Ile kosztowała covidowska dezynfekcja ulic miasta i chodników, a
ile maseczki?

Trochę historii

4 marca 2020 roku odnotowano pierwszy przypadek koronawirusa w Polsce. Z biegiem czasu liczba zachorowań rosła. 18 marca podawaliśmy do publicznej wiadomości, że wystąpił pierwszy przypadek zakażenia koronawirusem w powiecie stalowowolskim. By przeciwdziałać rozprzestrzenianiu SARS-CoV-2 przedstawiciele rządu apelowali, aby pozostać w domach i zachować społeczny dystans. Została także wprowadzona 2- tygodniowa kwarantanna narodowa. Wprowadzane były także różne restrykcje. A wśród nich m.in. takie jak: zamknięcie galerii, ograniczenie liczby klientów w sklepach i aptekach, przerwa w nauce dla uczniów. W ślad za decyzjami rządu również samorządy wprowadzały lokalne ograniczenia. W Stalowej Woli zamknięto place zabaw oraz targowisko pod chmurką. Prezydent miasta podjął decyzję o zakupie maseczek wielorazowego użytku dla mieszkańców oraz przeprowadzeniu dezynfekcji ulic i chodników.

Czy dezynfekcja miasta była potrzebna?

Radny Stalowowolskiego Porozumienia Samorządowego Andrzej Szymonik wystosował interpelację do prezydenta miasta w sprawie ujawnienia informacji nt. zlecenia przez miasto oprysków wykonanych w Stalowej Woli i kosztów związanych z tym zadaniem. Pytał także o wymierne korzyści, jakie osiągnęło miasto z tego działania.

Okazuje się, że koszty tego przedsięwzięcia wyniosły 327 763,24 zł. Z pisma będącego odpowiedzią na pytania dowiadujemy się także, że na tę kwotę składały się opłaty za: dezynfekcję przestrzeni publicznej tj. przystanków autobusowych, ciągów pieszych, placów zabaw, siłowni, ławek miejskich, alejek w parkach i skwerach miejskich, terenów handlowych przy ul. Okulickiego, opryski wykonane w okolicy hali targowej i hali owocowo-warzywnej, dezynfekcja terenów wokół budynków użyteczności publicznej tj. terenów przy Bibliotece Miejskiej, ZUS, Muzeum Regionalnym, Urzędzie Skarbowym, MOPS, Urzędzie Miasta. Dezynfekcja była także realizowana w placówkach edukacyjnych w trakcie egzaminów maturalnych oraz w szkołach, w których pojawiały się podejrzenia oraz wystąpiły potwierdzone przypadki zachorowań na COVID-19 wśród osób, które przebywały na ich terenie. Opryski były wykonywane również w salach, na korytarzach, przed wejściami do budynków, w których mieściły się lokale wyborcze (wybory prezydenta RP).

Opryski wykonywane były w miesiącach od kwietnia do września, a na terenie otwartym tylko w dni bez opadów atmosferycznych. Korzyści z przedmiotowych działań to zmniejszona transmisja wirusa COVID-19 wśród osób korzystających z wyżej wymienionych miejsc i co za tym idzie, mniejsza zachorowalność na COVID-19 wśród mieszkańców Stalowej Woli w miesiącach wykonywania oprysków, przełożyło się to na najniższy wskaźnik zachorowań względem ościennych powiatów- czytamy w odpowiedzi na wniosek.

Po otrzymaniu odpowiedzi na interpelację radny Andrzej Szymonik skierował kolejną, w której prosi m.in. o udzielenie pełnej informacji o powodach zaniechania działań ograniczających transmisję wirusa COVID-19, a tym samym narażenie na możliwość utraty zdrowia i/lub życia mieszkańców Stalowej Woli.

Ile kosztowały maseczki dla mieszkańców?

W kwietniu do mieszkańców Stalowej Woli trafiło 50 tys. maseczek, których zakup sfinansowało miasto. Ich dystrybucją zajmowali się strażacy z OSP Stalowa Wola i OSP Charzewice. O koszty związane z maseczkami pytało Stowarzyszenie Nasze Miasto, które zwróciło się z wnioskiem o udostępnienie informacji publicznej w tej sprawie.

W odpowiedzi czytamy, że 50 tysięcy bawełnianych maseczek kosztowało 237 tys. 500 zł. Oznacza to, że cena jednej maseczki wyniosła 4 zł i 75 gr. Do wcześniej wymienionych kosztów należy doliczyć także cenę kopert, w które były one zapakowane, a za które trzeba było zapłacić 2 tys. 750 zł i 28 gr. W każdej kopercie znalazł się też list do użytkownika, ale ile kosztował papier i wydruk, tego nie wiemy.

Przypomnijmy, że w Polsce wciąż obowiązuje nakaz noszenia maseczek w przestrzeni publicznej.