Sesja nadzwyczajna: Wojna o dotację dla szpitala

Image

Czy miasto powinno pomagać finansowo szpitalowi, jeśli ten jest w jurysdykcji powiatu? Są radni miejscy, którzy uważają, że skoro rajcy powiatowi podnoszą sobie diety, to znaczy, że powiat ma za dużo pieniędzy i dotację dla nich powinno się obciąć o kwotę jaką wydali dla siebie na podwyżki.

Sesja nadzwyczajna, którą zwołano w trybie pilnym 29 stycznia br. rozpoczęła się o godzinie 16:00 i trwała kilka godzin. Większość czasu spędzono na przepychankach słownych, wytykaniu sobie błędów i przekonywaniu do swoich racji. Pierwszym punktem była sprawa dotacji dla szpitala. Pieniądze zabezpieczono w budżecie miasta na rok 2025. Zresztą corocznie miasto stara się przekazywać fundusze na rozwój naszej placówki medycznej, bo szpital stoi w naszym mieście, bo w dużej mierze służy mieszkańcom Stalowej Woli, bo każda złotówka przekazywana jest nie ogólnie, nie wirtualnie i nie wiadomo na jakie inwestycje, ale na konkretne cele. Służy więc mieszkańcom, przynosi ulgę w cierpieniu i pomaga wyjść z choroby. Dotacja idzie też dla Szansy i na paliwo dla powiatowych strażaków.

SESJA NADZWYCZAJNA NA WNIOSEK 6 RADNYCH

Radni: Damian Marczak, Andrzej Dorosz, Daniel Hausner, Kamil Maciejak, Andrzej Szymonik i Dariusz Przytuła poprosili przewodniczącą Rady Miasta Agatę Krzek o zwołanie sesji nadzwyczajnej, w ramach której znalazł się punkt: „Debata w sprawie celowości udzielenia przez Gminę Stalowa Wola pomocy finansowej dla Powiatu Stalowowolskiego w kwocie przewidzianej w budżecie miasta na rok 2025 m.in. w kontekście zwiększenia wydatków z budżetu powiatu na podwyżki diet radnych powiatowych oraz w kontekście polityki kadrowej prowadzonej przez Powiatowy Szpital Specjalistyczny w Stalowej Woli”. Radni wnioskodawcy nazwali podwyżkę diet radnych powiatowych „bulwersującą szeroką opinię publiczną” i uznali ją za „nieuzasadnioną i nieracjonalną w wydatkach Powiatu Stalowowolskiego”. Rajcy powiatowi na podwyżce zyskają około 500 zł. Więcej na ten temat Tutaj. Jak obliczyli radni miejscy, na podwyżkę powiat rocznie będzie musiał przeznaczyć 126 tys. zł. „Można więc napisać, że Powiat Stalowowolski trwoni 126 tys. zł, które pośrednio pochodzą z pomocą od Gminy Stalowa Wola. Jako wnioskodawcy uważamy, że biorąc pod uwagę w/w okoliczności należy zmniejszyć dotację dla Powiatu Stalowowolskiego o około 126 tys. zł”- napisali w prośbie o zwołanie sesji nadzwyczajnej radni wnioskodawcy.

ZRÓBMY ZBIÓRKĘ NA RADNYCH POWIATOWYCH BY NIE UMARLI Z GŁODU

Jak powiedział na sesji nadzwyczajnej Andrzej Dorosz, powiat powinien się zastanowić nad wydatkowaniem pieniędzy, które pośrednio, według niego, pochodzą z pomocy miasta (jak wyliczył Dorosz miasto ma zapisane w budżecie na rok 2025 kwotę około 890 tys. zł na poratowanie powiatu). Radny chciał, by od tej zaplanowanej kwoty odjąć 126 tys. zł. Skoro powiat stać na podwyżki diet, to trzeba by dać mu mniej niż przewidziano. Radny podkreślił, że Gmina Stalowa Wola ma własne pilne wydatki i liczne problemy ze sfinansowaniem własnych zadań, sama posiłkuje się kredytami by dopiąć budżet, ma wiele kłopotów z własnymi spółkami, dlaczego więc pozwala sobie na wydatkowanie 126 tys. zł na pomoc podmiotowi, który, według radnego, „tę pomoc przejada”.

- Bo ja nie rozumiem dlaczego jest tak, że powiat stalowowolski, któremu brakuje na zadania własne, na sprawy odśnieżania dróg, na sprawy utrzymania dróg w sezonie zimowym i szereg wielu innych rzeczy i o tę pomoc zwraca się do naszej gminy i nie tylko do naszej, bo również zwraca się do gmin powiatu stalowowolskiego i ta pomoc jest udzielana i jednocześnie tenże powiat nie bierze sobie za punkt honoru poczuwać się do elementarnej skromności i elementarnego poczucia jakiejś tam przyzwoitości, żeby bardziej zasadnie dysponować pieniędzmi, które ma z tytułu swoich własnych dochodów lub też dochodów pochodzących z naszej gminy. Nie jest naszą sprawą jak sobie powiat zarządza swoimi środkami, ale naszą sprawą jest fakt, że radni Rady Miejskiej powinni uważniej przyjrzeć się dwóm takim najbardziej jaskrawym przykładom zarządzania finansami przez powiat stalowowolski, tj. nieszczęsna podwyżka diet radnych, argumentowana moim zdaniem w sposób co najmniej, nie chcę używać bardzo złych słów, ale to już w zasadzie haniebny, aby uzasadniać podwyżkę, diety radnych tytułem takim, że oni zarabiają za mało. Ja mogę ze swej strony zaproponować nawet taką sytuację, że obcinamy te 126 tys., a zrobimy zbiórkę publiczną dla głodujących radnych powiatu stalowowolskiego żeby nie umarli z głodu, bo to jest irytujące, że gmina sobie wydaje lekką ręką ponad 100 tys. na takie rzeczy- powiedział Andrzej Dorosz.

MAJĄ NA PODWYŻKI DLA ZAMOŻNYCH RADNYCH, DLA DORADCÓW, A NIE MAJĄ NA OCHRONIARZA NA SOR-rze

Według radnego ta sytuacja jest oburzająca, uznał więc, że pora by ktoś o tym głośno powiedział. Przypomniał też, że radni miejscy niedawno dali na dermatologię dziecięcą 300 tys. zł i żaden z radnych nie podważył zasadności przekazania tych środków. Nie chodzi więc tu o to, żeby nic nie dawać szpitalowi, ale o to, że powiat źle gospodaruje własnym budżetem.

- Są też kwestie personalnej polityki, czyli zatrudniania doradców za bardzo duże pieniądze i również w kontekście braku zatrudnienia szeregu bardzo potrzebnych osób w szpitalu, takich jak na przykład ochroniarz na SOR- rze, którego nie ma u nas. W skali województwa podkarpackiego jesteśmy albo jedynym, albo jednym z niewielu szpitali, gdzie nie ma ochroniarza. I na to brakuje pieniędzy. Brakuje na rzeczy najpotrzebniejsze, a nie brakuje na rzeczy niepotrzebne, takie jak podwyżki diet radnych- przekonywał wnioskodawca.

Dorosz tłumaczył też, że radni w większości to ludzie zamożni, pełniący stanowiska kierownicze, na pewno nie są biedni. Dojazd na sesję nie stanowi problemu, bo każdy kandydując na radnego liczył się z tym, że będzie musiał dojechać do Stalowej Woli na sesję i spotkania. Przypomniał, że bycie radnym to nie tylko prestiż, ale szereg obowiązków, z których kandydat na radnego powinien zdawać sobie sprawę.

TO DOTACJA CELOWA, NA SZPITAL, A NIE DLA POWIATU

Prezydent Lucjusz Nadbereżny był zdziwiony tym, że kilku radnych tak nagle domagało się sesji nadzwyczajnej, kiedy planowa sesja odbędzie się już 7 lutego, o czym wszyscy wiedzieli. Ta debata mogła się więc odbyć wtedy, albo na każdym innym spotkaniu.

Jak podkreślił prezydent Rada Miejska nie ustala działań Rady Powiatu, bo ma własne zadania. U włodarza Stalowej Woli sprzeciw natomiast budzą założenia wniosku złożonego przez sześciu radnych, bo wsparcie miasta dotyczy konkretnie szpitala, a nie działalności powiatu i jego wydatków.

- My robimy to dlatego, że jako Miasto Stalowa Wola czujemy się odpowiedzialni za to, aby w swoich decyzjach zapewnić, by w szpitalu w Stalowej Woli był najlepszy możliwy sprzęt do ratowania życia, zdrowia, prowadzenia nowoczesnego leczenia pacjentów, mieszkańców Stalowej Woli. I warunkowanie tego dzisiaj jakimkolwiek odniesieniem do wydatków powiatu jest ruchem nie tylko populistycznym, ale nieuzasadnionym- powiedział prezydent.

Miasto, jak wyjaśnił, może przyczynić się do lepszego życia mieszkańców, do włączenia się w walkę o ich zdrowie. I to konkretnie interesuje gminę w aspekcie wsparcia niektórych działań szpitala, a nie działalność powiatu. Od 2020 roku, czyli od roku covidowego, gdy tak mocno uświadomiliśmy sobie jak ważna jest dobra aparatura, wyposażenie ratujące życie, nowoczesność udzielanej pomocy medycznej, miasto przekazało szpitalowi 2 mln zł w ramach wsparcia. Pomocy udzielono też Kardiologii na zakup echa serca. Urządzenie to uratowało setki mieszkańców i jest niezwykle istotnym elementem wyposażenia szpitala.

- Czy to jest warte takiej dyskusji i takiej debaty w takim klimacie? Czy 100 tys. zł, które w części przeznaczyliśmy na zakup bardzo nowoczesnego inkubatora ratującego to najmniejsze, rodzące się dopiero życie malutkich mieszkańców Stalowej Woli, czy ono ma być przedmiotem populistycznej debaty i dyskusji?- pytał prezydent.

W puli wsparcia znalazł się m.in. respirator za 100 tys. zł, który ratował życie mieszkańców. Warto też wspomnieć o Neurochirurgii (1,2 mln zł), gdzie pieniądze poszły na nowoczesną aparaturę ratującą tysiące już osób. To są pieniądze niezwykle dobrze wydane, jak przekonywał prezydent, bo zainwestowane w człowieka, mieszkańca tego miasta.

- Dzisiaj debatujemy o kwocie 300 tys. zł dla dermatologii dziecięcej, z której państwo radni podpisani wnioskują aby obciąć ponad 120 tys. dla dzieci, które mają atopowe zapalenie skóry, które mają łuszczycę, które mają w wieku dojrzewania bardzo agresywne formy trądziku, które stygmatyzują- mówił prezydent.

Przyznał też, że radni mają prawo do krytyki, mogą im się nie podobać decyzje powiatu, ale nie ma to nic wspólnego z wyższymi celami, na które pieniądze daje miasto. Równocześnie przypomniał, że szpital wpłacił 400 tys. zł podatku od nieruchomości, a wniosek radnych uderza we wiarygodność miasta. Prezydent zaapelował do radnych, by uczynić miasto patronem szpitala, nawet takim symbolicznym, bo przecież wydanie 300 tys. zł z budżetu gminy wynoszącym rocznie 800 mln zł, nie jest niczym znacznym. W tym kontekście uznał, że debata, zwoływanie sesji nadzwyczajnej, jest niezrozumiałe. Prezydent podkreślił, że to zaszczyt i honor móc choćby tak symbolicznie wesprzeć szpital i cały personel medyczny w walce o zdrowie i życie mieszkańców. Miasto ma swoje placówki medyczne, poradnie, ambulatorium, będzie też hospicjum i o nie zamierza zadbać. Ale o szpital, jak powiedział, również trzeba zadbać i mu pomagać. Najważniejsze to nie podcinać skrzydeł tym, którzy walczą. Prezydent chciałby żeby ta kadencja zwróciła uwagę na kwestie zdrowia.

TO SĄ PIENIĄDZE PUBLICZNE, MIASTO NIE MOŻE WYRĘCZAĆ POWIATU

Andrzej Dorosz wyjaśnił, że wnioskodawcom chodzi o to, że mowa tu o pieniądzach publicznych i tylko i wyłącznie o tym, że ta dyskusja nie ma nic wspólnego ze szpitalem.

- To tak jakbym ja pożyczył jakiejś osobie pieniądze, a zauważyłbym, że ta osoba wydaje je sobie na inne cele- przekonywał radny.

Podkreślił, że nie jest przeciwko dotacji dla szpitala, ale o wydatkowanie środków otrzymanych z dotacji na niewłaściwe cele, jakim są podwyżki diet radnych. Przypomniał, że w puli pieniędzy danej dla powiatu jest też kwota na paliwo dla PSP, co też jest zadaniem własnym powiatu, a nie miasta. Powiat stać na podwyżki diet, więc widać stać i na swoje własne zadania. Pieniądze miejskie mają też iść na policję powiatową na patrole ponadnormatywne (tu radny uznał, że to wydatek potrzebny, ale dofinansowanie na modernizację obiektu strażackiego czy zakup wozu policyjnego itp.- niekoniecznie). Jednym słowem miasto nie powinno przejmować obowiązków płatniczych powiatu.

- Ja się kompletnie nie zgadzam z takim argumentowaniem, że jeżeli jako podmiot Rada Gminy wysyła zapomogę do beneficjenta, że ona ma się nie interesować jak ten beneficjent się prowadzi. Moim zdaniem prowadzi się w sposób rozrzutny i pośrednio marnotrawi nasze pieniądze, bez względu na to, czy Szpital Specjalistyczny w Stalowej Woli robi bardzo wiele dobrego, ratuje życie i zdrowie nas wszystkich. Tak naprawdę, chcę to jeszcze raz podkreślić, są to zadania własne powiatu, a nie zadania własne gminy, a gmina może pomóc innemu podmiotowi na tyle, na ile ją stać, a gminy nie stać na szereg rzeczy, których nie mamy- przekonywał Dorosz.

Podkreślił równocześnie, że te 126 tys. zł, o których mowa to dużo pieniędzy, za które mogłoby miasto sporo kupić.

Prezydent odpowiadając radnemu podkreślił, że takie rozumowanie jest błędne, bo prowadzi do wniosku, że nikt nie powinien pobierać wynagrodzenia za swoją pracę, że radni nie powinni dostawać diet. Pieniądze od miasta nie idą na płace, nie idą na cele powiatu, tylko na konkretne zadania. I dzieje się to w ramach umowy. Sami mieszkańcy Stalowej Woli informują miasto o brakach, tak było na przykład w przypadku specjalistycznych łóżek szpitalnych. Kilkudziesięcioletnie łóżka nie nadawały się do użytku dla pacjentów po ciężkich operacjach. Miasto wówczas pomogło w zakupie nowych. Pieniędzy nie dostał powiat na swoje wydatki. Prezydent uznał też, że kwestionowanie pomocy w wysokości 80 tys. zł na paliwo dla strażaków jest bezzasadne, tak samo kwoty 90 tys. zł na rzecz Ośrodka dla dzieci z niepełnosprawnościami Szansa.

- Komu w takim razie zabrać? Czy mamy zdjąć środki z zakładu opiekuńczego dla osób, które długotrwale są w tym ośrodku, który wymaga wsparcia, pomocy i mamy te 90 tys. zł odebrać? Czy środki, które przeznaczamy na fotowoltaikę dla Szansy? Proszę powiedzieć dokładnie, bo to się tak fajnie mówi: zdejmijmy 126 tys. zł, ale skąd? Ze szpitala? Ze straży pożarnej? Z Szansy? Czy z ZPO?- dopytywał prezydent.

Problem jest jednak taki, że w trakcie roku budżetowego Rada Miasta nie ma prawa ściągać środków, które zostały przegłosowane. A za tym, żeby te środki przyznać, wcześniej optowali już radni. Prezydent poprosił jednak o złożenie konkretnego wniosku o „zdjęcie środków” z konkretnej instytucji. Czas na zmiany w budżecie jest do końca stycznia. Żeby odebrać pieniądze dla powiatu, trzeba wycofać jakieś zadanie, nie da się tego zrobić ogólnie. Które więc zadanie powinno się zdjąć?

MY DOTUJEMY POWIAT, WIĘC ONI MAJĄ NA PODWYŻKI DLA RADNYCH

Głos w debacie zabrał również Damian Marczak przekonując, że prezydent próbuje dyskusję sprowadzić do emocji, mówiąc o chorych, umierających dzieciach.

- Ale ta dyskusja nie jest o tym. Dyskusja jest o tym, że radni Prawa i Sprawiedliwości w starostwie powiatowym, a pan o ile się nie mylę jest przewodniczącym Prawa i Sprawiedliwości tutaj, na tym terenie, że tylko radni startujący z list Prawa i Sprawiedliwości podjęli uchwałę o tym, że w obecnej sytuacji finansowej powiatu podwyższają sobie diety o 500 zł, co spotkało się z dużym wzburzeniem opinii publicznej i ta dyskusja odbyła się na Radzie Powiatu. I dyskutujemy o tym, czy środki, które miasto ma przeznaczać mają m.in. pójść na te podwyżki, bo to jest logika: jeżeli my dotujemy powiat, to powiatowi zostają pieniążki na inne cele, a tymi celami w tym momencie są podwyżki diet radnych- przekonywał Damian Marczak.

Radny dowodził, że prezydent mówi niespójnie, bo najpierw, że radni opozycji nie chcą dotować szpitala, a za chwilę, że wszyscy radni głosowali przecież już wcześniej za dotowaniem szpitala. Marczak domagał się logicznego myślenia. Przyznał, że przecież głosował przeciwko budżetowi na 2025 rok, więc można by wyciągnąć wniosek, że nie chciał dotować ani szpitala, ani strażaków. Podkreślił, że przecież nie o tym jest dyskusja. Poprosił o udzielenie głosu staroście. Zwrócił uwagę włodarzowi miasta, że jest to Rada Miasta i to radni mają dyskutować, a prezydent odpowiadać tylko wtedy, gdy radni o coś chcą go zapytać, a nie mówić cały czas forsując swoje zdanie. Nadbereżny przypomniał Marczakowi, że jako prezydent, zgodnie ze statutem, ma prawo zabierać głos w debacie ile razy zechce. Poza tym radni we wniosku chcieli obecności prezydenta i jego wyjaśnień. Musi też w sytuacji, gdy ktoś mu zarzuca nieprawdę i źle interpretuje jego słowa, prostować. Dyskusja wymknęła się na chwilę spod kontroli, radni przekrzykiwali się nawzajem do momentu aż zostali uspokojeni przez przewodniczącą RM Agatę Krzek. Padło też pytanie, czy radni, którzy byli przeciwni podwyższeniu diety, będą tę różnicę zwracać np. w ramach darowizny dla powiatu.

Do dyskusji ponownie zgłosił się Andrzej Dorosz i po raz kolejny wyraził opinię, że powiat trwoni pieniądze na podwyżki, a prosi o dotację miasto. Stwierdził, że im więcej miasto da, tym więcej powiat sobie tych pieniędzy roztrwoni.

- Jak można uzasadnić wyciąganie ręki po pomoc publiczną do innego podmiotu, a jednocześnie podwyższać sobie swoje wydatki konsumpcyjne?- dopytywał Dorosz.

Radny nie rozumiał dlaczego prezydent chciał tę sprawę poddać pod głosowanie. Agata Krzek podkreśliła, że nie wierzy żeby pieniądze przekazane przez miasto poszły na diety dla radnych powiatowych. Dorosz znów powiedział, że przecież nie o to chodzi. Jak wyjaśnił skarbnik Michał Buwaj, by ograniczyć dotację dla powiatu, należy napisać wniosek z podaniem konkretnego zadania do wycofania. Czy taki wniosek złoży opozycja? Nie wiadomo. Skarbnik wyjaśnił też, że miasto, zgodnie z ustawą, może wspomóc inne jednostki samorządu terytorialnego, może pomóc np. szpitalowi, ale jedynie za pośrednictwem podmiotu, do którego on należy, nie może tego zrobić bezpośrednio. Dotacja na szpital musi więc „przejść” przez powiat. Zapewnił też, że powiat nie może tych pieniędzy, które dostanie od miasta, przeznaczyć na cokolwiek innego jak na cele wytyczone wcześniej przez miasto.

STAROSTA: SŁUCHAĆ TEGO TO BYŁA MORDĘGA

Tak na wstępie powiedział starosta stalowowolski Janusz Zarzeczny, obecny na sesji nadzwyczajnej, a przysłuchujący się całej debacie. Przyznał też, że większość zarzutów radnych było nieprawdą.

- Przykro mi jest bardzo, że znam was niektórych bardzo dobrze, szanujemy się w zasadzie, a jesteście tak perfidni i tak zarozumiali, i tak niesprawiedliwi. Z bólem to mówię, ale taka jest niestety prawda widziana z mojej strony i wiem, że mam rację. Nie możemy robić takich rzeczy. Przestańcie uprawiać politykę na szczeblu samorządowym. To się naprawdę rzygać chce jak się słyszy takie rzeczy. Polityka jest w sejmie. Wystarczy. Tutaj powinno być zarządzanie, powinna być dyskusja, rozmowa na zasadzie pytania i odpowiedzi, dochodzenie do prawdy i tak dalej- mówił starosta.

Janusz Zarzeczny przekonywał, że radni miejscy nie o wszystkim wiedzą, a zakładają z góry, że mają rację. Podkreślił, że on o żadną pomoc dla szpitala nie prosił, że o to proszą sami lekarze. Na dodatek miasto dało szpitalowi 2,5 mln zł przez kilka lat, a powiat dał miastu 3,5 mln zł na inwestycje drogowe.

- Czyli więcej jak wy nam!- powiedział Janusz Zarzeczny.- Wykonaliśmy 3 inwestycje drogowe na terenie miasta Stalowej Woli, gdzie zasada jest taka między wszystkimi wójtami, burmistrzem i prezydentem, że jak robimy inwestycję, bierzemy środki zewnętrzne, a resztą dzielimy się po połowie. Ogrodowa 100% za nasze pieniądze, KEN 100% za nasze pieniądze i nie wyciągamy ręki do miasta, most na Sanie w kierunku Pysznicy za nasze pieniądze, czyli inwestycje rzędu 12 mln zł za 0 pomocy z gminy- wyliczył starosta.

Należy wspomnieć, że wymienione przez Janusza Zarzecznego inwestycje, mimo, że wykonywane były na terenie Stalowej Woli, są w jurysdykcji Powiatu Stalowowolskiego. Obszary te nie należą do gminy. Starosta miał żal do radnych, że wypominają mu 2,5 mln ofiarowane na szpital w ciągu 4 lat, gdy on zużył więcej pieniędzy na remonty, wprawdzie własnych terenów, ale leżących w obszarze administracyjnym Stalowej Woli. Starosta podkreślił też, że na szpital w Stalowej Woli, w ciągu dwóch kadencji wydał aż 130 mln zł. Wszystko jest zmieniane i remontowane (obecnie remont za 40 mln zł przechodzą oddziały: Chirurgia, Wewnętrzny i Neurochirurgia). Podkreślił, że Powiat Stalowowolski od lat jest w pierwszej piątce najlepszych powiatów w Polsce. Wyliczył też plany na przyszłość, (m.in. Psychiatra dziecięca i Geriatria), które realizowane będą z udziałem środków zewnętrznych. Szpital też dużo stracił pieniędzy w czasie pandemii, nie było wyrobionego kontraktu w 75%. Obecnie w szpitalu pomoc uzyskuje średnio 35 tys. osób rocznie.

- Czy wy myślicie, że ja tam siedzę i co? Pieniądze zbieram? Ja nic nie robię? Popatrzcie ile myśmy zrobili dobrych rzeczy. Raptem, diety. Szanowni państwo, ja diet nie biorę. Spadł taki wniosek, żeby te diety podwyższyć dlatego, że wszystkie ościenne samorządy powiatowe mają wyższe diety od nas. My jesteśmy wzorcowym dla nich powiatem. Oni czasami są w biedzie nie takiej. I teraz te 500 zł są kością niezgody- powiedział Janusz Zarzeczny.

Stwierdził też, że radny powiatowy, to nieco inny radny niż radny miejski, bo on musi objechać cały powiat i musi to zrobić swoim prywatnym samochodem. Oprócz tego za absencję w pracy musi mieć rekompensatę. Starosta przekonywał też, że stanowisko pełnomocnika ds. kontroli zarządczej, które uznał za niepotrzebne i kosztowne radny Dorosz, jest obligatoryjne. Osoba zaś pełniąca tę funkcję jest prawnikiem i ma duże doświadczenie samorządowe, a ponadto jest w trakcie studiów podyplomowych z kontroli zarządczej.

- Tak można by sobie zawsze mówić. A dlaczego ten nie, a dlaczego ten nie? Czy ja mówię do pana Andrzeja, że pracuje jako dyrektor naszego oddziału PGE? Nie. Chłop ma głowę, ma papiery, jest wykształcony, niech sobie pracuje. Co mnie to obchodzi? I tak powinno być. Dlaczego ma nie pracować? No nie mówcie takich głupot, szanujcie się nawzajem- zaapelował starosta.

MIASTO MA POMÓC BO KORZYSTAJĄ MIESZKAŃCY MIASTA, NIECH POWIAT POMOŻE, BO KORZYSTAJĄ MIESZKAŃCY POWIATU

Starosta stwierdził, że Andrzeja Dorosza „nakręcił” radny powiatowy Andrzej Szlęzak kreujący się „na sprawiedliwego wśród narodów” i stąd ta dyskusja. Starosta poprosił by dogadywać się, spotykać i rozmawiać, bo nikt tu szwindlu nie robi. Stwierdził, że ta pomoc staje kością w gardle, a lekarze, którzy będą słuchać tej dyskusji poczują niesmak. Po tym spotkaniu może też wszystkiego się odechcieć. Starosta dodał, że ma czyste ręce i nic do ukrycia.

Andrzej Dorosz zapewnił, że radni miejscy nigdy nie mówili, że nie chcą wspierać szpitala, ani że nie chcą współpracować w sprawie budowy dróg.

- Chodzi tylko o to, że nie chcemy słuchać takich argumentów, że myśmy sobie podwyżki zrobili, bo inne powiaty mają więcej, bo to jest niepoważne- powiedział Dorosz i ponownie podkreślił, że dla miasta 126 tys. to jest dużo, a to mniej więcej roczna podwyżka diet radnych powiatowych.

Radny dodał, że mówienie, że ze szpitala powiatowego też korzystają mieszkańcy Stalowej Woli, którzy notabene są mieszkańcami powiatu, można odwrócić i powiedzieć, żeby powiat finansował np. gospodarkę śmieciową miasta, bo przecież mieszkańcy powiatu z niej też korzystają. Radny odniósł się też do stanowiska pełnomocnika szpitalnego. Podkreślił, że nie kwestionuje tego, że on tam musi być, tylko, że dlaczego za aż takie pieniądze. Kwoty zarobków nie wymieniono publicznie. Starosta zaapelował by współpraca odbywała się bez podziałów politycznych, tylko dla dobra samorządów.

W dyskusji udział wziął radny Mariusz Bajek, przypominając, że chory korzystający z usług szpitala nie zastanawia się skąd pochodzi sprzęt, bo to na etapie leczenia dla niego jest nieważne. Ważne jest by działać na rzecz dobra wspólnego, na rzecz poprawy jakości leczenia.

NIE CHCECIE, NIE POMAGAJCIE. PORADZIMY SOBIE

O głos poprosił Andrzej Szymonik.

- Jakby skomentować tę dyskusję, można by tak: dziadek o niebie, babka o chlebie. Przecież, panie starosto, nikt tutaj nie zarzucał złego działania szpitala. Nikt nie mówił, że ten szpital działa źle. To w ogóle nie o to chodzi. Jesteśmy bardzo zadowoleni z zarządzania tym szpitalem, jeżeli już pan o tym mówi, że jest jakiś drobny plus, to już w ogóle jest super, ale to w ogóle nie jest przedmiotem tej debaty- mówił radny.

Debatę uznał za bardzo potrzebną, bo jak widać dwie strony mają różne stanowiska i mówią o różnych rzeczach. Stwierdził, że radni miejscy chyba są nadopiekuńczy dając pomoc powiatowi, skoro jak mówił starosta, on o nią nie prosił i zapytał wprost, czy w ogóle są jakieś potrzeby w szpitalu. Starosta potwierdził, że tak, takie potrzeby są, a przed szpitalem jeszcze lata pracy. Dodał, że ciężko się bierze pieniądze, gdy za chwilę ktoś te pieniądze wypomni.

- Więc ja bym wolał, że jak macie taki problem żeby dać jakiekolwiek środki na szpital, to nie dajcie. Damy sobie radę. Będzie wolniej, będzie może skromniej. Natomiast jak macie gest, chcecie dać i uważacie, że ten szpital jest wasz, że to Stalowej Woli jest szpital i wszystkich gmin, to daj Boże. Ja będę dziękował i będę chciał żeby takie rzeczy się działy. Ale nie może to być na takiej zasadzie, że daliśmy 300 tys., a teraz odliczymy wam 150 czy 120. Nie tędy droga. Ja wiem, że to kolą w oczy te diety, że tak jest. To jest okazja do bicia piany, bo temat nośny- powiedział starosta Janusz Zarzeczny.

Włodarz powiatu podkreślił, że radni jak posłowie, powinni godnie zarabiać, żeby nas reprezentować. To rekompensata za dojazdy służbowe i absencję w pracy.

Głos zabrała także Joanna Grobel- Proszowska. Przyznała, że debata nie odbyła się wokół wniosku radnego, a szpitala co pokazuje, że jednak była potrzebna. Skrytykowała prezydenta uznając, że to on niepotrzebnie wprowadził złą atmosferę odnosząc się do emocji związanych ze zdrowiem. Powiedziała też, że trochę racji ma radny Dorosz, ale i starosta. Trzeba pamiętać, że dotacje są celowe, na szpital, a nie na powiat. Zaproponowała spotkanie, na którym wypracowana zostanie uchwała w tym temacie, o którym mówiono.

Na koniec prezydent jeszcze raz przypomniał, że pieniądze na pomoc idą na konkretne cele, a nie na powiat. Nie powinny więc te wnioski podlegać aż takim dyskusjom, w kontekście politycznym.

Pytania o zadłużenie szpitala i pogotowie strajkowe zadał jeszcze Dariusz Przytuła. Starosta nie umiał podać dokładnych cyfr, ale przyznał, że sytuacja jest stabilna, płacone są rachunki i zobowiązania. Oświadczył, że pogotowie strajkowe jest cały czas i chyba dotyczy płac. Uznał, że pracownicy są dobrze wynagradzani. Co do pomocy szpitalowi przez ościenne gminy, przyznał, że są to kwoty niewielkie.

Przypomnijmy: w budżecie miasta na rok 2025 znalazło się 680 tys. zł na rzecz Powiatu Stalowowolskiego z przeznaczeniem na: zakup olejów i paliwa do samochodów pożarniczych dla Komendy Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej (80 tys. zł), remont Oddziału Dermatologicznego z poszerzeniem zakresu świadczeń o Dermatologię Dziecięcą (300 tys. zł), pomoc dla Zakładu Pielęgnacyjno- Opiekuńczego ZPO (90 tys. zł), wsparcie działań na rzecz osób z niepełnosprawnościami (30 tys. zł oraz remont budynku Stowarzyszenia na Rzecz Dzieci i Młodzieży Niepełnosprawnej Szansa (180 tys. zł). Szpital ma obecnie budżet na poziomie około 300 mln zł. Został od podwojony w ciągu ostatnich 2 lat.

Komentarze

Dodaj swój komentarz

Przed publikacją zapoznaj się z Polityką Prywatności. Pamiętaj ponosisz odpowiedzialność za swój wpis!
By sprawdzić czy nie jesteś bootem, wpisz wynik działania: 1 + 2 =
W tym artykule komentarze ukażą się po akceptacji moderatora.