To już tradycja- syren nie będzie

Image

Wojewoda Podkarpacki wystosowała apel o włączenie 1 sierpnia o godz. 17.00 syren alarmowych w 70 rocznicę Powstania Warszawskiego. W Stalowej Woli, już tradycyjnie, syren zabraknie.

Wojewoda Podkarpacki, w związku z przypadającą w tym roku 70- tą rocznicą tak ważnego w naszej historii wydarzenia, wystosowała do starostów, prezydentów miast, burmistrzów oraz wójtów apel o włączenie 1 sierpnia o godz. 17.00 syren alarmowych. Wszystko po to, by oddać hołd i uczcić pamięć uczestników i cywilnych ofiar Powstania Warszawskiego. Wojewoda ze względu na rangę tego wydarzenia poprosiła również o wywieszenie flag państwowych na budynkach samorządowych jednostek organizacyjnych i w miejscach publicznych.

Syreny powinny być uruchomione na okres 1 minuty i emitować dźwięk ciągły. Jak wielokrotnie przy tej okazji podkreślałam, dźwięk syreny w rocznicę godziny „W” oraz zatrzymujący się w geście hołdu ludzie na ulicach polskich miast – mają wymiar symbolu, który na trwałe wpisał się w obchody rocznicowe Powstania Warszawskiego, na terenie całego kraju– czytamy w apelu Wojewody Podkarpacia.

Na apel pozytywnie odpowiedziały prawie wszystkie gminy powiatu stalowowolskiego. Na wielu stronach urzędowych można przeczytać komunikaty o uruchomieniu sygnałów alarmowych zgodnie z decyzją(1 sierpnia, godz. 17:00). W gminie Zaklików została podjęta decyzja, że syreny alarmowe zostaną uruchomione dwie godziny wcześniej, już o 15.00. W Stalowej Woli, podobnie jak w latach minionych, syren nie usłyszymy. Włodarz miasta już kilka lat temu wyraził swoją opinię co do Powstanie Warszawskie, uznając je za największą klęskę w dziejach naszego narodu. Wielokrotnie podkreślał, że tożsamość narodową powinno się budować nie na porażkach, lecz sukcesach. Warto tu przypomnieć, że w 2012 roku, w 68 rocznicę upadku Powstania Warszawskiego w Stalowej Woli, Lublinie oraz w Warszawie odbyła się promocja wydanej przez miasto książki „Mrówka na Szachownicy” autorstwa Jana Kurdwanowskiego. Publikacja zawiera szczegółowe i dramatyczne wspomnienia młodego powstańca, kaprala Kroka, którego los rzucił w sam środek powstańczych walk. Autor, jako młody człowiek, walczył u boku mniej, lub bardziej doświadczonych towarzyszy, później, po wielu latach, swoje obserwacje spisał. Krytyczne odniesienie do tamtych czasów, dowództwa, wydawanych decyzji są siłą przewodnią publikacji. Ocena bardzo młodego człowieka, jakim był niewątpliwie wówczas Kurdwanowski, nie przemówiła do każdego Książka jest kontrowersyjna i oceniana przez wielu negatywnie. Włodarz miasta podczas spotkania promującego „Mrówkę na szachownicy” w Stalowej Woli podkreślił, że jest to opis powstania, jako czegoś, co w zasadzie nie wiadomo dlaczego wybuchło i nad czym nikt nie panował.

Ci, którzy chcieliby jednak uczcić poległych podczas Powstania Warszawskiego mogą to zrobić biorąc udział w III Rajdzie ulicami Stalowej Woli, który planowany jest na 1 sierpnia (godz. 16:30). Start- Plac Piłsudskiego przy MDK.

Rajd Honoru jest kontynuacją odbywających się od 2009 roku społecznych obchodów wybuchu Powstania Warszawskiego w Stalowej Woli organizowanych przez osoby, które chcą zwrócić uwagę na ważny wymiar lokalny powstańczego zrywu 1944 roku. Według organizatorów Powstanie Warszawskie było walką o niepodległość całego kraju i wszystkich Polaków. Godzina „W”– godz. 17:00, 1 sierpnia 1944 roku– była początkiem zrywu, w którym wzięli udział żołnierze Armii Krajowej z całej Polski, również z naszego nadsańskiego Regionu.

- Rajd rozpoczynamy 1 sierpnia o godzinie 16:30 na Placu Piłsudskiego przy MDK. Po uruchomieniu ręcznych syren w godzinę „W” wyruszymy ulicami miasta, by wyrazić hołd tym, którzy 70 lat temu podjęli nierówną walkę, nie tylko o Warszawę, ale o wolność i niezależność całej Polski. Nasze uroczystości to również forma upamiętnienia wszystkich uczestników akcji Burza oraz walczących żołnierzy Armii Krajowej z naszego regionu. Chcemy, aby 1 sierpnia przez Stalową Wolę przejechał biało-czerwony peleton przypominający bohaterską i często tragiczną historię zmagań Polaków o wolność i niepodległość– zaprasza Lucjusz Nadbereżny, miejski radny i organizator rocznicowych uroczystości powstańczych w Stalowej Woli.

Dla pierwszych 250 uczestników organizatorzy przygotowali pamiątkowe koszulki, które swoim motywem nawiązują do powstańczych napisów na murach walczącej Warszawy. Uczestnicy otrzymają również pamiątkowe zawieszki uczestnictwa w III Rajdzie Honoru.

- Organizujemy trzecią edycję Rajdu Honoru, ponieważ obserwujemy potrzebę upamiętniania ważnych, ale też dramatycznych wydarzeń historii Polski. Nie sztuką jest pamiętać o zwycięzcach, a Powstanie Warszawskie samo w sobie zwycięskie nie było, ale pokazało, że Polak woli walczyć, a nawet zginąć za ojczyznę niż żyć na kolanach pod butem okupanta. Ofiara wśród powstańców i cywilów była bardzo duża. My dzisiaj jesteśmy im winni pamięć i szacunek oraz przekazywanie o tych wydarzeniach następnym pokoleniom. Cieszy więc fakt, że w poprzednich edycjach Rajdu wzięło udział wielu młodych ludzi – mówi organizator i radny Stalowej Woli Rafał Weber.

Plan obchodów 1-go sierpnia br.:

16:30 – zbiórka przed MDK w Stalowej Woli i wprowadzenie do uroczystości. Rozdanie pamiątek spotkania dla uczestników II Rajdu Honoru. Następnie przybliżenie krótkiej historii Powstania Warszawskiego oraz jego przebiegu.

17:00 - uruchomienie syren ręcznych oraz emisja syren z głośników prywatnych na placu oraz w różnych miejscach Stalowej Woli. Syreny, pomimo braku zaangażowania miasta będzie słychać w całej Stalowej Woli.

17:03 - Hymn Polski.

Po hymnie Rajd wyruszy ulicami Stalowej Woli na 6. kilometrowej trasie.

Na trasie przejazdu przy Mauzoleum na cmentarzu komunalnym odbędzie się Apel Pamięci oraz zostaną złożone wieńce.

Następnie uczestnicy Rajdu wrócą na Plac Piłsudskiego przy MDK gdzie nastąpi zakończenie uroczystości rocznicowych.


Komentarze

Dodaj swój komentarz

Przed publikacją zapoznaj się z Polityką Prywatności. Pamiętaj ponosisz odpowiedzialność za swój wpis!
By sprawdzić czy nie jesteś bootem, wpisz wynik działania: 1 + 2 =
Andrzejek

250 koszulek? A za czyje pieniądze ten fundator to robi?

~warszawianka

To, że powstanie było błędem politycznym, elementem gry ówczesnych polityków wiemy po latach. I że skończyło się klęską - okazało się po 63 dniach.
ALE - Młodzi ludzie, którzy wtedy walczyli i ginęli o tym nie wiedzieli - i nie patrzyli na Powstanie pod tym kątem. Oni walczyli o wolność, o godność, o niepodległość. W wolną Polskę, o wolną Warszawę - i chwała im za to po wieczne czasy!
A śmieszne, małostkowe gesty Szlęzaka olewajmy!
Pamieć Powstańców (nie "twórców" Powstania) należy czcić!
Polecam wizytę w Muzeum Powstania Warszawskiego - daje do myślenia.

~Maja

PRZYJADE NA PEWNO

~Robak

Jedyne impreza w mieście bez resortowych na wypasionych resorach umiechD!

pokażcie dużo fotek

~Korona

Cześć i Chwała Bohaterom




Pomyślcie co działoby się w Polsce gdyby dzisiaj do Polski za dogadaniem się z NATO weszły ruskie pierogi. Wielu by lizało z radości, i wielu nie. Komu bije dzwon, lizakom? Kiedy lizak posypie głowę popiołem umiech nigdy. Nie słuchać dziadów.

~xyz

Powstanie Warszawskie było błędem ? to idąc tokiem myślenia co niektórych "historyków" również obrona Poczty Polskiej w Gdańsku czy obrona Westerplatte nie miała sensu bo skazana była z góry na przegraną a jednak walczyli i oddawali życie Powstanie upadło bo Stalin nie zgadzał się na lądowanie i tankowanie samolotów alianckich z pomocą dla powstańców na terenach zajętych przez Sowietów stał z wojskami na Pradze i przyglądał się konającemu miastu a miał w tym cel zniszczyć Armię Krajową i wprowadzić komunizm na terenach zajmowanych ( "wyzwalanych" )przez Armię Sowiecką

~WyborcaPOLSKI

Wstyd jak można politykę prowadzić na grobach patriotow , ofiar komuchow na łączce. Ich śmierć nie była po to aby Polacy pozwolili o niej kiedykolwiek zapomnieć albo rzucić jeszcze raz w nich kamieniem z powstańczych szańców.

Adams

Mamy takie piękne wygrane jak Grunwald, czy Kłuszyn, a kultywujemy porażki. Gdzie tu logika?

~piket

dokładnie tak. nadbereżny robi kampanię na grobach powstańców. czy tego nie widza niektórzy co tak atakują tych co maja taki pogląd.
niech zrezygnuje z polityki i działa społecznie nad kultywowaniem naszej historii a na pewno oddźwięk społeczeństwa będzie pozytywny. a tak typowy karierowicz.

~....

"już po scaleniu przyszedł z AK z Warszawy rozkaz wysadzenia mostu kolejowego na Wisłoku koło Trynczy na Podkarpaciu. Do akcji tej użyto jednostek NOW, które nie wierzyły w skuteczność i celowość tego planu. „Wysadzony” most kilka godzin później został naprawiony, a w Rzeszowie w ramach odwetu rozstrzelano 100 zakładników, bardzo wartościowych działaczy z okręgu. Gdyby NOW nie podlegała odgórnym rozkazom AK, nie podjęłaby się tego karkołomnego zadania. Takich przykładów można by podać wiele, łącznie ze wznieceniem powstania w Warszawie".

W Momotach spacyfikowano wieś za pomoc partyzantom z NOW. Siedzieć w wiosce i narażać chłopów, to oczywiście w porządku skoro nic nie wspomina ta kobieta. Może odgórnie AK kazaa im ulokować się w wioskach?

~WyborcaPiS

Wstyd jak można kampanie wyborczą prowadzić na grobach powstańców ich śmierć nie była po to aby radni z PiS robili sobie kampanie wyborczą

~GetReal

Ci co nie zapalaja powstancom zapalaja bolszewiiii. Nie trac czasu na swolocz, pamietaj o Polakach z krwi i kosci nie z paszportu.

~sasza

a ja pojade na ten rajd w ruskim mundurze - bo to przecież data "wyzwolenia" Stalowej przez sowietówumiech

~....

~nczas, skoro p Mirecka mówi że wysłano ją w połowie sierpnia do Warszawy (z Jarosławia), to jak mogła widzieć 1 sierpnia o godz 17.00 dzieci bez rodziców?

~MFW

"To już tradycja- syren nie będzie"

I BARDZO DOBRZE!

~fronda

Fałszywa historia jest matką fałszywej polityki

Nie będę zapalał świeczki żołnierzom na Powązkach. Drugiego dnia Powstania Warszawskiego zginęła moja matka. Jej zapalę swoją świeczkę mówi portalowi Fronda.pl Janusz Korwin-Mikke prezes Nowej Prawicy.
- Nie ma żadnych wątpliwości, że wybuch Powstania Warszawskiego był błędem. Jest taka teza, że wśród ludzi, którzy decydowali o jego rozpoczęciu i do niego ciągnęli było dwóch sowieckich agentów. Ono było na rękę Stalinowi. Dlatego uważam, że przywódcy powinni zostać symbolicznie osądzeni.
Nie widzę żadnych plusów Powstania. Nie spełniło żadnego zadania. Nieżyjący hrabia Tarnowski mówił, że fałszywa historia jest matką fałszywej polityki. Jeżeli za Piłsudskiego uczyło się młodzież wychwalając Powstanie Styczniowe, to tego skutki widzieliśmy w Powstaniu Warszawskim. Jeśli się uczy, że ono było czymś dobrym, to dla mnie jest to głupotą. Jeśli się ją już je wywołało, to szukało się potem dla uzasadnienia, post factum. Chodzi o to, aby nie popełniać później już takich błędów.



Nie będę zapalał świeczki żołnierzom na Powązkach. Drugiego dnia Powstania Warszawskiego zginęła moja matka. Jej zapalę swoją świeczkę – dodaje Korwin - Mikke.



Not. Jarosław Wróblewski
http://www.frond(...)277.html

~nczas

http://nczas.com/publicystyka/maria-mirecka-lorys-weteranka-ruchu-oporu-powstanie-warszawskie-to-bolesna-kleska-calego-narodu/

Maria Mirecka-Loryś (weteranka ruchu oporu): Powstanie Warszawskie to bolesna klęska całego narodu

Maria Mirecka Lorys Dominika Sibiga




Z MARIĄ MIRECKĄ-LORYŚ rozmawia Dominika Sibiga (NCZ!).

MARIA MIRECKA-LORYŚ ps. „Marta”, ur. 7 lutego 1916 roku w Ulanowie. Weteranka ruchu oporu podczas II wojny światowej, Komendantka Narodowej Organizacji Wojskowej Kobiet Okręgu Rzeszowskiego, Komendantka Główna Narodowego Zjednoczenia Wojskowego Kobiet, członkini ZG Związku Polek w Ameryce oraz Krajowego Zarządu Kongresu Polonii Amerykańskiej, wieloletnia redaktorka miesięcznika „Głos Polek” wydawanego przez Związek Polek w Ameryce, autorka książek „Odszukane w pamięci. Zapiski o rodzinie, pracy, przyjaźni” oraz „Historia Kongresu Polonii Amerykańskiej”. Od lat siedemdziesiątych ubiegłego wieku do chwili obecnej organizuje osobiście pomoc materialną dla Polaków na Kresach Wschodnich.

NCZAS: Pochodzi Pani ze znanej rodziny patriotycznej o tradycjach narodowych i konserwatywnych. Wraz z braćmi Leonem, Kazimierzem, Adamem i siostrą Heleną należała Pani do w Młodzieży Wszechpolskiej i Stronnictwa Narodowego. Natomiast całe ośmioro rodzeństwa aktywnie działało podczas II wojny światowej w Narodowej Organizacji Wojskowej. Jaka była ówczesna więź młodych ludzi z ojczyzną i nastawienie do patriotyzmu?

MARIA MIRECKA-LORYŚ: Patriotyzm, ofiarność wszystkich ludzi były ogromne, czego obecnie już nie ma. Byliśmy młodzi, pełni entuzjazmu, nikt nie troszczył się o własne życie, tylko łatwo poświęcał je ojczyźnie. Moja koleżanka ze Lwowa, idąc na rozstrzelanie w Ravensbrück, została zapytana, czy nie żal jej młodego życia; odpowiedziała: czy może być piękniejsza śmierć niż śmierć za ojczyznę?

Czy była Pani w Warszawie w czasie trwania walk?

Choć w powstaniu nie brałam udziału, to w połowie sierpnia wysłano mnie wraz ze Zbigniewem Nowosadem (profesorem gimnazjalnym, aktorem i reżyserem teatralnym) z Jarosławia do Warszawy, abyśmy zdobyli wiadomości o sytuacji i losach powstania. Nie zdawano sobie sprawy, że dotarcie tam jest praktycznie niemożliwe. Udało nam się przedostać się na Pragę. Szukaliśmy znajomych, kolegów, ale wszyscy walczyli. Ponieważ powstanie wybuchło o godzinie 17.00, wiele osób nie zdążyło wrócić z pracy do bliskich. Spotykaliśmy dzieci czekające na swoich rodziców, których rozpoczęte walki nieoczekiwanie zastały w centrum. Już nie wrócili. Kto o godzinie piątej urządza powstanie, kiedy na ulicach najwięcej jest ludności cywilnej?!

Widziała Pani płonącą Warszawę?

Straszne były noce. Z okien drugiego piętra oglądaliśmy płonące miasto, słyszeliśmy przerażające ryki, były to tzw. krowy, niemieckie pociski, które z hukiem uderzały w budynki – gdzie z pewnością w środku ukrywali się ludzie – i zamieniały wszystko w gruzy. Nie da opisać się, co przeżyłam, patrząc na płonącą Warszawę. Widziałam, jak ginie ta wspaniała, bohaterska stolica z całym bogactwem kultury, nie płakałam w swoim bezsilnym bólu, ale w niebogłosy krzyczałam. Miasto zamieniło się w zgliszcza i groby. Ale to nie wszystko. Tydzień przed wybuchem widziałam, jak do Warszawy jechały wozy załadowane obrazami, meblami, dziełami sztuki z sąsiednich dworów i pałaców. Gromadzone setki lat przez właścicieli ziemskich, przekazywane z pokolenia na pokolenie, wszystkie spłonęły w gruzach Warszawy. Myślano, że właśnie tam się uratują, a tymczasem niezwykle drogocenne zabytki, pamiątki rodowe i historyczne po naszych przodkach, przepadły bezpowrotnie. Dlatego też wszystko, co zobaczyłam, zmobilizowało mnie przeciwko powstaniu. Jaka Warszawa przed wojną była ładna! A teraz nie lubię obecnej Warszawy, wolałam tamtą starą.

Komendanci wojskowi musieli przecież zdawać sobie sprawę z ogromnej pod każdym względem przewagi Niemców. Dlaczego mimo to zdecydowali się na powstanie?

31 lipca 1944 roku odbyło się posiedzenie Rady Jedności Narodowej, na którym był Delegat Rządu na Kraj Jan Stanisław Jankowski i Komendant Główny AK gen. Tadeusz Bór-Komorowski, który oświadczył, że zapasy amunicji wystarczą na trzy do pięciu dni i w takiej sytuacji powstanie nie ma szans powodzenia. W czasie dyskusji członkowie Rady Prezydium jednogłośnie orzekli, że powstania nie można zaczynać. Natomiast w godzinach popołudniowych odbyło się posiedzenie oficerów Komendy Głównej AK w składzie: gen. Tadeusz Bór-Komorowski, gen. Tadeusz Pełczyński, gen. Leopold Okulicki, płk Antoni Chruściel, płk Jan Rzepecki, płk Antoni Sanojca i inni. Posiedzenie było bardzo burzliwe, jak podają różne źródła, gen. Bór-Komorowski nie chciał wydać rozkazu wybuchu powstania. Na wniosek gen. Pełczyńskiego odbyło się kolejne zapytanie, kto jest za powstaniem – i większość oficerów opowiedziała się za. Głównym argumentem politycznym był fakt, iż Mikołajczyk udaje się do Moskwy i jego misję należy poprzeć czynem.

Czy uważa Pani, że na dowódców powstania mogły być jakieś naciski z zewnątrz?

Z Londynu nie było zachęty, Anglicy i Amerykanie nie chcieli się angażować, gen. Kazimierz Sosnkowski określił myśl o zbrojnej interwencji jako „nieuzasadniony odruch pozbawiony sensu politycznego, mogący spowodować tragiczne, niepotrzebne ofiary”. Polacy za granicą wiedzieli, że alianci nie przyjdą z pomocą. Jak można było te biedne dzieci posyłać przeciwko takiej sile?! Nie liczono się zupełnie z wolą narodu, ze stratami, jakie poniesie. Bo zniszczenie Warszawy, żniwo ofiar tylu wartościowych ludzi – to naprawdę bolesna klęska całego narodu. Do dzisiejszego dnia nie wiadomo, jaką koniecznością dziejową, historyczną i dobrem Polski kierowali się oficerowie sztabowi, zmuszając gen. Bora-Komorowskiego do wydania rozkazu przeciw jego woli. Nie mając broni, amunicji, zapewnienia jakiejkolwiek pomocy ze strony aliantów, wysłali nieuzbrojonych, zapalonych młodych ludzi na niechybną śmierć.

Waldemar Łysiak w swoim felietonie napisał iż „Niemcy mistrzowsko się przygotowali do powstania w Warszawie, było im ono wręcz na rękę (…)” („Uważam Rze”, nr 37/2012). Czy wśród osób podejmujących decyzję o wybuchu tego narodowego zrywu mogli znajdować niemieccy lub rosyjscy agenci?

Agenci wśród akowców? Nie, nie uważam, że byli agentami. Przemawiała do nich propaganda, oddziaływała ambicja oficerów zawodowych. To masonerii zależało, żeby Polska była jak najsłabsza, zresztą podobnie jak dzisiaj. A kto był masonem, to teraz nie wiadomo. Z pewnością zaliczał się do nich Józef Retinger – Polak pochodzenia żydowskiego, doradca Władysława Sikorskiego, który zawsze towarzyszył mu we wszystkich lotach, z wyjątkiem tego zakończonego katastrofą. Jako cichociemny przywiózł podobno 200 tysięcy dolarów, na potrzeby mającego się rozpocząć powstania. On widocznie miał instrukcje, aby rozbudzić w naszej ojczyźnie chęć do pozbawionej sensu walki. Przecież masonerii zależało na tym, aby wyeliminować z życia najwartościowszych Polaków.

Do powstania rwała się również pełna zapału i ofiarności młodzież.

Tak, to prawda, ale oni nie zdawali sobie sprawy z położenia; z tą opinią nie należało się liczyć, tylko z konkretami: amunicji starczy na maksymalnie pięć dni. No to z czym zaczynać walkę? Pragnę również podkreślić, że w kontekście powstania mówi się tylko o Warszawie, a nie wspomina nic o prowincji. Na pomoc powstańcom ruszyły m.in. Lwów i Wilno, ale w czasie drogi polskie oddziały zostały rozbrojone przez wojska sowieckie.

Zwolennicy powstania mówią, że i tak musiało ono wybuchnąć i że nie można go było uniknąć.

To jest propaganda, wtedy też rozpowszechniano takie informacje, sugerowano, że i tak wszystko zostanie zniszczone, żeby Polaków zachęcić do walki. Nam też mówiono na prowincji, że Przemyśl będzie zniszczony, że Jarosław będzie zniszczony. Rozgłaszano, że jest zaplanowane, iż w Jarosławiu 70 budynków zostanie zburzonych. Wszystkie ocalały. I Warszawa nie zostałaby zniszczona. Rozsiewanie takich fałszywych wiadomości działało na szkodę Polski. Co by to było, gdyby Kraków wzniecił powstanie?! Co byśmy stracili, a nic byśmy nie zyskali. Niemcy jak wycofywali się z miast, to nie szli przez centrum, tylko je omijali, dlatego żadne nie zostało zniszczone. Dużo wojsk niemieckich już opuszczało Warszawę, ale 1 sierpnia zawróciło na powstanie.

W czym można było upatrywać szansy ocalenia Warszawy i powstrzymania decyzji o wybuchu?

Żyję w przekonaniu, że gdyby w 1942 roku nie było scalenia tych wszystkich jednostek wojskowych pod sztandarem AK, a specjalnie najliczniejszej grupy NOW, nie doszłoby do powstania i takiej tragedii narodu. Nie byłoby również wcześniejszych nieprzemyślanych akcji i decyzji, które pociągały za sobą wiele niepotrzebnych ofiar i wysiłku. Na przykład już po scaleniu przyszedł z AK z Warszawy rozkaz wysadzenia mostu kolejowego na Wisłoku koło Trynczy na Podkarpaciu. Do akcji tej użyto jednostek NOW, które nie wierzyły w skuteczność i celowość tego planu. „Wysadzony” most kilka godzin później został naprawiony, a w Rzeszowie w ramach odwetu rozstrzelano 100 zakładników, bardzo wartościowych działaczy z okręgu. Gdyby NOW nie podlegała odgórnym rozkazom AK, nie podjęłaby się tego karkołomnego zadania. Takich przykładów można by podać wiele, łącznie ze wznieceniem powstania w Warszawie.

W przygotowaniu powstania było wiele niedomówień i niejasności. W swoich wspomnieniach pisze Pani, że sztab organizacji kobiecej do ostatniej chwili nie wiedział, kiedy dokładnie powstanie ma wybuchnąć.

Pierwszy przykład: moja siostra Helena (po mężu Matkowska) i brat Leon walczyli w powstaniu. Helena była łączniczką Rady Jedności Narodowej z ramienia „Kwadratu” – taki pseudonim miało Stronnictwo Narodowe. 1 sierpnia otrzymała informację, że powstania nie będzie. W czasie obiadu wraz z bratem i znajomymi usłyszeli strzały. Wszyscy mieli do niej pretensje, że była tak blisko władz i nie uprzedziła nikogo o wybuchu. Drugi: moja przełożona Maria Wittekówna ps. „Mira”, ówczesna komendantka Wojskowej Służby Kobiet, 1 sierpnia urządziła zebranie, informując, że termin wybuchu powstania został zmieniony. Nagle usłyszały strzały, wysłała dwie łączniczki, żeby zobaczyły, co się dzieje. O powstaniu więc nie wiedziały kobiety, które przecież miały pełnić służbę sanitarną, pomagać w łączności i zaopatrzeniu. Nie wiadomo, jak i czym to sobie tłumaczyć.

Czy zgadza się Pani ze stwierdzeniem „cześć i chwała bohaterom powstania, ale sąd dla jego dowódców”?

Amerykanie, Anglicy za wszelką cenę starają się ratować żołnierzy, zapewniając im maksymalne bezpieczeństwo. A nasze dowództwo tak hojnie szafowało krwią swoich żołnierzy, nie myśląc o tym, że naród masowo wywożony ginie w obozach zagłady, znosi katusze w lochach gestapo, że w tej tragedii narodowej należy ratować każde życie, a nie wysyłać na pewną śmierć najdzielniejszych ludzi. Ale tym posłanym na pewną śmierć walczącym żołnierzom i mieszkańcom Warszawy należy się największa cześć i uznanie za bohaterstwo i poświęcenie.

Propaganda sowiecka przewrotnie tępiła wśród Polaków pamięć o powstaniu, choć niewątpliwie było ono dla niej korzystne. Od 1 sierpnia do 3 października 1944 roku, w ciągu 63 dni walk, zginęło wiele inteligencji i patriotów, dzięki czemu Sowieci dużo łatwiej przejęli po wojnie dominację nad Polską.

To była zmowa między Niemcami a Sowietami. Sowieci nie wtrącali się, tylko stali, patrząc na te straszne zmagania, na tę nierówną walkę, z uśmiechem mówiąc: „Niech się pany wymordują”.

Ponieważ PRL również z wiadomych względów odnosiła się z pogardą do pamięci Powstania Warszawskiego, stąd wielu patriotów obawiało się wypowiadać słowa krytyki pod adresem jego dowódców.

Tak, więc naszym obowiązkiem – na przekór Sowietom – było bronić powstańców. Zwłaszcza że to nie dowódcy walczyli, tylko żołnierze. I tych żołnierzy należało bronić.

Dlaczego, Pani zdaniem, wiele środowisk patriotycznych i zwolenników wybuchu Powstania Warszawskiego (oraz wszystkich innych powstań, które miały miejsce w historii Polski) uważa, że najdobitniejszym dowodem oddania ojczyźnie jest za nią zginąć, a nie na przykład żyć i dbać o jej dobro. Przecież ojczyznę, naród, kulturę, język, tradycję tworzą ludzie. Jeśli umiera człowiek, umiera też wszystko, co było w nim dobre. Nie ma już komu kształcić następnych pokoleń, nie ma komu wychowywać dzieci. Kto ma tworzyć naród, kto ma być z niego dumny, skoro wszyscy muszą zginąć? Jeśli giną ludzie, patrioci – ginie także ojczyzna. W czasie Powstania Warszawskiego pod hasłem miłości do ojczyzny, honoru i patriotyzmu odbyło się niszczenie Polski, które było na rękę wrogom.

Wszystkie powstania były potrzebne komuś innemu, nie Polakom. Pod koniec II wojny światowej naszym najważniejszym zadaniem było zachować Naród, tak bardzo zniszczony przez napad z dwóch stron, wywózkę na „nieludzką ziemię”, straty w obozach zagłady, więzieniach, straty w żołnierzach na frontach wojennych. Tymczasem doprowadzono do tego, że życie straciło ok. 200 tys. osób, a tych, którym udało się uciec z Warszawy, pozbawiono domu, rozbito, rozproszono, skazano na poniewierkę, nędzę i śmierć.

Obecnie dużo ludzi myli dwie podstawowe sprawy: hołd i cześć dla bohaterów powstania oraz kwestionowanie sensu jego wybuchu. Zwolenników i przeciwników Powstania Warszawskiego dzieli się najczęściej na dwie grupy: patriotów oddanych ojczyźnie oraz tych antypolskich, którym na Polsce w ogóle nie zależy. Dlatego niewielu jest ludzi na prawicy, którzy jawnie i otwarcie mówią, że decyzja o powstaniu była błędem i przyniosła naszej ojczyźnie ogromne straty. Były marszałek Sejmu Marek Jurek skomentował działania krytyków powstania w ten sposób: „Nasilający się atak na tradycję Powstania Warszawskiego nie służy dziś debacie na temat okoliczności jego wybuchu, ale jest częścią ataku na polską tradycję i konieczność poświęcenia narodowego w sytuacjach niepewnych i trudnych” (www.fronda.pl, 8 sierpnia 2011).

Nie podoba mi się to stwierdzenie. W powstaniu wyginął kwiat narodu polskiego, elity, czego skutki boleśnie odczuwało się w dalszej pracy konspiracyjnej i życiu społeczeństwa. Warszawiakom powierzono zadanie ponad ich siły i możliwości, a jednak przetrwali i walczyli przez tyle dni. W rezultacie ofiary te nic pozytywnego Polsce nie przyniosły

~rozwadow

CI RADNI kosztem śmierci powstańców ściągają mieszkańców na rowery, żeby pokazać jakie mają poparcie. NIE O TO WALCZYLI POWSTAŃCY!! O KAMPANIE WYBORCZĄ JAKIEGOŚ RADNEGO.

wyborca

~adieu: Dźwięk wydawany przez czerwoną maszynkę na zdjęciu obraża honor powstańców i słychać go nie dalej niż 50 metrów. To poważne obchody czy zabawa?

~adieu

"Wyborco" poniżej, walenistycznych uwag nie przyjmuje się.

wyborca

Nie włączajcie tej maszynki do mięsa na zdjęciu. To profanacja. Dźwięk ma być ciągły o jednakowej częstotliwości. Już lepiej puścić syreny z głośników.

~kesera

O preziu słuch zaginie, a syreny będą. Tak się dzieje w historii. Tylko historii trzeba się nauczyć, żeby być prezydentem.

~gość

a jak ktos właczy wlasna syrene to co mandat dostanie?

~naks

Prezio nie wieczny, a chwała bohaterskich czynów powstańczych wieczna. NIE dla prezia. Prezia w wyborach odsuniemy, a bohaterstwo powstańców na zawsze zachowamy w pamięci. Powstańcom jesteśmy wdzięczni, a o preziu trzeba będzie po wyborach jak najszybciej zapomnieć.

~Szkoda słów

Prezydent zapomniał, że Stalowa Wola jest stosunkowo młodym miastem, a jej mieszkańcy są często bezpośrednio lub pośrednio związani z Powstaniem Warszawskim. Niestety trzeba mieć trochę rozumu w głowie, żeby rozróżnić osobiste przemyślenia od tego, co uważają inni, i od tego jak należy postępować będąc włodarzem miasta.

~Marcin

"Poznasz głupiego po czynach jego". Tyle w temacie.

~gazdodechy

Kto by pomyślał, że walenistyczny elektorat zacznie się tak telepać ze strachu. Ale odjazd.

~Frank

Zmieńmy tradycje - Andrzeje nie bedzie

~Mama i tata

No i dobrze ze nie bedzie . Jestem za wylaczeniem syren