Kiedy byłem małym chłopcem
Wielu „chłopców” spotkało się dziś na Placu Piłsudskiego, żeby wspólnie zagrać to, co im w duszy gra. A grały im w sercach nuty zespołu Breakout i utwór „Kiedy byłem małym chłopcem”…
5 maja gitarzystki i gitarzyści z okolic Stalowej Woli zaproszeni zostali do wspólnego wykonania utworu „Kiedy byłem małym chłopcem” z repertuaru zespołu „Breakout”. Dla artystów przygotowano specjalną scenę. Jak zapowiedzieli organizatorzy wielkiego grania nie było ważne czy gra się na „elektryku”, „klasyku” czy „akustyku”. Ważna była po prostu gitara. Na scenie wspólnie można było zagrać ze Scottem Hendersonem, Markiem Raduli, Piotrem Nalepą i Robertem Luberą. Taka gratka nie zdarza się co dzień.
Wielkie granie rozpoczęło się o godz. 18.00 koncertem „Superkolektywu” – zespołu składającego się z uczestników organizowanych w MDK warsztatów muzycznych. O 19.00 zagrał „Breakout Tour” z Piotrem Nalepą i Robertem Luberą. Około 20.00, wraz z Markiem Raduli i Scottem Hendersonem uaktywniła się „Gitarowa Stalowa Wola”.
Komentarze
Bardzo dobra inicjatywa. Na we Wrocławiu na pierwszym "hej joe" Jimi Hendrix'a było zaledwie parę tysięcy osób. a jak się teraz rozrosło że z całego świata przyjeżdżają.
Bardzo dobra inicjatywa. Na we Wrocławiu na pierwszym "hej joe" Jimi Hendrix'a było zaledwie parę tysięcy osób. a jak się teraz rozrosło że z całego świata przyjeżdżają.
Bardzo dobra inicjatywa. Na we Wrocławiu na pierwszym "hej joe" Jimi Hendrix'a było zaledwie parę tysięcy osób. a jak się teraz rozrosło że z całego świata przyjeżdżają.
Bardzo dobra inicjatywa. Na we Wrocławiu na pierwszym "hej joe" Jimi Hendrix'a było zaledwie parę tysięcy osób. a jak się teraz rozrosło że z całego świata przyjeżdżają.
Panie Raduli, skończ pan i wstydu oszczedź, promujesz pan Karola Godka a innych masz w dupie!!! To jest żałosne, nie neguję Pan Godek to dobry gitarzysta ale miał być koncert Superkolektywu, a wyszło SuperGodekShow. Repertuar pana Godka też miazga.
Morde*
Wydzierali mode cały dzień! Spokoju nie było....wio na wieś na pola
Ludzie, to nie chodzi o ilość w tej muzyce ale o jakość widowni. Tam byli koneserzy 45+ (oprócz kilku młodych plątających się z piwem w ręku, ale ochrona akurat tutaj spisała się OK). Na pewno termin nie trafiony, bo wielu z tych co chciałoby posłuchać Nalepy, Lubery czy przede wszystkim Scotta Hendersona miało ręce związane z pracą. Ale kto koniecznie chciał być i posłuchać to był. Wiem, że i z Rzeszowa ludzie byli. To nie jest muzyka dla wszystkich (przepraszam, nie chcę nikogo urazić. Dziękuję organizatorom, że taka gwiazda była w naszym mieście.
A ja się cieszę, że był ten koncert, wszystkie 3 składy zagrały świetnie. Superkolektyw funkujący, na dobrym, muzycznym poziomie - widać, że procentuje idea warsztatów muzycznych. Breakout Tour - ukłon w stronę legendy polskiego Bluesa, solidnie zagrany, Piotr Nalepa kontynuuje i podtrzymuje legendę swego ojca i chwała mu za to, bo kompozycje warte uwagi. Wisienka na torcie to Scott Henderson, absolutnie odjechany na punkcie gitary, technicznie perfekcyjny gitarzysta, którego zobaczenie i posłuchanie na żywo moim zdaniem należało do największych wydarzeń przed MDK w ciągu ostatnich kilku dni. Fakt, że Stalowa Wola znalazła się na trasie jego występów bardzo dobrze świadczy o naszym mieście i ludziach, którzy przychodząc na koncert pokazali że "czują bluesa". Szkoda, że tych "czujących inaczej" jest większość ale to chyba trend ogólny. Warto zaznaczyć, że Marek Raduli, który w poniedziałek wystąpił z Anią Wyszkoni bez kompleksów wystąpił i z Breakoutem, i ze Scottem. Było czego posłuchać i osobiście jestem dumny, że ten koncert odbył się właśnie w naszym mieście. Na koniec chciałem powiedzieć, że pomysł z gitarzystami i wspólnym wykonaniem utworu Nalepy jest świetny i wart kontynuacji. To przykład na to, że muzyka jest tą płaszczyzną, która może łączyć i starszych, dojrzałych gitarzystów, którzy być może w zaciszu swoich domów, może przy grillu grywają dla siebie i swoich bliskich na gitarach, i tych młodych, których nie było jeszcze na świecie, gdy tworzyła się ta piosenka. Stają razem na scenie i grają jak umieją. To piękne!
tłumy że łeb urywało, pewnie wg. kodowców by było 10 tyś osób
fajny pomysł i fajny koncert tylko nie trafiony z czasem godzina taka jakaś nijaka właściwie gdy się kończył to dopiero powinien się zaczynać ludzi jak na lekarstwo,gorzej z frekwencją było też na koncercie scotta hendersona tu już tylko nieliczna garstka chyba tylko tych co wiedzieli o co chodzi no i ochrona i kilku wygiętych kolesi którym podoba się wszystko taki stan.A gość dał niesamowitego ognia ze swoim składem plus p.Raduli na finał.
Wstyd tylko przed muzykiem tego formatu ,że tak mało ludzi ale cóż wszak to nie Beata z Lublina.
Bardzo wielu... 150 publicznosci w tym z 30 z ochrony