A może tak… na grzyby?

Image

Połowa listopada, za oknem różnie bywa, ale generalnie nie pada i nie wieje, a co najważniejsze, nie sypie śniegiem. Jeszcze kilka lat temu o tej porze roku zakładaliśmy ciepłe buty, grube kurtki, wkładaliśmy czapki i szaliki. A dziś? A dziś idziemy na grzyby!

Wiele osób pracuje zdalnie, z własnych domów, nigdzie nie bywa, nie spotyka się z rodzinami i przyjaciółmi. Doszło do tego, że wyjście do śmietnika z workiem pełnym odpadów stało się wydarzeniem. Do sklepów zachodzimy rzadko, wielu robi zakupy na nie tylko kilka, co kilkanaście dni.

Koronawirus nie odpuszcza. Już chyba każdy z nas ma znajomego, może członka rodziny, może współpracownika, który przechodzi lub przeszedł COVID-19. Tymczasem potrzebujemy powietrza, spacerów, odporności, po prostu wyjścia z domu dla własnego komfortu psychicznego, dobrego samopoczucia i zdrowia. Warto wybrać się do lasu, bo tam wciąż, mimo pełnej jesieni i chłodnych poranków, mnóstwo grzybów. Sprawdziliśmy to sam i byliśmy zdumieni, bo nadal wiele jest borowików, podgrzybków, maślaków, zwłaszcza pstrych, ale również opieniek, rydzy czy rosnących teraz bardzo licznie sarniaków. Spotkać można też kanie, opieńki, kurki i czernidłaki, gąski, wodnichę późną, lejkowce dęte, siedzunia i boczniaki.

Oczywiście oprócz tego, że zachęcamy Was do spacerów po lesie, gdzie nie trzeba nosić maseczek i łatwo zachować dystans, do zbierania tylko tych grzybów, na których się znacie lub zabranie do lasu wytrawnego grzybiarza, który w razie potrzeby wyjaśni co trzeba i nauczy czegoś nowego.

Przewiń do komentarzy

















Komentarze

Dodaj swój komentarz

Przed publikacją zapoznaj się z Polityką Prywatności. Pamiętaj ponosisz odpowiedzialność za swój wpis!
By sprawdzić czy nie jesteś bootem, wpisz wynik działania: 1 + 2 =