Dobre
Ale minuta to minuta, powinien pilnować porządku obrad, on po to tam jest.
Niedługo posłowie PiSu zaczną odstawiać szopki jak kiedyś ich ex-przyjaciele Lepper z Giertychem he he

Wyższe lub nowe podatki i opłaty od 2011 roku:

Donald Tusk inwigilował Lecha Kaczyńskiego

Ostatnie posiedzenie komisji naciskowej powinno wywołać burzę obrońców demokracji. Padł bardzo mocny zarzut: na podstawie billingów i BTS-ów ustalano gdzie poruszał się prezydent i z kim rozmawiał. Aby wszystko wyglądało na zgodne z prawem zaaranżowano wyciek pseudo-raportu o incydencie gruzińskim. Na początku grudnia, przy okazji pierwszych przecieków WikiLeaks, napisałem specjalną notkę. Oto jej fragment:

Mimo, iż w Rzeczpospolitej system ochrony informacji niejawnych przypomina raczej przytwarte wrota do stodoły niż profesjonalnie chroniony sejf, tajemnice państwowe dotyczące spraw międzynarodowych nie wychodzą często na światło dzienne. Inną sprawą są odpalane zależnie od partyjnego czy "układowego" interesu przecieki z prokuratury i komisj sejmowych. Ostatnimi czasy opinia publiczna poznała jeden obszerny dokument o klauzuli ściśle tajne przygotowany przez polskie służby. Mam namyśli raport ABW o ostrzelaniu kolumny ŚP Lecha Kaczyńskiego w Gruzji 23 listopada 2008 r. Podpisany przez szefa ABW Krzysztofa Bondaryka raport skierowany został do 16 najważniejszych osób w państwie. Konkluzją dokumentu jest zdanie: "najbardziej prawdopodobne jest, że sytuacja mogła być wykreowana przez stronę gruzińską". Wniosek daleko odbiegający od prawdy.

Tajny dokument przeciekł do mediów. Dziennikarze zaś ustalili, iż został on przygotowany na podstawie... rosyjskiej prasy! Swoje dopowiedzieli za pewne funkcjonariusze SWZ Rosji czy FSB. Kompromitacja całkowita. Wnioski: podejrzany o ujawnienie Tajnego Dokumentu P. Kownacki usłyszał zarzuty. Autor raportu "pisanego rosyjskim długopisem" wciąż jest szefem ABW. Czy wprowadzanie w błąd najważniejszych osób w państwie nie powinno być karalne? Nie w III RP. Fakt, iż takie dokument kształtują opinie i wpływają na decyzje polskiego rządu i innych decydentów wyjaśnia wiele posunięć w polskiej polityce zagranicznej i bezpieczeństwa.

A oto fragment polemiki z K. Leskim:

Panie Krzysztofie, kompromitacją nie jest korzystanie z narzędzi jakim jest "biały wywiad". Kompromitacją jest bezkrytyczne oparcie opiniotwórczego dokumentu na przekazie zaangażowanej w konflikt strony, przekazie który jak wiemy był propagandą kreowaną przez rosyjskie służby. Kompromitacją były też zupełnie błędne wnioski.
Zgadzam się z Panem co konsekwencji przecieku. Tajemnica jest tajemnicą, a o tym czy można ją ujawnić decyduje wytwórca dokumentu. Wyższym interesem było tutaj ujawnienie kompromitacji służb. Niestety, Pan Piotr Kownacki złapał haczyk. A służby jego. Fakt, że ten dokument tak dalece odbiegał od prawdy, szczególnie dobrze znanej w Pałacu Prezydenckim, może nawet wskazywać, iż była to gra ABW, nastawiona na "ustrzelenie" za przeciek P. Kownackiego, W. Stasiaka czy A. Szczygło. Świadczy o tym też fakt, iż oddzielny jawny raport dla Premiera Tuska opracował J. Cichocki, opierając się nie na rosyjskich dokumentach, a na notatkach dyplomatycznych i BOR. Przy takim założeniu, kompromitacja polskich służb wygląda rzeczywiście inaczej, niż opisałem to w tej notce. Niestety, z "jawnych" tajnych dokumentów nt. najnowszych wydarzeń międzynarodowych znam ten raport.
Pozdrawiam

Po dzisiejszym przesłuchaniu wiemy znacznie więcej. Sprawa ta nie może pozostać niszową. Zróbmy wszystko, aby pełna prawda o rządach PO wyszła na jaw.

Tylko dzieki grudniowej interwencji na rynku walutowym oraz zakupowi swapow walutowych ministrowi finansow udalo sie utrzymac zadluzenie na koniec ubieglego roku ponizej progu 55 proc. PKB. Stan rezerw walutowych Ministerstwa Finansow skurczyl sie na przelomie roku o 4 mld zlotych. Resort nie chce podac, ile z tych srodkow poszlo na korygowanie poziomu zadluzenia. Prawdziwy poziom ubieglorocznego zadluzenia poznamy dopiero w II kwartale tego roku.

Pod koniec 2010 r. deficyt finansow publicznych szacowany przez ekonomistow na ponad 8 proc. nagle stopnial. Szef resortu finansow Jacek Rostowski oglosil w styczniu, ze zadluzenie na koniec poprzedniego roku wynioslo "tylko" 53,5 proc. PKB, a wiec nie przekroczylo drugiego progu ostroznosciowego 55 proc. PKB. W tym samym czasie o blisko 4 mld zl skurczyly sie rezerwy walutowe pozostajace w dyspozycji ministra finansow. Na przelomie listopada i grudnia 2010 r. stan rezerw walutowych wedlug resortu finansow wynosil 5,6 mld euro. Tymczasem ostatnio poziom rezerw spadl do 1,6 mld euro. Naturalnie pojawia sie pytanie, czy ma to zwiazek z cudowna redukcja dlugu na koniec roku? Pytanie jest tym bardziej zasadne, ze rok wczesniej mielismy do czynienia z podobnym zjawiskiem: deficyt finansow publicznych narastajacy przez rok. W grudniu 2009 r. nagle stopnial do 49,5 proc. PKB, a wiec ponizej tzw. pierwszego progu ostroznosciowego 50 proc. PKB. Za nadzwyczajna redukcja zadluzenia staly wowczas, jak ustalil "Nasz Dziennik", swapy walutowe zakupione przez ministra finansow w ramach operacji zarzadzania dlugiem. Chodzi o operacje okresowej wymiany srodkow walutowych z zastrzezeniem odkupienia ich w okreslonym terminie. Wycena instrumentow tego typu - w mysl polskich i europejskich zasad rachunkowosci - nie jest wliczana do dlugu publicznego.
Transakcje FX swap maja wplyw na dochody i koszty obslugi dlugu publicznego w ujeciu memorialowym - przyznal wtedy resort finansow. W grudniu 2009 r. minister finansow zawarl transakcje FX swap na co najmniej 5 mld euro z 7 bankami, w tym z 4 bankami krajowymi i 3 zagranicznymi o charakterze globalnym. Dzieki tym transakcjom zloty umocnil sie pod koniec roku, zas zadluzenie zagraniczne i jego obsluga przeliczone na nasza walute spadlo. W rezultacie dlug publiczny uplasowal sie na koniec roku ponizej pierwszego progu ostroznosciowego.
A jak minister Rostowski poradzil sobie w grudniu 2010 r., by nie przekroczyc drugiego progu?
Zapytalismy Ministerstwo Finansow, co stalo sie z 4 mld euro z rezerwy. - W grudniu 2010 r. Ministerstwo Finansow rozdysponowalo posiadane waluty na: platnosci zwiazane z obsluga dlugu zagranicznego i realizacja programow unijnych, definitywna wymiane na zlote, okresowa wymiane na zlote poprzez transakcje FX swap, zachowanie bezpiecznej rezerwy plynnych srodkow - poinformowal nas resort. Ministerstwo przyznalo zatem, ze pod koniec 2010 r., podobnie jak rok wczesniej, przeprowadzilo transakcje walutowe typu swap, a dodatkowo zamienilo czesc walut na zlote. Odmowilo jednak informacji, czy wymiany waluty dokonano w NBP czy tez poprzez sprzedaz na rynku, a takze ile euro pochlonely poszczegolne transakcje.
Informacje o transakcjach rynkowych zwiazanych z zarzadzaniem plynnoscia i dlugiem nie sa na biezaco publikowane. O rodzajach i wartosci zawartych w 2010 r. transakcji rynkowych Ministerstwo Finansow poinformuje w drugim kwartale tego roku - uslyszelismy w Ministerstwie Finansow. Takze Narodowy Bank Polski odmowil poinformowania, czy minister finansow wymienial w NBP srodki walutowe. - Uprzejmie informujemy, ze wlasciwym adresatem pani pytania jest Ministerstwo Finansow - odpowiedzial NBP.

Rzad rzadzi waluta?
- Wymiana walut, jesli jest dokonywana w NBP, nie ma bezposredniego wplywu na rynek walutowy i kurs zlotego. Ale jesli sprzedaz jest dokonywana bezposrednio na rynku poprzez BGK ze srodkow resortu finansow, to wplywa na kurs zlotego, aczkolwiek chwilowo - wyjasnia Janusz Szewczak, glowny ekonomista SKOK. - Brak informacji na temat kwot zaangazowanych w transakcje swiadczy o braku przejrzystosci w finansach publicznych - uwaza Jerzy Bielewicz, szef Stowarzyszenia "Przejrzysty Rynek". Do marca nie bedziemy wiedzieli, jaki jest rzeczywisty poziom zadluzenia.
Wstrzemiezliwosc NBP potwierdza, ze w grudniu resort finansow najprawdopodobniej przeprowadzil na wlasna reke interwencje walutowa w celu umocnienia zlotego. Innymi slowy, dokonal wymiany rezerw walutowych nie w NBP, lecz na rynku, sprzedajac je poprzez Bank Gospodarstwa Krajowego. Zdaniem Bielewicza, fakt, ze interwencje walutowa przeprowadzil rzad, a nie NBP, jest dzialaniem niekonwencjonalnym swiadczacym o tym, ze rzad wchodzi w kompetencje banku centralnego. Cel interwencji rowniez budzi watpliwosci finansistow. - Dzisiaj na swiecie trwaja wojny walutowe polegajace na tym, ze prawie wszystkie liczace sie kraje swiata, chcac podtrzymac gospodarki, sztucznie dewaluuja, obnizaja wartosc wlasnej waluty, poczawszy od Stanow Zjednoczonych, przez Koree Poludniowa, Brazylie, Szwajcarie. Polska zas odwrotnie, wzmacnia wlasna walute - komentuje Szewczak.
Przeprowadzone w grudniu transakcje wykorzystujace zamiane walut na zlote zwiazane byly - jak tlumaczy ministerstwo - z zarzadzaniem posiadanymi srodkami walutowymi i zapotrzebowaniem na waluty oraz srodki zlotowe.
Polaczenie zarzadzania zlotowa i walutowa plynnoscia umozliwilo unikniecie zawyzenia poziomu dlugu na koniec 2010 roku o te wartosc posiadanych walut, ktore przewyzszaly bezpieczny poziom rezerwy plynnych srodkow. Takie podejscie pozwolilo jednoczesnie pozyskac srodki zlotowe po znacznie nizszym koszcie niz w przypadku emisji papierow skarbowych. Przedstawiony sposob wykorzystania czesci posiadanych walut byl efektywniejszy od trzymania ich na rachunkach - ocenia resort finansow.
- To sztuczki zmierzajace do tego, by uniknac progu 55 proc. PKB zadluzenia. Inzynieria finansowa na wzor Grecji - uwaza Szewczak.

Malgorzata Goss