Posty: 1225
Dołączył: 7 Sie 2008r. Skąd: Ostrzeżenia: 0% |
|
|
|
W kolonijnych krajach III świata, jakim niewątpliwie jest POlska, nie ma miejsca na dobrą pracę, z wyjątkiem centrów wielkich miast, gdzie kolonizatorzy mają swe filie i rekrutują wybranych do zarządzania kolonią. Prace proste, nieskomplikowane np. przy montowaniu urządzeń z gotowych podzespołów (jak w Chinach). Nie ma miejsca na prace badawcze, na prace naukowe - to się likwiduje w krajach III świata. W republice bananowej może być agroturystyka, rolnictwo, i jak już napisałem - prace nieskomplikowane, za marne grosze. Jeśli tutejsza klasa robotnicza zacznie się domagać wyższych zarobków, kolonizatorzy przeniosą fabryki do krajów, gdzie jeszcze można wyzyskiwać ludzi, a tubylcy zostaną bezrobotni.
Taka jest prawda o sytuacji Polski po 1989 roku. UE próbuje troszkę ten stan zmienić, ale ja to widzę w ciemnych kolorach. Moja rada jest taka - wyjeżdżajcie, bo ostatni zgasi światło. Tu nie ma i nie będzie dobrej pracy (z wyjątkiem stołów w budżetówce przeznaczonych dla lokalnych klik i ich pociotków), ale i budżetówka padnie, jak zabraknie podatków. Na zachodzie barierą jest język obcy, ale idzie to przejść. Ja muszę się na gwałt nauczyć niemieckiego, z którym nigdy wczesniej nie miałem kontaktu, a mimo to się nie poddaję i jakieś postępy są. Musiscie wybrać. Albo normalne, ludzkie życie na zachodzie, ale wegetacja z frustracją zakrapianą alkoholem (dla znieczulenia stanu psychicznego) tutaj. |
|
Posty: 732
Dołączył: 2 Lip 2008r. Skąd: Stalowa Wola Ostrzeżenia: 0% |
|
|
|
|
|
|
~~commonwealth | |
|
|
Tak ja umie nawet niemiecki jest prostszy jak polski. A jedziesz za granice przedmowco? Ja nie chce gasic swiatla aaaa heh szukam pracy znowu ech. Sz..g by to z tymi stalowowolskimi pracodawcami. Hilfe mich
|
|
|
Posty: 1225
Dołączył: 7 Sie 2008r. Skąd: Ostrzeżenia: 0% |
|
|
|
Jadę na stałe do Niemiec. Mam tam kogoś dobrze ustawionego, więc korzystam. Nigdy nie uczyłem się niemieckiego wcześniej. Jedni mówią, że jest łatwiejszy od angielskiego, inni twierdzą co innego. Po angielsku, niestety nie idzie się za bardzo dogadać. Tyle, o ile. Natomiast na południu Europy - Włochy, Hiszpania, Francja - nie dogadasz się po angielsku. No może na lotnisku i w lepszych hotelach. Słyszałem, że już w Nowym Jorku w niektórych dzielnicach funkcjonuje tylko hiszpański. Twierdzenie w Polsce, że angielski jest językiem światowym, jest mitem. Wystarczy się przejechać po świecie i spróbować kontaktu z tublylcami. Mówię, w renomowanych hotelach, lotniskach - tak, ale nie z przeciętnym tubylcem. Tak samo, jak w Polsce na ulicy nie dogada się po angielsku, tak i we Włoszech, Francji, Hiszpanii czy gdzie indziej.
Załuję, że wcześniej nie uczyłem się niemieckiego. Chodziłem do klasy rusko-angielskiej niestety. Najgorsze są te przedrostki der, das i die, które także się odmieniają przez przypadki. Ale wszystko jest dla ludzi. Potrzeba zdrowych nerwów i wytrwałości. |
|