Marsz krwią skąpany...

Nie milkną echa Marszu Niepodległości, który 11 listopada przeszedł przez Warszawę. Niestety, nie obyło się bez przykrych incydentów. Podczas marszu wybuchły zamieszki. Są ranni, wielu zatrzymała Policja.

Ta największa w naszym kraju manifestacja, która jednoczy ludzi z różnych środowisk co roku budzi wiele kontrowersji. Dla tych, dla których takie wartości jak ojczyzna, barwy narodowe, przywiązanie do tradycji, patriotyzm to nie są puste słowa, uczestnictwo w Marszu Niepodległości jest niemal obowiązkiem. Właśnie dlatego co roku do Warszawy 11 listopada przyjeżdża wiele autokarów pełnych Polaków, którzy jednoczą się w "biało-czerwonym" marszu. Oczywiście co roku w tym wyjątkowym wydarzeniu biorą udział również mieszkańcy Stalowej Woli.

Organizacji wyjazdu z naszego miasta podjął się Ruch Narodowy wraz z Młodzieżą Wszechpolską. Szacuje się, że w tegorocznym Marszu Niepodległości wzięło udział około 50 tys. osób. Jednym z uczestników marszu był pan Krystian ze Stalowej Woli, który przesłał nam zdjęcia.

Niechlubną tradycją stało się już, że obchody święta niepodległości co roku zakłócane są przez zorganizowane grupy chuliganów. Dochodzi do zamieszek i starć z policją. Efektem zamieszek jest 24 rannych cywili i 51 policjantów. Na szczęście życiu poszkodowanych nie zagraża niebezpieczeństwo. Cały czas szacowane są zniszczenia, jakie pozostawili po sobie „uczestnicy” marszu. Policja zatrzymała 276 osób. Czy to, co się stało będzie w końcu dla kogoś nauczką, czy można coś zmienić by powtórka z tych zdarzeń nie miała miejsca w przyszłym roku? Zmiana trasy marszu nie pomogła. Co zrobić by więcej nie dochodziło to takich wydarzeń, o których piszą również zagraniczne media? Czy nie potrafimy cieszyć się z wolności, jaką dla nas wywalczyły poprzednie pokolenia? Pytania te pozostają bez odpowiedzi...