Zwolnione szefowe ZZ pod opieką szefa związku Piotra Szumlewicza


W czwartek w Urzędzie Miasta odbyło się spotkanie w sprawie należących do Związkowej Alternatywy dwóch zwolnionych z pracy urzędniczek. Zaraz po nim zwołano konferencję prasową, w której udział wzięli związkowcy wraz z liderem Związkowej Alternatywy- kandydatem na prezydenta Polski Piotrem Szumlewiczem, a także radni miejscy i same zainteresowane: Katarzyna Wilk i Ewa Strzałkowska. Dziennikarze mieli okazję wysłuchać obu zwaśnionych stron, bo na spotkanie stawili się również wiceprezydent Tomasz Miśko oraz sekretarz miasta Marcin Uszyński.
Spotkanie przy blasku reflektorów nie przyniosło wymiernych korzyści
Lider Związkowej Alternatywy Piotr Szumlewicz podkreślił, że czwartkowe spotkanie miało na celu porozumienie się ze stalowowolskim magistratem w celu przywrócenia do pracy dwóch pracownic, które założyły pierwszy w historii Urzędu Miasta w Stalowej Woli związek zawodowy i stanęły na jego czele. Mimo to otrzymały wypowiedzenie z pracy. Związek został zarejestrowany 4 lutego br. Podstawą do zwolnienia działaczek było rozporządzenie miasta z dnia 21 lutego. Wtedy to właśnie panie otrzymały wypowiedzenia. Związkowe Alternatywy sprzeciwiają się takiej decyzji, uznając ją za bezpodstawną i niezgodną z literą prawa. Piotr Szumlewicz uznał, że zwolnienie członkiń związku zawodowego jest sygnałem, że w Urzędzie Miasta Stalowa Wola nikt nie życzy sobie obecności związków zawodowych, szczególnie związków niezależnych od pracodawcy.
Szumlewicz podkreślił, że czwartkowe rozmowy, w których uczestniczyli: wiceprezydent Tomasz Miśko, wiceprezydent Monika Pachacz- Świderska oraz sekretarz miasta Marcin Uszyński nie przyniosły żadnych rezultatów. Dodał przy tym, że ze strony miasta padła propozycja by przedłużyć negocjacje i kontynuować je w innych terminach. Związkowcy uznali, że to gra na czas, bowiem 14 marca minie termin odwołania się od decyzji w sądzie.
- Pytałem o artykuły ustawy o Związkach Zawodowych i Kodeksu pracy, które były podstawą tego zwolnienia, żeby pokazali mi, które artykuły uprawniają ich do zwolnienia naszych działaczek związkowych. Żadne takie artykuły nie zostały wskazane. Ja się powołałem na konkretne artykuły ustawy o Związkach Zawodowych, przede wszystkim artykuł 15 tejże ustawy mówi, że od założenia związku zawodowego są uruchamiane wszystkie procedury związane m.in. z ochroną działaczek związkowych. Związek zawodowy od momentu powstania dostaje wszelkie uprawnienia. Nasz związek zawodowy Związkowa Alternatywa w tym Urzędzie Miasta powstał 4 lutego. Od 4 lutego koleżanki miały ochronę związkową, koleżanki były chronionymi liderkami zawodowym w świetle ustawy o Związkach Zawodowych. Miasto przyznało, że rzeczywiście informację na temat powstania związku otrzymało. Mimo to miasto zdecydowało się na konflikt z nami- mówił na spotkaniu Piotr Szumlewicz, lider Związkowej Alternatywy.
Szumlewicz wytknął prezydentowi Stalowej Woli, że tamten jest w komitecie wyborczym Karola Nawrockiego, jak również to, że likwidowane są stanowiska pracy celem oszczędności, przy jednoczesnym zatrudnieniu zastępców prezydenta.
- Jesteśmy związkiem zawodowym, który ma swoich prawników, który ma swoich doradców. Wiemy, że w tej sprawie mamy rację w 100%, że przepisy o związkach zawodowych zostały złamane. W najbliższych godzinach złożymy wnioski do Państwowej Inspekcji Pracy, Prokuratury, Ministerstwa Rodziny Pracy i Polityki Społecznej, do Rady Dialogu Społecznego. Będziemy rzeczywiście atakować pana prezydenta wszelkimi możliwymi środkami- mówił Szumlewicz.
Za zaangażowanie zwalnia się pracowników?
Głos zabrała też wiceprzewodnicząca Rady Miasta Joanna Grobel- Proszowska, która podkreśliła, że 4 marca złożyła interpelację w sprawie zwolnionych pracownic Urzędu Miasta Stalowa Wola.
- Zarówno pani Karolina Wilk, jak i Ewa Strzałkowska odmówiły podpisania słynnego porozumienia obniżającego grupy zaszeregowania, co oznaczało, że wbrew ustawie o podwyżkach dla pracowników samorządowych te panie nie otrzymają żadnej podwyżki. Od tego faktu to się zaczęło. Pani Karolina Wilk została zwolniona z Urzędu Miasta w związku z likwidacją stanowiska ds. rejestracji zgonów. Praca ta związana jest nie tylko z kompleksową pomocą administracyjną, ale także ze wsparciem emocjonalnym, współczuciem i zrozumieniem osób doświadczających straty. Póki co zgonów w Stalowej Woli jest dużo więcej niż narodzin, tymczasem stanowisko ds. rejestracji urodzeń nie zostało zlikwidowane. Pani Ewa Strzałkowska pracuje ponad 20 lat w dowodach osobistych i jej stanowisko także zostało zlikwidowane, ale za to utworzono stanowisko kierownika ds. dowodów osobistych, którego dotąd nigdy nie było. Czym zatem jest podyktowana decyzja o likwidacji stanowiska, jak nie urzędniczą „zemstą”. Ponadto niezrozumiały kompletnie jest fakt likwidacji stanowisk, których celem jest realizacja zadań zleconych. Nie można więc dopatrzeć się jakichkolwiek oszczędności dla budżetu miasta- wyjaśniała Joanna Grobel- Proszowska.
Wiceprzewodnicząca wyraziła równocześnie nadzieję, że miasto podejmie właściwą decyzję i wycofa się z tej wcześniejszej. Swoje słowa skierowała do przysłuchującego się konferencji prasowej wiceprezydenta Tomasza Miśko.
W podobnym tonie wypowiedziała się radna Urszula Tatys twierdząc, że w magistracie brakuje transparentności w obsadzaniu stanowisk, nie ma też jasnych kryteriów na jakiej podstawie będą ewentualnie zwalniani pracownicy. Planowaną restrukturyzację nazwała patorestrukturyzacją, bo urzędnicy albo podpiszą aneks do umowy, na mocy którego obniża się im pensję, albo wylecą z pracy.
Miał być pomost, jest wypowiedzenie
Przewodnicząca związku zawodowego w stalowowolskim Urzędzie Miasta, a zarazem zwolniona pracownica Karolina Wilk zaznaczyła, że nie przypuszczała, że na początku związkowej działalności napotka na tyle trudności. Zaznaczyła, że fakt założenia związku zawodowego został zgłoszony za pośrednictwem e-mailu urzędowego oraz wewnętrznej, urzędowej aplikacji Teams, gdzie prosiła o spotkanie z prezydentem miasta. Termin do tej pory nie został jej wyznaczony.
- Ja nawet przy wręczaniu mojego wypowiedzenia z pracy, panu sekretarzowi miasta zgłaszałam, że jestem przewodniczącą związków zawodowych i pytałam czy zdaje sobie sprawę kogo zwalnia. W tej chwili jestem wstrząśnięta, zdumiona. Chcieliśmy być partnerem do rozmów, chcieliśmy służyć pomocą, chcieliśmy być pomostem między pracownikiem a pracodawcą. Związki powstały właśnie z tego powodu, że naszym zdaniem brakowało dialogu między pracodawcą a pracownikiem- mówiła Karolina Wilk, przewodnicząca stalowowolskiego związku zawodowego.
Jak podkreśliła działaczka, w ciągu ostatnich 3 miesięcy otrzymała 2 wypowiedzenia z pracy. Zaznaczyła, że towarzyszy jej w związku z tym ogromny stres i aby sobie z tym poradzić, korzysta z pomocy specjalisty i zażywa środki uspokajające. Pierwsze wypowiedzenie warunków pracy i płacy miało miejsce 26 listopada. Wtedy też zgodziła się na nie, choć została jej obniżona kategoria zaszeregowania i zarobki. Jednocześnie odwołała się do Sądu Pracy w Stalowej Woli. Sprawa ta jest w toku. Kolejne wypowiedzenie wręczono jej po powrocie z urlopu, 21 lutego br. O tym fakcie została poinformowana w czasie spotkania, w którym wzięli udział kierownik USC, sekretarz, kadrowa i jej przełożony.
- Jestem zwolniona drugi raz z pracy, którą wykonywałam z sercem. Na świadków mogę jedynie przywoływać osoby, które zgłaszały mi zgony swoich rodzin. Przychodziły załamane, zapłakane, często w różnych nastrojach, zbierałam baty, znosiłam to cierpliwie. Dawałam z siebie wszystko. Te osoby wychodziły zadowolone. Wiedziały gdzie się udać, gdzie załatwić sprawy związane z pogrzebem. Nie ograniczałam się nigdy do zwykłej, urzędniczej, brutalnej rejestracji zgonu ich matki, ojca, dziecka- mówiła Karolina Wilk.
Zastępca przewodniczącej związku, Ewa Strzałkowska, po 28 latach pracy w Urzędzie Miasta, pełni funkcję głównego specjalisty (17 grupa zaszeregowania). Jej z kolei zaproponowano obniżenie grupy do 13, co oznaczałoby cofnięcie się w karierze zawodowej o 20 lat. Jej wynagrodzenie zmalałoby z 5400 zł brutto do 4880 zł. Karolina Wilk musiałaby zadowolić się kwotą 4010 zł brutto, zamiast 4666 zł.
Zamiast dialogu terroryzm?
[p]Wiceprezydent Tomasz Miśko zaznaczył, że zgadza się tylko to, że odbyła się rozmowa z Piotrem Szumlewiczem na temat sytuacji pań w kontekście ich przynależności do związku zawodowego.
- Z wielką przykrością i smutkiem przyjmuję, że pan Piotr na swojej kampanijnej drodze wybrał temat związku zawodowego i pań jako element kampanii wyborczej wskazując, że z jednej strony oczekuje dialogu, a z drugiej, że będzie atakował. Przeglądając wpisy na stronach społecznościowych mowa jest o obrażaniu ad persona prezydenta miasta. Nie wydaje się, że tego rodzaju narracja, prowadzona bezpośrednio przed spotkaniem z Miastem, służyła budowie porozumienia. Miasto jest otwarte na rozmowę, dialog i tego rodzaju deklaracja została panu złożona. Zaproponowaliśmy również kolejny termin, w którym jeszcze raz możemy się spotkać i porozmawiać i wypracować rozwiązanie. Podejście pana Piotra jest takie, że albo realizujemy to, czego on oczekuje tu, teraz, dzisiaj, albo i tutaj zastanawiam się czy to nie jest na zasadzie terrorysty, albo będziemy was atakować, oczerniać w mediach i to jest ten rodzaj narracji, który ma służyć do osiągnięcia porozumienia. Pan przyjechał z Warszawy, panie są stąd, z tego miejsca. Nie wiem czy oczekują tego, żeby w taki sposób kształtować relację z otoczeniem, ze środowiskiem miejsca pracy, bo uważam, że włączenie Urzędu Miasta w kampanię wyborczą, podnoszenie elementów politycznych, które nie mają miejsca, nie służą ani tym paniom, ani miejscu pracy, ani innym pracownikom Urzędu Miasta, którzy tę pracę wykonują ze strony Urzędu Miasta- mówił podczas konferencji Tomasz Miśko, wiceprezydent Stalowej Woli.
Lider Związkowej Alternatywy Piotr Szumlewicz ponownie podkreślił, że działaczki zwolniono nielegalnie. Zaznaczył przy tym, że jeśli sprawa trafi do sądu, to ten bardzo szybko przywróci zwolnione panie do pracy. Dodał, że wypowiedzenie jest potwornym stresem i niszczy zdrowotnie zwolnione.
- Ja pana nie nazywam terrorystą. Niewątpliwie łamie pan prawo, łamiecie prawo. Nie rozumiem tego. Nie rozumiem, że państwo poczuliście się dotknięci przeze mnie. Przywróćcie koleżanki do pracy, a ja chętnie uścisnę rękę, napiszę pismo i będę się tu pojawiał głównie po to, by spotkać się z koleżankami w restauracji i rozmawiać o prawach związkowców- przekonywał Szumlewicz.
Wiceprezydent Miśko przeprosił za użycie słowa „terrorysta” i sam wyciągnął rękę do zgody. Usłyszał wtedy, że rękę do zgody powinien podać, ale zwolnionym działaczkom.
- Jesteśmy otwarci i analizujemy, chcemy wrócić do tych rozmów. Nawet zadeklarowałem, że pojadę do Warszawy żeby z panem rozmawiać, ale nie w takiej atmosferze i nie w taki sposób. Miasto jest otwarte na rozmowy i jeżeli państwo wyrażą chęć, zapraszamy w poniedziałek, we wtorek, tutaj. Myślę, że wtedy będziemy mogli jeszcze raz spotkać się na konferencji prasowej i w zupełnie inny sposób porozmawiać i przedstawić państwu rozwiązanie- mówił wiceprezydent.
Tomasz Miśko publicznie zaprosił zwolnione związkowczynie do rozmowy z nim na początku przyszłego tygodnia celem znalezienia konsensusu w tej sytuacji. Dodał przy tym, że panie będą miały czas na złożenie sprawy do sądu do końca następnego tygodnia, nic więc nie tracą spotykając się z nim w podanym terminie.
Przewiń do komentarzy

















Komentarze
Szkoda, że nie robiliście takiego cyrku kiedy zwalniano setki osób z innych zakładów pracy
w PKS-esie jak zrobią taką hucpę to komunikacja stanie chyba że pojadą ci co od kierowców, skrobipiórek zaczynali a teraz takich niszczą .
do Mieszkaniec. Nie masz racji z tą ochroną.A tutaj mówimy chyba o tzw. "komitecie założycielskim". Ten jest chyba chroniony w całości, ale nie jestem pewien na 100%.
Czyli co, Strzałkowska już do końca życia będzie patrzeć w pracy przez okno między jednym botoksem a drugim. Przecież ta kobita nic innego nie potrafi. Co już cały urząd zapomniał ilu petentów chodziło na nią na skargę. I jeszcze radni którzy na sesjach nie raz o tej pani głośno mówili że są na nią skargi i żeby Lucek coś z nią zrobił. Jak to ludzie szybko zapominają. Tusku nam kasę zajumał z OFE ale już mało kto o tym pamięta, amnezja narodowa. A jeżeli jesteśmy przy temacie związków zawodowych to ochrona należy się tylko przewodniczącemu jeżeli związek nie jest reprezentatywny. Zarząd z tytułu przynależności związkowej nie jest chroniony przed zwolnieniem.
Pewnie waleń z Ozetu się cieszy, że ma godnych naśladowców swoich działań sprzed 17 lat.
Chyba na twojej! Jakby ich nie było to tyrałbyś za michę polewki
Fajne laski.
Związki zawodowe to jest pryszcz na dopie...
Sąd? Śmiechu warte. Założyciel związku zawodowego w pekaesie , złożył pozew przeciwko pracodawcy, czekał człowiek ponad rok zanim stalowowolski sąd pracy rozstrzygnie spór i doczakał się najpierw info. o obowiązkowej wpłacie kaucji a w grudniu zawieszenia sprawy.
Ale w czym jest problem? Panie niech złożą wniosek do Sądu Pracy i po problemie. Jeśli jest tak jak twierdzą, to sprawę mają na 99% wygraną. No chyba ,że jest to element kampani wyborczej pana Szumlewicza to inna bajka. Wedle wszelkich znaków na niebie i ziemi , jesli mają dowody na to ,że pracodawca był powiadomiony , o powstaniu komitetu założycielskiego związku, bo chyba o tym rozmawiamy, to członkowie tego komitetu są pod ochroną. W związku z powyższym pracodawca powinien wycofać wypowiedzenie, albo zrobi to za niego sąd.
Każdy kij ma dwa końce.Te 2 babki nie są bez winy ale i zakład pracy też nie jest w porządku.
Ten Szumlewicz to z pieskiem przyszedł na konferencję
Piękna "opieka"
Pani Proszowska jest długoletnią Radną miasta Stalowej Woli obecnie Wice Przewodniczącą jest osobą kompetentną i za zasłużoną dla naszego miasta nie próbuj obrażać kogoś komu do pięt nie dorastasz ssssssssssssss
to nic nowego że prezydent nie słucha mieszkańców tylko robi wszystko po swojemu
a ta Pani starsza w krótkich włosach to gra na wszystkich frontach jak chorągiewka
trzymam kciuki za zwolnione Panie żeby się udało utrzeć nosa tym którzy decydują o sprawach w Stalowej Woli
trzeba szukać oszczędności żeby móc Stalówkę utrzymać