Oni też chcą zarabiać godnie. Protest przed Sądem Rejonowym
To nie jest strajk, to nie są zamieszki. To tylko nieśmiała próba zwrócenia uwagi na pracowników sądownictwa zaniedbanych i zapomnianych od lat przez ministerstwo.
Nie było krzyków, nie było ostrych słów, nie było też ataków pod niczyim adresem. Dziś pracownicy administracyjni stalowowolskiego sądu byli głodni w pracy. Dlaczego? Bo poświęcili swoją piętnastominutową przerwę śniadaniową, by solidaryzować się z innymi pracownikami polskich sądów i zwrócić uwagę opinii publicznej na kwestie płacowe szarych pracowników sądownictwa. W naszym kraju o swoje upominali się ostatnio i pracownicy służby zdrowia, i policjanci, gotowość do akcji protestacyjnej zgłosiły również polskie przedszkolanki. Teraz do nich dołączyć postanowili pracownicy sądów.
W piątek 14 grudnia 2018 roku, o godzinie 12:00 przed Sądem Rejonowym w Stalowej Woli stanęła grupa osób z transparentami: „Prestiżem nie da się nakarmić dzieci”, „Bez nas sąd nie funkcjonuje”, „Dość głodowych pensji”, „Za dużo pracy, za mało płacy”. To pewnego rodzaju odzew na słowa Ministra Sprawiedliwości Zbigniewa Ziobrę: „Sprawnie działający system sądownictwa to jeden z fundamentów demokratycznego państwa i w ogromnej mierze zależy także od odpowiedzialnej pracy wykonywanej na co dzień przez pracowników sądu”. I to właśnie ci pracownicy sądów chcieliby, żeby za słowami poszły i czyny, by doceniono ich pracę podwyżką pensji o 1000 zł brutto przypominając, że ich pensje przez 10 lat, do 2016 roku były zamrożone. Nie było podwyżek, nie było rewaloryzacji. W 2017 roku dokonano wyrównań płacowych. Podwyżek nie było wcale. Tym, którym wydaje się, że administracja w sądzie zarabia krocie warto wyjaśnić, że pracownik przechodzący na emeryturę po 40 latach odpowiedzialnej pracy dostaje co miesiąc około 1400 zł.
- Jeżeli władze ministerstwa w najbliższym czasie nie podejmą kroków, które będą nas satysfakcjonowały, to myślę, że te formy przybiorą postać zwolnień lekarskich- mówi Dorota Dąbrowska, przewodnicząca związków zawodowych w piątek występująca jako pracownik sądu, a nie związkowiec.
Protest popierają sędziowie za co pracownicy są im wdzięczni. Jak mówi Dorota Dąbrowska wszyscy pracownicy stalowowolskiego sądu mają wykształcenie wyższe. Są prawnikami, ekonomistami, psychologami, socjologami. Ich praca nie polega na przekładaniu papierów na biurku. Protest dotyczy pracowników administracji, tych, którzy na co dzień spędzają wiele czasu na salach rozpraw, pracują w sekretariatach, biurze obsługi interesanta, biurze podawczym, księgowości.
Akcja protestacyjna potrwa do 21 grudnia 2018 roku. Piętnastominutowy protest odbędzie się jeszcze w poniedziałek o godzinie 12:00. Później, gdy postulaty nie zostaną spełnione, przybierze bardziej drastyczną formę. Już teraz w Polsce wiele sądów nie pracuje, są zamknięte na głucho. Powód? Prawnicza grypa. Gdy większość pracowników idzie na zwolnienie lekarskie, sąd jest sparaliżowany. Bez pracowników administracyjnych faktycznie nie da się pracować.
- Sądy są zamknięte, gdy ludzie nie przychodzą do pracy i spadają rozprawy, nam szkoda tych ludzi, ale o nas nikt nie walczy, nas nikt nie wspiera. Nam naprawdę jest ciężko. Nie wolno nam protestować, nie możemy strajkować, więc wybraliśmy taką formę. Czy coś nam pomoże? Jesteśmy dobrej myśli, że góra w końcu zacznie patrzeć na tych maluczkich, na których- jak mówią- opiera się filar sądowy- mówi Dorota Dąbrowska.
Akcję protestacyjną zorganizowano w czwartek w Nisku, również w Rzeszowie, gdzie przed budynek wyszli wszyscy pracownicy sądu, także prezesi i sędziowie.
Komentarze