Posty: 497
Dołączył: 30 Sty 2009r. Skąd: stalowowolunia Ostrzeżenia: 0% |
|
|
|
CYTAT KBix dobrze pisze . Sama prawda . Przejazd rowerem , obojetnie czy po sciezkach rowerowych czu asfaltem przez nasze miasto to jest masakra . Piesi na sciezkach , wszedobylskie kundle bez smyczy lun na smycze lecz puszczone na 10 metrów do przodu . dziurawe sciezki rowerowe . Dziene jest tez to ze np u nas sa sceizki rowerowe zbudowane z czerwonej kostki ale w innych miastach np Mielec jest odwrotnie . Po prostu buduje sie sciezki tylko na odwal sie i nie mysli sie wogole potem o nich .Jechał ktoś z Was sciezka rowerowa Zbydniów - Zaleszany ?? O tej ściezce mozan powiedziec dobrego tylko tyle ze jest ..jej nawierzchnia z kostki jest dziurawa jak ser , powyginana na wszelakie sposoby . No ale gmina moze sie pochwalic tym ze sciezka jest....I tak jest w całej naszej okolicy Ty zdaje się Mariusz jeździsz rowerem mtb, więc nie odczuwasz tak bardzo niedogodności jazdy po tych niby ścieżkach. Temu kto nie kuma na czym polega różnica pomiędzy jazdę po kostce a po asfalcie, jestem w stanie udostępnić swój rower Po przejażdżce na kole 28", 700x35 nabitym na 4,7 psi wszystko będzie jasne Tylko uczciwie uprzedzam, że za " wyleciane " plomby z zębów, nie odpowiadam |
|
Posty: 732
Dołączył: 2 Lip 2008r. Skąd: Stalowa Wola Ostrzeżenia: 0% |
|
|
|
|
|
Posty: 1264
Dołączył: 12 Paź 2009r. Skąd: Ostrzeżenia: 40% |
|
|
|
Jeżdżę góralem to fakt ale mimo wszystko jazda po takiej ścieżce dziurawej jest irytująca a te krawężniki to nawet najlepszy amortyzator moga wykończyć . Jak już wjeżdżam w las po wyjechaniu z miasta od razu jedzie się inaczej mimo że teren nie równy . No i nie ma psiego łajna , biegających samopas kundli i chodzących świętych krów po ścieżce rowerowej .
Niestety u nas czeka sie na tragedie taka jaka wydarzyła sie w innej czesci naszego kraju gdy rowerzystka zginała na sciezce rowerowej gdyż nie dosc ze była ona w oplakanym stanie to jeszcze na srodku stał słup . Albo gdy jakis kundel dotkliwie pogryzł dziecko w srodku miasta . Wtedy bedzie wielkie larum ..nieroby gliniarze przez kilka dni beda pilnowali znów porządku a potem sytuacja wróci do normy czyli nikt w tm kraju nie odpowiada za nic . W majestacie prawa oczywiscie |
|
Posty: 174
Dołączył: 10 Marz 2010r. Skąd: Ostrzeżenia: 20% |
|
|
|
CYTAT (kolo1 ) Na ścieżkach powstałych póżniej jest już kostka gładka i jeśli się ją dobrze ułoży jest bardzo dobrą nawierzchnią . CYTAT (Stecyk ) W tych czasach wiekszosc rowerow ma amortyzatory, wygodne zelowe siodeka i gripy, nigdy nie odczulem abym bardziej sie meczyl na kostce niz na asfalcie jak dla mnie jakis mit. Zapraszam was obydwóch na przejażdżkę przez całe miasto, ot np. od mostu na Sanie, następnie ulicą Czarnieckiego, Popiełuszki, Ofiar Katynia, Orzeszkowej. Na całej trasie tak wychwalana przez was gładka, bezfazowa kostka - wg was gwarant bardzo dobrej nawierzchni. I co? Na całej trasie rower pływa po tej pseudo-ścieżce jak chce, trzęsie, telepie. Co z tego że kostka gładka jak na całej powierzchni: na przemian góry-doliny, dziury, uskoki, krawędzie... To samo w wzdłuż Aleji JPII. Po prostu szkoda pieniędzy, bo wawalono pieniądze w błoto na coś co miało poprawić sytuację rowerzystów a jest wręcz przeciwnie - wygodniej i bezpieczniej jeździło się ulicami po asfalcie kiedy tych wszystkich pseudo-ścieżek nie było. A kto pamięta starą, asfaltową, gładziutką (mimo sporego wieku) ścieżkę na Orzeszkowej, wymienioną bezmyślnie parę lat temu na kostkę - ten wie jak wygodnie może się jeździć po naprawdę porządnych ścieżkach rowerowych a nie po kostce... |
|
Posty: 163
Dołączył: 3 Lut 2013r. Skąd: Ostrzeżenia: 0% |
|
|
|
to fakt na ul.Czarnieckiego kostka jest fatalnie położona,szczególnie jest to odczuwalne jak opona jest terenowa,jakby człowiek jechał po źle połozonym parkiecie,i klepki podskakiwały,a rumor przy tym nieziemski,ale choć wtedy babcie umykają ze ścieżki dla rowerzystów!
|
|
Posty: 186
Dołączył: 4 Marz 2010r. Skąd: Mów mi Elwis Ostrzeżenia: 0% |
|
|
|
CYTAT W tych czasach wiekszosc rowerow ma amortyzatory, wygodne zelowe siodeka i gripy, nigdy nie odczulem abym bardziej sie meczyl na kostce niz na asfalcie jak dla mnie jakis mit. Jazda po kostce oddziaływuje głównie na stawy dłoni i łokciowe. Nie męczysz się. Za kilka lat zmiany zwyrodnieniowe rozwieją Ci mity. A ścieżkę wzdłuż Podskarpowej to kiedyś zrobią? Na tej drodze obowiązuje zakaz pedałowania. A ścieżki dla rowerów nie ma. |
|
Posty: 787
Dołączył: 17 Sie 2010r. Skąd: Stalowa Wola Ostrzeżenia: 0% |
|
|
|
Widać, jacy z was niedzielni rowerzyści. Jeżeli tak wam wszystko przeszkadza, gdy jedziecie na rowerze. Jeszcze zrozumie kolegę z, kołem 28 który chce wykorzystać sprzęt, ale faceci na MTB i przeszkadza wszystko. Ludzie te rowery są stworzone do stromych zjazdów w lesie po bardzo ciężkim terenie, a wam przeszkadza sztywna i równa kostka. To tak jak kierowca dobrej terenówki narzekałby na ulice asfaltowe w mieście. Takich rowerzystów porównuje zawsze z mitycznym czy faktycznym kierowcą skody w kapeluszu, który walczy w niedziele o najlepsze miejsce parkingowe pod kościołem. Widać, że jeździcie tylko okazyjnie, bo nikt z was nie napisał nic o wodzie wymieszanej z piachem, która była ostatnimi dniami największym prawdziwym utrudnieniem dla roweru.
Dla wszystkich polskich malkontentów polecam rower stacjonarny. Ale w sumie też nie, zawsze parkiet w pokoju może być nie równy i będzie się chybotał. |
|
Posty: 5
Dołączył: 3 Lis 2012r. Skąd: Ostrzeżenia: 0% |
|
|
|
Widzę, że standardowo na tym forum chaos, może 1 na 100 udziela się w temacie, w którym ma coś do powiedzenia.
Jeżdzę po Stalowej i w okolicach Stalowej ponad 3000km rocznie na rowerze 28" typu cross (cieńsze kółka od MTB) i odczuwam wszystkie nierówności ale akurat u nas w mieście nie ma co narzekać więc was nie rozumiem kompletnie. Ścieżek jest pełno, gdzie indziej mogą tylko pomarzyć i znaki nie wyrastają na nic tylko przy krawężnikach i są zakrzywiane, no ale cóż wy musicie narzekać, taką już macie naturę. Nie narzekam również na stan dróg ani w Stalowej ani w okolicach (osiedlowe drogi oczywiście mogą być dziurawe ale nawet na to nie mam zamiaru narzekać). Jedyne na co narzekam to brak kultury ludzi, którzy nie mają zamiaru chodzić po ścieżce dla pieszych i nawet jak jadę i dzwonię na nich przez 10 sekund to nie mają zamiaru się ruszyć. Dodam, że mogli by wyremontować ścieżki wzdług ulicy energetyków bo nie nadają się do jazdy na rolkach na przykład, a jest to połączenie ścieżek stalowej z drogą na Nisko. Porównać mogę Stalową z Lublinem i Tarnobrzegiem. Lublin postawię wyżej od Stalowej bo również ma dobrą infraktusturę dla rowerów ale ludzie wcale nie chodzą po ścieżkach dla rowerów. Tarnobrzeg za to standardowo stawiam 100% niżej pod Stalową. Mało ścieżek a nawet jak już są jakieś nowe to dziurawe, znaki wyrastają po środku o ulicach nie wspomnę, jedna wielka katastrofa, brak jakiego kolwiek oddzielenia, no a u nas pasy zieleni itp. więc proszę nie narzekajcie.. |
|
Posty: 1264
Dołączył: 12 Paź 2009r. Skąd: Ostrzeżenia: 40% |
|
|
|
Tak dedek...jeżdze okazyjnie . 10 km tysiecy rocznie to naprawde jazda okazyjna .
Wczoraj jade ścieżka przy saloniw WW i co widze ?? Całe stado nowych WW rozwalonych jak krowy na połowie ściezki rowerowej . W majestacie prawa oczywiscie . Mi nie równosci na sciezce nie przeszkadzaja bo mam rower MTB ale te wysokie kraweżniki przy sciezkach nie których to naprawde moga dobic kazdy sprzet . |
|
Posty: 787
Dołączył: 17 Sie 2010r. Skąd: Stalowa Wola Ostrzeżenia: 0% |
|
|
|
CYTAT 10 km tysiecy rocznie to naprawde jazda okazyjna Nie chodzi o ilość km. Chodzi o sposób korzystania z roweru. Ja jeżdżę cały rok, dosłownie kilka dni w roku rower stoi nie używany. Najgorzej jest w lecie na wakacjach. Czyściutkie, nowiutkie rowerki, na nich "kolarz" w lakierowanych getrach- widzi zielone i kręci z całych sił, a obok na ulicy kierowca w samochodzie widząc zieloną strzałkę jedzie i potrąca rowerzystę którego zauważył w ostatniej chwili. Dlatego ja wole jak krawężniki przy przejściach dla pieszych są wysokie. Jak taki jedzie rowerem to zwolni mimo woli i może mi nie wpadnie pod samochód. Sam zawsze przejeżdżam przez przejście, ale zawsze się prawie zatrzymuje i dokładnie patrze czy nie wjeżdżam komuś pod koła. |
|
Posty: 1264
Dołączył: 12 Paź 2009r. Skąd: Ostrzeżenia: 40% |
|
|
|
Każdy prawdziwy rowerzysta jeździ z głowa na karku anie w chmurach , niestety takich rowerzystów mało . Tez w życiu mi sie nie zdażyło aby przejechać przez przejście dla pieszych w tak zwane ciemno mimo ze mam zielone , zawsze zwalniam i sie rozgladam bo niestey na przestrzeganie przepisów i rozsadek kierowców nie ma co liczyc w tym kraju . Tak samo jak i na rozsądek władz w naszym miescie którzy pozwalaja na zasłanianie przejazdow rowerowych i pieszych przez reklamy i bilbordy . Taka sytuacja ma np miesce przy wjeździe do sklepów w których znajduje sie empik . Ktos bez myślnie umiescil reklamy na ogrodzeniu od stronny wiaduktu i ani rowerzysta nie widzi czy ktos wyjeżdza autem z pod tamtejszych sklepów ani kierowca nie widzy czy jedzie rowerzysta czy idzie pieszy .
No i ozzywiscie winnych nie ma , A wypadek tam bedzie predzej czy pozniej . kilkadziesiat metrów dalej pod salonem VW auta z salonu stoja sobie spokojnie na trawniku i połowie ściezki rowerowej . Tez nikt nic nie widzi . Szczególnie nieroby z policji |
|
Posty: 163
Dołączył: 3 Lut 2013r. Skąd: Ostrzeżenia: 0% |
|
|
|
pffff
jak już kobieta się wypowie to dawaj jej wiadro pomyj na głowę wylać uważam,że jak już coś się robi,a w tym przypadki,miasto wydało na ścieżkę rowerową-to niech ta kostka będzie położona tak jak trzeba,żeby to mogło śłużyć ludziom lata,a i podczas jazdy nie "ruchało się" jeżdzę,dużo,i po różnym terenie,i to nie są niedzielne wycieczki,a dziesiątki km jeżdzę,bo lubię,a nawet uwielbiam,i dziwne ,że nie urodziłam się od razu z kółkami-to opinia znajomych niestety,pomimo wielu zmian w przepisach,podobnie jak ktoś wyżej napisał,stosuję zasadę ograniczonego zaufania bo mam najczęsciej wrażenie,że każdy kierowca w rowyrzyście widzi wroga nr 1 |
|
Posty: 673
Dołączył: 13 Sie 2009r. Skąd: stalowa wola Ostrzeżenia: 0% |
|
|
|
Na razie jest spoko -ale za miesiąc góra dwa będzie szał na chodnikach i ścieżkach
|
|
Posty: 145
Dołączył: 14 Sty 2013r. Skąd: Ostrzeżenia: 0% |
|
|
|
no nie wiem, ja też jeżdżę dużo na rowerze, ale jakoś nie potykam się o kostkę chodnikową i nie ląduję w psim gównie, wydaje mi się, że w całym mieście jest dużo dróg rowerowych a jak nie pasuje kostka to można pojeździć po lasach. Można też narzekać, że wszystko jest nie takie jak potrzeba, jakby nie było tych dróg to by było źle, jak już są to nie takie...
|
|
Posty: 174
Dołączył: 10 Marz 2010r. Skąd: Ostrzeżenia: 20% |
|
|
|
Kostka brukowa - dlaczego wciąż budują z niej trasy rowerowe?
W latach dziewięćdziesiątych zdominowała nasze miasta. Nic dziwnego, w porównaniu z kocimi łbami i połamanymi płytami chodnikowymi pamiętającymi Stalina, kostka była czymś nowym. Co sprawia, że wciąż jest używana do budowy dróg rowerowych? Polbruk, kostka brukowa, kostka bauma - zależnie od rejonu Polski produkt ten nazywany jest potocznie różnymi nazwami. Jedno się jednak nie zmienia. Jak Polska długa i szeroka, cykliści nienawidzą nawierzchni wykonanej z kostki. Mimo to gdzieniegdzie wciąż buduje się z niej drogi dla rowerów. Dlaczego? Spróbujemy rozprawić się z kilkoma teoriami na ten temat. Kostka tańsza niż asfalt? Nie. Zaletą kostki wcale nie jest jej niska cena. Też byłem zdziwiony, gdy sprawdzałem. Okazuje się jednak, że kostka brukowa zwykle jest o wiele droższa od nawierzchni asfaltowej. Wszystko dlatego, że układanie kostki musi odbywać się ręcznie. Każdą kosteczkę o wymiarach 20x10 cm trzeba ułożyć na ugłaskanej deską podsypce z najgorszego piachu, postukać młotkiem by na pewno leżała najmniej równo jak to możliwe. Niektóre trzeba dociąć ręcznie. Później jeszcze trzeba szpary między kostkami zasypać piaskiem, który zamiecie się tydzień później udając, że to cokolwiek zmienia. W porównaniu z asfaltem, który się po prostu rozścieła, układanie kostki to logistyczny koszmar. Estetyka szarego betonu Rózowa, czy szara? Nie wiadomo, bo wszystkie kolory kostki i tak kończą wyglądając podobnie.Z pewnością zaletą kostki nie są też walory estetyczne. Kostka jest nierówna i brzydka. Zawsze. Rzekomo jest produkowana w wielu kolorach. Sam znam kilka: szary, mniej szary, bardziej szary, ciemnoszary, jasnoszary, zielono-szary, żółto-szary, różowo-szary... Fenomen kostki polega na tym, że jakiego by nie była koloru, po pierwszej zimie i tak okazuje się, że jest to kolejny odcień szarości. A jak ma odróżnić drogę rowerową od chodnika niedowidząca osoba w wieku bardziej zaawansowanym? Zwłaszcza po zmroku. Od kiedy miasta pełne są kostki, szary kolor i kształt kostki śni się architektom, estetom i planistom przestrzeni w ich najczarniejszych koszmarach. Są to te sny, z których budzą się zlani potem, po czym muszą uspokajać rodzinę, że nie obdzierano ich ze skóry, a tylko mieli zły sen. Kostka może nadaje się do wykładania parkingu przed hipermarketem wykonanym z blachy falistej i eternitu w podmiejskim centrum handlowym dla miłośników produktów z Chin. Ale żeby z własnej woli robić z niej trasy rowerowe w szanującym się mieście, a zwłaszcza w jego centrum? Nie. Trrrrrrrwałość? Pierwsze wybrzuszenia i wyboje na nawierzchni z kostki pojawiają się zwykle jeszcze przed jej oddaniem do użytku.Przyczyną popularności kostki nie jest też z pewnością jej trwałość. Każdy kto kiedykolwiek wjechał na drogę rowerową z kostki rowerem szosowym, wózkiem z dzieckiem w środku albo choćby quadem wie, że typowa nawierzchnia z kostki pierwszych napraw wymaga zwykle jeszcze przed oddaniem do użytku. A po trzech latach nadaje się tylko do gubienia plomb z zębów, luzowania zapieczonych śrub i urządzania zawodów w kolarstwie ekstremalnym. Jeździłem rowerem po całej Europie, nawet tej cywilizowanej jak Holandia, Dania, czy Niemcy. Na niemieckiej kostce uszkodziłem obręcz, na polskiej oponę, a na duńskiej rozwaliłem amortyzator. Nigdzie, powtarzam nigdzie, gdzie byłem, nie widziałem równej nawierzchni z kostki brukowej, która miałaby więcej niż 2-3 lata. I to pomimo tego, że tam do podbudowy używa się kruszywa i betonu, a nie (jak w Polsce) piasku. Eko-kostka? Kiedyś złotousty dyrektor warszawskiego ZDM tłumaczył masowe wykorzystywanie kostki na trasach rowerowych ekologią. Kostka, w odróżnieniu od asfaltu, nie jest produkowana z wykorzystaniem z ropy (czasem dosypuje się tylko ekologiczny popiół z elektrowni). A więc, podobno, kostka nie zawiera w sobie wszystkich tych potwornych substancji, których nazw i wzorów uczymy się na chemii organicznej w szkole średniej. A poza tym nie jest wydobywana z ograniczonych zasobów w ogarniętej konfliktami Libii, nie daje zarobić rodzinie Hussainów, ani nie zawiera rakotwórczych związków. I wiecie co? Prawie się nabrałem.Dlaczego? Bo widziałem jak nieużywana kostka ulega biodegradacji po prostu zarastając. Widziałem ekipy bezrobotnych z nożykami skrobiące co roku szczeliny w kostkach z trawy i mchu. Było tylko jedno ale. Skoro warszawski ZDM tak bardzo przejmuje się ekologią, pokojem na świecie i terroryzmem, to czemu ulice w mieście są wciąż robione z tego okropnego asfaltu? Czemu były Pan Dyrektor ZDM poruszał się wypluwającym z rury wydechowej te same toksyczne substancje autem, a nie ekologicznym, cichym i w dodatku tańszym rowerem? Czemu Jego auto spalało ropę, dając zarobić Hussainom, wspierając konflikt w Libii i wszelkich innych terrorystów? Nie, to nie mogła być kwestia ekologii. Szukałem więc dalej. Ekshibicjonizm kostkowy Kilka lat później, chyba w Białymstoku, usłyszałem od urzędniczki jeszcze ciekawsze wytłumaczenie. Otóż, zaletą kostki ma być to, że jest materiałem rozbieralnym. Można ja ułożyć, a potem łatwo rozebrać i ułożyć ponownie. Tak, przyznam szczerze, że nawet widziałem to w praktyce. Kostkę ułożoną na drodze rowerowej ludzie rozbierali, bez wykorzystania żadnych narzędzi, gołymi rękoma. Potem przewozili ją na niewielkiej przyczepce (co za łatwość transportu!) na swoją działkę i układali ponownie w formę alejek albo podjazdu do garażu. Widziałem też jak demonstranci rozbierają chodniki i wykorzystują kostkę w roli amunicji, którą potem przekazywali drogą lotniczą oddziałom Policji. Tylko czy to aby na pewno zaleta? Poza tym, czy asfalt czasem też nie jest rozbieralny? Nie? To w jaki sposób wymienia się starą nawierzchnię asfaltową na nową? W Warszawie robi się to tak, że przyjeżdża jedna maszyna, która zrywa stary asfalt, a za nią jadą kolejne, które (nierzadko z wykorzystaniem starego asfaltu, tzw destruktu) rozkładają asfalt nowy. Wszystko, łącznie z malowaniem nowej linii i wypiciem skrzynki piwa przez robotników, udaje się zrobić w ciągu jednego weekendu. Jest to jedyna rzecz, którą warszawski zarząd dróg może chwalić się na całą Polskę bez oglądania uśmiechów politowania wśród słuchających. Spróbujcie kiedyś rozebrać i położyć w jeden weekend 5 km trzypasmowej ulicy z kostki brukowej. Skrzynka piwa i dwa dni na pewno nie wystarczą! No i czym będą się wtedy chwalić drogowcy? Droga dla rowerów, czy dla rur i kabli? Z rozbieralnością kostki wiąże się inna rzekoma zaleta kostki brukowej. To możliwość umieszczenia pod drogą rowerową rur, kabli i innej infrastruktury podziemnej. Kiedyś umieszczano ją pod jezdniami, choć były z nierozbieralnego asfaltu i nikt nie widział w tym problemu. Ale później pojawiły się przepisy zakazujące umieszczania rur i kabli pod jezdnią. I choć to przepis głupi, a w wielu miejscach nie do wykonania, drogowcy z misją godną lepszej sprawy wcielają go w życie, kładąc kable pod drogami rowerowymi i chodnikami. Zatem, jak Polska dług i szeroka, zarządy dróg chcą ułatwiać zadanie właścicielom rur i kabli, kładąc na chodnikach i drogach rowerowych rozbieralną kostkę. Chcą w ten sposób ułatwić życie prywatnym firmom, od których za możliwość trzymania kabli i rur w pasie drogowym nie dostają ani grosza. W dodatku robią to w zamian za utrudnianie życia własnym obywatelom, od których dostają podatki. Dziwne. Przecież "drogi dla rowerów", nawet w nazwie mają wskazane, że są dla rowerów, a nie dla układaczy kabli i rur. Czy ktoś tu zatem nie myli pojęć? Mnie w każdym razie ten argument nie przekonuje. Także dlatego, że pod asfaltowymi jedniami kable i rury także znajdziemy. Wodo-przepuszczalny beton Inne popularne wytłumaczenie to wodo-przepuszczalność kostki. To ta cudowna właściwość, która sprawia, że woda przepływa przez szpary pomiędzy kostkami wypłukując z podbudowy pod nią piasek. To dzięki tej cudownej właściwości trasa z rowerowej, najdalej po pierwszej zimie, staje się zdatna wyłącznie do treningów wspinaczki górskiej. Właściwość ta sprawia także, że korzenie drzew rozrastają się pod spodem tworząc w losowych miejscach hopki na których później cykliści uszkadzają koła, łamią obojczyki i zarabiają na odszkodowaniach od zarządcy drogi. O wodoprzepuszczalności warto napisać jeszcze jedno. Jest możliwa tylko w nawierzchni położonej źle, niezgodnie ze sztuką. Jeżeli kostkę brukową położymy prawidłowo, czyli na podbudowie z kruszywa stabilizowanego chudym betonem, a do wypełnienia szczelin między kostkami wykorzystamy wymieszany piach i cement (a nie sam piach), to nawierzchnia ta przepuszcza wodę w dokładnie takim samym stopniu co asfalt, lity beton, albo szyba w waszym oknie. Geoekonomia betonu Ostatnie wytłumaczenie jakie poznałem na temat kostki to... dbałość o gminną ekonomię. Kostka rzekomo wytwarzana jest wyłącznie w małych, rodzinnych wytwórniach na terenie gminy. Według niektórych urzędników jest taką drogową wersją gminnego rękodzieła. Czyli czegoś robionego przez wąsate kumy z koła gospodyń wiejskich, którym na imię Henryk. Do jej układania trzeba zaś wykorzystać mnóstwo niewykwalifikowanej siły roboczej, która zapewni by nie było ani komfortowo, ani równo, ani tanio, w dodatku przy okazji ukradnie z budowy beton do budowy domku i kostkę do budowy podjazdu do garażu. Wszystko to podobno świetnie zmniejsza bezrobocie w okolicy. I zapewnia gminie dobrobyt w postaci mnóstwa podatków. Bo, jak wiadomo, w budowlance nikt nie pracuje w szarej strefie i wszyscy płacą podatki. Osobiście nie wiem, czy dla ekonomii gminnej nie łatwiej byłoby po prostu nie wydawać pieniędzy? Czy wtedy gotówka nie zostałaby w kasie gminy w jeszcze większej ilości, niż wydając ją na układanie kostki? Zapewne. No, ale tu mamy wartość dodaną, w postaci trasy "rowerowej", po której tydzień po oddaniu do ruchu da się jeszcze jeździć wozem z napędem 4x4 albo lunochodem. A później można znowu zatrudnić bezrobotnych, tym razem do wykonania niezbędnych napraw. I znowu, i znowu... Ekonomiczne perpetum mobile. Prawie. Zastanawia mnie tylko jedno. Kruszywo do wykonania nawierzchni asfaltowej z wytwórni musi dojechać na plac budowy zanim wystygnie. Tak samo bitumin. Inaczej te składowe nawierzchni asfaltowej stają się po prostu bezużyteczne. To daje maksymalny zasięg od asfalciarni do budowy maksymalnie 40-50 km i to przy wykorzystaniu kierowców ciężarówek naprawdę lubiących poślizgi w zakrętach i krew na zderzakach. Podobnie pracownicy - nie mogą dojeżdżać do pracy przy asfalcie z sąsiedniego województwa, bo zanim przedarliby się do pracy przez korki w Jankach i Raszynie, całe tony nawierzchni nie dawałyby się już położyć. Kostka i pracownicy do jej układania mogą zaś pochodzić choćby z RPA i nie robi to żadnej różnicy. Gdzie zatem ta lokalność i zysk dla gminy? Poszukiwania zalet kostki trwają Co zatem powoduje, że kostka wciąż jest wykorzystywana do budowy tras rowerowych? http://polsk(...)TRrelSST |
|
Posty: 163
Dołączył: 3 Lut 2013r. Skąd: Ostrzeżenia: 0% |
|
|
|
ciekawe dlaczego (szczególnie!) starsi panowie na ścieżkach i drogach też(!!!),nie sygnalizują ręką,jaki będą wykonywać manewr,nie stosują się do zasad-że ruch jest prawostronny,są żagrożeniem dla innych rowerzystów!!!
|
|
Posty: 19
Dołączył: 21 Lut 2014r. Skąd: Ostrzeżenia: 0% |
|
|
|
Mnie także wkurza to że scieżki rowerowe są z kostki.
Ładnie to może wyglada (po za fałdami, zapadnietymi sie kostkami itp.). Ale jest bardzo nie wygodne w jeździe - tak jak pisały osoby wcześniej to na roweru MTB może niedogodności kostki nie odczuwamy, ale na Crossach - strasznie. W Stalowej rzeczywiście na ilość scieżek rowerowych (w stosunku do powierzchni miasta nie mamy co narzekać - w końcu Stalowa to miasto rowerów), jednak lepiej byłoby gdyby scieżki były asfaltowe, także z tego względu że może mniej po nich by chodziło pieszych. |
|