Rozpoczął się kolejny etap remontu mostu na Sanie. Kierowcy załamani

To już kolejny etap remontowy. Mieszkańcy okolicznych wsi mają utrudniony dojazd do miasta i domu. Usłyszeliśmy wiele gorzkich słów pod adresem organizatorów ruchu w tym miejscu.
Od 10 lutego 2025 roku na ulicy Czarnieckiego, w rejonie przeprawy mostowej, będzie obowiązywał ruch wahadłowy.
Przypomnijmy: remont mostu na rzece San rozpoczął się w lipcu 2024 roku i w związku z dużym zakresem realizowanych robót, wymagał wprowadzenia ruchu wahadłowego. W ramach inwestycji rozbierana jest istniejąca nawierzchnia jezdni i chodników, wymieniane są urządzenia dylatacyjne, elementy odwodnienia oraz izolacja płyty pomostu. Na obiekcie pojawi się zupełnie nowa nawierzchnia jezdni i chodników, a także oświetlenie oraz oznakowanie poziome i pionowe. Do listopada 2024 roku udało się wykonać założone prace i ułożyć zupełnie nową nawierzchnię na pasie w kierunku od Pysznicy do Stalowej Woli, a następnie, ze względu na okres zimowy, roboty budowlane wstrzymano. Od 10 lutego zostały one jednak wznowione, co oznacza powrót do ruchu wahadłowego na moście. Jak wyjaśnił starosta, to są rzeczy nieuniknione.
– Nie ma innego wyjścia, ponieważ chcieliśmy uniknąć całkowitego zamykania mostu na czas remontu, co byłoby bardziej uciążliwe dla mieszkańców. Od lutego roboty będą prowadzone na pasie w kierunku od Stalowej Woli do Pysznicy, więc ruch kołowy, jak mi pieszy, będzie odbywał się po przeciwnej stronie – mówi starosta stalowowolski Janusz Zarzeczny.
Tymczasem znów rozpoczęły się problemy, bo mieszkańcy powiatu spóźniają się do pracy i szkoły. Dojazd zajmuje znacznie więcej czasu niż zwykle. Do tego mróz, złe warunki, więc stanie w korku, zwłaszcza gdy za pasażerów są małe dzieci, nie jest komfortowe.
- Stanie w korku z dwójką zmęczonych po całym dniu dzieciaków, to istny koszmar. Maluchy są głodne, znudzone, a my poruszamy się jak ślimaki. Ktoś powinien tu przez cały czas kierować ruchem ręcznie. Napiszcie o tym, może ktoś się zastanowi- czytamy z mailu od mieszkanki Jastkowic.
- To jest typowa organizacja ruchu „a la starostwo powiatowe”, gdzie kierowca jest najmniej istotny. Wczoraj o 10:00 zamontowali sygnalizację, o 13:00 już działała, a remontowej ekipy… oczywiście nie było. Tak jak ekipy kierującej ręcznie ruchem w godzinach porannych. A przecież według planu remont miał być wznowiony w marcu czy kwietniu, żeby nie było jeszcze większych utrudnień przez zalegający śnieg. Nie rozumiem skąd to „przyspieszenie”. Bo śniegu nie było do tej pory? Przecież według prognoz pod koniec tygodnia będzie i śnieg, i dwucyfrowe mrozy. No, ale co tam, ważne że „przyspieszyli”. Drogą dwa razy dziennie jeździ szef Zarządu Dróg Powiatowych. Czy on zdaje się nie dostrzegać tego co tam się odwala?- pisze zdenerwowany Czytelnik.
Korki w godzinach szczytu sięgają do ronda w Pysznicy.
- Jeśli jest sprawna ekipa, która kieruje ruchem, to to idzie płynnie w zasadzie. Jak światła są, to jest dramat z tragedią. Korki aż po rondo w Pysznicy. O ile się orientuję w umowie z wykonawcą starostwo ma zdaje się zapisane, że stoi ekipa i ręcznie kieruje w godzinach szczytu. Jak będzie się wywiązywać z tego, sytuacja będzie lepsza. Póki co nie jest najlepiej- mówi pan Jakub.
Remont mostu na Sanie w ciągu drogi powiatowej nr 1024R- ul. Czarnieckiego w Stalowej Woli ma zakończyć się w maju. Koszt inwestycji to 6 mln zł, z czego aż 5,3 mln zł stanowi dofinansowanie z Rządowego Funduszu Polski Ład- Program Inwestycji Strategicznych. Pozostałe środki na zadanie pochodzą z budżetu Powiatu Stalowowolskiego.
Komentarze
Jechalem dzis rano do pracy i nie ma żadnego problemu ludzie nie narzekajcie jak wam sie nie pidoba to wplaw przez san##
Skoro jest z jastkowic to czemu niepojedzie przez most na brandwickiej ???
Masakra, zamknać droge tylko po to, żeby termin robót leciał