Nadchodzi fala bankructw deweloperów Deweloperzy, którzy dopiero wylali fundamenty, będą bankrutować. Banki odmawiają im kredytowania, a klientów skorych do dokonywania przedpłat ze świecą szukać.
Wszystko przez kryzys ("Gazeta Wyborcza")
Inwestycje staną więc na dobre, a sądy będą przeładowane pozwami od rozgoryczonych klientów. Ludzie będą żądać zadośćuczynienia, bo zostaną bez dachu nad głową i z długami w bankach.
- Oprócz wielu małych spółek, które rozpoczęły inwestycje na fali boomu, mogą nie przeżyć nawet dwie duże - powiedział "Gazecie Wyborczej" Wojciech Ciurzyński prezes firmy deweloperskiej Polnord.
Jeśli sytuacja na rynku bankowym nie ustabilizuje się, a kryzys odstraszy klientów od inwestowania na dobre, fala bankructw zacznie się już w przyszłym roku.

WĘGRY: Bratanki w ciężkich tarapatach Forint traci, giełda w Budapeszcie jest czasowo zamykana. Rząd i bank centralny Węgier ogłosiły dziś pakiet działań ratunkowych. Ale zdaniem analityków może to nie wystarczyć.
Forint osłabł dziś wobec euro do dwuletniego minimum na poziomie 272 forintów za euro, jednak później odrobił część strat. Z kolei budapeszteńska giełda zniżkowała już nawet o ponad 11 procent, a OTP tracił przeszło 14 procent.
Nasi bratankowie znaleźli się na skraju paniki, a to nie wróży dobrze na przyszłość ---------- http://www.hotmo(...)iki.html

Spekulacyjny atak na złotego?
W nocy z czwartku na piątek wartość polskiej waluty nerwowo spadła w dół do poziomów nie notowanych od dawna. - To normalne zjawisko, spowodowane sytuacją na światowych rynkach. W przypadku zawirowań finansowych inwestorzy w pierwszej chwili wycofują gotówkę z krajów o największym ryzyku, do których zalicza się także Polska - uspokaja w rozmowie z tvn24.pl makler Tomasz Porada.
http://www.tvn24(...)osc.html

Bomba z opóźnionym zapłonem
Jest nią obecna przepaść dzieląca nierealną wartość światowych zasobów walutowych, a stanem ich realnego pokrycia w istniejących i wytwarzanych dobrach materialnych. Pół wieku "światowego pokoju" po II wojnie, pozwoliło tej szarańczy na wyprodukowanie trylionów nieistniejących walut, ( głównie dolarów ) - pustych cyfr i liczb wyduszonych za pomocą lichwy, szantażu ekonomicznego, politycznego, wreszcie militarnego. Nie mają one odniesienia do realnie wyprodukowanych dóbr materialnych. Te biliony i tryliony nieistniejących dolarów, czyli fikcyjnych długów stały się narzędziem panowania nad światem. Wyjścia z tego zaułku nie ma innego , jak albo poprzez globalny krach finansowy, albo przez trzecią wojnę światową. Ten surrealizm jest jeszcze bardziej groteskowy. Laureat narody Nobla - Maurice Allis, nazwawszy w 1998 r. globalny system finansowy "kasynem gospodarki światowej" uznał, że dobra realne miały w tym "kasynie" wartość zaledwie 12 miliardów USD, ale każdego dnia były one obiektem wymiany o wartości 420 miliardów USD. To właśnie istota tej ruletki w globalnym kasynie gry: mam w kieszeni 12 dolarów ale gram o 420 dolarów udając, że w razie przegranej wyłożę na stół 420 dolarów. Rok później Bank Rozrachunków Międzynarodowych udowodnił jeszcze większą fikcję wykazując, że międzynarodowe transakcje walutowe w 1998 r zamykały się kwotą 740 miliardów USD dziennie, lecz w tej gwiezdnej wojnie na dziesiątki zer tylko 14,6 miliarda ( 2 proc. ) miało pokrycie w realnej wymianie towarowej, w imporcie i eksporcie, czyli w wartości dóbr. A zatem około 98 % światowej żonglerki miliardami to fikcja, ruletka, hazard, kasyno - monstrualne oszustwo! Jakieś pytania?

~de Ville , 10.10.2008 23:05

http://wiadomosci.onet.pl/1,15,11,48978582,132246757,5656190,0,forum.html

...jak zwylke Zosia...

Ale mnie zawsze wkórwia ta Zosia

Nadchodzi wielkie oczyszczenie. Dzień sądu. Rynek wyda wyrok na jego uczestników. Dzień , w którym ziarna i plewy zostaną oddzielone od siebie jest bliski, to co jest niepotrzebne zginie a to co jest potrzebne i wartościowe ocaleje i będzie się rozwijać dalej, do póty do póki będzie w zgodzie z rynkiem. Rynku nie da się przechytrzyć ani oszukać na dłuższą metę. Nie da się on oszukać inżynierom finansowym, nie będzie miał litości dla konsumentów i inwestorów bujających w obłokach, którzy za nic mają realną rzeczywistość gospodarczą, którzy wierzą w niekończącą się hossę, nieustający wzrost gospodarczy mający niewyczerpywane źródło, z którego można czerpać w nieskończoność. Realność zawsze da znać o sobie. Praca i jej efekty, czyli coś realnego i namacalnego jest ze swej natury nie do przewidzenia w dłuższym horyzoncie czasowym ,mimo zastosowania coraz bardziej skomplikowanych narzędzi matematycznych. Inwestowanie w przyszłość czyli w nasze wyobrażenia przyszłych dochodów z gospodarki określonej przez modele ekonomiczne, które niczym się nie różnią od przepowiedni wróżki, są wyrazem nie naszej wiedzy lecz chciwości i pożądliwości dobrobytu na skróty.