej się urodzi niepełnosprawnych to więcej ich umrze a to dla kościoła czysty zysk. Bogactwem kościoła są ubodzy duchem , czyli im więcej głupich i upośledzonych szczególnie intelektualnie tym więcej profitów z tego ma kościół.
A moja mama nigdy nie maszerowala i tez nas dobrze wychowala bez marszow, my tez swoje dzieci itd. Nic ten marsz nie pomoze, kto ma sie rozwiesc to niech sie rozwodzi, po co sie klocic tylko......????
Wpisywczka "lola" to przykład tragicznego skażenia walenizmem. Nikt jej nie kazał wybierać walenizmu. No i skutki widać. Tylko współczuć. A my na jesieni wybierzemy Lucjusza na prezydenta miasta.
Komentarze
geje i lesby tez sobie parady w europie urzadzaja - my mamy te pod patronatem kleru a glupi narod idzie w ciemno za okupantem
to już wiem dlaczego w Szpitalnym Oddziale Ratunkowym w niedzielę przyjęto tylu chorych z udarami mózgu.
to już wiem dlaczego w Szpitalnym Oddziale Ratunkowym w niedzielę przyjęto tylu chorych z udarami mózgu.
To w Polsce życie jest cudem, w krajch mniej zboczonych pod wzgledem poznawczym, gdzie dziecinna wyobraznia kształtowana przez religijnych zboczeńców nie jest tak ropowszechniona ze wzgledu na wykształcenie wśród dorosłych, fenomen życia na ziemi jest bardzo ciekawy i interesujący. Dlatego religijni zboczeńcy mogą tam sobie praktykować swoje zboczenia w ramach wolności świtopogladowej, a państwo jej broni, jednocześnie broniąc samo siebie przed religijnym zboczeniem, przez ustanowienie świeckości polityki, sfery publicznej i podstawowych wolności, w tym wolności od zabobonów i lekarzy ciemniaków i tym podobnych zdemoralizowanych zboków.
@Kiss, musisz się posunąć, żeby zrobić miejsce.
Życie tych Panów w Polsce też jest cudem.
zawsze jakiś margines społeczny domaga się czegoś od wszystkich, wali cie to?
Aby w POLSCE było NORMALNIE, trzeba co najmniej:
1. Wypowiedzieć konkordat
2. Przywrócić przedwojenną procedurę wedle której Watykan zanim mianował biskupa musiał uzyskać zgodę na daną kandydaturę od władz Rzeczypospolitej a kandydat na biskupa musiał składać publiczne ślubowanie na wierność RP.
3. Wyprowadzić ze wszystkich struktur Państwa funkcjonariuszy obcego państwa - Watykanu czyli:
A. Zlikwidować etaty kapelanów
B. Zlikwidować etaty katechetów a tym samym Wyprowadzić religię ze szkół
4. Usunąć z rządu wszystkich członków OPUS DEI i jakiegokolwiek zakonu. Członkowie OPUS DEI ślubowali wierność swej zwierzchności z Watykanu i priorytet religii nad racja stanu Państwa Polskiego i dlatego nie powinni mieć możliwości wpływu na polską politykę. Zakonnicy na stanowiskach rządowych (taki typowy polish joke) tez wiadomo kogo reprezentują.
5. Opodatkować kler i wprowadzić obowiązek posiadania kas fiskalnych
6. Znacjonalizować majątek zagrabiony przez kler po roku 1989
7. Usunąć z urzędów i szkół wszelkie symbole religijne
8. Uroczystości państwowe organizować wyłącznie w charakterze świeckim
9. Postawić przed sąd wszystkich pedofilów w sutannach jak również za poplecznictwo ochraniających ich biskupów.
10. Wstrzymać dofinansowywanie "dzieł" KRK z kasy państwa !
11. Ścigać z urzędu za wywoływanie presji w celu wymuszenia uczestnictwa w praktykach religijnych przez nauczycieli, dowódców i innych osób przełożonych
12. Zlikwidować przepisy o wartościach chrześcijańskich w radiu i telewizji
13. Nakazać przestrzegania norm hałasu, niezależnie od wyznania - dzwonić albo wrzeszczeć przez megafon na procesjach na terenach przemysłowych lub w zamkniętych pomieszczeniach
14. Nakazać organizacjom religijnym przestrzegania przepisów o ochronie danych osobowych wobec osób, które z nich wystąpiły na zasadach przewidzianych w prawie cywilnym
TR już zrobił ruch, a Polacy tez zrobili swój ruch i po TR-u
Wyszliście z szafy czas wracać na drzewo
Kocham Lolę! Politycy precz od kościoła i patriotyzmu! Łączenie tych trzech atrybutów jest absolutnie niedopuszczalne! Tylko Loli wolno nosić brodę, spódniczkę i ptaszka pod nią!
A dlaczego jakieś zboki zabierają bez najmniejszego sensu głos w spawach bardzo ważnych?A sio!!!
Pozdrawiam wszystkich ślepo zapatrzonych w Luncyjusza i jego "piękną" rodzinę!
Zwolennicy tego śmiesznie gulgoczącego i podskakującego, przygarbionego aborygeńca mają nieźle nasrane i zryte mohery. Mam nadzieję, że w Rzeszowie szybko się na nim poznają i wypier.... na zbity pysk. Rola jaką grał w Stalówce i tak go przerastała, więc najbliższe wybory zweryfikują całą te popapraną bandę przykościelnych oszołomów... Urzędnik powinien być fachowcem a nie nagrodzonym (za wierną partii służbę) partyjnym kretynem!!! Jestem przekonany, że po wyborach samorządowych nawet na Podkarpaciu do urzędów nie zostaną wpuszczeni tacy przykościelni Pisowaci "fachowcy" jak Luncyjusz!!! Amen.
Dlaczego watykańskie zboki przyczepiły się tak bardzo do rodziny, edukacji, medycyny, niczym komar do zdrowego ciała wysysając z niego krew, jednocześnie zarażając go chorobotwórczymi pierwotniaki; bardzo prymitywnymi i bardzo chorobotwórczymi organizmami, starszymi od religijnej głupota , równie prymitywnymi i niebezpiecznymi z o wiele dłuższą tradycją?
Władza państwowa ma wojsko i policję, a zoboki mają rodziny, nauczycieli, lekarzy i zawsze takich zjebów może wyprowadzić na ulicę, wprowadzać zamęt w służbie zdrowia i edukacji, który uderzy bezpośrednio w obywateli, a obywatele odegrają się na rządzie przy wyborczych urnach.
Często, w trakcie różnych rozmów wracam do tematu, który szokuje część moich rozmówców. W ramach omawiania złych skutków religijnej indoktrynacji zauważam, iż największym złem jest religijne tresowanie najmłodszych. Nie tylko w szkole, czy w mediach, ale przede wszystkim w domu, gdy czynią to rodzice młodych osób poddawanym wpajaniu „jedynie słusznych” prawd.
Choć między innymi Richard Dawkins publicznie stwierdził, iż należy gwałtownie protestować przeciwko terminom takim jak: muzułmańskie dzieci, chrześcijańskie dzieci, hinduistyczne dzieci etc., to jednak myślenie nad rzeczywistą realizacją postulatu, aby nie czynić członkami grup religijnych osób, które nie mają jeszcze pełnej możliwości wyboru, ani osądu, staje się bardzo kontrowersyjnym tematem również dla osób niewierzących.
Jakie bowiem mamy prawo i środki, aby ingerować w to, co zechcą przekazać swoim dzieciom rodzice? Kto miałby i w czyim imieniu wpychać się w tą najbardziej podstawową i intymną międzyludzką relację? Gdyby jednak już określić takie prawo, kto i jakie miałby środki, aby je realizować? Co trzeba by zrobić, aby skutecznie zakazać rodzicom religijnej indoktrynacji ich bezbronnych intelektualnie pociech…?
Sprawia to wrażenie rzeczy niemożliwej, i w pierwszym odruchu wydaje się być moralnie naganne, często pocieszamy się myślą, że w końcu wielu z nas stało się istotami krytycznie myślącymi pomimo religijnej indoktrynacji w młodych latach. Ta pociecha jednakże, moim zdaniem, nie ma odniesienia do rzeczywistości. Okłamujemy się w ten sposób. Po pierwsze, wiele zjawisk, choćby podświadomy imprinting umysłu dziecka, wskazuje na to, że w większości wypadków indoktrynacja jest skuteczna, zaś my, którzy „zerwaliśmy się ze smyczy”, jesteśmy wyjątkami. Po drugie, co często zauważam w rozmowach między ateistami i u siebie samego, indoktrynacja religijna nadal odciska na nas piętno. Nadal w wielu wypadkach mamy chrześcijańskie mózgi. Choć nie przyjmujemy już złudnej pewności istnienia Jahwe i Jezusa, to nadal o wielu rzeczach myślimy w kategoriach religii, którą w nas wmuszano, moim zdaniem łamiąc (najczęściej nieświadomie) prawa człowieka jako jednostki.
Chrześcijańska indoktrynacja pokutuje w odczuciach związanych ze sferą seksualną, ze stosunkiem do kobiet (stosunkiem mężczyzn, ale też kobiet do samych siebie) i w egzystencjalizmie, gdzie wciąż rozpaczamy za utratą sensu życia wiązanego w chrześcijaństwie szczególnie mocno z nieśmiertelnością egzystencji. Czyli, powtórzę raz jeszcze, nawet u osób, które wyrosły z chrześcijaństwa, czy z innej religii, indoktrynacja w okresie dzieciństwa nadal ma wpływ na myślenie. Wpływ nie zawsze w oczywisty sposób zły, ale z pewnością stanowiący ograniczenie, wobec którego jesteśmy bezsilni. Coś co nazwałbym nieusuwalnym niemal napiętnowaniem umysłu, w momencie, kiedy on dopiero się kształtował. Takie napiętnowanie umysłu dokonywać się może nie tylko za sprawą religii, ale za sprawą każdej złożonej ideologii wpajanej ludziom na długo przedtem, zanim będą mieli szansę myśleć niezależnie, sceptycznie i krytycznie. Oczywiście, jak chyba wszyscy widzimy, wpajanie religijnej dogmatyki i systemu ocen, jest w zasadzie w pełni tolerowane przez społeczeństwo, co na szczęście nie dotyczy innych ideologii.
Gdy zatem mówimy o laicyzmie, o potrzebie świeckości państwa, co mamy na myśli? Kto ma być podmiotem tych postulatów? Czy jednostka ludzka? Czy bronimy prawa każdego do wolności poglądów i sumienia? Prawa do neutralności, na bazie której można budować swoje mentalne światy (oczywiście religijne również – jeśli ktoś chce)? Moim zdaniem nie opowiadamy się wcale za prawem jednostki. Dopóki godzimy się na wszechobecną indoktrynację najmłodszych, z której większość z nich nigdy nie wyrośnie, a nikt prawie nie wyrośnie do końca, nie bronimy praw jednostki. Choć nie uważam, iż zarodek jest już istotą w pełni ludzką, to jednak z całą pewnością twierdzę, iż pięciolatek, czy czterolatek są już w pełni ludźmi, którym powinny przysługiwać wszelkie prawa, jakie chcielibyśmy wiązać z jednostką ludzką. Jednakże większość osób w tym wieku poddawana jest dla przyjemności bezmyślnych niekiedy w tym względzie rodziców konfesyjnej tresurze. Gdy zatem burzymy się na myśl o tym, że państwo mogłoby przeszkadzać rodzicom w światopoglądowym praniu mózgów ich pociech, burzymy się jednocześnie przeciwko prawom człowieka. Bronimy zaś idei swego rodzaju „laicyzmu rodowego”, czy szerzej – demokracji rodowej, gdzie prawa przynależą do rodów, a nie jednostek ludzkich. Bronimy prawa Kowalskiego do tresowania syna w myśleniu biblijnym, bronimy też może prawa Abdula do obrzezania córki. Wykluczamy te pełne przemocy procesy z naszej definicji praw do wolności i godności ludzkiej. Robiąc to, nie opowiadamy się za jednostką ludzką, lecz za prawem rodowym postawionym ponad wszystkim. Kowalski ma prawo robić ze swego syna intelektualnego kalekę, zaś Abdul ma prawo jeszcze bardziej dosłownie okaleczać córkę. Większość z nas nie wejdzie w tę intymną relację i nie będzie próbowała powstrzymać tych, barbarzyńskich moim zdaniem, czynów. Wierzymy bowiem — raz jeszcze powtórzę — w demokrację rodową…
Wróćmy do początku. Kij ma oczywiście dwa końce. Wyjście poza demokrację rodową z uwagi na prawa człowieka może przynieść wiele szkody. To rozwiązanie w wysokiej mierze kontrowersyjne, wymaga chyba dość mocnego rządu. Całkiem możliwe, iż status quo jest, mimo wszystko, dużo lepsze… W końcu lepiej się godzić na stopniowe i ciche okaleczanie niemal każdego człowieka, wtedy gdy jest bezbronny z uwagi na wiek, niż na jakiś rząd totalitarny, który miałby siłę, aby stanąć w takich sprawach między rodzicem, a dzieckiem podlegającym przemocy podprogowej indoktrynacji. Rząd, który miałby taką siłę, nie ograniczyłby się zapewne niestety jedynie do działań szlachetnych, jak ochrona dzieci przed religijnym formatowaniem. Jest to poważny problem, wydaje się być bez wyjścia, chyba że sprawdzi się optymizm niektórych z nas, którzy twierdzą, iż religie same z siebie odchodzą do lamusa, a wraz z nimi postawy irracjonalne. Jakkolwiek by nie było, chciałbym, abyśmy sobie zdali sprawę, iż nasze postulaty dotyczące laickości są budowane na poziomie rodów, nie zaś jednostek ludzkich.
źródło: http://racjo(...)-rodowy/
do Wojtek Nikt ci nie każe , rób co chcesz , twoja sprawa. Widac,że nie potrafisz dać na luz. Najlepiej zamknąć się w pokoju przed telewizorem, bądź nad wodę, bo tyle ludzie potrafią. Kiedyś ludzie- jakieś 40 lat temu wspólnie się bawili, spotykali, uczestniczyli w imprezach i było lepiej.
A ja tak naprawdę to nie rozumiem tych mnożących się różnej maści pochodów, nakręcanych rzecz jasna obecnie przez prawicowe media. Ciągle ktoś "wyskakuje" z jakimś pomysłem, a to świętość rodziny, a to rocznica jakaś, pełno różnych flag, balonów, wymach...ą a przy tym dezorganizują życie ulic. Ruch samochodowy gdzie indziej kierowany, obsługa też kosztuje. Ludzie chyba chcą się pokazać, zaistnieć, no bo jak to rozumieć? Dla mnie rodzina jest największą wartością, to oczywista oczywistość. Ale absolutnie nie mamy potrzeby uczestniczyć w takich spędach, dzień wolny od zajęć potrafimy sami twórczo sobie zagospodarować. Naprawdę dziwny ten świat sami ludzie robią.
GOT MIT UNS!
jak widze te zadowolone buzki na marszu tych kochajach się rodzin to wspolczuje tym sredniowiecznym mnichom tego ze nigdy nie poznają zycia we wszystkich wymiarach - kiedyś zostaną sami w domach emerytow dla księży w całkowitym zapomnieniu będą wyczekiwać kresu swoich...szczęśliwych..dni.zal
kosciol jest nieludzka i skompromitowana od dawna instytucja która usiluje pouczać ludzi jak zyc choć sami nie maja o tym zielonego pojęcia - ksiądz (w celibacie bez dzieci) tworzy marsze o czyms czego nie zna wcale i nie pojmie - ten marsz to PR średniowiecznej instytucji która od wiekow ma krew ludzka na reku (inkwizycja, wpływ na nazizm - zydzi sa winni śmierci Jezusa- wiec hitler zajal się tym problemem odpowiednio) ale się tym nie przejuja bo dziś bozuja na bogu ducha winnych djow lokalnych wsi i miasteczek MARCH OR DIE!
~olo najłatwiej mieć pretensje do kogoś, a to że złamałeś słowa przysięgi Cię nie interesuje. Kościół winny Ty jesteś świetny Pozdrawiam
będę potępiony bo nie chce mi kosciol dac rozwodu i zyje obecnie bez slubu - dzięki kościele ty zawsze wiesz co dla twoich owieczek jest najlepsze
Meczysz źrebaka @ZeZ. Zorganizuj ty i tobie podobni marsz środowisk do których należycie :-/ Tak żeby was było dobrze widać dla wszystkich.....
~Monika: Masz coś więcej do dodania, czy powtarzasz hasła waszego guru Pali Kota, których nie rozumiesz?
Pociąg linii Lublin-Rzeszów. Na zewnątrz 28°C w cieniu. Jak w taki upał można nie włączyć klimy, tylko otworzyć okienka? Kolej oszczędza na pasażerach. Wchodzi się jak do pieca. Wewnątrz gorąco i nie ma czym oddychać. Pasażerowie duszą się i ledwo wytrzymują. Dodatkowo słońce przez szyby mocno grzeje. To cud, że wszyscy wyszli żywi, tylko spoceni jak świnie. Jeśli to nie program oszczędności, to konduktor lub maszynista nieogar. Jeśli tak będzie dalej, przesiadamy się do innego środka transportu. Wozicie ludzi, a nie towar! Kiedy będziecie kupować nowe pojazdy, zadbajcie o szyby nieprzepuszczające promieni słonecznych jak w busach M. Komfort jazdy poprawi się o 50% i oszczędzicie na klimie.
Niewatpliwie , godna podkreslenia jest naiwnosc niektorych: jedni wierza w to ze politycy sa wiarygodni ( bezinteresowny patriota i chrzescijanin ) a wspolne bytowanie rodziny uczy tylko dobrych wzorow.Nie sposob nie zgodzic sie z Zez-em, niestety .
Jest wiele nienormalnosci w wspolczesnym swiecie , wlaczajac w to manipulacje kosciola.Naiwni wierzacy nie chca tego widziec. Kosciol powinien zaczac od oczyszczenia moralnego samego siebie.Pozniej , moze zaczac pouczac innych.
Cała ta akcja ma na celu pomnożenie kościelnych zasobów. Dobrym przykładem destrukcyjnej działalności kościoła jest wymuszana na lekarzach "deklaracja wiary". Więcej się urodzi niepełnosprawnych to więcej ich umrze a to dla kościoła czysty zysk. Bogactwem kościoła są ubodzy duchem , czyli im więcej głupich i upośledzonych szczególnie intelektualnie tym więcej profitów z tego ma kościół.
Słyszałam jak wyli. Tam chodziło o legalizację aborcji?
A moja mama nigdy nie maszerowala i tez nas dobrze wychowala bez marszow, my tez swoje dzieci itd. Nic ten marsz nie pomoze, kto ma sie rozwiesc to niech sie rozwodzi, po co sie klocic tylko......????
Wpisywczka "lola" to przykład tragicznego skażenia walenizmem. Nikt jej nie kazał wybierać walenizmu. No i skutki widać. Tylko współczuć. A my na jesieni wybierzemy Lucjusza na prezydenta miasta.
Piękny marsz!w słusznej sprawie.
Piękny marsz!w słusznej sprawie.