MotoMikołaje na stalowych rumakach

Rozpoczął się grudzień, czas pracy świętego Mikołaja. Na ulicach Stalowej Woli pojawiły się więc, zresztą nie po raz pierwszy, Mikołaje na motocyklach.

Obalamy mit, że Mikołaj to sanie, renifery, jakieś zaprzęgi, śnieżynki, elfy i pomocnicy fruwający po niebie między gwiazdami i wciskający się w kominy na dachach. Otóż nie, nie do końca, nie zawsze i nie wszędzie. Dlaczego? Bo czasy się zmieniły, a Mikołaj, gdyby upierał się przy wchodzeniu do kominów, mógłby nie dotrzeć do wszystkich dzieci. Próżno bowiem szukać porządnego komina na bloku i wieżowcu. Podjechać saniami można, owszem, ale w XXI wieku wypadałoby jednak przenieść się na współczesny pojazd, a tym, bez wątpienia jest właśnie motocykl. Bo to i szybciej można nim dotrzeć do dziecka, ominąć niejeden samochód i zatrzymać się gdzie trzeba.

Dziś udało nam się wyśledzić takie Mikołaje. Najpierw całą bandą święci wpadli na Plac Piłsudskiego. Oczywiście były prezenty, słodkości. Radości co niemiara, uśmiechów i zachwytów jeszcze więcej. A potem, jak przystało na tak wielkie święto MotoMikołaje przejechali ulicami Stalowej Woli zbierając zamówienia na tegoroczne święta. Każde marzenie zostało ściągnięte myślami i przekazane wyżej!

- Przez pół godziny jesteśmy na Placu Piłsudskiego, następnie będzie taka mała parada przez miasto. Oczywiście jak będziemy widzieć dzieci, to zatrzymujemy się i dajemy im krówki. Później jedziemy do szpitala, gdzie jedziemy na Oddział Pediatryczny i wręczamy prezent w postaci maskotki i słodkich krówek. Następnie jedziemy do Domu Dziecka. Tam jesteśmy o godz. 14:00, gdzie również wręczamy prezent. Tam jest duży plac, więcej będzie miejsce na pokaz na motocyklach- mówi Artur Krawiec z TGM Motoriders.

Widzieliście MotoMikołajów? Jeśli nie, zapraszamy do fotorelacji!