Olga Oltarzhevska odpowiada na pytania naszych Czytelników

Image

Pomimo wojny i agresji ze strony Rosji 22- letnia Olha Oltarzhevska nie uciekła ze swojej ojczyzny. Ukrywa się wraz z rodziną w piwnicy, gdzie ma pod opieką dzieci innych ukraińskich rodzin oraz małe stadko zwierzaków.

Poprzedni artykuł, który opublikowaliśmy na temat Olgi wzbudził duże zainteresowanie naszych Czytelników, dlatego daliśmy Wam głos. Za pośrednictwem Instagrama i Facebooka przez dobę mogliście wysyłać do nas pytania, które my wysłaliśmy do Olgi.

W odpowiedzi na nasz e- mail 22- latka dziękuje wszystkim za wsparcie. Jak podkreśla, na razie sytuacja nie zmienia się, a to co się dzieje w Kijowie, jest „znośne”. Podkreśla też, sprawiła jej wiele przykrości wiadomość o ostatniej eksplozji w pobliżu stacji metra Łukjanowka. To było jedno z jej ulubionych miejsc w Kijowie, w którym spędzała życie studenckie. Tam też znajdowało się jej biuro.

A oto kilka pytań, które otrzymała od nas Olga i na które Wam odpowiedziała.

StaloweMiasto: Jakie są nastroje wśród ludzi, z którymi w obecnej sytuacji „mieszkasz”?

Ogólnie rzecz biorąc, mój ojciec i ja staramy się utrzymać morale. Przeważnie w naszej piwnicy są same kobiety. One są bardziej emocjonalne i bardziej przejmuje się tym, co się dzieje. Obecnie jestem bardzo zaniepokojona stanem emocjonalnym mojej mamy. Jest pogrążona w depresji, ponieważ na co dzień angażowała się w działalność teatru, a wiadomość, że Rosjanie zrzucili bombę na ten teatr, w którym tymczasowo mieszkały teraz dzieci, kompletnie ją załamała.

SM: Czy jesteście schowani 24h na dobę, czy wychodzicie na zewnątrz?

Cały czas przebywam w piwnicy naszego domu, tylko tutaj jest bezpiecznie. W domu mamy dużo okien i szyb, i jeśli doszłoby do eksplozji, to ktoś mógłby zginąć. Dziś jest dokładnie 23 dzień wojny w naszym kraju i przez cały ten czas wojenny mieszkałam w piwnicy. Mamy jeszcze wystarczająco dużo jedzenia dla ludzi, ale na tym etapie w sklepach kończy się nabiał i niektóre produkty higieniczne.

Dzień temu po raz pierwszy wyszłam ze schronu, ponieważ musiałem iść do sklepu zoologicznego i kupić siano dla świnki morskiej oraz karmę dla kota i innych zwierząt, które czasowo mieszkają w naszym domu. Mogę powiedzieć, że stolica jest dość dobrze chroniona przed rosyjskimi terrorystami, ponieważ mamy wiele punktów kontrolnych. Dla przykładu, miejscowa obrona terytorialna czterokrotnie prosiła mnie o okazanie dowodu osobistego lub paszportu. Traktują swoją pracę bardzo poważnie.

SM: Czego brakuje Wam najbardziej?

Jedyne za czym tęsknię, to „pełne” życie. Woda jest dostępna, ale w ograniczonych ilościach. Podobnie jak jedzenie. Mamy godzinę policyjną, dlatego nie można chodzić po mieście w dowolnym momencie. Nie można też włączać światła w nocy, aby nie prowokować włamywaczy i rabusiów. To przypomina życie bez jednej nerki, to jakbym żyła, ale to moje życie jest niekompletne.

SM: Co chciałabyś powiedzieć Putinowi, gdybyś stanęła z nim twarzą w twarz?

Dzięki Bogu w naszym kraju panuje wolność słowa, więc mamy prawo mówić to, co myślimy. Nie jest łatwo spotkać Putina. Ale z takimi ludźmi rozmowa jest krótka. Nawet gdybym została sprawdzony przez jego strażników czy nie mam broni, znalazłabym w kieszeni długopis i wetknął mu go w oko. To nie jest normalna osoba. Jeśli widzi zdjęcia i filmy z tego co dzieje się w naszym kraju i nie obchodzi go to, to wszystko wskazuje na to, że jest psychopatą. I to jedyny sposób na komunikowanie się z takimi ludźmi.

SM: Czy jeśli będzie taka możliwość, chciałabyś na czas wojny przyjechać do Polski? Byłabyś tu mile widziana.

Wielkie dzięki! Bardzo kocham Polskę. Byłam w Olsztynie, Warszawie, Krakowie, Zielonej Górze, Gdańsku, Gdyni, Sopocie. Wasz kraj jest bardzo piękny i bardzo chciałabym któregoś dnia tam pojechać, ale nie w czasie wojny, bo to sprawiłoby, że poczułbym się jak zdrajca.

SM: Czy nie boisz się o swoje życie, tego, że w każdej chwili może spaść na Ciebie jakaś zabłąkana bomba?

Tak, wszyscy boimy się o życie, ale lepiej zostać z rodziną i być blisko swoich bliskich.

SM: Czy Ukraińcy, którzy zostali w kraju wiedzą, że Polska im pomaga? Jak to oceniają?

Tak, regularnie otrzymujemy raporty i informacje o wsparciu, jakiego udzielają nam ludzie.

SM: Jak myślisz czy ludzie, którzy uciekli do Polski przed wojną, będą chcieli wrócić do swojego kraju po zakończeniu wojny?

Mam wrażenie, że milion osób (albo większość z nich), które uciekły do Polski nie wróci na Ukrainę, ponieważ wielu już zaczyna tam szukać pracy i zdobywać znajomości. Jest to straszne. Po pierwsze, jest to problem zarówno dla mieszkańców Polski, ponieważ miejsca pracy będą zajmować Ukraińcy, ale to także problem dla nas i naszej gospodarki.

SM: Czy mieszkańcy, którzy pozostali w Kijowie, biorą udział w umacnianiu miasta?

Tak, miejscowi są aktywistami. Patrolujemy miasto, zbieramy opony, worki z piaskiem, ustawiamy blokady, by kontrolować to, co się dzieje.

SM: Co chciałbyś powiedzieć Polakom?

Dziękuję Polakom za wsparcie i gościnność. Wielu moich znajomych wyjechało do Polski. Jesteście podobni do Ukraińców ze względu na swoją kulturę. Był też bardzo wzruszający moment, wolontariusze w Krakowie podarowali mojej przyjaciółce zestaw soczewek. A jej matce, miejscowi zorganizowali prawdziwe przyjęcie urodzinowe.

SM: Dziękujemy za rozmowę. Życzymy szybkiego zwycięstwa i pokoju! Mamy nadzieję, że wojna prędko się skończy!

Materiał video

Obrazek

Komentarze

Dodaj swój komentarz

Przed publikacją zapoznaj się z Polityką Prywatności. Pamiętaj ponosisz odpowiedzialność za swój wpis!
By sprawdzić czy nie jesteś bootem, wpisz wynik działania: 1 + 2 =
W tym artykule komentarze ukażą się po akceptacji moderatora.