W szaleństwie jest metoda - jak mawiał klasyk
O.C.Ż - czyli co jest zaprzeczeniem bycia (jedzenia) optymalnym ?
Odmawianie sobie czegoś ? - czy łamanie zasad łaczenia produktów ?
Jeżeli mam swoją dietę - i daje mi rezultaty - a polega ona na częściowym odmawianiu sobie produktów - to czy to juz mnie wyklucza z optymalnego żywienia ?

Gdyby każdy przeczytał przynajmniej jedną książkę twórcy tego modelu odżywiania , dowiedziałby się , że w tym wszystkim NAJWAŻNIEJSZE SĄ PROPORCJE
B-iałka , do T-łuszczu , do W-ęglowodanów
jak
1:2,5-3,5:0,8(W-nieraz więcej)
Jeśli posiłek odpowiednio zbilansujesz , może w nim być nawet cukier z torebki...
Wszystko poza tymi proporcjami jest zaprzeczeniem diety/żywienia optymalnego.
O.C.Ż. pewnie jeszcze śpi

Od dłuższego okresu (poza wyjątkowymi sytuacjami) zamiast przegryzania słodyczy wcinam przeważnie orzeszki ziemne, najczęsciej smażone i solone, skład na 100g:

B - 25g, T - 50g, W - 13,5g

Wydaje mi się, że jest to dobre rozwiązanie a podobno olej z orzeszków ziemnych jest składem zbliżony do oliwy - tak gdzieś czytałem czy słyszalem...

Kosmal ja solonych nie lubie - ponieważ które bym nie kupił to po prostu pływaja w solii - a ona zatrzymuje wode w organiźmie - dlatego ja kupuje orzeszki ziemne smażone w miodzie - pyszne ! - dodatkowo jest i słodycz

A to ja odwrotnie - takich słodkich właśnie nie lubię a jak już to te nieoptymalne w czekoladzie - bardzo rzadko i to jak ktoś poczęstuje.

Ja i tak nie jem tego dużo no bo 400g torebka wystarcza mi tak na tydzień - nie da rady zjeść na raz czy dwa.

Co do soli to ja nie solę za dużo wielu potraw takich co stanardowo się soli ale niektóre, przeważnie smażone to już lubię dosolić z wyjątkiem mięcha bo to już wtedy się robi nie za bardzo, wolę do niego zioła ale nie te z tematu dot. legalizacji.

Do mięsa i sosów także staram nie używać soli - kiedyś przeczytałęm nawet żeby odstawic wegete - używam podobnie ziół - od prowansalskich, bazylii, oregano - mało kiedy są one świeże.

Nie dawno dowiedziałem się z tv , że "orzeszki ziemne" to nazwa marketingowa. Tylko i wyłącznie po to , aby ludziskom wcisnąć kit i bić pianę z mózgu.
Ktoś nazwał je "podziemnym grochem - fasolą.
Nie zgłębiam tematu , bo to produkt nie dla mnie.
Jeśli na widok słodyczy , piana toczy się z ust jak woda w górskim potoku , proponuję czekoladę z orzechami + min 10 dkg orzechów laskowych luzem(tabliczka czekolady i kilka orzechów ląduje w buzi).Pełny przemiał i kolejna porcja. Całości jednak zjeść się nie da.
Wtedy jest super , bo tłuszcz przebija cukier!!!
Po przestrojeniu się organizmu , na ten właściwy , sól sama w sobie okaże się zbędna. Wszystko co ze sklepu , będzie za słone...

O.C.Ż - czyli ,że w takiej postaci jak my je jadamy - orzeszki ziemne - nie są zdrowe dla organizmu ?
Ja je często zamieniam, na laskowe lub migdały - tyle, że tymi produktami nie da się "napchać" - czesto mieszam je z otrebami - robie takie dziwne musli.

Jeśli ktoś uwielbia chrupanki , można orzechy laskowe ,lub migdały zrobić na wzór:
http://www.jedzo(...)p?id=155
Takie cuś winno stać w kuchni na dyżurze.
Przegrycha pod ręką(białka roślinnego można nie bilansować)

Widzisz sam mówisz o napychaniu...
Najwyższa pora zacząć JEŚĆ!!!
Najadasz się tłuszczem , całą resztą z chlebem włącznie ZAPYCHASZ SIĘ!!!

Pisałem wielokrotnie , że tyle dobroci , ile znajduje się w PIęTNASTU ŻÓłTKACH znajduje sie również w 20-25 kg warzyw i owoców.
Czy warto , aż tak maltretować swój , jakże doskonały organizm?!
W końcu staje się coraz mniej doskonały , a na horyzoncie pojawia się przedwcześnie... piórnik!

Orzech ziemny - Arachis Hypogaea - faktycznie należy do rodziny bobowatych a jego owoc to strąk czyli coś jakby fasola albo bób ziemny i to by się zgadzało.

Ale ja nie wiedząc o przynależności fistaszków do strączków sugerowałem się ich składem gdzie połowa to tłuszcz, następnie białko i gdzieś tam dopiero węgle.

Poza tym one mnie jakoś nie zapychają bo i tak jem je po posiłkach a jeśli zjem je jako pierwsze to i tak muszę zjeść po nich coś treściwego.

Kosmal - bób - moge go zjęść tonami - zazwyczaj weekend po niedzielnym obiedzie - green power !
Nie chodziło mi by sie nimi zapychać - stwierdziłem ,że one są do zjedzenia na lekko - własnie po posiłkach, jako przekąska.

Świnia pastwiskowa lub inaczej Mangalica - słoninowa rasa świni, która ma podobno najlepszą słoninę na świecie - trochę mniej cholesterolu i więcej NNK niż słonina ze zwykłej świni.

Ponad to może być ona hodowana na otwartym terenie jak sama nazwa wskazuje i kompletnie nie nadaje się do tuczu przemysłowego bo go nie toleruje i pewnie zdycha - b. duży +

Pochodzi z Węgier i tam jest też najbardziej popularna. Ma trochę welnistą sierść.

http://en.wi(...)ngalitsa - jak sie trochę kuma po angielsku

można w google wpisać po prostu mangalica lub świnia pastwiskowa.

Drogie i b. cenione wyroby pochodzą z tego zwierza, szkoda, że nie mam możliwości hodowli czegoś takiego bo klienci byli by pewni na 100%, na pewno O.C.Ż. dałby się namówić, mam rację?

Jasne!
Tylko po co szukać u bratanków , skoro "produkcja" warchlaków - świni złotnickiej , naszej , polskiej , powojennej rasy , nie nadąża.
Zapotrzebowanie ogromne , szczególnie w poznańskim.
Ludzie wiedzą co dobre i podświadomie wracają do słoniny na "4 palce".
Ostatnio odwiedził mnie "seanor" z forum , z "pretensjami" , że co to ja niby narobiłem , że on nie może kupić słoniny , ani dobrych jajek w obrębie hali.
Coś w tym jednak jest.

A to fakt, i zlotnicka pstra jak i zlotnicka biała i nie wiem czy też nie puławska to stare dobre rasy z grubszą słoniną jak i lepszym jakosciowo mięsem, rosną wolniej od tych nowoczesnych świńskich brojlerów ale są odporniejsze na choroby i nie wymagają nie wiadomo jakich pasz i antybiotyków do przeżycia.

Tylo w jaki łatwy sposób wejść w posiadanie produktów z tych świń?

A stalowowolska ze względu na lokalny patriotyzm czy może ma jakieś specjalne właściwości?

JASNE!!! , że ma.
Jest swoja , bez polepszaczy , z krótkim terminem ważności i sprzedaje się wyjątkowo dobrze.
Znów mieszkańcy Stalowej wiedzą co dobre
Ciekawostka:
- szczury karmione śmietanką UHT straciły sierść,
- z 10-u cieląt karmionych mlekiem UHT , ostało się ino jedno i to z litości.

Wspomniany wyżej "seanor" , założyciel tego wątku
http://stalo(...)e=&str=1
stwierdził jednoznacznie , że gdybym nie "stanął" na jego drodze , kwiatuszki wąchałby z drugiej strony.
Słonina i jajca oraz ziemniaki w łupinach to jego główne menu.
Pogadalim nieco , a buteleczka różanej nalewki przyda się na święta.

Mojżesz i reszta jego ekipy odżywiała się podrobami, tłuszczem, mięsem z prawej łopatki itp. a ich niewolnicy węglem (manna).

Pisałes, ze ci pierwsi żyli ponad 100 lat a zjadacze węgli ok. 30, wedrówka trwala - ile? 40lat/ bo nie pamiętam dokładnie.

Niewolnicy - tragarze umierali często i gęsto i nie miał kto nosić dobytku więc między innymi dlatego spowalniali całą ekipę.

Nie wiem czy w dobrym kierunku sklejam to w całość ale mi się wydaj, że ciepło, ciepło...

P.S.
OCŻ - nabiał kupujesz u Lucyny koło Orzechowa? tak?, tam jest jakiś sklep nabiałowy czy ona tak z samochodu, pytam bo żadko tam chodze i nie kojarzę sklepu z nabiałem w tym rejonie

Z samochodu , ale nieco póżniej(jak się zaznacza -zi) przechodzi bliżej kibla.
Nabiał w naszym przypadku nie jest jakimś produktem pierwszej potrzeby. Ot raz w tygodniu małe co nieco.

A no deko ciepło , ale jeszcze , jeszcze. Azymut właściwy.
Słowa których użyłem wcześniej muszą być w to wkomponowane.

No ale dziesięciu kogo/czego gonił ten 1 rycerz? potrzeba mi do rozwiązania. staram się w to upchać jakoś tych niewolników.

Co to jest to chude mięso - przepiórki?...

...im intensywniej szukam rozwiązania tym więcej ich znajduję - nie wszystkie związane z żarciem, oficjalnie była to jakś kara boża i jest wersja, ze do Z.O. mogli wejść tylko ci co nie urodzilisię w Egipcie jako niewolnicy ale w czasie wędrówki - dlatego sam Mojżesz chyba nie wszedł tam.

Kosmal , narazie daj sobie spokój.
Ważniejsze dla Ciebie teraz będzie zdobycie wiedzy jaką przekazał nam Dr JK.
To należy wyszlifować ,aby w przyszłości nie popełniać błędów.
I tylko to się liczy najbardziej.
Na resztę przyjdzie czas.
Ale zadam Ci pytanie?
Po ilu reklamach , w tv , Twoi najbliżsi , szczególnie dzieci , pędzą do sklepu po reklamowany dziadostwo? - jednej , dwóch?
Bo pięć to już za dużo.
Sprawdzałem.
Oooo , po pięciu to sama lecę - stwierdziła jedna młoda mamuśka , a dziecko tupie już po pierwszej.

Aby porównać odporność ludzkich aparatów od myślenia , wrócę na moment do ministra propagandy III rzeszy , gebelsa.
Otóż ten bandyta musiał sto razy powtarzać określone kłamstwo , aby za 101 stało się "prawdą"(znam to z historii).
A wiesz dlaczego.
Mózgi naszych dziadków były tak odporne na fałsz , ze należało klepać 100x. Przecież minęło dopiero ...siąt lat.
I wystarczyło , aby za pierwszym , drugim razem zrobić kogoś w bambuko i wysłać do sklepu po...
Powód-złe zasilanie ludzkich pecetów. Nadpodaż cukru powoduje taki stan rzeczy(mamy PIERWSZE miejsce w świecie).
Dziadki tego nie mieli.
Zauważył to Fromm(pisałem wyżej
Nie , ale tak naprawdę zajmijmy sie stołem i tym co na nim najlepsze dla ludzkiego ciała.
Bo w zdrowym ciele zdrowy duch!

(gdybyś przewertował pierwsze rozdziały księgi-ksiąg , dowiedziałbyś się kogo gonił posłuszny , odważny i silny rycerz Mojżeszowy)
- teraz nauka
Kiedyś pewnie się spotkamy , to ci wyjaśnię.

dodam tylko , że współczesna "manna" to 100-% cukru w cukrze , a ta z piaskownicy 76% cukru(skrobi) w cukrze.

Koniec z filozofią... "
"Micha", czyt. talerz/stół się liczy.
Reszta to pikuś , pan pikuś