Jaja na motocyklach- święconka inaczej

Image

„Kapłan niekoniecznie musi mówić kazanie. Powiem do was ja, brat Jaśko- kapucyn i jednocześnie motocyklista”. Tak rozpoczęła się pierwsza zmotoryzowana święconka w naszych stronach…

To, co się stało dziś około 14:00 przy rozwadowskim klasztorze przerosło najśmielsze oczekiwanie. Na długo przed umówioną godziną spotkania naliczono 134 maszyny, ale zanim z kropidła padły pierwsze krople wody święconej na plac zajechało jeszcze wielu miłośników motoryzacji. Wkrótce zapełniły się również parkingi przyklasztorne. Jeśli w przyszłości ktoś pokusi się o podobne spotkanie, trzeba będzie chyba pomyśleć o większym placu. A dziś było na co popatrzeć. Maszyny lśniły w słońcu, a ich właściciele w koszykach, kaskach, a nawet w częściach motocyklowych prezentowali swoje święconki. Na motocyklach siedzieli nie tylko dorośli, doświadczeni kierowcy, ale i małe bżdżące. Jeden z „mini- kierowców” zajechał nawet przed wejście do klasztoru ciągnąc za sobą wielkanocny wianek. I o to dziś właśnie chodziło, by być oryginalnym, nietuzinkowym, a w czas zadumy wnieść nieco pogody ducha i uśmiechu. W końcu jutro Wielkanoc! Sprawcą całego zamieszania był brat Jaśko, który jako gospodarz witał wszystkich i raczył co rusz serdecznym słowem.

- Każdy dobry kierowca wie, że jak chce dotrzeć do celu, to musi wcześniej znać drogę. Czasem niektóre trasy znamy na pamięć, np. do Rozwadowa, do Kapucynów każdy wie jak dojechać. Większość z was wstając rano siada za kierownicę. Pewnie jeszcze jesteście zaspani i pokonujecie na pamięć trasę do pracy i tak już 10, 20 czy 30 lat, ale gdy kiedyś przyjdzie nam pojechać w inne miejsce i to przez nas nieznane, wtedy szukamy pomocy by dotrzeć do celu. Starsi- bez obrazy- jeszcze zaglądają na mapę, młodsi wpisują lokalizację miejsca w GPS. Ci, co korzystają z nawigacji, są informowani na bieżąco co się dzieje na drodze, czy są utrudnienia, w którym miejscu jest pomiar prędkości, ile kilometrów mamy jeszcze do przebycia itd. Bez najmniejszej wątpliwości wierzymy w to, że GPS doprowadzi nas dobrze i ufamy, że razem z nim szczęśliwie dotrzemy do wyznaczonego celu, ale musimy pamiętać też o duchowym wymiarze naszej podróży i o poruszaniu się po naszych drogach życiowych. Jest jedno miejsce, do którego wszyscy mają wyznaczony cel. Do tego miejsca wszyscy jedziemy. Jest to niebo. Bóg nie pozostawia nas samych w tej podróży do wiecznego urlopu. Daje wam swój GPS. Tym GPS- em jest jego syn. Miejmy nadzieję, że nawet wtedy, gdy się pogubimy i będziemy chcieli źle jechać, usłyszymy pełen miłości Boży komunikat: zawróć, jesteś poza trasą- mówił podczas spotkania brat Janusz „Jaśko” Mędrygał.

Dziś modlono się za wszystkich zmotoryzowanych, również tych, którzy odeszli już z tego świata i mkną na swoich lśniących maszynach po niebieskich autostradach. Największy „koszyk” przygotowali w sobotę strażacy. Ich łódź pięknie ustrojona pomieściła pełne świątecznych specjałów kaski motocyklowe. Dziś też do każdego koszyka wpadła woda święcona. Tej nie zabrakło dla nikogo…

Materiał video

Przewiń do komentarzy












































































Komentarze

Dodaj swój komentarz

Przed publikacją zapoznaj się z Polityką Prywatności. Pamiętaj ponosisz odpowiedzialność za swój wpis!
By sprawdzić czy nie jesteś bootem, wpisz wynik działania: 1 + 2 =
~Ceka(f)ski

Do Krzysiek: Co ma piernik do wiatraka?

~Krzysiek

Polacy turystycznie jadą na Filipiny,

aby tam zobaczyć przybijanie wiernych do Krzyża,



a może taki obyczaj wprowadzić w Polsce,

przecież w naszym kraju religijnych fanatyków nie brakuje !