Czy będzie rondo im. M. Wilczka?
Czy jedno ze stalowowolskich rond powinno mieć imię Mieczysława Wilczka?
27 czerwca br. podczas posiedzenia Rady Miejskiej obradowała komisja do spraw nazewnictwa ulic. W 4- osobowym składzie zasiadają: przewodniczący Jacek Czech oraz członkowie: Dariusz Przytuła, Andrzej Dorosz, Stanisław Ordon. Komisja wydała pozytywną opinię, by rondu przy skrzyżowaniu ul. Kwiatkowskie z ul. COP nadać imię Mieczysława Wilczaka. Propozycję takiego patrona wysunął Jacek Czech. Za przyjęciem nazwy zagłosowały 2 osoby. Kategorycznie takiej decyzji sprzeciwił się wiceprzewodniczący Dariusz Przytuła, który zwrócił się do NSZZ „Solidarność” Region Ziemia Sandomierska o opinię przed podjęciem uchwały nadającej imię patrona.
- Propozycja Mieczysława Wilczaka jest dla mnie niedopuszczalna, wskrzeszanie reliktów PRL-u i wznoszenie na piedestał ludzi rządu Mieczysława Radkowskiego i honorowanie tych osób jest obraźliwe dla historii tego miasta i walk „Solidarności” dla wolności Polski– podkreśla Dariusz Przytuła.
Sprawą zainteresowała się „Solidarność”, która w tym tygodniu planuje spotkanie z lokalnymi mediami w sprawie nadania rondu imienia.
Nie każdy zdaje sobie sprawę z tego kim tak naprawdę był Mieczysław Wilczek, dlatego przybliżymy jego sylwetkę.
Mieczysław Wilczek urodził się w 1932 roku w Komorowicach Bielskich, lata młodości spędził w Bielsku- Białej. W czasie wojny pracował na niemieckiej farmie krów. Dopiero po wojnie mógł nadrobić zaległości na niwie edukacji. Chemia była jego pasją, dlatego ukończył technikum chemiczne, a następnie wstąpił na Politechnikę Śląską, gdzie studiował chemię. Studiów jednak nie ukończył, wygrał za to w 1956 roku konkurs na dyrektora fabryki kosmetyków Viola 2 w Gliwicach.
Jako szef zakładu państwowego miał okazję do częstych wyjazdów za granicę. W 1958 roku odbył półroczne stypendium w Wielkiej Brytanii. Kiedy wrócił, został przeniesiony do Warszawy, gdzie objął stanowisko dyrektora technicznego zakładów Pollena i miał za zadanie zorganizowanie prac nowej fabryki syntetyków zapachowych. Mieczysław Wilczek „powrócił do książek”, uczył się języków obcych, skończył też studia prawnicze na Uniwersytecie Jagiellońskim, potem Uniwersytecie Warszawskim. W 1965 roku został dyrektorem Zjednoczenia Przemysłu Chemicznego, czyli sprawował nadzór nad sporą częścią polskiego przemysłu. Po 4 latach rzucił pracę i jako 36- latek zajął się czymś zupełnie innym. Kupił 16 hektarów ziemi i założył działalność gospodarcza. Zanim wybudował dom, mieszkał w namiocie. Stał się hodowcą perliczek, dzięki czemu opracował metodę produkcji oleju witaminowego na bazie jaj tych ptaków. Mieczysław Wilczek w pewnym momencie miał około 1000 ptaków, jaja eksportował m.in. do Związku Radzieckiego. Jego biznes rozkręcił się do tego stopnia, że zwrócił na siebie uwagę socjalistycznych władz (pomimo iż sam był członkiem partii). Skończyło się na tym, że cofnięto mu licencję na produkcję kosmetyków. Mieczysław Wilczek wpadł wtedy na nowy pomysł: opracował własną metodę przetwarzania odpadów zwierzęcych na koncentraty paszowe. Wkrótce po tym uruchomił przynoszącą spory zysk fabrykę, a następnie swój patent sprzedał, co zaowocowało powstaniem 20 zakładów. Każdy z nich płacił autorowi pomysłu niemałe sumy pieniędzy. To wszystko sprawiło, że w latach 70-tych Mieczysław Wilczek stał się jednym z najbogatszych ludzi PRL-u.
Przedsiębiorca na swojej ziemi stworzył piękną rezydencję ze stadniną koni, basenem i kortem tenisowym. W jego posiadłości bywało wielu przedstawicieli ówczesnej śmietanki towarzyskiej. Poznał w ten sposób m.in. Mieczysława Rakowskiego (wicemarszałka sejmu). Znajomość zaowocowały tym, że Mieczysław Wilczek zajął się polityką, został doradcą komisji sejmowych. Kiedy Rakowski został premierem powierzył mu funkcję ministra przemysłu. Za zadanie miał stworzenie nowej ustawy o działalności gospodarczej. Wilczek postanowił skorzystać z tej szansy. Chciał stworzyć w Polsce prawdziwy wolny rynek. Socjalistyczne władze były tak wystraszone perspektywą utraty władzy, ze godziły się na wszystko co proponował Wilczek. Wprowadził prawo, które niemal całkowicie uwalniało przedsiębiorczość z pęt socjalizmu i biurokracji. Według jego ustawy z 23 grudnia 1988 roku każdy obywatel Polski mógł prowadzić działalność gospodarczą, zatrudniać dowolną liczbę osób, a co więcej, mógł też zajmować się każdą aktywnością biznesową, która nie jest zabroniona innymi ustawami. To właśnie tzw. ustawa Wilczka uznawana jest za symboliczny początek wolnego rynku w powojennej Polsce. Wprowadzona przez niego swoboda gospodarcza nie trwała długo. W czasie obrad okrągłego stołu część przedstawicieli opozycji demokratycznej zaczęła domagać się zwiększenia regulacji nad biznesem. Po upadku rządu Tadeusza Mazowieckiego politycy i administracja rządowa zaczęły stopniowo ograniczać swobodę gospodarczą.
Mieczysław Wilczek żył 82 lata, zmarł 30 kwietnia 2014. Został pochowany na Cmentarzu Wojskowym na Powązkach.
Komentarze
TYTUS ROMEK I ATOMEK
"... że w latach 70-tych Mieczysław Wilczek stał się jednym z najbogatszych ludzi PRL-u...."
i kto mu na to pozwolił?
ps. moja rada
jeśli maja coś nazwać "po naszemu" niech to bedzie "nasze"
jakaś ankieta , cokolwiek!
ja jestem za smerfowym rondem
A MOŻE KSIĘDZA JERZEGO WARCHOŁA .
Rondo brazylijskie. Ta nazwa wydaje sie byc neutralna pod względem potencjalnych sporów pomiędzy radnymi uginajacymi sie pod ciężarem wagi i zaczenia roli jaką mają do odegrania w histori miast, wiążacej się z nadawaniem nazw obiekto drogowym. Ale psychologia radnych nie jest tu najważniejsza. Nazwa "Rondo brazylijskie" niesie duży potencjał optymizmu dla Polaków , którzy maja aspiracje nadganiania opóznieni cywilizacyjnych w różnych dziedzinach życia, szukania wzorców poza naszą piekną ojczyzną. Ale pojawił sie promyk nadziej, że to świat zawrócił i biegnie nam na spotkanie, równa czy też stacza się do naszego poziomu, narazie sportowego i tylko w grze zespołowej, ale dobre i to, może juz niedługo świat cały zejdzie na Polskię, więc będziemy mogli w końcu się zatrzymać, usiąść i odpocząć.
a ja propunuje rondo im.koziolka matolka i wodnika szuwarka i 4 pancernych
Rondo może się nazywać równie dobrze im. Kota Filemona. Nie ma to najmniejszego znaczenia i tak nikt nie zwraca uwagi na nazwy.
A co ma wspólnego nazwa ronda z Lucjuszem???
Pierwsza i najpilniejsza dla miasta sprawa to zagłosowanie przeciw preziowi i wybór Lucjusza. I potem ruszamy. Miasto musi się rozwijać.
to juz wiadomo po co nabudowali tyle rond teraz maja co nazywac i za co brac premie amen