Posty: 551
Dołączył: 4 Lut 2010r. Skąd: Ostrzeżenia: 0% |
|
|
|
Nie uprawiam propagandy, nie piszę też ku pokrzepieniu serc (choć, jeśli taki jest efekt uboczny, to bardzo się cieszę ).
Po prostu kalkuluję. Popatrzmy tak: - 1.700 tys (z grubsza) podpisów vs. 700 tys. po drugiej stronie; - tłumy żegnające Parę Prezydencką i innych, którzy zginęli (i w Warszawie i w Krakowie), znak, że wielka część ludzi się przebudziła ze "snu zimowego"; - krach dotychczasowej polityki urabiania ludzi za pomocą mediów, po prostu straciły one wiarygodność; - paniczne i nieprzemyślane wypowiedzi polityków PO i sprzyjających im dziennikarzy zniechęcające potencjalnych wyborców PO; - kampania Jarosława prowadzona tak, a nie inaczej, będącą na bieżącą chwile idealnym rozwiązaniem; - niechęć do PO widoczna także wśród zadeklarowanych lewicowców, tych, dla których kandydatem jest Napieralski (to na wypadek drugiej tury); - sama osoba kontrkandydata i jego słynne wpadki; - powódź - tutaj na portalu niepoprawni.pl zagłosowałem: "nie pomoże PiS, ale zaszkodzi PO" - wierzę, że tak będzie; - w wyborach 2007 PiS uzyskał 31% (o ile dobrze pamiętam). Na pewno zwolenników nie ubyło, to jest absolutne minimum głosów, które pójdą na Jarosława. Teraz dodajmy do tego: 1. zniechęconych nieudolnością i aferami za rządów Tuska 2. lemingi o krótkiej pamięci, które zapomniały już "straszne rządy PiS"; ciężko jest straszyć czymś, co przeszło do historii (nieważne, że była to nieprawda) 3. pokolenie 18-19-latków pierwszy raz idące do wyborów. Te "świeżynki" nie mają jeszcze włożonej do głowy "właściwej wizji", dopiero teraz zaczynają się interesować polityką (o ile w ogóle). 4. "nawróconych", dla których 10 kwietnia był prawdziwym wstrząsem - bardzo liczna grupa. 5. ludzi przerażonych przyjętym przez rząd kursem w polityce międzynarodowej po 10 kwietnia. My, jako naród, jednak nie ufamy Rosji i boimy się jej, proszę pamiętać. 6. tych którzy ucierpieli w ostatnich dniach na skutek powodzi. 7. konsekwencja punktu 5. - ludzi zbulwersowanych samą katastrofą i kompletną indolencją polskiego rządu 8. pewnie wielu, o których zapomniałem, albo nie wiem jak "zaklasyfikować". No to teraz zacznijmy dodawać: 31% + + + + +... ; - dalej: kwestia sondaży. Proszę porównać "oficjalne" sondażownie z - na przykład tym - co widać na stronie www.fakt.pl. Albo dowolnej innej. Oczywiście NIE jest to na 100% wiarygodne, ale jednak proszę spojrzeć, poszukać w internecie na własną rękę. - to argument PO-wski, ale w jakiejś mierze prawdziwy: wielu odda głos dla Jarka, bo właśnie stracił rodzinę i przyjaciół. Przepraszam, że to w ogóle piszę, ale jeśli mamy policzyć wszystko... Zresztą chyba tylko człowiek o kamiennym sercu mu w tej chwili nie współczuje. - jak pisałem już kiedyś, nie widzę dla PO dobrego pomysłu na poprowadzenie kampanii, w sensie koncepcji. Nie atakować Jarka - źle, wygra z w/w przyczyn. Atakować: też źle, bo to dla wielu ludzi wstrętne. Jak dotąd przyjęli wersję skrajną: atakować bez umiaru i przyzwoitości. Tracą coraz więcej zwolenników. Zabrakło dobrego pomysłu na początku, a teraz to już równia pochyła. Nic nie odrobi występów trzech harpii rodzaju męskiego, popisów Palikota, Niesiołowskiego, Olbrychskiego, Wojewódzkiego itd... Gorzej: to towarzystwo jest kompletnie nieatrakcyjne wizerunkowo i medialnie, zwłaszcza dla ludzi młodych. Przebrzmiałe dawno PRL-owskie sławy (znowu: młodzi nie pamiętają), mało znani aktorzy (typu Chryja), opatrzone i też już dawno obśmiane gęby dziennikarskie. I nieważne co by powiedzieli, oni po prostu źle się prezentują. - kilka dobrych posunięć Jarka zjednało mu wielu ludzi. Przemówienie skierowane do narodu rosyjskiego, świetna oficjalna inauguracja kampanii 22 maja (wiem, widziałem, byłem tam), wreszcie - jego "nieobecność". _________________________________________________________ Taka mała dygresja zza oceanu: wielu potencjalnych kandydatów na prezydenta USA nie wystartowało nigdy. Machina medialna w Stanach, której profesjonalizm daleko przekracza wątpliwe osiągnięcia naszych "urbanów", nie zaakceptowała ich.. ze względu na wygląd. Po prostu - w oczach fachowców od PR - w żaden sposób nie dałoby się z nich zrobić osób sympatycznych, miłych, elokwentnych, inteligentnych. Rzecz jasna przed kamerami, czy na wiecu. Partie wystawiały innych, być może gorszych pod względem merytorycznym, ale bardziej "uładzonych". Praktycznie to samo tyczy się osób popierających kandydata. Mitem jest "mistrzostwo" PO w kwestii public relations. Bzdura. Popatrzcie na gęby i zachowanie Bartoszewskiego czy Wajdy. Tragedia. To, że w 2007 PO się udało nie świadczy dobrze o ich PR. Świadczy tylko bardzo, bardzo źle o polskim społeczeństwie. Tyle. A - dodatkowo - teraz idzie im dużo gorzej, niż wtedy. __________________________________________________________ Myślę, że jest duża szansa na zwycięstwo w I turze. Oczywiście mogę się mylić. Nie jestem ani politologiem, ani politykiem, taki sobie średnio rozgarnięty, dobijający powoli 40-ki facet z dużego miasta. Natomiast - tak - byłbym w stanie się o to założyć. Odrobinę niezdrowego upodobania do hazardu mam, a w brydża też zdarza mi się zagrać i podobno czasem nieźle mi idzie ;). Patrząc na prawdopodobieństwo... no - zaryzykowałbym taki zakład . Kalkulując szanse - z dedykacją dla PP I w ciekawych czasach żyć nam przyszło - niestety, konserwatystą jest ten kto woli kobiety. Pozdrawiam myślących. |
|
Posty: 732
Dołączył: 2 Lip 2008r. Skąd: Stalowa Wola Ostrzeżenia: 0% |
|
|
|
I w ciekawych czasach żyć nam przyszło - niestety, konserwatystą jest ten kto woli kobiety. Pozdrawiam myślących. |
|
Posty: 1396
Dołączył: 7 Sie 2008r. Skąd: Ostrzeżenia: 0% |
|
|
|
"Lis na zywo"...
Jak niebezpieczna jest misja korespondenta wojny domowej -ogłoszonej przez sztab Komorowskiego - mogliśmy się przekonać w ostatnim (daj Boże!) programie Tomasza Lisa. Przy tej okazji, w programie „Lis na żywo” zobaczyliśmy prawdziwą twarz Lisa, który pozazdrościł popularności Pospieszalskiego i wplątał się w obrzeża tłumu uczestników sobotniego wiecu Jarosława Kaczyńskiego. Ale nie osobiście! Bo prawdziwa twarz Lisa, to twarz śmiertelnie przerażonego tchórza, który wolał wypuścić kaskadera z mikrofonem z wywieszką: „Lis na żywo”, niż samemu relacjonować gniewny tłum – oczywiście inspirowany przez Jarosława Kaczyńskiego. Sam Lis – jako niezwykle cenny dla salonu generał-korespondent, „na żywo” pokazał się w studiu telewizyjnym, z zatroskaną jak zwykle miną… Przestraszony Lis, jako pierwszy macher III RP, który wiernie służy salonowi od 1990 roku, plując na PIS i Lecha oraz Jarosława Kaczyńskich, przez podstawionych interlokutorów doskonale wie, że nie może – tak jak Pospieszalski – po prostu wejść sobie w tłum, bez groźby, że zostanie przegoniony, jako persona non grata. Bo każdy w tym kraju wie, że Lis to reżimowy agitator, wiernie służący salonowi, który Lisa ochrania. „Niech nas pan ratuje, panie prezydencie!" – ten rozpaczliwy krzyk, wydał z siebie przerażony Lis w czerwcową noc, gdy Wałęsa, Tusk i Pawlak szykowali właśnie Nocną Zmianę, której rezultaty trwają do dziś. Przerażony Lis wie, że wybór Jarosława Kaczyńskiego na Prezydenta RP, znowu przyniesie strach salonu, skutkujący manią prześladowczą i niepewnością, czy aby o godzinie 6-tej rano, CBA nie zapuka do drzwi. Wtedy, przyjdzie tylko palnąć sobie z giwery, jak owa Blida, z której salon chce zrobić męczennicę. Dlatego Lis nie jest tak głupi jak Pospieszalski, by „na żywo” pchać się z mikrofonem we wrogi tłum. Lis, na szczęście – jako ikona salonu – ma na tyle kasy, by zatrudnić sobie kaskadera, który za Lisa odwali czarną robotę na obrzeżach wiecu poparcia dla Jarosława Kaczyńskiego. O skali niebezpieczeństwa, grożącego kaskaderowi Lisa ze strony zebranych na Placu Teatralnym mieszkańców stolicy, świadczy to, że kaskader bał się wejść w sam środek wiecu ze swoimi kretyńskimi pytaniami, które mógłby przecież zadać jego pryncypał w czasie fety poparcia dla Komorowskiego i co najważniejsze: bez narażenia się, że spadnie mu przysłowiowy włos z głowy. Ale tam, w Pałacu na Wodzie - jawnie zagrzewano kandydata Platformy do wojny domowej, więc pytanie, czy możliwe jest pojednanie Tusk-Kaczyński, staje się bez sensu, skoro stan wojenny już mamy a jak do tej pory - nikt ze sztabu gajowego Bronka nie odstąpił od „dorżnięcia pisowskich watah”, wspierających Jarosława Kaczyńskiego. Pytania, zadawane przez kaskadera Lisa były zatem wyrazem oczekiwania samego Lisa (który się ukrył w bezpiecznym studiu telewizyjnym), że Jarosław Kaczyński zrejteruje po słowach Wajdy, Baroszewskiego i Majewskiego. Póki jednak co, zrejterował sam Lis, a z wypowiedzi zebranych przez kaskadera na Placu Teatralnym raczej wynikało, że wrogie „postępowym” elitom wraże siły Kaczyńskiego, pójdą na tę wojnę bez strachu, a samego Lisa mają tam, gdzie tylko Bartoszewskiemu wypada powiedzieć. To jest wielki dramat dla salonu, który już był przekonany, że trwająca od 1990 roku propaganda tak osłabiła wroga, że Platforma zamiast gajowego, mogła nawet wystawić ślepego jelenia – i tak by go Naród wybrał. A sytuacja jest krytyczna, gdyż po tragedii samolotu TU-154, Polskę dopadła kolejna katastrofa, której można było uniknąć, lub przynajmniej ograniczyć jej zasięg. Ale Platforma zmarnotrawiła kasę na propagandę sukcesu, długów jeszcze takich narobiła, że już jej żaden „Orlik” nie pomoże. Co gorsza, w katastrofalnej powodzi zatonęła mapa Europy, wraz z zieloną wyspą, którą się chwalił Geniusz Kaszub. Teraz już będzie tylko pod górę… Pojawienie się kaskadera w programie publicystycznym „Lis na żywo” to znak czasów, które mijają. Przerażone siłą ciemnogrodu i zaścianka ikony „postępu”, wysługują się już kaskaderami - sami zamknięci w swych studiach i kondominiach, skąd boją się wyjść - bez założenia maski zwykłego człowieka, który „na żywo” egzystuje w tym kraju. Ale jeśli macie odwagę Pospieszalskiego, wy Miecugowy, Lisy, Żakowskie, Wrońskie i Olejniki -to pokażcie się, na kolejnym wiecu poparcia dla Jarosława Kaczyńskiego! Ale „na żywo” – bez kaskaderów i tajnych donosicieli! PZPR przy obecnej PO to jak uniwersytet obok przedszkola. A miało być tak pięknie..... |
|
Posty: 551
Dołączył: 4 Lut 2010r. Skąd: Ostrzeżenia: 0% |
|
|
|
A to było miłe
I w ciekawych czasach żyć nam przyszło - niestety, konserwatystą jest ten kto woli kobiety. Pozdrawiam myślących. |
|