~~Marcin | |
|
|
I dalej w koło macieju, zrzędzenie i narzekanie. A kto powiedział że mamy być doliną krzemową? Z Twoichpdzi wynika że lepiej rzucić to wszystko i nie rozwijać szkolnictwa wyższego, bo nie będziemy doliną krzemową. W Polsce nie udało się zrobić doliny krzemowaej ani w Warszawie, ani we Wrocławiu czy Krakowie, mimo iż mają bardzo dobre uczelnie. Nikt ni twierdzi że mamy być centrum świata, wystarczy że nie damy się zmarginalizowac i będziemy się trzymać jako najwazniejszy osrodek w poludniowo-wschodniej Polsce po Lublinie i Rzeszowie.
Co do wyjeżdżania, to właśnie miasta studenckie zatrzymują najwięcej osób. Popatrz na choćby Nowy Sącz. Nie mają jakichś super uczelni, ale mają ponad 10 tys studentów przy takiej wielkości miasta jak Stalowa ... i mieszkańców nie ubywa. A wcale nie jest to jakieś mega-wypasione miejsce. I jest bliżej Krakowa, a jakoś wytrzymuje konkurencje. Ludzie idą na studia, poznają ludzi, powstają przyjaźnie, miłości, chodzą w danym miejscu do sklepów, barów, zaczynają dorabiać w takim mieście, później znacznie więcej ich łączy zmiejscem gdzi spędzili pierwsze 5 lat swojego dorosłego życia niż miejscem z którego pochodza. Napewno część wyjedzie, ale znacznei więcej zostanie. Jeśli mielibyśmy 15 tys studenów, co roku kończyłoby studia 3 tys osób. Niech co szósty zostanie i już w stalowej nie będzie ubywać mieszkańców. Jak uda się zatrzymać co trzeciego, to będzie nas przybywać. Niech co 10 otworzy jakąś firemke, co setny zatrzudni więcej niż trzy osoby. Powtarzam. Rozwój szkolnictwa wyższego to najlepsza droga jaką w dzisiejszych czasach może pójść miasto. Jak dodatkowo wykorzysta potencjał ściągając inwestorów, czy pomagając studentom w rozpoczynaniu działalności (choćby budowany inkubator), to za 10 lat zmieni sie na plus nie do poznania. |
|
|
Posty: 732
Dołączył: 2 Lip 2008r. Skąd: Stalowa Wola Ostrzeżenia: 0% |
|
|
|
|
|
|
~~daniel2009 | |
|
|
mamy bardzo dobre uczelnie ? dlaczego tak sadzisz ? bo 33% absolwentow znajduje prace w wyuczonym zawodzie ? tam gdzie sa dobre uczelnie prace w zawodzie znajduje miedzy 65 a 85 % osob. Dodatkowo w rankingu uczelni , polskie uczelnie zajmuja 485 i 487 miejsce sposrod 500 badanych uczelni.
Nie neguje tego ,ze studenci sa potrzebni miastu, bo sa potrzebni ale trzeba stworzyc dla nich infrastrukture techniczna i kulturowa. Potrzebne sa miejsca pracy, parki rozrywki , parki itp |
|
|
~~MArcin | |
|
|
Ale nie zacznieby rozwoju miasta studenckiego od budowy zaplecza zanim pojawią się studenci. Zwłaszcza teraz gdy były do wykorzystania środki unijne (pamiętajcie że miasto dało tylko place i dokumentacje, otrzyma ok 100mln na te inwestycje).
Jak będą studneci to pojawią się inwestorzy, powstaną nowe knajpy Punkty xero ;), zyskają na tym kina, baseny, sklepy, usługodawcy itp. Niekt nie stworzy tysiąca miejsc pracy żeby czekały przez 5 lat na studentów. To właśnie studenci są ważnym argumentem \"za\" miastem dla inwestora. Wyobrażasz sobie żeby miasto wysyłało informacje do inwestora jak stworzy Pan miejsca pracy dla absolwentów to zaczniemy myśleć o budowie uczelni? Bzdura. Miasto buduje uczelnie i rozsyłą informację do inwestorów, \"co roku konczy u nas tudia tylu i tylu studentow, po takich a takich kierunkach, mamy wykwalifikowanych pracowników, zapraszamy do inwestowania To że mamy taki a nie inny odsetek pracujących w swoim zawodzie to kwestia dwóch rzeczy: Po pierwsze słabości Polskiej gospodarki - co się poprawia, powoli ale ciągle. Po drugie kierunków \"nieprzyszłościowych\". masa jest np. pedagogów i oni mają problem z pracą, ludzie pchają się na te kierunki które od lat mają nadmiar studentów. Zauwazył to np. KUL. Tworzą kierunki techniczne, bo w nich jest przyszłość. Inżynieria środowiska to obecnie jeden z najbardizej \"przyszłościowych\" zawodów. Nie ma się co kłócić na tym forum. Rozwój uczelni jest dobry dla miasta i \"basta\". Mówie to z całą świadomością. A od miasta już zależy w jakim stopniu ten potencjał wykorzysta. |
|
|
~~trol | |
|
|
CYTAT Nie ma się co kłócić na tym forum. Rozwój uczelni jest dobry dla miasta i \\\"basta\\\". Mówie to z całą świadomością. A od miasta już zależy w jakim stopniu ten potencjał wykorzysta. Nie dyskutuj ze mna i BASTA bo inaczej zostaniesz rozsztrzelany. Gosciu jestes niesamowicie wyuczony .Gdzie tak swietnie ksztalca pewnie na Kulu ,bo na pewno nie na Oxfordzie ani nie Yale. |
|
|
~~rst | |
|
|
Marcin każdy mądry człowiek wie, że masz rację.
Innych niż mądrzy nie przekonasz niestety. Oni nie chcieliby studiować nawet na Oxfordzie czy Yale. Uniwersytet Warszawski i Uniwersytet Jagielloński zajmują dalekie miejsca w światowych rankingach. Notowane są dopiero pod koniec piątej setki. To po co studiować? |
|
|
~~daniel2009 | |
|
|
jezeli juz studiowac to tam gdzie dobrze ucza i gdzie jest poziom . Czyli wszedzie poza polska. To jest wlasnie glupie myslenie polakow... najpierw buduje sie cala infrastrukture a pozniej ludzie przychodza tam sie uczyc, pracowac itp . W polsce robi sie inaczej bez pomyslu, bez umiejetnosci ale czego sie spodziewac po ludziach ,ktorzy skonczyli takie uczelnie
|
|
|
~~Marcin | |
|
|
Studiowałem na polskiej uczelni (nie w stalowej, bo tu nie było tego kierunku) i nie uważam żeby to był zły pomysł. Ba! to był genialny pomysł, nauczyłem się na tym technicznym koerunku bardzo dużo. Przede wszystkim nauczyłem się bardziej abstrakcyjnie myśleć (dzięki wałkowaniu matematyki), nauczyłem się podstaw różnych technologi i przede wszystkim potrafie się dzięki nim wdrażać w nowe zadania.
W dzisiejszych czasach studia są po to żeby człowiek opanował podstawy i nauczył się samodzielnie myśleć i rozwijać w wybranym kierunku. 5 najbardziej porządanych zawodów 10 lat temu jeszcze nie istniało. Jak pójdziesz na studia i oczekujesz że wklepią Ci wiedzę a później będziesz super-ekspertem do końca życia, to niestety ... nie te czasy. |
|
|
~~amichnik | |
|
|
skoły wyższe - jak najbardziej ale z minimalną liczbą godzin na kredzie, szmacie i tablicy a z przeważającym czasem nauki konkretnej profesji.
|
|
|
~~Marcin | |
|
|
CYTAT skoły wyższe - jak najbardziej ale z minimalną liczbą godzin na kredzie, szmacie i tablicy a z przeważającym czasem nauki konkretnej profesji. Coś takiego jest, nazywa się Szkoła Zawodowa lub Wyższa Szkoła Zawodowa. Studia nie mają uczyć zawodu, a uczyć myśleć. Informatyków nie mają nauczyć języka programowania, czy obsługi programu do zarządzania siecią. Mają go nauczyć logicznego myślenia i umiejętności rozwiązywania problemów. Chemika nie mają nauczyć obsługi maszyny do produkcji jakiejś substancji, a mają mu pokazać jak ta sobstancja fiunkcjonuje i jakie procesy w niej zachodzą, tak żeby mógł stworzyć nowe metodty produkcji lub udoskonalić substancję. To jest niestety słabość naszej edukacji w której każdy chce iść na studia. |
|
|
~~daniel2009 | |
|
|
podam prosty przyklad , a mianowicie studiujac w polsce prawo , nie masz stycznosci z praktyczna strona tego zawodu. Sa oczywiscie praktyki ale polegaja one na tym ,ze robi sie kawe , ewentualnie raz na jakis czas popatrzy sie w akta. Taka jest polska rzeczywistosc. Prezentujac druga strone bieguna przedstawie model nauki ktory jest mi znajomy czyli model angielski i australijski. W obu krajach w okresie wakacyjnym organizowane sa specjalne obozy na ktorych to mlodzi ludzie (nie musza studiowac prawa, czesto uczestnicza osoby studiujace ekonomie) rozwiazuja kazusy natury prawnej. Nie sa pozostawieni sami sobie, specjalisci towarzysza im i zwracaja uwage jak rozwiazac kazus w razie watpliwosci. Zarowno w Australii jak i UK firmy bardzo aktywnie uczestnicza w tych targach wiedzac jak wazne jest przygotowanie studentow . W posce co mamy ? teorie,teorie, lokalnych łekspertow . Jeszcze przypomnialo mi sie jedno
do firmy w ktorej pracowalem w Melbourne zglosil sie absolwent uw . Juz nie pamietam jakiego kierunku, w kazdym razie oznajmil ze jest specjalista w nieruchomosciach i moze podjac prace od zaraz. Osoba przeprowadzajaca rozmowe zadala jedno pytanie " Jak dlugo pracuje pan w ten branzy i jakie ma osiagi na arenie miedzynarodowej ? " absolwencik ten wielce sie oburzyl i powiedzial ze skonczyl uw i pracowal 6 miesiecy w stolycy. Z usmiechem na twarzy zostal pozegnany i poproszony o nabycie wiedzy i umiejetnosci |
|
|
~~Marcin | |
|
|
To ja dam przyklad z drugiej strony, jak przyszedl do pracy programista po studium. Niby w CV miał znajomosc masy rzeczy, potrafił napsiac progam w wielu jezykach programowania, dopóki nie trafił na duzy projekt ktory wymagał analitycznego myslenia, porzadnego zaprojektoawnia całości i rozwiązania małych problemików. Spieprzyl projekt calosci, po tym wysypał się na małych rzeczach. Projekt przejął po nim programista z rocznym stażem, z typowym wyższym wykształceniem - Matematyka, algorytmy, struktury danych, projektowanie itp. Gość nie za bardzo znał ten język programowania jak przyszedł do pracy, ale umiał korzystać z dokumentacji (w przeciwieństwie do tego "praktyka" który szukał samouczków i rzykładów po róznych stronach). Jak popatrzyłna tamten kod to się zagłowę złapał. Pomieszanie z poplątaniem, błędy logiczne i brak jakiejkolwiek dokumentacji (tak, "praktycy" i samoucy dokumentacji do swojego kodu nie piszą - bo przecież wszystko pamiętają - tyle że do czasu aż ktoś inny będzie musiał to rozbudowywać, albo sam będzie musiał wrócić za dwa lata do tego). Bardziej opłacało się zrobić to od zera. Napisał program bez mniejszych kłopotów.
Sama znajomość praktyki bez analitycznego myślenia jest znacznie gorsza niż znajomość "zasad" i wytrenowanie umysł bez praktyki. Porządny programista przestawi się na dany język programowania w miesiąc. Ktoś kto tyllko zna jezyki proramowania bedzie potrzebował lat żeby nauczyć się programować. I nie mówię że doświadczenie nie jest ważne. Jest najważniejsze, ale zbudowane na solidnych podstawach. Od zdobywania tych podstaw są studia, od zdobywania doświadczenia staże i praca. Nie na odwrót. Przypuszczam że ten prawnik jakby popracował ze dwa lata to by tam wymiatał. Chociaz nie wiadomo nigdy na 100% co to za człowiek. |
|
|