Znalezisko z czasów II wojny światowej
Policjanci ze stalowowolskiej komendy otrzymali w środę zgłoszenie o znalezieniu w lesie w pobliżu Zaklikowa pocisku, prawdopodobnie z czasów II Wojny Światowej. O znalezisku powiadomiono saperów, którzy zneutralizują niebezpieczny przedmiot.
O niebezpiecznym znalezisku poinformował mieszkaniec Zaklikowa, który podczas spaceru po lesie zauważył zardzewiały przedmiot przypominający pocisk.Funkcjonariusze którzy udali się we wskazane miejsce ustalili, że jest to pociski artyleryjskie kalibru 60 mm i długości 35mm pochodzące prawdopodobnie z czasów II Wojny Światowej. O znalezisku powiadomiono saperów, którzy zneutralizują niebezpieczny przedmiot.
Policja apeluje o ostrożność w przypadku jeśli znajdziemy niewybuchy lub niewypały, pod żadnym pozorem nie wolno ich dotykać ani przenosić. Należy jak najszybciej powiadomić o takim znalezisku najbliższą jednostkę Policji. Porozmawiajmy na ten temat z naszymi dziećmi i uświadommy im zagrożenia związane ze znalezieniem takich niebezpiecznych przedmiotów.
KPP
Komentarze
~Die Nacht ty pajacu, wes sie za robote bo jakie ty glupoty wypisujesz na tej stronie to masakra.
Różne przedmioty o dziwacznych wymiarach czychają w róznych miejscach na człowieka poczciwego. Trzeba bardzo uważać, żeby niczego nie stracić i poczciwość zachować.
z tekstu wynika że był szerszy niż dłuższy,-CENZURO wróć!!!!
W najbiedniejszych krajach Świata wciąż można spotkać tradycyjne miny naciskowe, takie jak ex-radziecka PMN-2, ale to już rzadkość.
Wyskakujące miny PROM-1 / Valmara 69* mają skuteczny zasięg rażenia śrucinami do 20 metrów. Zastosowanie 10-metrowego drutu / nici nylonowej umożliwia zaminowanie przy użyciu jednej miny aż 78 metrów kwadratowych terenu. Koszt takiej miny to około 150 złotych.
* Valmara 69 to naprawdę straszny syf. Nie da się wykręcić zapalnika bez rozkręcenia obudowy miny, a co gorzej metalowa kopuła zaplanika szybko rdzewieje i próba rozkręcenia nawet przez profesjonalnego deminera często kończy się wybuchem.
Obecnie najgroźniejsze są wyskakujące miny przeciwpiechotne z zapalnikami typu "trip wire". Zahaczasz nogą o drut lub nić podłączoną do zapalnika, a mina wyskakuje w powietrze i wybucha siekając metalowymi śrucinami. Ex-jugosławiańską PROM-1 jest rozbroić w miarę łatwo - odcinasz druty / nici podczepione do widełek zapalnika, odkopujesz minę do wysokości podstawy "szyjki" (detonatora), chwytasz za pierścień u podstawy i wykręcesz "szyjkę". Z włoską Valmara 69 jest już dużo trudniej. Powiem szczerze że ograniczyłbym się do przecięcia drutu / sznurka po obu stronach widełek, oznaczył położenie miny jakimś kijem wbitym w ziemię i zostawił. No chyba że ktoś dałby mi 100 złotych - wtedy wykopię i zabiorę uzbrojoną minę. Wrzuciłbym do jakiegoś dołu, czy rowu, żeby wybuchła.
P.S. Jak się ma jakąś broń palną, to najlepiej strzelić w taką minę z bezpiecznej odległości.
Wygląda jak papierzak
@ saper
Najmniejsze pociski artyleryjskie jakie się produkuje to kaliber 40 mm (do małokalibrowych moździerzy). Podczas II wojny światowej produkowano również amunicję kaliber 40 mm do małokalibrowych dział przeciwpancernych i półautomatycznych dział przeciwlotniczych. Ten na zdjęciu to raczej kaliber 60 mm.
raczej to 60 cm długości i kaliber 35 mm
"kalibru 60 mm i długości 35mm"
Chyba raczej o długości 35 cm.