40 rocznica pacyfikacji kopalni „Wujek” 1981- 2021

Image

Z tej okazji odbyły się dwudniowe obchody wspominkowe. Świadkowie tamtych wydarzeń opowiedzieli swoją historię. Wśród zamordowanych był wówczas 30- letni Zbigniew Wilk z Dzierdziówki, ojciec dwójki dzieci i mąż Elżbiety Wilk. Dosięgły go dwie kule wystrzelone z daleka. Pochowano go z dala od domu, w Katowicach Piotrowicach. Pamięć o nim wciąż jest żywa.

W czwartek uroczystości rozpoczęły się Mszą Święta w Kościele p.w. Podwyższenia Krzyża Świętego w Zbydniowie. Potem miał miejsce przemarsz ul. Księdza Nai do Publicznej Szkoły Podstawowej im. Rodziny Horodyńskich. O godzinie 11:00 odsłonięto i poświęcono tablicę upamiętniającą Zbigniewa Wilka, jednego z 9 górników zastrzelonych 16 grudnia 1981 r. w Kopalni "Wujek" w Katowicach. Potem miał miejsce III Turniej Piłki Nożnej rocznik 2012 o puchar Zbigniewa Wilka na orliku w PSP Zbydniów.

Druga część uroczystości odbyła się w Stalowej Woli, w piątek 24 września br. W Spółdzielczym Domu kultury otwarto wystawę pt. „Kopalnia strajkuje”. Zaproszono na nią górników z kopalni „Wujek”, świadków pacyfikacji strajku z grudnia 1981 r., rodzinę Zbigniewa Wilka oraz młodzież szkolną.

- Wystawa ma przypomnieć wydarzenia, które miały miejsce na kopalni „Wujek” w Katowicach 16 grudnia 81 roku. Zależało nam na tym, bo stan wojenny to nie tylko teleranek, którego zabrakło w telewizji, ale przede wszystkim ofiary tego stanu wojennego, te ofiary najsłynniejsze, czyli 9 górników z kopalni „Wujek”. Wystawa jest na tyle interesująca, że pokazuje tych górników w sposób bardziej prywatny. Staraliśmy się skorzystać ze zdjęć od rodzin i te zdjęcia prywatne pokazują tych ludzi, jakimi byli na co dzień. Chodziło nam o to, by pokazać, że tak naprawdę to byli zwykli, normalni ludzie, których życie zostało przecięte przez kulę plutonu specjalnego ZOMO- mówi Robert Ciupa, dyrektor Śląskiego Centrum Wolności i Solidarności.

W sali widowiskowej SDK odbyło się spotkanie, podczas którego przybliżone były wydarzenia sprzed 40 lat. Zgromadzeni poznali także sylwetki 9 zamordowanych górników.

- Najmłodszy górnik, który zginął miał 19 lat, najstarszy 48 lat. 6 górników zginęło na miejscu, 3 zmarło w szpitalach, 23 górników zostało rannych, postrzelonych, 15 zatruło się gazami, w tym 7 do tego stopnia, że już do pracy niestety nie powrócili. Mają porażenie centralnego ośrodka nerwowego i żeby żyć, żeby funkcjonować, muszą przyjmować środki psychotropowe. Oni strzelali po to, żeby zabić, nie żeby kogoś zranić, tylko po to żeby zabić. Byli bardzo brutalni. Oni w czasie procesu tłumaczyli się, że działali w obronie własnej. Tylko jaka to była obrona własna? Wasz bohater, tu z tej ziemi, Zbyszek Wilk miał 2 kule w plecach. Jakim był dla nich zagrożeniem jak był odwrócony plecami? Drugi przypadek, Józef Czekalski, 48 lat, najstarszy Górnik, zginął z odległości 90 m trafiony celnie w serce i w stopę. Jakim był zagrożeniem człowiek ubrany w ubranie robocze, w kufajkę? Brutalność milicjantów, ZOMO- wców była ogromna. Bito sanitariuszy i kierowców karetek, którzy przyjeżdżali na pomoc- wspomina Antoni Gierlotka, członek społecznego Komitetu pamięci i górników poległych 16 grudnia 1981 roku w kopalni „Wujek”.

Siostra Zbigniewa Wilka, Magdalena Pelc przedstawiła swoje wspomnienia związane z tragicznie zmarłym bratem.

- W historii naszej ojczyzny dzień 16 grudnia 1981 roku zapisał się jako dzień grozy, dzień, w którym podczas pacyfikacji kopalni „Wujek” w Katowicach użyto broni. W dzień, w którym państwo polskie skierowało broń przeciwko swoim obywatelom, zginęło 9 górników, a wielu zostało rannych. Wśród zastrzelonych był nasz brat Zbigniew Wilk. Urodził się 22 lipca 1951 roku w Dzierdziówce. Po ukończeniu szkoły podstawowej w Zbydniowie wyjechał na Śląsk. Tam uczył się w szkole zawodowej, a później w technikum. Gdy skończył szkołę, rozpoczął pracę w kopalni „Wujek”. Był wysportowany. Lubił piłkę nożną, dlatego też grał w należącym do kopalni klubie sportowym „Rozwój Katowice”. Na Śląsku założył rodzinę, żył jak wszyscy zwykli ludzie. Ponieważ był dobrym, troskliwym i wesołym człowiekiem, ogólnie był bardzo lubiany. Gdy gdzieś się pojawił, wnosił dużo optymizmu i radości. Do rodzinnego domu przyjeżdżał 2- 3 razy do roku na święta, na wakacje, żeby pomóc rodzicom. Jako młodsza siostra, nie odstępowałam go ani na krok. Jak ubierał się w swój galowy, górniczy strój, byłam bardzo dumna i szczęśliwa, że mam takiego brata. Ostatni raz przyjechał z rodziną na mikołajki w 1981 roku. Spędziliśmy ten czas w fajnej, rodzinnej atmosferze, ale nadszedł czas pożegnania. W pamięci na zawsze zostały mi jego oczy, były wtedy bardzo smutne. To mnie wtedy trochę zdziwiło, bo na Boże Narodzenie miał też przyjechać. Miał być świadkiem na moim ślubie kościelnym, a w przyszłości ojcem chrzestnym dla mojego syna. Niestety, nie przyjechał. Na skutek wprowadzenia stanu wojennego 13 grudnia 1981 roku, na kopalni ogłoszony został strajk. 16 grudnia w wiadomościach w telewizji podali, że w kopalni „Wujek” padły strzały, że są zabici i ranni. Ani przez chwilę nie pomyślałam, że zginął tam nasz brat- mówi Magdalena Pelc.

Siostra tragicznie zmarłego Zbigniewa Wilka o śmierci brata dowiedziała się późnym wieczorem 18 grudnia. Nie mogła pojechać na pogrzeb brata. Jej mama i siostra uczestniczyły w jego ostatniej drodze. W pogrzebach górników mogło wtedy wziąć udział zaledwie 20 żałobników.

Przewiń do komentarzy


































Komentarze

Dodaj swój komentarz

Przed publikacją zapoznaj się z Polityką Prywatności. Pamiętaj ponosisz odpowiedzialność za swój wpis!
By sprawdzić czy nie jesteś bootem, wpisz wynik działania: 1 + 2 =