Opowiedział o wyprawie zabytkowym MG na Sycylię
Od najmłodszych lat interesował się motoryzacją, a właściwie wszystkim, co posiada kółko. Paweł Hoffman, podróżnik i zapalony entuzjasta klasycznej motoryzacji, postanowił połączyć obydwie pasje w jedno, a 15 stycznia 2024 roku w ramach bibliotecznego Klubu Podróżnika #czterystronyświata opowiedział w Miejskiej Bibliotece Publicznej w Stalowej Woli o swojej wyprawie sycylijskiej w aucie MG Midget z 1967 roku.
Pan Paweł przygotowania do wyprawy rozpoczął już pół roku przed startem. A wszystko zaczęło się od… pełnego remontu silnika w MG, który przecież podczas wielokilometrowej podróży nie mógł uleć poważnej awarii. Samochód został przygotowany, tak jak oryginalnie wyszedł z fabryki. Ale na szlaku nie brakowało różnych „przygód”.
– Z prądnicą były problemy, bo przy przejeździe przez granice chorwacką, celniczki stworzyły taką atmosferę strachu, jakbyśmy przewozili zapalnik do głowicy jądrowej. Dopiero po kilkunastu minutach i zebraniu się grupy mundurowych mężczyzn udało się nam wytłumaczyć, że to jedynie starej generacji zapasowa prądnica do MG – opowiadał Paweł Hoffman.
Sama trasa wiodła z Niechobrza w gminie Boguchwała pod Rzeszowem, przez Słowację, Węgry, Chorwację (część północną), potem Bośnię i Hercegowinę i znów Chorwację (Split). Po dotarciu do Ankony, zaczęliśmy się kierować na południe Włoch, potem Sycylię, a wróciliśmy drugą stroną Włoch, Słowenię i ponownie Węgry i Słowację. Jechaliśmy głównie drogami podrzędnymi, dzięki temu widzieliśmy więcej, niż jeżdżąc autostradą.
– Ostatnim dla nas punktem Sycylii było Palermo. Nim wsiedliśmy na prom do Neapolu, to mieliśmy cały dzień na zwiedzanie. Byliśmy w katakumbach klasztoru Kapucynów, gdzie można zobaczyć setki zmumifikowanych dawnych mieszkańców miasta i okolicy. Potem kręciliśmy się po mieście naszym klasykiem, oraz hulajnogą miejską i pieszo. Oglądaliśmy miejsca turystyczne, oraz zwyczajne. Przechodząc mijaliśmy dziesiątki trójkołowców Piaggio Ape z różnych dziesięcioleci. Większość z tych wehikułów czasu w innych krajach nie została by dopuszczona do ruchu, a w Palermo bez świateł, hamulców i całe odrapane przewoziły, drewno, warzywa, meble – opowiadał w MBP podróżnik. Obecnie mężczyzna przygotowuje się do kolejnej wyprawy, która będzie nosić nazwę „Orientalna Wyprawa Syreną” . Chce wraz z innym motoryzacyjnym zapaleńcem – Janem Garbaczem ze Stalowej Woli przekroczyć poczciwą Syrenką rzeki Tygrys i Eufrat w Turcji.
Komentarze