Będziemy mieć koronera

Image

Podczas obrad Sejmiku Województwa Podkarpackiego radni podjęli stanowisko w sprawie powołania instytucji koronera. Teraz rodziny zmarłych często mają problem. Kto wypisze akt zgonu?

Lekarzom nie wolno wypisywać aktu zgonu na podstawie karty informacyjnej od innego lekarza, który zgon stwierdził. Na Podkarpaciu niejednokrotnie były już przypadki, że człowiek zmarł wieczorem w piątek i nie miał kto przez cały weekend wypisać stosownego dokumentu, bo bliscy denata byli odsyłani „od Annasza do Kajfasza”. Rodziny zmarłych mogą mieć z tego powodu masę problemów, bo ciała nikt nie zabierze, gdy nie ma papierów, nie załatwimy tez pogrzebu. W porozumieniu zawartym z ministerstwem zdrowia w styczniu 2015 roku powołanie koronera, osoby upoważnionej do stwierdzania zgonu i wypisywania aktów zgonu, miało był obowiązkiem starostwa. Do tej pory tylko kilku starostów zajęło się sprawą. Wielu nie ma po prostu środków na to, by zatrudnić koronera.

Istnienie takiego podmiotu wymaga zmian w polskim systemie prawnym, stąd stanowisko radnych z Podkarpacia skierowane jest do rządu, ministra zdrowia oraz Sejmowej Komisji Zdrowia.

- Wiele sygnałów trafiało do mnie od środowisk lekarskich, od Okręgowej Izby Lekarskiej w Rzeszowie, ale również z wielu doniesień medialnych, gdzie rodzina jest skazana, że nie mogła swojej bliskiej osoby pochować, bo nie ma aktu zgonu– powiedział podczas obrad Sejmiku Województwa Podkarpackiego członek zarządu Stanisław Kruczek.

Biuro koronera, w myśl projektu ustawy o Państwowym Ratownictwie Medycznym, powstałoby w każdym z 380 polskich powiatów. Koroner będzie wzywany do każdego przypadku zgonu, jeżeli nie nastąpił on w placówce medycznej. Jeśli w każdym powiecie zatrudnionych zostanie po 3 takich fachowców, budżet kraju będzie to kosztować około 150 mln zł.

Na podstawie przepisów z 1959 r., które są oderwane od współczesnych czasów, kartę zgonu wypisuje lekarz rodzinny. Jeżeli w karetce do wypadku przyjeżdżają ratownicy, a pacjent umrze, to do stwierdzenia zgonu musi jechać druga karetka - z lekarzem…

[AB]

Komentarze

Dodaj swój komentarz

Przed publikacją zapoznaj się z Polityką Prywatności. Pamiętaj ponosisz odpowiedzialność za swój wpis!
By sprawdzić czy nie jesteś bootem, wpisz wynik działania: 1 + 2 =
~xYz

Instytucja koronera jest niewątpliwie potrzebna. Chociażby dlatego, że prawo dotyczące wypisywania kart zgonu jest przestarzałe i nie przystaje do rzeczywistości, a także nie da się go na dziś dzień, tak ułożyć, żeby zawsze pasowało. Ale obawiam się, że nie będzie zbyt wielu lekarzy chętnych do tej pracy. A, że i koszt spory - to nieprędko taka instytucja powstanie. Więc zobaczymy, jak będzie.
A propos treści artykułu - należy sprostować przekłamania.
W artykule jest napisane: "Lekarzom nie wolno wypisywać aktu zgonu na podstawie karty informacyjnej od innego lekarza, który zgon stwierdził." To nieprawda. Lekarze mogą akt zgonu wypisać na postawie zaświadczenia od innego lekarza, który zgon stwierdził, a nawet powinni, jeżeli jest taka konieczność. Lekarze ratownictwa medycznego bardzo często stwierdzają zgon i to oni powinni wypisać stosowne zaświadczenie o stwierdzeniu zgonu, ale karty zgonu już nie wypisują, choć również mogą, ale nie muszą, bo nie znają pacjenta, nie mogą nawet domniemywać co do przyczyny zgonu i nie mają na to czasu, bo jeżdżą przecież do ratowania życia. Kartę zgonu powinien zgodnie z istniejącym (bardzo starym) prawem wypisać lekarz "leczący pacjenta w ostatniej chorobie". Mają tu też znaczenie kwestie odległości miejsca praktyki lekarza od miejsca zgonu. I tu wychodzą często z tego tytułu różne hece. Bo np. jeżeli pacjent leczył się ostatnio u okulisty, bo mu coś wpadło do oka, a poza tym nie leczył się i nagle umarł, niechby z powodu zawału serca, to co, okulista ma wypisywać kartę zgonu? Nie wypisze. Spoczywa to najczęściej na lekarzu rodzinnym, nawet jeżeli pacjent leczył się u kardiologa i zmarł na serce. Drugi problematyczny przypadek: pacjent zmarł na wczasach, w dużej odległości od miejsca praktyki lekarza leczącego w ostatniej chorobie (wszystko jedno czy rodzinnego czy specjalisty) i kto ma wypisać kartę zgonu? Padnie na najbliżej praktykującego lekarza rodzinnego. Ale ten będzie się zapewne bronił, bo musi do karty wpisać przyczynę zgonu a przecież jej nie zna. Można by takie przykłady mnożyć.
Natomiast w przypadku zgonu po godzinie 18 -tej oraz w soboty i święta, nie jest tak, że rodzina musi czekać do czasu aż lekarz rodzinny wróci po przerwie do pracy. Funkcjonuje u nas w kraju taki twór jak "nocna i świąteczna pomoc lekarska w ramach podstawowej opieki zdrowotnej" prowadzona przez szpitale powiatowe. Lekarz tego systemu, na wezwanie rodziny (o ile nie było wezwane pogotowie ratunkowe - nie wzywa się go do zgonu tylko do zagrożenia zgonem), powinien przyjechać do denata,nie na sygnale na ratunek tylko na zasadzie wizyty domowej, w trakcie której, może i powinien stwierdzić zgon i wypisać kartę zgonu.
Tak to wygląda na dziś. Dziś funkcjonujące rozwiązanie, jako problematyczne powinno być zmienione, ale puki co przy odrobinie dobrej woli ze stronu personelu medycznego, zabezpiecza ono możliwość w miarę sprawnego załatwienia formalności związanych ze zgonem. Koroner usprawniłby to, o ile będzie odpowiednia ilość koronerów oraz o ile przepisy regulujące ich działalność nie będą nieżyciowe.Pozdrawiam

~Viola

Ten caly die nacht to jest jakis idiota, olać go.

~ehhh

~Die Nacht
juz widze, jak bierzesz pod pache wazace 90 kg cialo ojca i wyrzucasz jak psa pod magistratem

moze wreszcie by cie posadzili za głupote i byłby spokój

~Jadźka

Druga sprawa, że w karetce jeżdżą ratownicy medyczni, oni mają za zadanie przywrócić funkcje zyciowe, spakowac czlowieka i szybko dostarczyc do szpitala lekarzowi.
W takim przypadku jesli jest zgon musi jechac jeszcze raz karetka, druga z lekarzem, zeby stwierdzil ten lekarz zgon i dal kartke, a tak to przyjedzie koroner, szpec od smieci i tyle...
Wzywanie i szukanie swojego lekarza rodzinnego w piątek wieczorem to masakra, i co, masz siedziec w domu z denatem przez weekend? W domu 23-25 stopni ciepła. Ciało się rozkłada!

~Adam

bo chodzi o to, zeby nie wzywać karetki do denatow. Karetka jest od ratowania zycia, a nie jezdzenia i marnowania czasu tam, gdzie juz nie ma co ratowac, jak przychodzisz rano do pokoju, a tu lezy 89 letni dziadek i ma otwarte oczy, jest zimny u sztywny to po co tu karetka, ktoś musi przyjechac i tylko stwierdzic ze faktycznie nie zyje, ze nie ma sladow na ciele swiadczacych ze dziadkowi ktos "pomóg" rozstac sie z zyciem i wypisac nam kartke
Lekarz ma ratowac zycie, wyjazd karetki kosztuje...

~Dzionek

o ja cie kręce ale fucha jezdzic do truposzczków!

~Zenek

O kurde. Szkoda, że nie wykształciłem się na medyka. Zostałbym koronerem. Z wyliczeń wynika, że miesięcznie dostawałbym ok.10000 złotych miesięcznie. A ile jeszcze pieniędzy z własnej praktyki lekarskiej. z przychodnia, szpitala, gabinetu prywatnego. Oj bidule ci lekarze , bidule.

~Die Nacht

Kartę Zgonu powinien wypisać lekarz który stwierdził zgon i wypisał kartę informacyjną. Bo skoro wypisał kartę informacyjną stwierdzającą zgon, to dlaczego nie wypisze Karty Zgonu ?
Po co osobny specjalista - koroner - który będzie przyjeżdżał żeby wypisać Kartę Zgonu, skoro zgon już stwierdzono w karcie informacyjnej ?
Zresztą, jakby co, zostawiam ciało bliskiego na chodniku i idę do domu posiedzieć na laptopie. Niech się martwi Urząd Miasta.