Nad Sanem posadzono czarne topole
Na stalowowolskich błoniach posadzono unikalne topole czarne.
W połowie stycznia 2023 r. nadsańskie topole zostały przedmiotem prac badawczych prowadzonych przez prof. Andrzeja Lewandowskiego z Instytutu Dendrologii Polskiej Akademii Nauk. Zespół naukowców pobrał materiał genetyczny z rosnących nad Sanem egzemplarzy topoli czarnej. Pozyskane pędy posłużyły do przeprowadzenia badań dotyczących zmienności genetycznej gatunku, a także w celu rozmnożenia wegetatywnego cenniejszych osobników. Po wyhodowaniu sadzonek, profesor Lewandowski powrócił wraz z dr Weroniką B. Żukowską na stalowowolskie błonia, w celu posadzenia nowych drzew.
- Flora błoni nad Sanem pod wieloma względami jest unikalna. Jednym z jej elementów jest niepowtarzalna populacja bardzo rzadkiej topoli czarnej, którą dzięki pomocy nauki ochronimy przez wymarciem. Wraz z Instytutem Dendrologii Polskiej Akademii Nauk zasadzono 13 nowych drzewek topoli na nadsańskich błoniach. Dzięki tym działaniom, kolejne pokolenia Mieszkańców Stalowej Woli, będą mogły być dumne z posiadania tego rzadkiego gatunku drzewa, którego naturalnym miejscem występowania są tereny doliny Sanu– zaznaczył Nadbereżny Lucjusz, prezydent miasta Stalowej Woli.
Topola czarna w naturze zasiedla żyzne siedliska nadrzeczne. Wykorzystywana jest jako roślina ozdobna i lecznicza. Jako surowiec zielarski ma działanie m.in. przeciwgorączkowe. Obniża poziom mocznika i innych szkodliwych metabolitów w organizmie. Dorasta do 30 metrów wysokości. Może osiągać ponad 3 m średnicy pnia.
- Ponieważ topole, które rosną na nadsańskich błoniach nie mają naturalnych szans na odnowienie się, stare drzewa się starzeją i trzeba zadbać o przetrwanie topoli na tym terenie. Po badaniach genetycznych okazało się, że stalowowolska topola zachowała wysoką zdolność zmienności genetycznej. Pobrane prawie dwa lata temu pędy zostały ukorzenione i dzisiaj możemy sadzić młode drzewka. Jest to największa nad Sanem populacja topoli czarnej i warto ją ochronić. Mamy nadzieję, że dzięki tym działaniom zachowamy pulę genową tej populacji– mówił prof. Andrzej Lewandowski, który wraz z dr Weroniką B. Żukowską należy do zespołu badawczego Zakładu Genetyki i Interakcji Środowiskowych Instytut Dendrologii PAN. Naukowcy są autorami licznych wydawnictw, publikowanych w Polsce i za granicą.
O techniczną stronę dokonanych nasadzeń zadbał Miejski Zakład Komunalny w Stalowej Woli.
Komentarze
takie patyczki? W dodatku kiepsko zabezpieczone. Przynajmniej dwa pale żeby drzewko rosło prosto. Amatorszczyzna.
Samosiejki rosna w dowolnym miejscu, a tu chodzi o to, zeby wyroslo w miejscu scisle okreslonym.
gdyby nie kosili błoń to topola sama by się rozmonożyła
Twierdzenie, że nie sadzimy samosiejek bo uschną to bzdura. Przecież na Błoniach przed ich tzw. rewitalizacją rosło co najmniej kilkaset kilkumetrowych Topoli wyrosłych przecież z samosiejek, które wycięto w ramach "rewitalizacji" Kilkadziesiąt ocalało i dalej rosną za Oczyszczalnią.
Nigdy nie wolno sadzić dzikich siewek bo na 100 procent po kilku miesiącach uschną.
sadzili te małe czy te duże
Dzikich siewek nie stosujemy, również przy nasadzaniu lasu.
a te slupki to z cego sa zrobione ,moze tez z topoli
Na Skopenki też posadzono kilka lat temu. Wszystkie uschły. Szkoda moich pieniędzy. i środków.
A kiedy się zajmiecje robalami ktore zaatakowały drzewo lipa przy ul poniatowskiego 12?jest ich tysiące. Parking prze Spółdzielni mieszkaniowej.!
Ile drzew zostało ściętych na te paliki ,które służyć będą do przytrzymywania tych lipnych drzewek ?Można było pozostawić trochę tych samosiejek, jak była rewitalizacja błoni .Ale łatwo jest wydawać pieniądze z kieszeni podatników. Cóż za niegospodarność i głupota.
Prace badawcze, pobieranie materiału genetycznego , specjalne hodowle sadzonek, ile to kosztuje, a wystarczy nakopać samosiejek których setki wyrastają co roku wokół starych Topoli i porozsadzać, a nie kosić wraz z trawą.
to już teraz łopatą nie da się kopać? Straszne wygodnictwo.
Miejsca na dziką kwiatową łąkę tez nie brakuje,,, Taką naprawdę dziką, czerwoną od maków, chabrową od chabrów z kaczeńcami przy wodzie zanurzonej w trawie. Pachnącą ziołami i ciepłem ziemi, leniwie snującą się przy pagórkach a głośną od żuczków, bąków i motyli. Ogrodzoną dyskretnie z małym pawilonem na skraju schowanym pod daszkiem niby drzewem przycupniętym jak Fryderyk przy fortepianie, drewnianym z ławeczką i stolikiem na romantyczne pogadanie.