Nie chcemy Straży Miejskiej. Komisja Miejska nie chce decydować o tym

Image

Podczas ostatniej sesji Rady Miasta prezydent Lucjusz Nadbereżny podniósł temat Straży Miejskiej, a dokładniej, możliwości jej reaktywacji. Dyskusja na ten temat miała się odbyć głównie na łamach komisji miasta.

Czy straż jest potrzebna, czy powołanie jej spowodowałoby, że w Stalowej Woli, jeśli nawet nie zniknąłby, to choć zmniejszyłby się problem wandalizmu? Wiemy, że w naszym mieście źle się dzieje, że są ludzie, którzy tylko czekają żeby pojawiło się coś nowego i można to było zdewastować, że wyrywane są ławki, rozrywane zabawki na placach zabaw, tłuczone są donice z kwiatami, w szyby rzuca się kamieniami, a rowery miejskie wrzuca do fontanny. Straż Miejska miałaby ruszyć w miasto wypowiadając wojnę chuliganom. Czy kilka- kilkanaście osób zatrudnionych na garnuszku miasta miałoby to zmienić? Czytelnicy uważają, że nie. Dość poczytać komentarze pod artykułami na ten temat. Jakie odpowiedzi zaznaczyliście w sondzie na ten temat?

Czytelnicy Stalowego Miasta nie chcą Straży Miejskiej

Zaledwie 15,9% respondentów uważa, że powinno powołać się Straż Miejską, a 4,3% nie ma zdania w tym temacie. Za to już 79,8% biorących udział w naszym badaniu jest przeciwna tworzeniu nowej formacji. Dlaczego? Aż 46,8% uważa, że straż już była i się nie sprawdziła. Z komentarzy wynika, że zajmowała się głównie zaglądaniem na parkingi lub pouczaniem ludzi i to w godzinach pracy wyznaczonych jak dla urzędników, a nie całodobowo. Tymczasem chuligaństwo najlepiej bawi się późną nocą i nad ranem. 23,3% jest najwyraźniej zdziwionych pomysłem prezydenta. Przecież mamy w mieście dość dobrze rozbudowaną komendę policji i nasi funkcjonariusze powinni poradzić sobie z problemem. Do tego istnieje system monitoringu i wyłapywanie groźnych sytuacji powinno być standardem. 9,7% może i by było „za”, gdyby nie koszty stworzenia, a potem utrzymania Straży Miejskiej. Tymczasem wiadomo, że trzeba by dać takiemu podmiotowi siedzibę z podwórkiem, na którym stanęłyby samochody straży (te też trzeba by zakupić), do tego wyposażenie biur w elektronikę plus sprzęt i umundurowanie dla strażników.

Obrazek

Ile płacą gminy za utrzymanie Straży Miejskiej?

Co jeszcze jest niezbędne w pracy Straży Miejskiej i co trzeba by kupić, tego nie wiemy, ale na portalu samorządowym można znaleźć zestawienie utrzymania straży przez gminy w 16 polskich miastach wojewódzkich. „Najdroższą” straż mają w stolicy (za średnio rocznie 130 mln zł), w Krakowie (30 mln zł), w Zielonej Górze (1,7 mln zł). Takie dane zawiera raport pokontrolny Najwyższej Izby Kontroli „Finansowanie straży miejskich”. Badaniami kontrolnymi objęto okres od 1 stycznia 2012 r. do 31 grudnia 2014 r. Stalowa Wola nie Kraków, ani też nawet Zielona Góra, a raport jest 7- letni. Póki co, dokładniejszego już nie sporządzono w latach późniejszych. Co do konkretnych kwot, pamiętać należy, że ceny towarów i usług w Polsce mocno poszły w górę, więc trzeba by i to uwzględnić w szacunkach. Czy utworzenie SM to duże obciążenie dla budżetu naszego miasta? Czytelnicy uważają, że każde obciążenie jest dla nas duże, bo przy naszych długach powinniśmy raczej zastanawiać się jak ciąć koszty, a nie je generować. Przypomnijmy, że w wielu polskich miastach zlikwidowano Straż Miejską podając w uzasadnieniu dublowanie zadań policji.

Komisja Bezpieczeństwa i Porządku Publicznego na temat Straży Miejskiej

Rozmowę na temat Straży Miejskiej prezydent chciał przenieść na komisję miejską, a temat poddać dyskusji i przefiltrować przez różne opinie. A te są raczej bardziej sceptyczne niż optymistyczne.

- Myślę, że mówienie o powołaniu straży miejskiej, to jest troszkę przedwczesne, bo chyba najpierw za pośrednictwem pana prezydenta musielibyśmy dowiedzieć się jakie miałaby kompetencje ta straż, co miałaby robić? No bo jeśli nie parkingi, nie samochody, ale działać urzędowo… (…) Nie chodzi o to, żeby to była instytucjach tylko karząca, ale jednak nadająca pewnej powagi sprawie. Dlatego też najpierw musielibyśmy wiedzieć, czym ta nowa straż miałaby być, co miałaby robić, jakie miałaby kompetencje, czym miałaby się zajmować, bo możliwe, że to by były 2- 3 osoby na pół etatu, a resztę by było w urzędzie załatwiane- mówił podczas prac komisji bezpieczeństwa Franciszek Zaborowski.

Podczas spotkania nie było prezydenta, nie miał więc kto wyjaśnić obecnym na komisji radnym, strażakom czy policjantom jaką wizję ma w kwestii powołania straży miejskiej sam pomysłodawca- włodarz Stalowej Woli. Dyskusja była, choć raczej traktować należałoby ją jako luźną rozmowę i wymianę myśli, podczas których gdybano np. na zasadzie co by było, gdyby, przywołując z pamięci incydenty z udziałem strażników z lat dawno minionych.

Radny Zaborowski podkreślił, że straż w mieście już była i w sumie nie do końca się sprawdziła, bo nie mogła reagować w sytuacjach podbramkowych. Przypomniał incydent z Rozwadowa, kiedy to po zatrzymaniu jednego z rozrabiających chłopaków, który wracał z kumplami z dyskoteki, strażnicy wypuścili go niemal natychmiast, bo przestraszyli się gróźb jego kumpli. Radny zaakcentował, że powołanie straży miejskiej będzie bardzo kosztowne.

- Zgadzam się z panem, bo straż została po coś zlikwidowana, bo jeśli mielibyśmy powoływać ją i za 2 lata mielibyśmy ją zlikwidować, mielibyśmy zastanawiać się z powrotem, że nic nie daje, a koszty są wielkie, to czy wchodzenie do tej samej rzeki ma sens? Chyba nie- mówił radny Łukasz Warchoł.

Radna Karolina Paleń podkreśliła, że Straż Miejska byłaby instytucją UM Wydziału Bezpieczeństwa i Zarządzania Kryzysowego, a powołano by ją przede wszystkim do pilnowania żeby na terenie Stalowej Woli nie dochodziło do dewastacji mienia.

Franciszek Zaborowski wspomniał, że jeszcze 20 lat temu mówiło się o systemie kamer, które wyłapywałyby sytuacje związane z wandalizmem. Siedziba centrum monitoringu miała być na policji, a nie w magistracie. I dzięki temu reakcja organów ścigania byłaby natychmiastowa.

- Miasto miało opłacać z 3- 4 emerytów, może policjantów, którzy widząc co się dzieje, od razu uruchamialiby ten czynnik, który faktycznie ma największe poparcie do ścigania przestępczości (policję). A dzisiaj, to jak ktoś się dowie w urzędzie, to zanim wyjdzie ta informacja, to będzie po sprawie- mówił Zaborowski.

W Polsce jest wiele absurdów co sprawia, że ukaranie winnych bywa wręcz niemożliwe. Przywołano przykład, gdzie monitoring zarejestrował samochód biorący udział w pewnym incydencie, a jego właściciel odmówił podania personaliów osoby, która go wtedy używała. Sprawa została umorzona mimo, że na filmie wyraźnie widać sylwetkę i twarz winnego. Bezsilność gra tutaj pierwsze skrzypce. Incydentów za czasów Straży Miejskiej też było wiele. Podczas jednej z chuligańskich burd na stadionie, interweniujący strażnik został zawieszony na 3 miesiące za to, że zareagował wyciągając pałkę. Stawiający się mu chuligani stali się nie tylko bezkarni, ale i byli później oskarżycielami. Jakie więc kompetencje może w ogóle mieć Straż Miejska? Trudno się dziwić, że strażnicy woleli nie podejmować interwencji w sytuacji, gdy mogli stracić pracę i mieć sprawy w sądzie. Takich sytuacji może być dużo więcej teraz, gdy ludzie coraz śmielej kwestionują wiele działań organów ścigania idąc na wojnę do sądów. Kto poniesie konsekwencje prawne i finansowe funkcjonowania straży i czy strażnicy zechcą podejmować trudne interwencje?

Franciszek Zaborowski podkreślił, że wpływ na wandalizm ma też wychowanie, obecnie promowane mocno- bezstresowe. Dzieci i młodzież od urodzenia nie są uczone odpowiedzialności. Wiedzą natomiast, że mogą wiele więcej niż ich rodzice i dziadkowie. Rodzice często nie zwracają uwagi swoim pociechom gdy te rozrabiają, głośno się zachowują, czy wręcz odnoszą niewłaściwie do innych. Dzieci też nie są karane za złe zachowanie, a co za tym idzie, nie szanują osób i mienia. Nic więc dziwnego, że jest coraz gorzej.

Naczelnik Andrzej Wojtaś podał szereg przykładów na to, że straż mogłaby się zająć pewnymi zadaniami, które nie mogłyby być przeprowadzane ze względu na brak kompetencji urzędników, a dotyczą one np. kontroli przy wywozie śmieci (sprawdzanie czy nie są zwożone odpady „niezapłacone”, dzikie podpięcia pod sieci itp.). Wówczas nie trzeba by było angażować w to policji. Tych zadań mogłoby być wiele. Należałoby zebrać je „teoretycznie” i zderzyć z możliwościami i potrzebami, kosztami utworzenia, późniejszego jej utrzymania i dopiero wówczas ustalić, czy powołanie Straży Miejskiej, która miałaby mniejsze kompetencje niż policja, byłoby, czy nie byłoby zasadne.

Komentarze

Dodaj swój komentarz

Przed publikacją zapoznaj się z Polityką Prywatności. Pamiętaj ponosisz odpowiedzialność za swój wpis!
By sprawdzić czy nie jesteś bootem, wpisz wynik działania: 1 + 2 =