U nas krwi nie marnują

Image

NIK poinformował opinię publiczną o tym, że w Polsce marnuje się krew. Wszystkiemu winny jest brak własnej fabryki frakcjonowania osocza. W naszym szpitalu dba się o każdą kroplę tego cennego daru…

Cenne osocze…

Polska marnuje coraz więcej krwi, w tym osocza, choć można produkować z niego cenne leki- czytamy w raporcie Najwyższej Izby Kontroli. Wszystko przez to, że nie posiadamy specjalistycznej fabryki, która przerabiałaby osocze na leki krwiopochodne, takie jak immunoglobuliny niezbędne do życia dla osób z zaburzeniami odporności czy chorych na hemofilię. Miała być wprawdzie taka fabryka budowana w Mielcu i byli chętni postawić ją prywatni inwestorzy, ale rząd (już po przetargu) nie potrafił przez rok dogadać się z ewentualnym właścicielem. Ostatecznie kupujemy leki za granicą, mając w kraju własne zapasy i krew najwyższej jakości (w Polsce są mocno zaostrzone normy regulujące proces pobierania krwi). W naszym kraju honorowych krwiodawców nie brakuje. Ludzi dobrego serca jest naprawdę wielu.

- U nas, w Stalowej Woli jest powyżej 25 dawców codziennie- mówi Bożena Koluch z terenowego oddziału Regionalnego Centrum Krwiodawstwa i Krwiolecznictwa.

Od każdego pobiera się 450 ml krwi i składuje w specjalnych do tego celu przeznaczonych woreczkach, w których znajduje się 60 ml płynu konserwującego. Z tej porcji uzyskuje się: 300 ml krwinek czerwonych, 200 ml osocza i kilkanaście mililitrów płytek. Krwinki i osocze zużywa się na bieżąco (krwi w czystej postaci w zasadzie nie używa się już w szpitalach), ale 2/3 płytek zostaje i to właśnie z nich sporządza się leki dla pacjentów. Ale nie u nas, nie w Polsce.

Bałagan polski przyczyną marnowania osocza

Afera wybuchła po kontroli jaką przeprowadziła Najwyższa Izba Kontroli. Okazało się, że w Polsce jest marnowane osocze. NIK stawia zarzuty, że od momentu zerwania rozmów z inwestorem, który chciał stawiać fabrykę w Mielcu nie zrobiono nic, by sprawę rozwiązać. Nie ogłoszono nowego przetargu, nie rozpoczęto budowy fabryki, nie znaleziono też żadnej firmy zagranicznej, która odbierałaby polskie osocze i przerabiała na leki.

Tym samym w skutek zaniedbań marnuje się coś najcenniejszego, coś co ratuje życie, dar każdego dnia składany przez tysiące honorowych dawców krwi. Według raportu, pod koniec 2013 r. zapasy osocza wynosiły już ponad 370 tys. litrów, a gdy skończył się 3- letni okres przydatności, trzeba go było po prostu zutylizować.

Rzeszów przyjmuje, przerabia, rozdziela

W naszym regionie krwi potrzeba dużo, a za jej składowanie i przerób odpowiada Rzeszów.

- To Rzeszów bierze i produkuje koncentrat z naszej krwi, produkuje osocze, produkuje płytki. My pobieramy krew od tych dawców, którzy przyjdą. Rozdział na poszczególne składniki robi Rzeszów i to on wykonuje produkcję. Nikt nie może dostać krwi pełnej, takiej, jaką my pobieramy. My musimy pobrać od dawcy, pobrać badania od dawcy, przekazać w danym dniu tą ilość krwi, którą pobraliśmy. Rzeszów robi preparaty i na stanie ma koncentrat i to od nich się zabiera to, co jest potrzebne- mówi Bożena Koluch z terenowego oddziału Regionalnego Centrum Krwiodawstwa i Krwiolecznictwa.

W Rzeszowie diagnozuje się wiele chorób. Mamy specjalistyczne szpitale, oddziały, na których każdego dnia przeprowadza się wiele zabiegów operacyjnych (np. kardiologicznych, onkologicznych, dokonuje się chociażby wymian stawu biodrowego), a jak wiadomo zabiegi te wymagają wielu jednostek krwi. Dar życia jest więc niezbędny. Jak zapewniają nas pracownicy oddziału Regionalnego Centrum Krwiodawstwa i Krwiolecznictwa u nas krwi potrzeba wiele, ale też dba się o to, by nie zmarnować nawet kropli.

- Wszystko się opiera na ekonomii i były takie lata, że pod koniec roku przez miesiąc nie pobierałyśmy w ogóle krwi dlatego żeby jej nie marnować, bo pobierać i ją później utylizować, to jest bez sensu- mówi Bożena Koluch.

Rzeszów apeluje o grupy ARh plus, ARh minus, 0 Rh-, BRh-

- Jeżeli ktoś słyszy, jak to ostatnio powiedzieli w telewizji, że takie ilości są niszczone, to to jest nienormalne. Z krwi robi się tysiące rzeczy, które służą choremu- mówi Bożena Koluch.

W Stalowej Woli w ubiegłym roku pobranych zostało ponad 5 tysięcy jednostek. Ilu dzięki temu uratowano ludzi? Nikt tego nie jest w stanie policzyć. Honorowi Dawcy Krwi z naszego miasta i powiatu są zawsze gotowi nieść pomoc. Mimo tego, wciąż tej krwi brakuje, zwłaszcza grup minusowych. Na stronie Regionalnego Centrum Krwiodawstwa i Krwiolecznictwa w Rzeszowie, czyli tam, gdzie codziennie na bieżąco podawane są ilości zgromadzonej krwi w województwie można przeczytać, że obecnie w stanie bardzo niskim znajdują się grupy ARh plus, ARh minus, 0 Rh-, BRh.[/p]

W Stalowej Woli jest wielu takich krwiodawców, którzy regularnie przychodzą oddać krew.

- To jest rzesza ludzi, którzy naprawdę poświęcają się dla drugiego. To nie jest tak, że przychodzą od czasu do czasu. Ci ludzie przychodzą naprawdę systematycznie i powinno się to nagłaśniać i dziękować tym, którzy przyszli. Oni nie mają z tego nic, dostają tylko 9 czekolad, a większość nie bierze nawet zwolnień. Wcześniej prezydent Szlęzak dbał o tych ludzi, dostawali nagrody na koniec roku, mieli za darmo przejazdy po oddaniu 18 litrów krwi, ale tak to się na ogół zapomina, że tacy ludzie są- mówi Bożena Koluch z terenowego oddziału Regionalnego Centrum Krwiodawstwa i Krwiolecznictwa.

Krew jest potrzebna teraz bardziej niż zwykle, bo zaczął się nowy rok, podpisane są nowe kontrakty, a co za tym idzie wykonuje więcej zabiegów. Nasi krwiodawcy są w tej sytuacji nieocenieni…

AW

Obrazek

Komentarze

Dodaj swój komentarz

Przed publikacją zapoznaj się z Polityką Prywatności. Pamiętaj ponosisz odpowiedzialność za swój wpis!
By sprawdzić czy nie jesteś bootem, wpisz wynik działania: 1 + 2 =