Posty: 12214
Dołączył: 1 Lut 2011r. Skąd: Stalowa Wola Ostrzeżenia: 0% |
|
|
|
CYTAT PO w niecały rok rozwaliło stocznie takie bajki to tylko w pisie I dlaczego nie ma komisji w sprawie stoczni Bob - albo dopiero chodzisz do gimnazjum, albo przeleżałeś pod lodem długi czas. Ignorancja do kwadratu. Kompromitujesz się i ośmieszasz takimi wpisami. Skąd Ty bierzesz te bzdury? Wielu czatowało, żeby PiS ogłosić partią zemsty, zajmującą się komisjami śledczymi, zamiast naprawą Polski. Na wszystko przyjdzie czas. Wyobraźcie sobie, że budzicie się rano i macie tylko to, za co podziękowaliście Bogu w modlitwie wieczorem.... |
|
Posty: 732
Dołączył: 2 Lip 2008r. Skąd: Stalowa Wola Ostrzeżenia: 0% |
|
|
|
Wyobraźcie sobie, że budzicie się rano i macie tylko to, za co podziękowaliście Bogu w modlitwie wieczorem.... |
|
Posty: 490
Dołączył: 24 Kwie 2015r. Skąd: Ostrzeżenia: 0% |
|
|
|
25 lat zniewalania Polski. Raport o wyprzedaży majątku narodowego
„Trzeba bronić dorobku 25 lat naszej wolności – być z niego dumnym i czerpać inspirację na przyszłość” – przekonuje w swoich reklamówkach wyborczych Bronisław Komorowski. Ta obrona w wykonaniu wieloletniego polityka UD, UW, AWS i PO nie dziwi, ponieważ Komorowski przez większość ostatniego ćwierćwiecza znajdował się w rządzącym establishmencie i ponosi współodpowiedzialność za kształt „polskiej wolności”. Ale jest jeszcze inny, ważniejszy powód determinacji obecnego prezydenta i jego obozu, by „bronić dorobku” III RP. Otóż „dorobek” ten obejmuje uczynienie z Polski kolonii zagranicznego kapitału, głównie poprzez wyprzedaż majątku narodowego w ręce obcych nabywców. Skutki tej polityki, prowadzonej przez kolejne rządy (zwłaszcza te, w których uczestniczył lub które aktywnie wspierał Bronisław Komorowski), są dziś opłakane. A więc tak naprawdę zamiast być dumnymi z „25 lat wolności” powinniśmy jako naród czuć się oszukani przez elity, które zafundowały nam nową niewolę – tym razem ekonomiczną. Poniższy raport zawiera bilans wyprzedaży majątku narodowego w ostatnim ćwierćwieczu. Sektor finansowy W 1992 r. rozpoczęła się prywatyzacja polskich banków. Jako pierwszy sprzedano BRE Bank, który trafił w ręce niemieckiego Commerzbanku. Potem był Bank Śląski, przejęty przez holenderski ING. Irlandzki AIB kupił Wielkopolski Bank Kredytowy, a następnie Bank Zachodni i połączył je w jedenBank Zachodni WBK. Jednak w 2011 r. z powodu kryzysu Irlandczycy sprzedali BZ WBK hiszpańskiemu bankowi Santander. Bank Gdański najpierw został kupiony przez prywatny Bank Inicjatyw Gospodarczych, który powstał w 1989 r. w środowisku komunistycznej nomenklatury, a następnie już jednolity BIG Bank Gdański przejęli Portugalczycy z banku Millenium, nadając mu swoją nazwę. Inwestorem strategicznym w Banku Przemysłowo-Handlowym został niemiecki Bayerische Hypo- und Vereinsbank, zaś w Powszechnym Banku Kredytowym – austriacki Bank Austria Creditanstalt. Później obaj zagraniczni właściciele połączyli się, a ich polskie filie przyjęły wspólną nazwę BPH, którego większość oddziałów z czasem została włączona do Pekao SA, zaś reszta – do amerykańskiego GE Money Banku. Sam Pekao SA od wielu lat jest własnością włoskiej grupy UniCredit, podobnie jak Bank Handlowy – amerykańskiego Citibanku. Ostatnim sprywatyzowanym podmiotem z tej branży był Bank Gospodarki Żywnościowej, kontrolowany dziś przez holenderski Rabobank. W posiadaniu skarbu państwa pozostaje już tylko 31 proc. udziałów wPKO BP oraz całkowicie państwowy Bank Gospodarstwa Krajowego. Obcy kapitał dominował też w prywatyzacji branży ubezpieczeniowej. Największa firma,Powszechny Zakład Ubezpieczeń, przeżywał przy tym wieloletnie zawirowania: najpierw rząd Buzka zawarł umowę o sprzedaży 20 proc. akcji portugalsko-holenderskiemu konsorcjum Eureko i 10 proc. Bankowi Gdańskiemu (które z czasem także przejęło Eureko), a później podpisał aneks do tej umowy, gwarantujący Eureko zakup dalszych 21 proc. Ponieważ jednak aneks nie został zrealizowany, sprawa trafiła do międzynarodowego arbitrażu i wreszcie za rządów Tuska doszło do zawarcia ugody, na mocy której Holendrzy sprzedali większość swoich akcji na giełdzie. Także skarb państwa pozbył się w ten sposób części swoich udziałów i dziś posiada ich już tylko 35 proc. Najbardziej wymowną ilustracją prywatyzacyjnego szaleństwa jest wyprzedaż akcji Giełdy Papierów Wartościowych, poprzez którą realizuje się największe transakcje prywatyzacyjne. Obecnie skarb państwa posiada zaledwie 35 proc. udziałów w GPW, choć nadal ma zagwarantowany ponad 50-proc. udział głosów na walnym zgromadzeniu. Sektor górniczy i energetyczny Tak hołubiona w PRL branża węglowa nie miała w III RP szczęścia. Najpierw rząd Buzka w ramach realizacji „programu naprawy górnictwa” zlikwidował lub połączył 26 kopalń węgla kamiennego, zmniejszając zatrudnienie o ok. 150 tys. osób. Natomiast rząd Tuska rozpoczął prywatyzację tej branży: całkowicie sprzedano kopalnię „Bogdanka” leżącą niedaleko Lublina, a także 31 proc. akcjiJastrzębskiej Spółki Węglowej. Natomiast w KGHM Polska Miedź, który prywatyzowano w kilku etapach, skarb państwa posiada dziś niespełna 32 proc. udziałów. A w PKN Orlen, który jest największą firmą paliwową w Polsce, państwo ma już tylko 27,5 proc. akcji. W latach 2006-2007 powstały w tej branży cztery duże koncerny. Jak dotąd w większości sprywatyzowany został śląski Tauron (skarb państwa zachował tylko 30 proc. udziałów plus wpływ na 10 proc. udziałów w rękach KGHM), a częściowo – gdańska Energa (51,5 proc. udziałów skarbu państwa w kapitale zakładowym, choć 64 proc. głosów na walnym zgromadzeniu akcjonariuszy), poznańska Enea (51,5 proc. udziałów skarbu państwa) i warszawska Polska Grupa Energetyczna(ponad 58 proc. udziałów skarbu państwa). Trzeba jednak pamiętać, że na tych czterech koncernach polska energetyka się nie kończy. Zanim one powstały, przystąpiono do wyprzedaży wielu lokalnych elektrowni i elektrociepłowni, czego najgłośniejszym przykładem był warszawski Stoen, przejęty przez niemiecką firmę RWE. Ten sam właściciel kontroluje zresztą także Elektrociepłownię Będzin. Warto zwrócić uwagę, że największymi inwestorami w branży energetycznej okazały się zagraniczne koncerny państwowe, co sprawia, że trudno te transakcje określić mianem prywatyzacji. Francuski koncern Électricité de France kupił elektrociepłownie Kraków, Zielona Góra, Rybnik, Wybrzeże, a także Toruńską Energetykę Cergia, Zespół Elektrociepłowni Wrocławskich „Kogeneracja” iPrzedsiębiorstwo Energetyki Cieplnej w Tarnobrzegu. Z kolei szwedzki koncern Vattenfall nabyłElektrociepłownie Warszawskie (7 przedsiębiorstw ogrzewających stolicę) oraz Górnośląski Zakład Energetyczny. 10 lat po tym zakupie Szwedzi odsprzedali obie firmy kontrolowanym przez skarb państwa spółkom PGNiG i Tauron, przy czym – zdaniem ekspertów – nabywcy znacznie przepłacili. Naszą energetykę przejmują nawet Czesi. Tamtejsza firma CEZ kupiła Elektrownię Skawina iElektrociepłownię Chorzów. Z kolei francuski koncern GdF Suez stał się właścicielem Elektrowni Połaniec, zaś Stołeczne Przedsiębiorstwo Energetyki Cieplnej przeszło w ręce francuskiej firmy Dalkia, która wcześniej kupiła już Zespół Elektrociepłowni w Łodzi, Zespół Elektrociepłowni Poznańskich, Poznańską Energetykę Cieplną oraz infrastrukturę ciepłowniczą w kilkudziesięciu mniejszych miastach. W tej branży zaznaczył swoją obecność również jeden z najbogatszych polskich biznesmenów, Zygmunt Solorz-Żak. Poprzez spółkę Elektrim został on właścicielem niemal połowy udziałów wZespole Elektrowni Pątnów-Adamów-Konin i po wieloletnim sporze ze skarbem państwa, za rządów Tuska przejął kontrolę nad całym koncernem, do którego dołączono jeszcze kopalnie węgla brunatnego Adamów i Konin. Warto dodać, że ten sam Solorz-Żak kupił również spółkę Polkomtel, operatora sieci komórkowej Plus, należącego wcześniej do kilku firm kontrolowanych przez skarb państwa. Sektor hutniczy Już w 1992 r. Hutę Warszawa sprzedano włoskiemu koncernowi Lucchini, który po kilkunastu latach odsprzedał ją firmie ArcelorMittal Poland. Ta ostatnia wchodzi w skład największego koncernu hutniczego świata, hindusko-amerykańskiego Mittal Steel Company, któremu rząd Millera sprzedałPolskie Huty Stali. W skład PHS wchodzą 4 przedsiębiorstwa stanowiące łącznie 70 proc. branży stalowej w Polsce: Huta Katowice w Dąbrowie Górniczej, Huta im. T. Sendzimira w Krakowie, Huta Florian w Świętochłowicach, Huta Cedler w Sosnowcu. Później ArcelorMittal Poland dokupiła Hutę Królewska w Chorzowie i Koksownię Zdzieszowice. Spośród innych firm z tej branży zwraca uwagę los Huty Stalowa Wola, której cywilna część została sprzedana chińskiemu koncernowi Guangxi LiuGong Machinery. Natomiast Hutę Ostrowiec nabyła hiszpańska grupa Celsa, zaś Hutę Zawiercie – amerykańska firma Commercial Metals Company. Pozostałe huty metali zostały zlikwidowane lub znajdują się w stanie upadłości. Całkowicie sprywatyzowane zostało hutnictwo szkła, i to już w pierwszych latach III RP. Właścicielami poszczególnych zakładów zostali Niemcy (Huta Szkła „Biaglass” w Białymstoku, Huta Szkła Okiennego „Kunice” w Żarach, Huta Szkła „Ujście”), Austriacy (Częstochowska Huta Szkła), Amerykanie (Huta Szkła „Jarosław”, Huta Szkła „Antoninek” w Poznaniu). Natomiast Krośnieńskie Huty Szkła, które były jedną z pierwszych pięciu spółek notowanych na warszawskiej giełdzie w 1991 r., od kilku lat znajdują się w upadłości, a ich majątek jest likwidowany. Sektor stoczniowy Stocznie, które w każdym nadmorskim kraju są podstawą gospodarki morskiej, w III RP padły ofiarą nieudolnej polityki kolejnych rządów. Najsławniejsza z nich, Stocznia Gdańska, najpierw została postawiona w stan upadłości, potem połączona ze Stocznią Gdynia, a w końcu sprzedana ukraińskiemu Związkowi Przemysłowemu Donbasu (który wcześniej kupił też Hutę Częstochowa), przejętemu po pewnym czasie przez dwa rosyjskie koncerny. Natomiast stocznie w Gdyni i Szczecinie również przeszły postępowania upadłościowe, by w końcu otrzymać pomoc państwa, którą jednak Komisja Europejska uznała za nielegalną. Rząd Tuska przez wiele miesięcy mamił opinie publiczną wizją inwestora z Kataru, który miałby uratować obie firmy, a gdy okazało się to fikcją, przystąpiono do całkowitej wyprzedaży majątku tych stoczni (oraz zwalniania pracowników), by spłacić wierzycieli. Telekomunikacja i Ruch Największą prywatyzacją w dziejach III RP była sprzedaż Telekomunikacji Polskiej SA, która wówczas posiadała monopol na rynku telefonii stacjonarnej. Rząd Buzka sprzedał niemal połowę udziałów w TP SA konsorcjum francuskiej państwowej firmy France Télécom i Kulczyk Holding. W następnych latach Francuzi odkupili akcje należące do Kulczyka i dziś sami kontrolują Telekomunikację, zmieniając jej nazwę na Orange Polska. Inną bardzo znaczącą firmą, która przeszła w obce ręce, jest Ruch SA – największy kolporter prasy na polskim rynku. Pomysły na jego prywatyzację snuto od dawna, lecz dopiero w 2010 r. sprzedano zarejestrowanej w Holandii spółce Lurena Investments, za której pośrednictwem swoje inwestycje prowadzą dwa amerykańskie fundusze inwestycyjne. Sektor farmaceutyczny Niezwykle intratna – także ze względu na politykę refundacyjną państwa – jest w Polsce produkcja leków. Nic dziwnego, że prywatyzowane zakłady farmaceutyczne zawsze miały znaczących nabywców. Za rządów Buzka amerykański koncern ICN przejął Polfę Rzeszów, a brytyjski Glaxo Wellcome Found – Polfę Poznań. Polfy w Kutnie i Krakowie należą dziś do izraelskiej grupy Teva (choć zakład krakowski pierwotnie sprzedano chorwackiej firmie Pliva), Polfa Grodzisk Mazowiecki– do węgierskiej spółki Gedeon Richter, Polfa Bolesławiec – do niemieckiej firmy Gerresheimer,Polfa Łódź – do słoweńsko-polskiej spółki Sensilab, jeleniogórska Jelfa – do litewskiej grupy Sanitas (sprzedanej kilka lat temu kanadyjskiej firmie Valeant Pharmaceuticals). Jedynym krajowym potentatem w tej branży jest znany biznesmen Jerzy Starak, który przejął Polfy w Starogardzie Gdańskim (obecnie Polpharma), Lublinie i Warszawie. Uzdrowiska Pierwszym sprywatyzowanym uzdrowiskiem był Nałęczów, sprzedany w 2001 r. holenderskiej firmie East Springs International. Ale dopiero rząd Tuska na masową skalę przystąpił do pozbywania się firm z tej – jakże ważnej społecznie – branży. W ostatnich latach pod młotek poszły uzdrowiska:Ustka, Kraków-Swoszowice, Ustroń, „Solanki” Inowrocław, Połczyn, Cieplice, Wieniec, Przerzeczyn, Świeradów Czerniawa, Kamień Pomorski, Konstancin-Zdrój, Iwonicz oraz Zespół Uzdrowisk Kłodzkich. Sektor chemiczny Większość przedsiębiorstw z branży chemicznej została sprzedana jeszcze w latach 90. Firmy z marką Pollena kupili głównie Niemcy („Pollena-Nowy Dwór Mazowiecki”, „Pollena-Racibórz”, „Pollena-Lechia” w Poznaniu), Brytyjczycy („Pollena-Wrocław”, „Pollena-Uroda” w Warszawie) i Holendrzy („Pollena-Bydgoszcz”). Z kolei branżę oponiarską zdominowali Amerykanie (Sanockie Zakłady Przemysłu Gumowego „Stomil Sanok”, Firma Oponiarska „Dębica”) i Francuzi („Stomil-Olsztyn”). Polską celulozę wykupili również Amerykanie (Zakłady Celulozowo-Papiernicze w Kwidzynie, Przedsiębiorstwo Opakowań „Pakpol” w Białymstoku), ale także Szwedzi (Kostrzyńskie Zakłady Papiernicze), Brytyjczycy (Kieleckie Zakłady Wyrobów Papierowych) czy Francuzi (Śląskie Zakłady Papiernicze „Silesianpap” w Tychach). Wielu chętnych z zachodniej Europy znalazło się do przejęcia branży cementowej: przede wszystkim Niemcy (Cementownia „Odra” w Opolu, Kombinat Cementowo-Wapienniczy „Warta” w Działoszynie, Cementownia „Nowiny”, Cementownia „Warszawa”, Cementownia „Wejherowo”), lecz także Belgowie (Cementownia „Strzelce Opolskie”, Zakłady Cementowo-Wapiennicze „Górażdże” w Opolu), Francuzi (Kombinat Cementowo-Wapienniczy „Kujawy” w Piechcinie, Cementownia „Małogoszcz”), Irlandczycy (Cementownia „Ożarów”, Cementownia „Rejowiec”). Sektor spożywczy Wśród pierwszych firm prywatyzowanych w III RP znalazła się najsławniejsza polska fabryka czekolady E. Wedel SA. Najpierw kupił ją amerykański koncern PepsiCo., następnie brytyjska firma Cadbury, później kolejny amerykański koncern Kraft Foods, który jednak na żądanie Komisji Europejskiej musiał się pozbyć warszawskich zakładów, więc sprzedał je japońskiemu koncernowi Lotte Group. Losy Wedla stanowią dobrą ilustrację tego, jak potraktowano polski przemysł spożywczy, nawet ten z ogromnymi tradycjami. Szczególnie aktywni okazali się tu Amerykanie, którzy już na początku lat 90. kupili m.in. Zakłady Przemysłu Cukierniczego „Olza” w Cieszynie, Zakłady Przemysłu Owocowo-Warzywnego „Pudliszki”, rzeszowską „Alimę”, poznańskie zakłady „Amino”. Zainteresowali się także branżą tłuszczową (Nadodrzańskie Zakłady Przemysłu Tłuszczowego w Brzegu), podobnie jak Holendrzy (Zakłady Tłuszczowe „Olmex” w Katowicach, Zakłady Tłuszczowe „Kruszwica”). Natomiast w branży cukrowniczej dominują dziś trzy niemieckie koncerny: Südzucker jest właścicielem cukrowni Cerekiew, Ropczyce, Strzelin, Strzyżów, Świdnica, Pfeifer&Langen – cukrowni w Gostyniu, Miejskiej Górce, Środzie Wielkopolskiej i Glinojecku, zaś Nordzucker – cukrowni w Chełmży i Opalenicy. Należąca wciąż do państwa Krajowa Spółka Cukrowa kontroluje tylko 7 zakładów. Sprywatyzowano również branżę spirytusową. I tu mocno zaznaczyli swoją obecność zagraniczni inwestorzy kupujący poszczególne Polmosy: Francuzi (w Poznaniu), Szwedzi (w Zielonej Górze), Brytyjczycy (w Łańcucie). Choć znaleźli się też krajowi biznesmeni, tacy jak Janusz Palikot, który jeszcze od rządu Buzka kupił Polmos w Lublinie, czy Aleksander Gudzowaty, któremu rząd Millera sprzedał Polmos we Wrocławiu. Podobnie było z zakładami tytoniowymi, które zostały przejęte przez wielkie międzynarodowe koncerny: British American Tobacco (Przedsiębiorstwo Wyrobów Tytoniowych w Augustowie), Philip Morris (Zakłady Przemysłu Tytoniowego w Krakowie), Imperial Tobacco (Zakłady Przemysłu Tytoniowego w Radomiu, Wytwórnia Wyrobów Tytoniowych w Poznaniu). Kto sprzedał i za ile? Prywatyzację majątku państwowego rozpoczął w 1991 r. rząd Jana Krzysztofa Bieleckiego, w którym ministrem przekształceń własnościowych był Janusz Lewandowski. Funkcję tę pełnił on także w rządzie Hanny Suchockiej w latach 1992-1993. W sumie jednak dochody z prywatyzacji w pierwszym okresie rządów postsolidarnościowych wyniosły niespełna 1,5 mld zł. Ekipa SLD-PSL, w której za przekształcenia własnościowe odpowiadał Wiesław Kaczmarek, przekroczyła tę kwotę już w pierwszym roku swego urzędowania. W następnych latach prywatyzacja znacznie przyspieszyła: w 1995 r. dochody z niej wyniosły 2,6 mld zł, w 1996 r. – 3,7 mld zł, a w 1997 r. – 6,5 mld zł. Rekordowa okazała się jednak kolejna kadencja, w której rządził Polską Jerzy Buzek. Jego ministrowie z koalicji AWS-UW, zwłaszcza Emil Wąsacz i Aldona Kamela-Sowińska, już w 1998 r. sprzedali majątek za 7 mld zł, w 1999 r. – za ponad 13 mld zł, w rekordowym roku 2000 – za 27 mld zł, zaś w 2001 r. – za 6,8 mld zł. Dochody z prywatyzacji znacznie zmalały za rządów Leszka Millera (2,8 mld zł w 2002 r. i 4,1 mld zł w 2003 r.), by znów wzrosnąć pod rządami Marka Belki, gdy ministrem skarbu państwa był Jacek Socha (ponad 10 mld zł w 2004 r. i 3,8 mld zł w 2005 r.). Na wstrzymanie masowej wyprzedaży mienia państwowego zdecydował się tylko rząd Prawa i Sprawiedliwości, dlatego był to okres najmniejszych wpływów z prywatyzacji (zaledwie 622 mln zł w 2006 r. i 1,9 mld zł w 2007 r.). Powrót do forsownej prywatyzacji nastąpił pod rządami Donalda Tuska, szczególnie w jego pierwszej kadencji, gdy resortem skarbu zarządzał Aleksander Grad. Za sprzedany majątek w 2008 r. udało mu się uzyskać kwotę niespełna 2,4 mld zł, w 2009 r. – 6,6 mld zł, a rekordowy okazał się rok 2010, gdy przychody resortu skarbu sięgnęły 22 mld zł. W 2011 r. było to 13 mld zł, a rok później, gdy Grada zastąpił Mikołaj Budzanowski – ponad 9 mld zł. Ostatnie lata, gdy ministrem skarbu jestWłodzimierz Karpiński, nie przyniosły już tak dużych dochodów: w 2013 r. – 4,4 mld zł, a w 2014 r. – tylko 1 mld zł. Czy to oznacza powolne odejście od wyprzedaży majątku narodowego? Nie, po prostu tego majątku jest coraz mniej i nie należy już liczyć na takie kwoty, jak uzyskiwali Wąsacz czy Grad. W sumie za rządów PO-PSL uzyskano z prywatyzacji ok. 58,6 mld zł. To więcej niż w okresie rządów Buzka, który był dotąd rekordowy pod tym względem (ok. 54,3 mld zł). Natomiast od roku 1991 do 2014 sprzedano majątek państwowy za łączną kwotę ok. 152,5 mld zł. To mniej więcej połowa rocznego budżetu państwa! Czy za te pieniądze Polska się rozwinęła? Czy zbudowano autostrady, nowe linie kolejowe, szkoły, szpitale? A może zaoszczędzono te miliardy na jakimś funduszu rezerwowym, by służyły emerytom, którzy przecież budowali sprzedawane zakłady pracy? Niestety nie. Całe dochody z prywatyzacji – i tak przecież znacznie zaniżone w stosunku do wartości sprzedanego majątku – zostały po prostu „przejedzone” przez kolejne rządy, traktujące je jako dodatkowe źródło dochodów budżetowych. W ten sposób my, Polacy, nie mamy już ani majątku wypracowanego przez kilka pokoleń, ani pieniędzy, za które ten majątek został sprzedany. Czy odpowiedzialni za tę politykę – kolejni ministrowie, premierzy i prezydenci – poniosą kiedyś sprawiedliwą karę? Czy staną przed narodowym trybunałem, który osądzi ten „dorobek polskiej wolności”? Musimy zrobić wszystko, aby tak się stało. Paweł Siergiejczyk Artykuł ukazał się w tygodniku "Nasza Polska" nr 12 (1010) z 24 III 2015 r. |
|
Posty: 1598
Dołączył: 14 Marz 2016r. Skąd: Stalowa Wola Ostrzeżenia: 0% |
|
|
|
Spytaj ojca lub kogokolwiek kto żył w tych czasach, kto chciał korzystać z wyrobów lub usług wymienionych firm
A zanim zaczniesz sypać argumentami jak typowy fanatyk, to przynajmniej dowiedz się dlaczego prywatyzowano te zakłady. Wszystko, co słyszymy, jest opinią, nie faktem. Wszystko, co dostrzegamy, jest punktem widzenia, nie prawdą. http://www.komentujnieobrazaj.pl |
|
Posty: 490
Dołączył: 24 Kwie 2015r. Skąd: Ostrzeżenia: 0% |
|
|
|
Na darmo postow nieumieszczam. Sa sektory przemyslowe lub uslugi ktorych normalny kraj z powodow strategicznych sie ich niepozbywa. Sa to kopalnie ,stocznie ,huty elektrownie,media itp. Najbogatsze kraje nawet czesto wola dotowac niektore zaklady by inny kraj niemial wplywu na ceny rynkowe i polityczne na suwerennosc danego kraju. Jesli chcesz polemizowac bardzo prosze ;)
|
|
Posty: 1598
Dołączył: 14 Marz 2016r. Skąd: Stalowa Wola Ostrzeżenia: 0% |
|
|
|
CYTAT Na darmo postow nieumieszczam. Sa sektory przemyslowe lub uslugi ktorych normalny kraj z powodow strategicznych sie ich niepozbywa. Sa to kopalnie ,stocznie ,huty elektrownie,media itp. Najbogatsze kraje nawet czesto wola dotowac niektore zaklady by inny kraj niemial wplywu na ceny rynkowe i polityczne na suwerennosc danego kraju. Jesli chcesz polemizowac bardzo prosze ;) Są kraje, które stoczni nie mają, my nawet nie bardzo już posiadamy żeglugę morską, więc zapotrzebowanie na statki jest małe. Nasze stocznie były przystosowane do PRL gdzie statkami wywoziliśmy surowce, jeszcze raz napisze "surowce" oczywiście za dewizy (czytaj psi grosz). Nawet ojciec z Torunia je olał. To samo było z kopalniami, hutami, elektrowniami. Kiedy wy zrozumiecie, że PRL nie oddawał władzy oni zbankrutowali. Nasze zakłady były przestarzałe, energochłonne i z zachodem mogły konkurować tylko w PRLu a nie na wolnym rynku. Popatrz na HSW, kiedyś taki kombinat własna huta, odlewnie, zakłady i gdyby nie dotacje i wyprzedaż majątku dawno by padła. Napisz skąd brać pieniądze na dotowanie tych zakładów, jak od przemian jedziemy na minusie Tylko z wami to jest taka gadka, jak Polak kupi zakład to złodziej ubek albo z wsi, jak prywatyzacja to wyprzedaż majątku Wszystko, co słyszymy, jest opinią, nie faktem. Wszystko, co dostrzegamy, jest punktem widzenia, nie prawdą. http://www.komentujnieobrazaj.pl |
|
Posty: 12214
Dołączył: 1 Lut 2011r. Skąd: Stalowa Wola Ostrzeżenia: 0% |
|
|
|
TW Bolek zżyma się i piekli. O swoją przeszłość oskarżył kilka godzin temu, m.in. śp. Annę Walentynowicz....
Wyobraźcie sobie, że budzicie się rano i macie tylko to, za co podziękowaliście Bogu w modlitwie wieczorem.... |
|
Posty: 505
Dołączył: 16 Gru 2016r. Skąd: Ostrzeżenia: 80% |
|
|
|
Bobku czy Ty czytasz to co piszesz ? Większych bzdur to nawet el.Bolek nie wymyśli.
|
|
Posty: 127
Dołączył: 18 Wrz 2016r. Skąd: Ostrzeżenia: 80% |
|
|
|
I to miałby być nowy polski prezydent ?? To jakaś pokraka paskudna.
|
|
Posty: 490
Dołączył: 24 Kwie 2015r. Skąd: Ostrzeżenia: 0% |
|
|
|
CYTAT CYTAT Na darmo postow nieumieszczam. Sa sektory przemyslowe lub uslugi ktorych normalny kraj z powodow strategicznych sie ich niepozbywa. Sa to kopalnie ,stocznie ,huty elektrownie,media itp. Najbogatsze kraje nawet czesto wola dotowac niektore zaklady by inny kraj niemial wplywu na ceny rynkowe i polityczne na suwerennosc danego kraju. Jesli chcesz polemizowac bardzo prosze ;) Są kraje, które stoczni nie mają, my nawet nie bardzo już posiadamy żeglugę morską, więc zapotrzebowanie na statki jest małe. Nasze stocznie były przystosowane do PRL gdzie statkami wywoziliśmy surowce, jeszcze raz napisze "surowce" oczywiście za dewizy (czytaj psi grosz). Nawet ojciec z Torunia je olał. To samo było z kopalniami, hutami, elektrowniami. Kiedy wy zrozumiecie, że PRL nie oddawał władzy oni zbankrutowali. Nasze zakłady były przestarzałe, energochłonne i z zachodem mogły konkurować tylko w PRLu a nie na wolnym rynku. Popatrz na HSW, kiedyś taki kombinat własna huta, odlewnie, zakłady i gdyby nie dotacje i wyprzedaż majątku dawno by padła. Napisz skąd brać pieniądze na dotowanie tych zakładów, jak od przemian jedziemy na minusie Tylko z wami to jest taka gadka, jak Polak kupi zakład to złodziej ubek albo z wsi, jak prywatyzacja to wyprzedaż majątku Kolejny raz niezgodze sie z toba- kazdy powazny kraj na arenie miedzynarodowej ma wlasne stocznie - budowa statkow wojennych oraz transportu (my jestesmy eksporterem)- dlaczego Francuzi choc jak wspominasz nie zamkneli wlasnych stoczni skoro im sie to nieoplacalo?? Wiele polskich firm pomimo,ze bylo balansowalo na granicy oplacalnosci niepowinno sie i zamykac dlatego ,ze reguluja ceny w kraju( Zydzi jest madrym narodem i jak sie chca pozbyc konkurencji to dzialaja w pewnym schemacie- najpier daja ceny na granicy oplacalnosc by przeciwnik splajtowal ,a pozniej podbijaja sobie ceny produktow 2 ,3 razy drozsze). Jak maja nasze zaklady konkurowac skoro rzadu Tuska dawaly zagranicznym korporacjom ulgi 10-letnie na nieplacenie podatkow itp. ,a polskie firmy sa gnebione przez wlasny rzad. (jesli polowa ludzi nieplaci podatkow i korzysta z panstwowych urzedow to druga polowa ,ktora robi wszystko sumiennie musi nadplacic 2 razy by bilans sie zgadzal). Moze poczytaj na temat tego jakie jest w Polsce prawo na temat zakladow zbrojeniowych - np. zaklad zbrojeniowy moze sprzedac bron do innego kraju wtedy ,gdy Wojsko Polskie bedzie mialo chodz troche tej broni na wyposarzeniu- nieraz zglaszaly sie kraje takie jak Indie po nasz sprzet ale niemogli sprzedac przez glupie przepisy. Na temat prywatyzacji w Polsce zakladow to osobny temat:w skrocie - jesli niebyles powiazany z elitami postkomunistycznymi to niemogles w tym brac udzialu. Wielu ludzi kupowalo zaklady za pare procent wartosci . |
|
Posty: 12214
Dołączył: 1 Lut 2011r. Skąd: Stalowa Wola Ostrzeżenia: 0% |
|
|
|
Niedawno słyszałem ciekawą opinię, że po 89 roku jedyną grupą społeczną która się w tym kraju uwłaszczyła - były służby i wybrani działacze PZPR.
Wyobraźcie sobie, że budzicie się rano i macie tylko to, za co podziękowaliście Bogu w modlitwie wieczorem.... |
|
Posty: 1598
Dołączył: 14 Marz 2016r. Skąd: Stalowa Wola Ostrzeżenia: 0% |
|
|
|
CYTAT Kolejny raz niezgodze sie z toba- kazdy powazny kraj na arenie miedzynarodowej ma wlasne stocznie - budowa statkow wojennych oraz transportu (my jestesmy eksporterem)- dlaczego Francuzi choc jak wspominasz nie zamkneli wlasnych stoczni skoro im sie to nieoplacalo?? Ja nie jestem przeciwnikiem Polskich stoczni, które jeszcze istnieją, niestety dostosowane na razie do naszych skromnych potrzeb. Powiedz dla kogo my te statki mamy budować ? Nie porównuj Polski do Francji, która ma wewnętrzny popyt (wojskowy i cywilny), a o technologi nie ma co mówić. Francja zarabia na produkcji statków, choć niektóre sprzedaje podobno po 1$ CYTAT Wiele polskich firm pomimo,ze bylo balansowalo na granicy oplacalnosci niepowinno sie i zamykac dlatego ,ze reguluja ceny w kraju Nie twierdzę że nie, ale kto oceni jakie firmy są strategiczne i na jakiej podstawie ? Gaz i ropa to wiadomo. CYTAT Jak maja nasze zaklady konkurowac skoro rzadu Tuska dawaly zagranicznym korporacjom ulgi 10-letnie na nieplacenie podatkow itp. ,a polskie firmy sa gnebione przez wlasny rzad. (jesli polowa ludzi nieplaci podatkow i korzysta z panstwowych urzedow to druga polowa ,ktora robi wszystko sumiennie musi nadplacic 2 razy by bilans sie zgadzal). A co ma Tusk do ulg ? Strefy ekonomiczne i ulgi to lata 90 CYTAT Moze poczytaj na temat tego jakie jest w Polsce prawo na temat zakladow zbrojeniowych - np. zaklad zbrojeniowy moze sprzedac bron do innego kraju wtedy ,gdy Wojsko Polskie bedzie mialo chodz troche tej broni na wyposarzeniu- nieraz zglaszaly sie kraje takie jak Indie po nasz sprzet ale niemogli sprzedac przez glupie przepisy. To należy zmienić prawo, tylko teraz pretensje do pisu CYTAT Na temat prywatyzacji w Polsce zakladow to osobny temat:w skrocie - jesli niebyles powiazany z elitami postkomunistycznymi to niemogles w tym brac udzialu. Wielu ludzi kupowalo zaklady za pare procent wartosci . Daj jakiś przykład, najlepiej Stalowa Wola i okolice ? Wszystko, co słyszymy, jest opinią, nie faktem. Wszystko, co dostrzegamy, jest punktem widzenia, nie prawdą. http://www.komentujnieobrazaj.pl |
|
Posty: 127
Dołączył: 18 Wrz 2016r. Skąd: Ostrzeżenia: 80% |
|
|
|
|
|
Posty: 1632
Dołączył: 5 Cze 2013r. Skąd: Ostrzeżenia: 0% |
|
|
|
"Funkcjonariusze CBA delegatura w Warszawie, działając na polecenie Prokuratury Regionalnej we Wrocławiu, zatrzymali 5 osób: znanego warszawskiego adwokata Roberta N., byłego Zastępcę Dyrektora Biura Gospodarki Nieruchomościami Urzędu m.st. Warszawy Jakuba R., rodziców byłego urzędnika - Wojciecha R. i Alinę D., a także Marcina L. - czytamy w komunikacie PK."
http://www.money(...)521.html A żyliby sobie spokojnie gdyby nie do pisuary doszły do władzy.... |
|
Posty: 1032
Dołączył: 14 Paź 2015r. Skąd: Ostrzeżenia: 40% |
|
|
|
CYTAT Jakoś nie pamiętam demonstracji KOD wtedy i krzyków o demolowaniu państwa... Przez lata elity budowały legendę Wałęsy i niszczyły każdego, kto twierdził,ze to kapuś. Dziś, gdy okazało się, że nim był dalej nie przyjmują tego do wiadomości. Bo nie niszczmy bohatera ble,ble,ble |
|
Posty: 1632
Dołączył: 5 Cze 2013r. Skąd: Ostrzeżenia: 0% |
|
|
|
CYTAT CYTAT Jakoś nie pamiętam demonstracji KOD wtedy i krzyków o demolowaniu państwa... Bo wtedy im i ich tatusiom i mamusiom nie zabierano emerytur. |
|
Posty: 129
Dołączył: 8 Sty 2017r. Skąd: Ostrzeżenia: 0% |
|
|
|
PO to przeszłość. Nowe komitety czy "dumnie" wystąpią pod własną zasłużona opinią w stalowej tym razem?
Premier znowu dopieszcza Podkarpacie. Budka skomlal o poparcie dla oszustów i złodziei. |
|
Posty: 884
Dołączył: 1 Lis 2011r. Skąd: Ostrzeżenia: 20% |
|
|
|
Tępa dzida
|
|
Posty: 12214
Dołączył: 1 Lut 2011r. Skąd: Stalowa Wola Ostrzeżenia: 0% |
|
|
|
Banan - z Tobą już tak źle, że sam sobie opowiadasz "dowcipy" i się z nich śmiejesz?
Wyobraźcie sobie, że budzicie się rano i macie tylko to, za co podziękowaliście Bogu w modlitwie wieczorem.... |
|
Posty: 490
Dołączył: 24 Kwie 2015r. Skąd: Ostrzeżenia: 0% |
|
|
|
Afera w Warszawie! CBA zatrzymuje pięć osób w związku z aferą reprywatyzacyjną! Wśród nich znany adwokat i urzędnicy
Według informacji Prokuratury Krajowej, na polecenie Prokuratury Regionalnej we Wrocławiu, CBA zatrzymało pięć osób. Sprawa dotyczy nieprawidłowości w związku z reprywatyzacją nieruchomości w Warszawie. Wśród zatrzymanych są: warszawski adwokat Robert N., były Zastępca Dyrektora Biura Gospodarki Nieruchomościami Urzędu m.st. Warszawy Jakub R., rodzice byłego urzędnika - Wojciech R. i Alina D., a także Marcin L. "Zatrzymani zostaną przewiezieni do Prokuratury Regionalnej we Wrocławiu, gdzie prokurator wykona czynności procesowe z ich udziałem. Zatrzymanym zostaną ogłoszone zarzuty popełnienia szeregu przestępstw związanych z reprywatyzacją nieruchomości. Zostaną oni także przesłuchani w charakterze podejrzanych. Dzisiejsze zatrzymania zostały dokonane w związku z postępowaniem przygotowawczym dotyczącym reprywatyzacji nieruchomości na terenie m.st. Warszawy" – zakomunikowała Prokuratura Krajowa. https://polsk(...)rzednicy |
|
Posty: 490
Dołączył: 24 Kwie 2015r. Skąd: Ostrzeżenia: 0% |
|
|
|
„Ale to było dawno” – haniebne i niedopuszczalne słowa Komorowski o ludobójstwie na Wołyniu!
W jednym z programów stacji Polsat News wzięli udział: Bronisław Komorowski i Leszek Miller. Panowie dyskutowali na temat stosunków polsko-ukraińskich dziś i w przeszłości. Premier Miller obiektywnie i rzeczowo komentował coraz głośniejsze i powszechniejsze na Ukrainie, czczenie zbrodniarzy z OUN-UPA a nawet żołnierzy z SS Galizien. Podkreślił w tym kontekście, że ostatnia z wymienionych organizacji, uznana została przez Trybunał Norymberski za zbrodniczą. – To musi budzić w Polsce jak najgorsze skojarzenia i protest – stwierdził Leszek Miller. Bronisław Komorowski, z właściwym sobie wdziękiem i spokojem, wygłaszał teorie, które muszą budzić sprzeciw i przerażenie. Wobec tego co mówił, nie powinno się nawet wspominać, że był prezydentem Polski. – Jak było, to było, trudno – zauważył pan Komorowski i dodał, że ma świadomość zbrodni ukraińskiej wobec Polaków, ale trzeba współpracować politycznie. W dalszym ciągu programu było już tylko gorzej. Leszek Miller, przypomniał wizytę prezydenta Komorowskiego w Kijowie i uchwalone w tym czasie przez ukraiński parlament ustawy, gloryfikujących UPA. W odpowiedzi, Komorowski, zgodnie z od wielu lat przyjętą filozofią ”a u was biją murzynów”, przypomniał wizytę śp. prezydenta Lecha Kaczyńskiego w Wilnie i problemy z prawnym zagwarantowaniem polskiej pisowni nazwisk. Polityk SLD stwierdził jeszcze, że ukraiński IPN pisze historię od nowa i jest ona antypolska. Człowiek „z całej Polski” wytłumaczył byłemu premierowi, że Ukraina walczy o swoją wolność i ma prawo do zachowań nacjonalistycznych… Największy jednak szok przeżyli ci, którzy wytrwali do końca audycji. Słowa Millera: – Ale tu mówimy o ludobójstwie – Komorowski skomentował: – Ale to było dawno temu. Trudno powiedzieć, czy pan Komorowski wreszcie mówi, co myśli, czy może wciąż nie może dojść do siebie, po przegranych wyborach. Jedno jest jednak bezdyskusyjne: nie powinien wypowiadać się publicznie w tak ważnych i drażliwych kwestiach. Bzdury na temat „armat w krzakach” czy „duńskich kaszalotów” nas śmieszyły i zawstydzały, pogarda dla ofiar ludobójstwa popełnionego na Polakach przez zwyrodnialców z OUN-UPA musi przerażać i bulwersować. https://polsk(...)-wolyniu |
|
Posty: 10954
Dołączył: 9 Sty 2015r. Skąd: Ostrzeżenia: 40% |
|
|
|
Oni nie wiedzą co myśleć od kiedy nie działa na ludzi to co mówią
Uśmiechnięta Polska i Smutny Obywatel. |
|
Posty: 3250
Dołączył: 12 Sty 2015r. Skąd: stalowa Ostrzeżenia: 0% |
|
|
|
cd...
Złożony charakter a zarazem jedność komunizmu powodują, że w jego interpretowaniu popełnia się zazwyczaj błędy polegające bądź na widzeniu w komunizmie jednego tylko z aspektów jego struktury, który ma jakoby decydować o jego jedności (a), bądź na odmawianiu komunizmowi jakiejkolwiek jedności i uznawanie go za przypadkowy zbiór tendencji praktycznych (b). Należy ponadto wspomnieć o trzecim i to może powszechniejszym jeszcze błędzie - braniu propagandowych sloganów za prawdziwą istotę komunizmu. Jest to błąd, który da się w pełni zrozumieć dopiero w świetle dalszych rozważań dotyczących komunistycznych zasad działania. a. Wielu ludzi uważa za istotę komunizmu tylko jeden aspekt jego doktryny, organizacji lub działalności. Najosobliwszym błędem, jaki tu występuje, jest pomieszanie dwóch znaczeń słowa "komunizm" - węższego, w którym oznacza tylko gospodarkę kolektywistyczną i szerszego, odnoszącego się do całości doktryn, organizacji i metod działania partii komunistycznej. Ci, którzy wpadają w ten błąd, są skłonni sądzić, że współczesny komunizm to pogląd grupy ludzi pragnących zaprowadzić gospodarkę kolektywistyczną i nic więcej. Takie elementy jak filozofia komunistyczna, doktryna komunistyczna, partia komunistyczna, imperium komunistyczne itd. uznawane są za nieistotne. Z podobnym błędem mamy do czynienia wtedy, gdy komunizm utożsamia się z mitycznym "społeczeństwem bezklasowym" przyszłości (a więc czymś więcej niż zwykłym kolektywizmem). Jest on błędny także dlatego, że po to aby być komunistą, trzeba nie tylko wierzyć w komunistyczną eschatologię, ale również zależeć od partii i działać na rzecz osiągnięcia stadiów pośrednich, stosując przy tym zalecane metody. Co więcej, eschatologia - jak zobaczymy - odgrywa obecnie w doktrynie komunistycznej rolę dość podrzędną. Inny błąd to utożsamianie komunizmu z jego brutalnymi metodami działania, a pomijanie eschatologii i filozofii. Rozpowszechnionych jest też wiele innych błędów tego samego rodzaju. b. Intelektualiści i politycy często popełniają błąd, widząc w komunizmie tylko jego cyniczną politykę i lekceważąc leżącą u jej podstaw ideologię. Komuniści to dla nich praktyczni politycy, zainteresowani jedynie zdobyciem władzy. Otóż komuniści są wprawdzie takimi politykami; są jednak nie tylko nimi, działają bowiem w imię pewnej doktryny (czego zazwyczaj cynik nie robi) i posługują się pewnym modus operandi opartym na owej doktrynie, której niekomuniści na ogół nie mają. Różnica polega na tym, że ci, którzy popełniają błąd pierwszego typu, przyznają komunizmowi doktrynalną jedność, ci natomiast, którzy popełniają błąd typu drugiego, dokonują projekcji swojej własnej postawy, przypisując komunizmowi brak światopoglądu i pozostają ślepi na jego element doktrynalny. c. I wreszcie najpopularniejszym i najbardziej naiwnym błędem, gdy chodzi o komunizm, jest wiara w to, co w danym momencie i w danym kraju mówią o nim jego wyznawcy. To, że jest to błąd, wykazują jasno dowody zebrane na następnych stronach. Komuniści - po pierwsze - sami przyznają, że wszelkiego rodzaju kłamstwo jest dla nich moralne, gdy służy potrzebom partii; po drugie - mają w zwyczaju widzieć rzeczy "dialektycznie", czyli twierdzić, że już obecnie są tym, czym w myśl swej doktryny mają być w przeszłości; (c) po trzecie - w praktyce stosowali bezprzykładną ilość kłamstw i - po czwarte wreszcie - dokładają wszelkich starań, by ukryć lub zniekształcić prawdziwe warunki istniejące w krajach, w których panują. Największa trudność, gdy chodzi o komunistyczne zafałszowanie, polega na tym, że są one tak ogromne i tak konsekwentnie stosowane, iż niekomuniście trudno uwierzyć, by ktoś mógł posuwać się tak daleko. Są jednak fakty - dowody tak liczne, że nie pozwalają na jakąkolwiek wątpliwość. Ponadto chodzi tu o zasadę wynikającą ze skrajnej amoralności politycznej Lenina. Czym jest komunizm Komunizm to doktryna, organizacja, system działania i postawa, które cechuje skrajny monizm i totalitaryzm. Przez "monizm" rozumiemy to, że skupia się na jednym celu, jednej nauce, jednym autorytecie i jednej metodzie (a); przez "totalitaryzm" - że podporządkowuje wszystko jednemu celowi (b). a. Komunizm jest po pierwsze skrajnie monistyczny. Jeden jest tylko cel wart osiągnięcia - cel wyznaczony przez eschatologię komunistyczną. Wszystkie inne wartości i cele należy uważać jedynie za środki, nigdy za cele same w sobie. Jedna jest tylko prawdziwa nauka - filozofia komunistyczna; wszystko inne jest całkowicie fałszywe. Jedna jest tylko grupa ludzi, którzy wiedzą, co należy czynić, i mają wolę działania - partia komunistyczna. Wszystko jest dobre lub złe w zależności od tego, czy służy partii. Jedna jest tylko właściwa metoda urzeczywistniania celów partii - ta, którą wyznacza metodologia komunistyczna, sformułowana i szerzona przez partię komunistyczną; wszystkie inne metody są fałszywe. Ponadto nie ma niczego pośredniego między komunizmem - prawdziwym, dobrym i zasługującym na uznanie - a antykomunizmem - fałszywym, złym i niegodziwym. Trzeba dokonać wyraźnego wyboru i stać się albo komunistą, albo "wrogiem ludu". b. Po drugie, komunizm jest na wskroś totalitarny. Obejmuje bezwzględnie wszystko, bez wyjątku. Partia wierzy, że posiadła prawdę absolutną, toteż nie może się mylić w niczym. Ponieważ tym samym jest wcieleniem absolutu, nikomu nie wolno ani wątpić w partię, ani jej się sprzeciwiać; należy jej okazywać ślepe posłuszeństwo, wszelkie nieposłuszeństwo jest zbrodnią. Celem partii jest rządzenie wszystkim. Należy to rozumieć najpierw w sensie geograficznym: partia musi w końcu sprawować rządy we wszystkich krajach bez wyjątku; musi zapanować nad światem. Trzeba to jednak rozumieć także w sensie głębszym. Rządy partii rozciągają się na wszystko - problemy polityczne, prawo, narodowość, gospodarkę, życie umysłowe, sztuki i nauki, religię. Wszystkie, nawet najbardziej osobiste sprawy człowieka muszą podlegać partii i być tym samym dostosowane do nauki komunistycznej. Ponadto, zgodnie z zasadą monizmu, wszystkie te działania uważane są jedynie za narzędzia służące osiągnięciu celów komunizmu. Komunizm jako prymitywne uproszczenie Pierwszą i najważniejszą ocenę komunizmu, której dokonanie nie wymaga przyjmowania żadnego szczególnego punktu widzenia, można sformułować następująco: komunizm, zarówno w swej teorii, jak i praktyce, jest niewiarygodnym wprost uproszczeniem. Każdy stan rzeczy, każdy pogląd, z którym komunizm się styka, ulega uproszczeniom tak daleko idącym, że wychodzi na zupełnie sfałszowany. Dlatego też człowiek myślący, bez względu na to, jakie jest jego stanowisko, po prostu nie może komunizmu uznać. Uproszczenie to objawia się najpierw w komunistycznej eschatologii. Pomimo ogromnej złożoności ludzkiej natury i ludzkich potrzeb, komuniści głoszą, że jedna prosta metoda - kolektywizacja - uczyni człowieka szczęśliwym i w pełni go zadowoli. Jest to nie tylko nieprawda, ale i twierdzenie niepoważne. Wiemy z psychologii (a zwłaszcza z psychoanalizy), że człowiekiem powoduje wiele różnych, często sprzecznych, interesów. Dąży do zdobycia pożywienia, ubrania i innych dóbr materialnych, potrzebnych do życia. Nierzadko jednak usilniej jeszcze dąży do zaspokojenia swych potrzeb społecznych (i to w szerokim, freudowskim znaczeniu słowa libido). Pragnie uznania społecznego i władzy. Ponadto niejednokrotnie kieruje się potrzebami estetycznymi, moralnymi i religijnymi, co prowadzi nieraz do wyrzeczenia się wszystkich innych potrzeb. Komuniści twierdzą natomiast, że jedna tylko metoda, kolektywizacja, zaspokoi wszystkie ludzkie potrzeby i pragnienia. Toteż ją właśnie stosują, albo całkowicie lekceważąc niektóre potrzeby, albo przeczą ich istnieniu, utrzymując, iż kolektywizacja spowoduje ich zanik. Inny przykład tego samego uproszczenia znajdujemy w filozofii komunistycznej, która wyjaśnia wszystko w przyrodzie i w człowieku za pomocą paru prostych sloganów, lekceważąc osiągnięcia naukowe. Tak na przykład komuniści wiedzą a priori, że wszechświat jest czysto materialny, że jest nieskończony, że społeczeństwo ludzkie przechodzi dokładnie pięć i nie więcej niż pięć stadiów rozwoju itd. Najbardziej fantastyczne uproszczenia występują jednak w komunistycznej metodologii. Komunizm głosi na przykład, że wszystkie problemy pracy dadzą się rozwiązać przez upaństwowienie fabryk. Jest to oczywiście sprzeczne ze wszystkim, co wiemy o życiu przemysłowym z jego wieloma trudnymi i złożonymi zagadnieniami, zupełnie niezależnymi od problemu własności. Strajki wybuchają nie mniej często w fabrykach upaństwowionych niż w prywatnych; problemy płac, warunków pracy czy stosunków między pracownikami fabryki są bezspornie ważniejsze dla robotników niż kwestie własnościowe. Komuniści tych zagadnień zupełnie nie dostrzegają, utrzymują, że wszystko będzie dobrze z chwilą gdy fabryki zostaną upaństwowione. Nie znaczy to, że nacjonalizacja musi być koniecznie uważana za coś złego, ale sprowadzenie całego zagadnienia do kwestii własności jest krańcowym uproszczeniem sytuacji. Z takim samym uproszczeniem mamy do czynienia w kwestiach moralnych. Wszystko, co służy partii i jej jedynemu celowi, jest uznawane za dobre; wszystko zaś, co jej się sprzeciwia, piętnuje się jako całkowicie nikczemne. Komuniści zachowują się tak, jak gdyby wszystko było albo całkiem czarne, albo całkiem białe. A przecież doświadczenie uczy, że nic w życiu nie jest zupełnie dobre ani zupełnie złe. Nawet najgorszy przestępca ma zwykle jakieś pozytywne strony charakteru i nawet święci miewali słabości i wady. Jak niewybredne jest to uproszczenie, objawia się w sposób najbardziej uderzający wtedy, gdy człowiek raz uchodzący za wiernego sprzymierzeńca komunizmu innym razem zostaje ogłoszony jego wrogiem. Tito był z początku wspaniałym, wzorowym komunistą, następnie potworem, agentem kapitalizmu itd., zaś z kolei później kimś, czyją przyjaźń należało sobie zjednywać. Stalin był za życia dobrotliwym ojcem, ukochanym przywódcą, wzorem komunistycznej moralności; teraz stał się potworem, zbrodniarzem, kłamcą, człowiekiem głupim i nikczemnym. Komunistyczne uproszczenie posuwa się tak daleko, że można i należy określić je jako prymitywizm; zarówno jako zbiór idei, jak i jako postawa, komunizm reprezentuje prymitywizm wyjątkowo wulgarny. Wszystko, w co komuniści wierzą, dałoby się może obronić, żadna jednak osoba myśląca i nikt, czyj sąd wznosi się ponad poziom barbarzyństwa, nie może tego bronić w taki sposób, w jaki czynią to zwykle komuniści. Często więc nasuwa się pytanie, jak jest możliwe, że ludzie wykształceni i myślący są zwolennikami ruchu opartego na tak prymitywnym uproszczeniu? Odpowiedź brzmi, że jest tak albo dlatego, że nieświadomi są, czym naprawdę jest komunizm, albo też dlatego, że powodują nimi emocje wykluczające wszelki rozsądek. To jednak, że należy się do "inteligencji", nie oznacza, że nie można być czegoś nieświadomym lub kierować się emocjami. Jednocześnie występuje często nieznajomość prawdziwej natury komunizmu wśród jego zwolenników poza granicami krajów, w których komuniści są u władzy. Ludzie ci sądzą, że komunizm jest zgodny z ich idealistycznym sposobem myślenia, a tak nie jest. Dopiero zgniecenie powstania węgierskiego otwarło wielu spośród nich oczy na oczywisty fakt, że komuniści prowadzą od lat politykę agresji i zniewolenia - choć fakty były dostępne każdemu. Ci intelektualiści nie znali komunizmu. Brali go nie za to, czym jest, ale za coś zgodnego z ich własnymi poglądami. Dochodzi do tego zaślepienie przez uczucia, przez emocje. Emocje właśnie sprawiają, że ludzie dążą do prostych, jedynych rozwiązań i metod, takich jak te, które oferuje komunizm. To tak miło wierzyć, że odkryto wreszcie sposób rozwiązania wszystkich ludzkich problemów nie wymagający wysiłku i doświadczenia, a zwłaszcza nie skrępowany względami moralnymi czy religijnymi: tego typu myślenie traktujące marzenia jako rzeczywistość jest dla niektórych tak przyjemne, że bierze górę nad zdrowym rozsądkiem. Wszystko to sprawia, że zwalczając komunizm trzeba najpierw pobudzić ludzi do myślenia, aby widzieli rzeczywistość, a tym samym wyzwolić ich spod władzy emocji. Jest to jednak często zadanie trudne, zwłaszcza w wypadku ludzi prymitywnych, powodujących się uczuciem i nie wprawionych w myśleniu krytycznym. Komunizm jako nauka i jako wiara Inną podstawową krytykę komunizmu, opierającą się jedynie na zdrowym rozsądku i zupełnie niezależną od jakiegokolwiek określonego punktu widzenia, można sformułować w takim oto prostym pytaniu: czy komunizm jest nauką czy też wiarą? Okazuje się że nie jest ani jednym, ani drugim - i na tym polega jego bezsens. Komunizm jako nauka Sami komuniści twierdzą, że ich doktryna opiera się na nauce. W rzeczywistości jednak komunizm - z każdego niemal punktu widzenia - jest właśnie jej przeciwieństwem. Aby zasługiwać na miano "naukowej", doktryna musi spełniać co najmniej trzy warunki: po pierwsze, musi być oparta na doświadczeniu; po drugie, musi być przedstawiona w sposób logiczny i spójny; po trzecie, musi podlegać swobodnej krytyce i modyfikacji lub odrzuceniu, jeśli wymagać będą tego doświadczenia lub logika. Żadnego z tych warunków komunizm nie spełnia. Nie opiera się na doświadczeniu (wysuwany jest raczej jako swego rodzaju aprioryczny dogmat i brak mu logicznej organizacji), odrzuca swobodną krytykę i uważa się za wieczny i niezmienny. Komunistyczna eschatologia nie jest więc nauką, lecz mitem społecznym opartym na pobożnych życzeniach. Nauka nigdy nie uznaje za swój cel podobnych ideałów; w najlepszym razie może przewidywać to, co będzie, nie może zaś twierdzić, że coś być powinno. Socjologia, ekonomika i filozofia komunistyczna nie mają z nauką nic wspólnego. Składają się na nie twierdzenia aprioryczne, które są przyjmowane w oparciu o autorytet "klasyków" bez względu na doświadczenie. Ponadto jest to po większej części metafizyka wykraczająca całkowicie poza dziedzinę nauki. [...] Nie dopuszcza się żadnej krytyki dogmatów klasycznych. Nie wolno głosić doktryn społecznych innych niż komunizm. Nawet interpretowanie samego komunizmu nie jest swobodne, lecz polega na surowej kontroli partii. Podsumowując, należy stwierdzić, że spośród wielu kłamstw, jakie komunizm rozpowszechnia o swej naturze, największym jest twierdzenie, iż jest doktryną naukową. Komunizm jako wiara Jeżeli więc komunizmu nie można uważać za naukę (to jest za opierający się na rozumie), należałoby go uważać za wiarę. Twierdzenie to jednak również nie da się utrzymać. Zasadniczo dwa są tylko rodzaje wiary: religijny i niereligijny. Wiary religijne odwołują się do autorytetu boskiego, wierni uznają jakieś pismo święte itp., dlatego że wierzą, że jest natchnione przez Boga. Istotą zaś wiar niereligijnych są założenia nie opierające się na żadnym boskim autorytecie, lecz służące wyjaśnieniu i koordynowaniu doświadczeń. Otóż jedynie religijny typ wiary może być dogmatyczny; wiara niereligijna ma nieodzownie charakter hipotezy, nie ma zatem charakteru absolutnego. Jeżeli zapytamy, czy komunizm należy do pierwszego, czy do drugiego typu religii przekonujemy się, że nie odpowiada ani jednemu, ani drugiemu. W istocie ma on, jak już wspomniano, wiele cech religii, na przykład nieustannie powołuje się na rzekomo niezachwiany autorytet "klasyków" komunistycznych i autorytet partii. Jednakże komunista nie wierzy, że owi "klasycy" byli natchnieni przez Boga, ponieważ zaprzecza Jego istnieniu. Stąd też przypisywanie "klasykom" absolutnego autorytetu jest niedorzeczne. Komunizm nie należy też do drugiego typu wiary, nie jest bowiem uważany jedynie za hipotezę. Pretenduje do przedstawiania bezwzględnej prawdy i stale posługuje się pojęciem nieomylnego autorytetu. Jeśli zapytać komunistów, dlaczego wierzą w autorytet na przykład Lenina, odpowiadają zawsze: "ponieważ komunizm jest nauką". Otóż - jak wiadomo - komunizm nauką nie jest. Nie można go więc określić mianem ani nauki, ani wiary: rości sobie pretensje do naukowości, poczyna zaś sobie jak wiara, gdy chce się wyjaśnienia tej wiary, twierdzi, że jest nauką. Innymi słowy komunizm jest niedorzecznością nawet w swej strukturze formalnej. Ogrom jego nonsensu stał się wyraźny, gdy w roku 1956 Stalina strącono z piedestału. Poprzez dwadzieścia lat wszystko, co powiedział, było przyjmowane przez wszystkich komunistów jako bezwzględnie prawdziwe i "naukowe". Teraz okazało się, że wiele z tego, co mówił, nie tylko nigdy nie było prawdą, ale potwornie tę prawdę wypaczało. Dodać wypada, że i tę krytykę Stalina komuniści przyjęli na rozkaz swoich autorytetów. |
|
Posty: 12214
Dołączył: 1 Lut 2011r. Skąd: Stalowa Wola Ostrzeżenia: 0% |
|
|
|
Z doświadczenia wiem, że tak obszerne wstawki, są czytane przez niewielu.
Nie lepiej to streścić? Wyobraźcie sobie, że budzicie się rano i macie tylko to, za co podziękowaliście Bogu w modlitwie wieczorem.... |
|
Posty: 10954
Dołączył: 9 Sty 2015r. Skąd: Ostrzeżenia: 40% |
|
|
|
Pacta sunt servanda Uśmiechnięta Polska i Smutny Obywatel. |
|