Psio- kocie kłopoty miejskie

W Stalowej Woli wciąż nie ma ani przytuliska, ani schroniska dla zwierząt. Problem jest, zwłaszcza teraz, zimą. Kto zajmie się naszymi braćmi mniejszymi?

Wkrótce minie rok od spotkania w sprawie bezdomnych zwierząt, które miało miejsce pod koniec lutego ubiegłego roku w magistracie. Przedstawiciele fundacji, organizacji i miłośnicy zwierząt rozmawiali wówczas na temat losu bezpańskich psów i kotów. Od tamtego czasu za wiele się nie zmieniło, bo schroniska czy przytuliska jak nie było, tak nie ma.

Gminy od 2012 roku zobowiązane są przepisami do przyjęcia programu opieki nad zwierzętami bezdomnymi oraz zapobiegania bezdomności zwierząt na swoim terenie. W naszym mieście przeznaczane są na ten cel pieniądze, ale o schronisku nic się nadal nie mówi.

- Mamy zapisane środki w budżecie miasta na te działania. Ja wciąż też czekam na pewne ukształtowanie się tutaj czy to stowarzyszenia, czy fundacji, które powiedzą tak: chcemy brać odpowiedzialność i jednoznacznie prowadzić taki punkt, bo też na spotkaniu w zeszłym roku była taka deklaracja- mówi prezydent Lucjusz Nadbereżny.

Przytulisko i schronisko to nie to samo. W Polsce działa wiele przytulisk. Nie są one obwarowane takimi przepisami, jakie obowiązują schroniska. Część więc z nich działa tak naprawdę nie do końca zgodnie z prawem. Nie jest trudno nazbierać zwierzaków i zamknąć w jednym miejscu. Trudno później je wykarmić, wyleczyć, zapewnić opiekę, posprzątać po nich klatki, znaleźć im dom, bo większość ludzi chciałaby małe, rozkoszne, puchate kulki, grzeczne i dobrze ułożone, a nie dorosłe, często mocno pokiereszowane psychicznie czworonogi, które wymagają wielomiesięcznej adaptacji i miłości człowieka. By utrzymać przytulisko potrzeba wielu darmowych pracowników, którzy mają mnóstwo czasu, dodajmy bardzo cierpliwych wolontariuszy, potrzeba też wiele pieniędzy na jedzenie, utrzymanie pomieszczeń, opiekę weterynaryjna, leki itd.

A życie, jak to życie. Niesie ze sobą różne rozwiązania. Nie jest tajemnicą, że gdyby nie otwarte serce wielu osób, los wielu zwierzaków byłby marny. Sterylizacja zwierząt na terenie gminy na pewno pomogła w zmniejszeniu populacji kotów w Stalowej Woli. Jeszcze kilkanaście lat temu kociaki mnożyły się na potęgę i żyły w piwnicach bloku chorując i cierpiąc. Teraz jest ich o wiele mniej. W gorszej sytuacji są psy. I choć w centrum wałęsających się czworonogów raczej nie ma, to już np. w Rozwadowie, na osiedlach domków, w okolicy Sanu niczyje psy sieją postrach wśród mieszkańców. Wcześniej gmina miała podpisaną umowę z hotelem dla psów „U Murki”, który funkcjonował na terenie powiatu janowskiego. W ocenie organu kontrolnego miejsce to nie spełniało kryterium, o jakim mowa w ustawie o Ochronie Zwierząt i Opiece nad bezdomnymi zwierzętami. Podpisano więc nową umowę, tym razem z gminą Przemyśl, która ma schronisko dla zwierząt spełniające wszystkie standardy. Tyle tylko, że Stalowa Wola ma tam zaledwie… jedno miejsce, za które płacimy 4 tys. zł. W przypadku, kiedy znajdzie się właściciel odesłanego tam psa, można schronisku wysłać kolejnego zwierzaka. Gdy tych psów będzie więcej, gmina będzie mieć nie lada kłopot.

W takiej sytuacji konieczny jest powrót do rozważań o schronisku wybudowanym tu, na miejscu. Oczywiście wymagałoby to nakładów finansowych i to niemałych. Istnieje też niebezpieczeństwo, że wielu właścicieli psów podrzucałoby niechciane czworonogi, a gmina miałaby problem. Takie sytuacje to codzienność w polskich schroniskach.

Prezydent Lucjusz Nadbereżny chciałby, żeby to jakieś stowarzyszenie czy fundacja zajęły się ewentualnym schroniskiem. Wówczas większość zadań realizowana byłaby na zasadzie wolontariatu. Dla gminy byłoby to najtańsze rozwiązanie.

- My możemy wytworzyć fizycznie takie miejsce, zabezpieczyć je i mamy je wskazane przy oczyszczalni ścieków Miejskiego Zakładu Komunalnego, natomiast chciałbym, żeby późniejsze zarządzanie było powierzone organizacji ochrony nad zwierzętami, osobom z pasją, kochającym zwierzęta, wolontariuszom, by później- nie ukrywam- obniżyć koszty związane z funkcjonowaniem. Dzisiaj cieszę się z tej współpracy, która jest pomiędzy fundacją, stowarzyszeniami, które startowały w naszych konkursach o dotacje na te zadania, ponieważ odkąd otrzymały środki, chociażby na kwestie rozwiązania pewnych problemów z kotami na terenie Stalowej Woli, tych zgłoszeń jest mniej i to bardzo cieszy. Chciałbym bardzo podziękować, że właśnie fundacje i stowarzyszenia wykonują z serca, na zasadzie wolontariatu niesamowitą pracę na rzecz miasta i naszych braci mniejszych- mówi prezydent.

Kwestia utworzenia miejsca dla bezdomnych zwierząt wciąż nie jest więc zamknięta...