Posty: 58
Dołączył: 16 Cze 2009r. Skąd: Ostrzeżenia: 0% |
|
|
|
Dziewczyny, właśnie dowiedziałam się, że jestem w ciąży. Którego ginekologa mi polecicie?
|
|
Posty: 732
Dołączył: 2 Lip 2008r. Skąd: Stalowa Wola Ostrzeżenia: 0% |
|
|
|
|
|
Posty: 14
Dołączył: 27 Lip 2009r. Skąd: stalowa Ostrzeżenia: 0% |
|
|
|
CYTAT Dziewczyny, właśnie dowiedziałam się, że jestem w ciąży. Którego ginekologa mi polecicie? Ja korzystam z prywatnych usług dr. A. Zemana. Do tej pory jestem bardzo zadowolona (4 miesiąc).Odpowiada na każde pytania, zleca badania bez żadnej łaski jak ci w przychodniach. Gabinet bardzo dobrze wyposażony.Jeśli mam jakiekolwiek wątpliwości telefonuję do Niego i także przez telefon udziela porad. Jak narzaie nie mam zamiaru z niego rezygnować |
|
Posty: 227
Dołączył: 16 Lut 2009r. Skąd: Ostrzeżenia: 20% |
|
|
|
dr drabik- ambolatorium - nie miles wspomnienia, 1 wizyta zero lagodnosci badanie za tydz wynik, wizyta bez badania piersi. prywatnie podobno lepsza.
dr lorkowska- mila, choc slyszalam ze niezbyt dobra, kolezance przypisala dodatkowa chorobe - podczas gdy to bylo omdlenie w ciazy.pozatym przyjmuje tylko prywatnie, kieruje do szpitala w nisku. dr. mical- bardzo mily, fajny, choc ma duzooo pacjentek. ,moglby tylko bardziej inereswac sie pacjentakmi udzielajac im wiecej informacji dr. sazynski - super, mily, choc czasem nadwrazliwy. przyjmuje tylko prywatnie i jest drogi. dr adamczyk- choc slyszalam ze dobry to bardzo malo mowi trzeba go o wszystko pytac, ma nowoczesne sprzety, ale jest malo sympatyczny, bardzo sluzbowo traktuje swoj zawod. dr zymroz- mly, w szpitalu zartowal, pytal czy jest ok - interesowal sie wszytskimi pacjentakmi, ale slyszalam ze zboczony hehe poniekat zartuje troche tak dr pasko- mily, sympatyczny, do niego chodze tylko an usg- tam wszytsko dokaldnie tlumaczy. to tylu lekarzy tylko znam. opinie sa tylko moje z tego co sama przezylam lub slyszalam. inni sie moga nie zgodzic poniewaz kazdy mogl zostac inaczej potraktowany, ile ludzi tyle opini. |
|
Posty: 140
Dołączył: 3 Kwie 2009r. Skąd: Ostrzeżenia: 20% |
|
|
|
Jak dla mnie to tylko Micał albo Sażyński
Idę za nimi... bo oni idą za mną... To sie nazywa lojalność :) |
|
Posty: 27
Dołączył: 2 Sty 2010r. Skąd: Ostrzeżenia: 0% |
|
|
|
Ja polecam A.Zemana jest super lekarzem prywatnie jak i państwowo.
Najlepiej idz do lekarza który pracuje w szpitalu w którym chcesz rodzić. Jeśli chodzi o Sarzynskiego byłam u niego pare razy i jest fajny,ale pracuje w nisku w szpitalu, a ja rodziłam w Stalowej wiec chodzenie do niego mija sie z celem,bo lepiej miec lekarza znajomego,zawsze ci cos pomorze lub doradzi.Pozdrawiam przyszłą mamusie |
|
Posty: 58
Dołączył: 16 Cze 2009r. Skąd: Ostrzeżenia: 0% |
|
|
|
Jeszcze się nie zdecydowałam gdzie będę chciała rodzić. Jestem ze Stalowej, ale słyszałam dużo pozytywnych opinii o szpitalu w Nisku...
|
|
Posty: 58
Dołączył: 16 Cze 2009r. Skąd: Ostrzeżenia: 0% |
|
|
|
Tylko ja chcę aktualne opinie, a nie np. z 2007 roku, bo być może od tamtego czasu coś się zmieniło... na lepsze lub na gorsze...
|
|
Posty: 2373
Dołączył: 12 Paź 2008r. Skąd: z miasta chyba ;) Ostrzeżenia: 20% |
|
|
|
to poczytaj wszystkie linki a potem poszukaj sobie resztę na forum jak już pisałam, tu podałam Ci kilka przykładowych tematów
" Kiedy zapada zmrok....pojawiają się strażnicy ... " |
|
Posty: 18
Dołączył: 21 Paź 2009r. Skąd: stalowa Wola Ostrzeżenia: 0% |
|
|
|
ja polecam dr zymrusa chodze do niego jestem w 8 miesiacu ciazy i jestem bardzo zadowolona bylam u doktor drabik to na wszystko by przepisywala tabletki nie polecam jej
|
|
Posty: 31
Dołączył: 2 Sty 2010r. Skąd: Stalówka Ostrzeżenia: 0% |
|
|
|
Ja polecam doktora Podgórskiego! (przyjmuje w ambulatorium) ;)Odpowie na każde twoje pytanie,doradzi.
Prowadził moją całą ciąże, bardzo miły starszy Pan, nie przepisuje leków od tak .. jak np. Pani dr. Drabik. (która we wszystkim widzi chorobe ,moje siostrze wykryła "niby" bakterie w moczu, kazała brac prze różne leki .. poźniej okazało się że nie potrzebnie wydawała kupe kasy na te leki i przedewszystkim nie potrzebnie je brała bo jak wiadomo każdy lek w ciąży może miec różne skutki dla maleństwa.. dlatego zaraz po porodzie mojej siostry wykryli u maluszka jakąs chorobe spowodowaną lekami które zażywała podczas trwania ciąży ,na szczęscie juz jest wszystko ok !) Pier***ol System Lecz Rób To Stylowo :) |
|
Posty: 227
Dołączył: 16 Lut 2009r. Skąd: Ostrzeżenia: 20% |
|
|
|
ja lezalam w nisku i wcale mnie tam dobrze nie traktowali, lekarze nie sa za bardzo sympatyczni.
|
|
Posty: 58
Dołączył: 16 Cze 2009r. Skąd: Ostrzeżenia: 0% |
|
|
|
Wstępnie zapisałam się do dr. Sarzyńskiego, ale nie wiem czy dobrze zrobiłam... Głównym minusem jest to, że nie przyjmuje w szpitalu.
|
|
Posty: 165
Dołączył: 2 Lut 2010r. Skąd: Ostrzeżenia: 40% |
|
|
|
CYTAT Wstępnie zapisałam się do dr. Sarzyńskiego, ale nie wiem czy dobrze zrobiłam... Głównym minusem jest to, że nie przyjmuje w szpitalu. To nie jest jedyny minus, tez to ze nie ma mozliwosci wykonania badania usg u pacjentki a to duzy minus. Ja lezalam kilka razy w szpitalu i zmienilam dr Sarzynskiego na lekarza pracujacego w szpitalu. Zreszta jak wszystko jest dobrze to tego dylematu nie ma sie. A tak wogole to ile bierze teraz dr Sarzynski za wizyte? |
|
Posty: 58
Dołączył: 16 Cze 2009r. Skąd: Ostrzeżenia: 0% |
|
|
|
oj , brak możliwości zrobienia badań usg, to ogromny minus....
|
|
Posty: 63
Dołączył: 27 Lis 2009r. Skąd: stalow wola Ostrzeżenia: 0% |
|
|
|
CYTAT Dziewczyny, właśnie dowiedziałam się, że jestem w ciąży. Którego ginekologa mi polecicie? ja chodzilam do zemanaale rodzilam w innym miescie gdyz balam sie w stalowej |
|
Posty: 58
Dołączył: 16 Cze 2009r. Skąd: Ostrzeżenia: 0% |
|
|
|
Dr Sarzyński bierze 80 zł za wizytę.
|
|
Posty: 722
Dołączył: 31 Sty 2009r. Skąd: z II irlandii ;-) Ostrzeżenia: 0% |
|
|
|
wszyscy sa dobrzy jak jest wszystko ok.dla mnie nie ma w stalowej dobrego ginekologa.nie wiem jeszcze tylko jaki jest sarzynski bo u niego jeszcze nie bylam
Chcesz często widzieć w garnku dno głosuj na PO |
|
Posty: 8
Dołączył: 4 Lut 2010r. Skąd: Ostrzeżenia: 0% |
|
|
|
I masz rację-nie ma. w stalowej Woli to jedna klika,Sarzyński owszem miły ale w gruncie rzeczy najważniejsza jest kasa.Uważam że jak jest ok,zbadać kontrolnie można się u każdego...ale gdybym była chora na pewno nie leczyłabym się u żadnego z tutejszych lekarzy..szkoda czasu i życia.Ja wolę poświęcić troszkę więcej czau i niewiele więcej gotówki i jadę do Warszawy,przynajmniej wiem że jestem w dobrych rękach
|
|
Posty: 31
Dołączył: 2 Sty 2010r. Skąd: Stalówka Ostrzeżenia: 0% |
|
|
|
To normalne że każda z nas woli i wolałaby się leczyc u lekarzy z powołania z dobrych i znanych klinik a nie lekarzy którzy "leczą" bo muszą.. Czyli ch**a robią .. no chyba że da się im magiczną koperte i raczą się łaskawie nami jakoś zając.
Pier***ol System Lecz Rób To Stylowo :) |
|
Posty: 58
Dołączył: 16 Cze 2009r. Skąd: Ostrzeżenia: 0% |
|
|
|
Byłam u Dr Sarzyńskiego. Bardzo miły i rozgadany lekarz, ale na wszystkie badania kieruje prywatnie. To wielki minus, dla przyszłej mamy, dla której liczy się każdy grosz...
|
|
Posty: 50
Dołączył: 30 Marz 2009r. Skąd: Ostrzeżenia: 0% |
|
|
|
Polityka - nr 20 (2554) z dnia 2006-05-20; s. 84-85
Nauka / Zdrowie Paweł Walewski Hańba polskiej medycyny Rozmowa z prof. Adamem Ostrzeńskim, dyrektorem Instytutu Ginekologii Uniwersytetu Południowej Florydy w Tampie, o systemie opieki nad zdrowiem kobiet w Polsce Paweł Walewski: – Polska jest dramatycznie nieporadna w zwalczaniu raka szyjki macicy. Pod względem liczby zachorowań – 4 tys. przypadków w ciągu roku – jesteśmy na pierwszym miejscu wśród krajów Unii. Współczynnik umieralności na 100 tys. kobiet wynosi u nas 9,4 przy średniej europejskiej 4. Adam Ostrzeński: – To wstyd dla polskiej medycyny, a w szczególności ginekologii. To oznacza, że w Polsce zmiany przednowotworowe, które mogą być skutecznie leczone, są wykrywane bardzo późno. Winę za ten stan rzeczy ponoszą w dużej mierze niedouczeni lekarze. Złe kształcenie podyplomowe prowadzi do niewłaściwego przygotowania do zawodu. Moim zdaniem również nauczanie studentów w zakresie ginekologii odbiega od wiedzy światowej. Siedem lat temu wizytowałem jedną z polskich Akademii Medycznych i studenci z ginekologicznego koła naukowego porównali swój podręcznik z amerykańskim. Sfrustrowani różnicami przedstawili rektorowi na piśmie postulat unowocześnienia polskiej książki, z której mieli się uczyć. Do dzisiaj nie zmieniło się nic! Za to obwiniane są kobiety, które nie zgłaszają się na regularne badania. Nowy program profilaktyki kładzie na to nacisk – na cytologię pacjentki będą zapraszane imiennie. Niewiele to pomoże, jeśli źle wykształcony lekarz nieprawidłowo pobierze wymaz cytologiczny i źle go oceni. Nie ma nic gorszego od sytuacji, kiedy kobieta wychodzi z gabinetu z przeświadczeniem, że jest zdrowa, a ma nierozpoznany stan przednowotworowy lub nawet raka. To się niestety w Polsce zdarza, tylko środowisko lekarskie stara się ukryć problem. Przyjeżdża do mnie do USA coraz więcej pacjentek z Polski, które przywożą oprócz stosów wykonanych niepotrzebnie badań chybione rozpoznania. 42-letnią kobietę przez rok leczono w ośrodku akademickim hormonami z powodu krwawienia z macicy i podwyższenia jednego z markerów nowotworowych. A w rzeczywistości miała ona guz w jajniku i stan przedrakowy na szyjce macicy. Obfite krwawienia spowodowane były polipami, a te nie poddają się leczeniu hormonalnemu. Podwyższony marker z równoczesnym guzem w przydatkach wymagają natychmiastowej interwencji chirurgicznej, aby pobrać materiał do badania patologicznego (ten marker może być podwyższony zarówno w stanach łagodnych, jak i złośliwych). Tak zaawansowane zmiany na szyjce można było zobaczyć gołym okiem, a więc dlaczego ktoś je przeoczył? Dlaczego nikt nie wykrył polipów? Chcę pokazać na tym przykładzie, że niedociągnięcia diagnostyczne, które zdarzają się w Polsce, nie mieszczą się w granicach przyzwoitości. A z czego wynikają? Sprzęt do diagnostyki jest w Polsce dostępny. Pacjentki przyjeżdżają do mnie z wynikami badań wykonanymi na nowoczesnych sonografach, tomografach, rezonansach magnetycznych. Gorzej z ich właściwym wykorzystaniem. Jeszcze mi się nie zdarzyło, bym otrzymał z Polski zdjęcie miednicy wykonane rezonansem magnetycznym z użyciem kontrastu, choć to podstawa. Bez tego tracimy tylko czas i pieniądze. Z oceną prostej cytologii też chyba nie jest najlepiej, skoro patolodzy przestrzegają, że ginekolodzy w małych gabinetach nie są w stanie bez ich pomocy dobrze ocenić wymazu. A mimo to upierają się, że powinni to robić samodzielnie. Do właściwego pobrania cytologii nie jest potrzebny lekarz ginekolog – wystarczy przeszkolona pielęgniarka lub lekarz rodzinny. Ważniejsze od kłótni, kto ma to robić, jest dokładne przeszkolenie personelu w tym zakresie. Podczas mojej ostatniej wizyty obserwowałem iście polskie piekiełko, w którym wszyscy ze wszystkimi się kłócą – ginekolodzy z onkologami i patologami, kto powinien oceniać wynik cytologii i jak to badanie przeprowadzać. Otóż w cywilizowanym świecie oceną wymazu zajmują się duże pracownie cytologiczno-patologiczne, bo tam pracują wyspecjalizowani laboranci i patolodzy. Ponadto istnieje automatyczna, komputerowa ocena wymazów, a podejrzane zmiany weryfikuje patolog, który ma wyrobione oko i największe doświadczenie. W Polsce ocenę wymazu ginekolodzy przedstawiają pacjentkom w przestarzałej skali Papanicolau, choć od 15 lat nikt na świecie jej nie używa. Dziś powszechnie stosuje się opisowy system Bethesda. Kiedy Polka ze swoim wynikiem trafia za granicę, trzeba niezłej gimnastyki, by dopasować go do współczesności. Miałem niedawno okazję zapytać profesora, dwóch docentów i sześciu adiunktów w jednej z polskich klinik, jak pobierają wymaz do badania cytologicznego. Żaden nie odpowiedział poprawnie! Skąd bierze się taka ignorancja u niektórych lekarzy? W polskiej medycynie system zdobywania i nadawania tytułów naukowych jest absurdalny i przestarzały, w dużej mierze oparty na zwykłym kumoterstwie. Recenzje prac doktorskich i habilitacyjnych pisze się po przyjacielsku. W USA, by zdobyć tytuł profesora w naukach medycznych, trzeba się wykazać rzetelną pracą naukową popartą wynikami ogłaszanymi w renomowanym piśmiennictwie. Ponadto kandydat jest oceniany pod kątem jego kompetencji klinicznej, właściwego sposobu nauczania i umiejętności prowadzenia badań naukowych. Profesor chcący utrzymywać praktykę lekarską musi co sześć lat zdawać egzamin specjalizacyjny – razem ze swoimi uczniami, w tej samej sali. Nikt go z tego nie zwolni. Tymczasem w Polsce niejeden profesor przez wiele lat nie otworzy nawet podręcznika i włos mu nie spadnie z głowy za to, że nie zna aktualnych wiadomości. A najgorsze jest to, że przekazuje swoją przestarzałą wiedzę młodej generacji lekarzy. Wielu profesorów i ordynatorów tłumaczy słaby poziom nauczania niskimi wynagrodzeniami i skromnymi funduszami przeznaczanymi na kształcenie. Nie jestem zorientowany w budżetach polskich uczelni, ale jeśli podpisałem kontrakt, że będę uczył za 1 dolara, to nie znaczy, że będę uczył kiepsko. Jeśli zgodziłeś się na prowadzenie kliniki, to rób to dobrze. Spotykam na całym świecie coraz więcej lekarzy z Polski, którzy wyjeżdżają stąd niekoniecznie z powodu fatalnych zarobków. Także dlatego, że nie widzą dla siebie perspektyw rozwoju, bo szef kliniki albo ordynator musi najpierw zoperować wszystkie prywatne pacjentki i niewielu młodych dopuszcza do stołu, choć później zapewne dopuści do egzaminu specjalizacyjnego. Stąd taka produkcja inwalidów chirurgicznych. Nie chcę uogólniać, ale poziom polskiej ginekologii nie poprawi się, jeśli nie zmienicie w Polsce systemu kształcenia i złych nawyków. Przeglądając polskie piśmiennictwo naukowe przecieram oczy ze zdumienia: tu zawsze wszystko wszystkim wychodzi, nikt nie ma żadnych niepowodzeń. Dlaczego? Bo błędy wstydliwie są ukrywane – choć to właśnie dzięki nim można się wiele nauczyć. Mówię na wykładach, że z każdej komplikacji można wyciągnąć cenne doświadczenie. Komplikacje w medycynie uczą, jak uniknąć błędów. Mam w swoim dorobku 14 nowych ginekologicznych technik operacyjnych – wśród nich dotyczące wypadania narządu rodnego oraz nietrzymania moczu. I każdą komplikację opisałem publicznie w międzynarodowych czasopismach, by inni chirurdzy mogli wyciągnąć właściwe wnioski. Chciałem zostać profesorem między innymi po to, by dzielić się swoją wiedzą i doświadczeniami. W swojej filozofii nauczania hołduję zasadzie, że do 30 roku życia lekarz powinien się edukować na podręcznikach, a później – na podręcznikach i na ludzkim cierpieniu. Pacjentka cierpi i ja z tego wyciągam wnioski, by pomóc innym. Mówi pan o potrzebie kształcenia lekarzy, a co z kształceniem społeczeństwa, z podnoszeniem świadomości zdrowotnej kobiet? Podnoszenie kultury w kwestii profilaktyki i wczesnego wykrywania chorób jest zadaniem całej służby zdrowia. Z moich kontaktów z polskimi pacjentkami wynika, że ginekolodzy nie badają im piersi. W moim gabinecie każda kobieta przed wizytą ogląda przezrocza z instruktażem, jak ma poprawnie badać swoje piersi. Potem sprawdzam, czego się nauczyła, i zwykle u 70 proc. trzeba instruktaż powtórzyć. Moje pacjentki muszą również nauczyć się oglądać narządy rodne w lusterku raz w miesiącu. Gdy dostrzegą jakąś zmianę odbiegającą od poprzedniego badania lub zmianę koloru – szybko zgłaszają się do mnie, dzięki czemu nie przepuszczamy żadnych wczesnych oznak choroby. Z niedawno przeprowadzonych w Polsce badań sondażowych wynika, że spośród 16–17-latek niespełna co trzecia odwiedziła gabinet ginekologiczny. Czy dziewczęta w tym wieku powinny zwlekać z pierwszą wizytą? Na świecie obowiązuje prosta zasada: opiekę ginekologiczną należy zacząć u kobiet trzy lata po rozpoczęciu życia płciowego. Albo, jeśli kobieta nie miała żadnych kontaktów, w 21 roku życia. Oczywiście, jeśli wcześniej pojawiają się jakieś problemy, po pomoc musi przyjść natychmiast. Coraz głośniej o pierwszej szczepionce chroniącej przed wirusem brodawczaka zwanym HPV, który ma uchronić kobiety przed rakiem szyjki macicy. Co pan sądzi o tym odkryciu? Grupą podstawową, która powinna tę szczepionkę otrzymać, będą kobiety przed inicjacją seksualną, ponieważ szczepionka ma zapobiegać zakażeniom. Ale boję się, że to może uśpić czujność wielu środowisk. Kobietom, które zdążyły się wirusem zakazić, szczepionka nie pomoże! Na obecnym etapie badań nauka nie jest w stanie powiedzieć, w jakim wieku ją podawać, jaka powinna być najskuteczniejsza dawka, jak długo utrzyma się odporność. Wobec tylu niewiadomych wielu ludzi zaczyna fantazjować, a takie wyprzedzanie faktów w medycynie może być groźne. Nie boi się pan wygłaszać publicznie swojej opinii o polskiej ginekologii? Czy nie obawia się pan zarzutu, że pracując za granicą niepotrzebnie wkłada kij w polskie mrowisko? A kto ma to zrobić, jak nie właśnie ktoś taki jak ja – człowiek z daleka, któremu leży na sercu zdrowie polskich kobiet i zna mankamenty tutejszego systemu opieki nad nimi. Niewiele Polek stać, by leczyć się za granicą. Większość zostaje tutaj i byłoby dobrze, gdyby mogły się leczyć skutecznie. Podstawą jest właściwa diagnostyka, która zależy od aktualnej wiedzy wprowadzonej do praktyki, a także od dobrego wytrenowania lekarza. W medycynie wszystko ze sobą się łączy: właściwy poziom nauczycieli, szkolenie lekarzy, wczesne rozpoznawanie chorób, ich zapobieganie i leczenie. Jedno wynika z drugiego. Problem w tym, że w Polsce właśnie nie wynika... Prof. Adam Ostrzeński (65 l.) jest dyrektorem Instytutu Ginekologii i uczy w University of South Florida w Tampie (USA). Maturę zdobył w Warszawie, studia medyczne ukończył we Wrocławiu, a w 1978 r. wyjechał do Stanów Zjednoczonych. W 1994 r. objął stanowisko kierownika Kliniki Ginekologii Operacyjnej, Endoskopii i Chirurgii Laserowej na Uniwersytecie Howarda w Waszyngtonie. W 2000 r. przeniósł się na Florydę. Uznanie w świecie zdobył za wprowadzenie nowych ginekologicznych technik chirurgicznych. Jest autorem 180 artykułów naukowych i podręczników z zakresu ginekologii operacyjnej. Spośród wielu nagród, tytułów i wyróżnień najbardziej ceni sobie nadany mu przez Kongres Stanów Zjednoczonych tytuł Lekarza Roku 2004. Otrzymał go w uznaniu za całokształt swojej działalności naukowej i klinicznej, m.in. za opracowanie programu profilaktyki, wczesnego wykrywania i leczenia nowotworów narządu rodnego. |
|
Posty: 4
Dołączył: 7 Lut 2010r. Skąd: Ostrzeżenia: 0% |
|
|
|
A ja chodziłam do DR Drabik do przychodni i jestem bardzo zadowolona pilnuje wszystkich badań w terminie trzeba zrobić usg, o wszystko mozna ją zapytać i napewno odpowie. Mówią że nie miła ale ona czasami tak wygląda a naprawdę to swietna lekarka. Jedyny minus że nie ma jej na porodówce ale myślę że w Stalowej są spoko lekarze do rodzenia no może poza Pacańskim .
|
|
Posty: 58
Dołączył: 16 Cze 2009r. Skąd: Ostrzeżenia: 0% |
|
|
|
A ja chyba zmienię prywatne wizyty u dr Sarzyńskiego, na państwowe wizyty w szpitalu u dr Adamczyka... Nie wiem tylko czy dobrze na tym wyjdę
|
|
Posty: 8
Dołączył: 4 Lut 2010r. Skąd: Ostrzeżenia: 0% |
|
|
|
CYTAT A ja chyba zmienię prywatne wizyty u dr Sarzyńskiego, na państwowe wizyty w szpitalu u dr Adamczyka... Nie wiem tylko czy dobrze na tym wyjdę Podobno Adamyczyk nie jest zbyt wylewny i miły ale słyszałam że jak na St to niezły fachowiec.Nigdy u Niego nie byłam,może kiedyś się wybiorę.A co do Sarzyńskiego to dziwię się ciężarnym że wybierają lekarza który nie pracuje w szpitalu.Jak już będziesz na odziale to się przekonasz że warto mieć tam "swojego człowieka'".Życzę wszystkiego dobrego
|
|