Gmina zwraca subwencję za klasy sportowe

Image

Miasto musiało do budżetu państwa oddać ponad 205 tys. zł za zaniedbania z… 2011 roku. Wkrótce będziemy oddawać podobne sumy za kolejne lata. O co chodzi? O subwencje za klasy sportowe.

W dokumentach szkolnych nie zagrało jak trzeba

Zwrot do budżetu państwa nienależnie pobranej w 2011 roku subwencji oświatowej kosztował miasto pod koniec 2015 roku aż 205 tys. 309 zł. Skąd taka suma i za co, i czy będzie to dotyczyć kolejnych lat?- dopytał podczas sesji Rady Miasta radny Grzegorz Męciński.

Kontrole przeprowadził Urząd Kontroli Skarbowej w 2014 roku. Sprawdzono dokumenty szkolne z 2011. Tutaj doszukano się nieprawidłowości. Były też już kontrole roku 2012 (dokonane w 2015 r.). Wyników jeszcze nie dostarczono, ale już wiadomo, że nie będzie dobrze, więc miasto będzie musiało zwrócić kolejne sumy za lata następne. O co dokładnie chodzi?

- Chodzi o dokumentację w szkołach gdzie są zakładane klasy sportowe i są dzieci niepełnosprawne, gdzie w subwencji, w poszczególnych wagach są ustalane wyższe stawki niż za ucznia, który nie jest ani sportowcem, ani nie jest niepełnosprawny. Dziecko niepełnosprawne ma co roku przynieść do 30 września do szkoły zaświadczenie (do czasu składania przez szkołę informacji). Jeżeli zaświadczenie przyniesie 1 października, przestaje być uznawane przez cały rok szkolny za osobę niepełnosprawną, bo nie było dostarczonego dokumentu w odpowiednim czasie- mówiła podczas sesji RM Bogusława Gdula, skarbnik miasta.

Taka klasa sportowa musi też liczyć co najmniej 20 uczniów. Jeśli w ciągu roku odejdzie z niej choćby jeden uczeń, subwencja nie przysługuje i trzeba ją zwrócić. Klasa w myśl przepisów przestaje być klasą sportową, a na uczniów nie przysługują już wyższe stawki.

- Trudno cofnąć coś, co się już stało. Prawdopodobnie w 2016 roku będziemy mieć kontrolę za rok 2013, a później za 2014, bo dopiero po pierwszej kontroli zostało wszystko zrobione, żeby się to więcej nie powtarzało. To, co się zamknęło, już się nie da zmienić. Na te dwie kontrole decyzji jeszcze nie ma, ale będzie podobna kwota- mówiła skarbnik miasta.

Niepełnosprawny to taki, co ma zaświadczenie, a klasa jest od 20 uczniów wzwyż

Dyrektor szkoły, w której znajduje się klasa sportowa zbiera informację od swoich uczniów, ustala subwencję na podstawie liczebności klasy i zgromadzonych dokumentów o niepełnosprawności. Trudno przewidzieć czy w ciągu roku część uczniów nie odejdzie, a przecież subwencja przysługuje „na nazwisko” (nie może więc dojść do klasy nowy uczeń w miejsce innego). Jest mniej uczniów niż 20, klasa przestaje być sportową i „po zawodach”.

- Robimy plan na subwencję, mamy niejedną klasę sportową. Coś się dzieje, nie ma reakcji, po 5 latach płacimy z tego tytułu zwrot środków do skarbu państwa. Dla mnie jest to niezrozumiałe, jak również niezrozumiałe jest wyjaśnienie jak dziecko bez połowy ręki, które nie zdążyło złożyć oświadczenia, w myśl przepisów ma rękę i jest sprawne. To jest dla mnie ewenement- mówił podczas sesji radny miejski Edmund Myszka.

- Liczy się papier- wyjaśniła radnemu Bogusława Gdula.

Nie ma zaświadczenie, nie ma dowodu na to, że niepełnosprawność nie minęła. Radnemu takie wyjaśnienie nie wystarczyło.

Za te błędy nie wypijemy, za te błędy słono zapłacimy

- Od czego jest dyrekcja szkoły, która prowadzi tę szkołę? Bo to jest specyficzna klasa i powinno to być zaplanowane i nie powinno być takich rzeczy, bo jeżeli my dziś słyszymy, że w 2015 zwracamy pieniądze za 2011, a w 2012-13-14- 15 jest to samo, to jest to bałagan niesamowity, nie do przyjęcia przez Radę. To jest nie do przyjęcia, żeby tak funkcjonowały instytucje, które czerpią dodatkowe środki, subwencje z państwa. Jest koniec roku rozrachunkowego, a my dzisiaj dostajemy taką informację. Dla mnie jest to niezrozumiałe i tak budżet miasta nie może funkcjonować- mówił podczas ostatniej w 2015 roku sesji Rady Miasta radny Edmund Myszka.

Z głosami oburzenia ze strony radnych zgodził się prezydent Stalowej Woli Lucjusz Nadbereżny, równocześnie zaznaczając, że za okres, o którym mowa nie odpowiada pod względem wykonawczym, jeśli chodzi o nadzór nad szkołami.

- To, co może budzić obawy i na pewno jeszcze powodować większy protest to jest fakt, że ostatnia kontrola skończyła się również wynikiem negatywnym za kolejny rok tamtej kadencji. Oczywiście nie ma jeszcze decyzji ministerialnej, ale w roku 2016 przyjdzie nam za te błędy dyrekcji szkół zapłacić. To jest sytuacja mało przyjemna. Myślę, że w tej chwili pani naczelnik może złożyć zapewnienie, że po przeprowadzeniu analiz po pierwszej kontroli i wyjaśnieniu jakie były błędy przy dostarczaniu dokumentów, czy przy poświadczaniu przez szkoły otrzymywania tej dodatkowej subwencji, że takie sytuacje, o takiej skali nie będą miały miejsca, natomiast termin, który jest wskazany w ustawach, czyli 30 września na dostarczanie aktualnego zaświadczenia o niepełnosprawności powoduje pewne utrudnienia formalne i to też trzeba wziąć pod uwagę, że niektóre z tych okoliczności były niezawinione z punktu widzenia nadzoru dyrektora. Kwestie klas sportowych, no tego już obronić się nie da- mówił prezydent Nadbereżny.

Konsekwencje wyciągnięte (nie)będą

Włodarz Stalowej Woli zapewnił, że gdyby takie sytuacje miały miejsce za jego kadencji, gdyby wykazane były takie błędy, wyciągnąłby poważne konsekwencje wobec osób odpowiedzialnych za ten stan rzeczy.

- W wyniku pierwszej kontroli, o ile sobie przypominam, karą było odcięcie dodatków motywacyjnych, tak więc była za mojego poprzednika taka sytuacja dyscyplinująca- mówił prezydent.

Czy będą kolejne kary dla winnych? Bo jeżeli przyjmiemy, że za lata 2011- 2014 trzeba zapłacić po 205 tys. 309 zł, to łącznie do budżetu państwa przyjdzie nam zwrócić 821 tys. 236 zł. Co za to można by zrobić? Chociażby wybudować porządne rondo na którejś z niebezpiecznych ulic. Wystarczyłoby jeszcze na plac zabaw. Mleko się rozlało, a teraz przyjdzie nam płacić za zaniedbania z przeszłości. I na to nic nie da się poradzić. Kto jest winny? W tym przypadku uznano chyba, że raczej przepisy, nie człowiek, który je ma spełnić. Dyskusje o tym, czy są one rozsądne w tym przypadku, zdają się być tylko akademickie. Jedyny plus w całej tej sytuacji, że od nieprawnie wziętej subwencji nie płaci się karnych odsetek.

[AB]

Komentarze

Dodaj swój komentarz

Przed publikacją zapoznaj się z Polityką Prywatności. Pamiętaj ponosisz odpowiedzialność za swój wpis!
By sprawdzić czy nie jesteś bootem, wpisz wynik działania: 1 + 2 =
~duduś

Gdyby nie Szlęzak to ciekawe co by ministrant teraz wydawał. Po roku byłby pewnie zarząd komisaryczny

~prezes

Szlęzak przejadł,a Lucek oddaje!
Zemsta zza grobu politycznej aktywności!