Posty: 34
Dołączył: 16 Lis 2010r. Skąd: Ostrzeżenia: 0% |
|
|
|
W nocy z 15.11 na 16.11 ok godz 23 zauważyłam na niebie(patrzac w strone niska) dziwne swiatełko ktore w nietypowy sposob robilo jakby 8-emki na niebie.
To zjawisko porownywalne jest to materialu o UFO zawartego w tym filmiku: http://www.youtu(...)GdZHLqgc Czy wy tez to widzielscie? jak myslicie co to moze byc? |
|
Posty: 732
Dołączył: 2 Lip 2008r. Skąd: Stalowa Wola Ostrzeżenia: 0% |
|
|
|
|
|
Posty: 6
Dołączył: 22 Wrz 2010r. Skąd: Ostrzeżenia: 0% |
|
|
|
W ostatnia srode, czyli 10.11 widzielismy z kumplem siedzac na amfi dwa niezidentyfikowane obiekty latajace, swiecace na pomaranczowo;). Przez dluzsza chwile sie zastanawialismy co to, poniewaz owe oiekty nie wydawaly zadnego dzwieku, wiec wykluczylismy ze to mogly byc samoloty ;)Cos podobne do tego z filmiku. Obawiam sie, ze to nie byly zwidy, poniewaz zdazylismy skonsumowac jedynie dwa piwka marki Lezajsk
z kosmicznym pozdrowieniem |
|
Posty: 259
Dołączył: 25 Paź 2010r. Skąd: Z miasta :P Ostrzeżenia: 0% |
|
|
|
Ja równiez nei raz widziałem nad stalową niezidentyfikowane obiwkty samoloty to napewno nie były ponieważ zbyt mocno świeciły i stawały czasami w miejscu.
Według mnie to ludzie są to stwory wytworzone prze kosmitów w celu jakiś ich testów .Ale ich plan się nie powiudł i było nas coraz więcej i teraz oni nas się boją bo się rozwineliśmy i oni teraz lataj by sprawdzać nasze techologie .Poprostu chcą nas zniszczyć ale się boją ze się im to nie uda . Albo Rząd unijny ma coś zatajonego i to nie pokazują i straszą tak ludzi . |
|
Posty: 7810
Dołączył: 29 Lip 2009r. Skąd: PiSlamabad Ostrzeżenia: 20% |
|
|
|
Wy tak na poważnie?
"Jednym z podstawowych zadań programowych jakie sobie stawiam za cel w kadencji 2014-2018 jest obniżenie kosztów życia mieszkańców Stalowej Woli" Lucjusz Nadbereżny |
|
Posty: 527
Dołączył: 15 Cze 2010r. Skąd: Ostrzeżenia: 0% |
|
|
|
CYTAT Ja równiez nei raz widziałem nad stalową niezidentyfikowane obiwkty samoloty to napewno nie były ponieważ zbyt mocno świeciły i stawały czasami w miejscu. Według mnie to ludzie są to stwory wytworzone prze kosmitów w celu jakiś ich testów .Ale ich plan się nie powiudł i było nas coraz więcej i teraz oni nas się boją bo się rozwineliśmy i oni teraz lataj by sprawdzać nasze techologie .Poprostu chcą nas zniszczyć ale się boją ze się im to nie uda . Albo Rząd unijny ma coś zatajonego i to nie pokazują i straszą tak ludzi . Albo Rosja, albo Chiny , albo USA. Ale raczej made in china było to ufo. |
|
Posty: 715
Dołączył: 13 Cze 2010r. Skąd: Ostrzeżenia: 0% |
|
|
|
To chyba wszystkie siły wyssali ze mnie i chamy nie zostawili prawie nic. Ma ktoś pomysł jak je ( siły) odzyskać od tych potworów?
Boże, daj mi cierpliwość, bo jak dasz siłę to ich rozp*erdolę!! |
|
Posty: 313
Dołączył: 2 Wrz 2009r. Skąd: Ostrzeżenia: 0% |
|
|
|
Marsjanie atakują Stalowa
bzzzzzz |
|
Posty: 209
Dołączył: 29 Sie 2009r. Skąd: Stalowa Wola Ostrzeżenia: 0% |
|
|
|
A ja myślę że musicie zmienić dealera...
|
|
Posty: 1396
Dołączył: 7 Sie 2008r. Skąd: Ostrzeżenia: 0% |
|
|
|
Nie sprowadzajcie wszystkich do narkomanów. Gdyby w średniowieczu ktoś mówił o samolotach czy falach radiowych, też zostałby uznany za chorego.
Ja sam w lecie, w nocy przy otwartych oknach zobaczyłem coś na niebie w kolorze pomarańczowym, ale nieoświetlonym. Po prostu, zobaczyłem to coś, bo na nim odbijało się światło otoczenia. Leciało wysoko, więc nie mógł być to balon. Bardzo szybko przeleciało. Było w kształcie potrójnego plastra miodu. Na pewno nie był to samolot ani satelita. PZPR przy obecnej PO to jak uniwersytet obok przedszkola. A miało być tak pięknie..... |
|
Posty: 7810
Dołączył: 29 Lip 2009r. Skąd: PiSlamabad Ostrzeżenia: 20% |
|
|
|
W średniowieczu spaliliby Cię na stosie za herezje:-(
"Jednym z podstawowych zadań programowych jakie sobie stawiam za cel w kadencji 2014-2018 jest obniżenie kosztów życia mieszkańców Stalowej Woli" Lucjusz Nadbereżny |
|
Posty: 278
Dołączył: 22 Lut 2010r. Skąd: Ostrzeżenia: 0% |
|
|
|
CYTAT A ja myślę że musicie zmienić dealera... albo bierzcie połowę działki ;) |
|
Posty: 527
Dołączył: 15 Cze 2010r. Skąd: Ostrzeżenia: 0% |
|
|
|
|
|
Posty: 28
Dołączył: 17 Lis 2010r. Skąd: Ostrzeżenia: 0% |
|
|
|
no wlasne, szkoda tylko ze sa chmury hehhehehehe
ja na wsi to mam takie widoki ze codziennie widze tzn ufa Oranż Ada |
|
Posty: 34
Dołączył: 16 Lis 2010r. Skąd: Ostrzeżenia: 0% |
|
|
|
chcialm powiedziec ze nic nie pilam ani nie bralam... widzialam to dziwne zjawisko i poprostu jestem ciekawa co to jest... po co wogole odzywaja sie ci ktorzy nie wierza mi?....
|
|
Posty: 2857
Dołączył: 17 Maja 2008r. Skąd: Ostrzeżenia: 0% |
|
|
|
CYTAT CYTAT A ja myślę że musicie zmienić dealera... albo bierzcie połowę działki ;) albo dajcie namiary ;] iPhone 6 64GB Gold nowka sztuka w zafoliowanym pudelku, cena 2700 do negocjacji- wiadomosc pw |
|
Posty: 2373
Dołączył: 12 Paź 2008r. Skąd: z miasta chyba ;) Ostrzeżenia: 20% |
|
|
|
W listopadzie oprócz roju Leonidów można też obejrzeć Alfa Monocerotydy. Jest to rój aktywny od 15 do 25 listopada, z maksimum w okolicach nocy 21 listopada, w którym obserwuje się 2-3 meteory na godzinę. Astronomowie zwracają uwagę, że ten rój lubi jednak popisywać się wybuchami aktywności, w których widać nawet kilkaset meteorów na godzinę.
Dzisiejszej nocy choć było maks to Leonidy słabo widoczne :( . Tak więc za trzy dni być może kolejny nalot ufo a tu taka ciekawostka : ŚMIERCIONOŚNE MACHINY Najwcześniejsze doniesienie o UFO znaleziono ponoć w staroindyjskiej księdze Samarangana-Sartradhara datowanej na 500 r. p.n.e., traktującej o architekturze i planowaniu miast. Jest w niej fragment opisujący dziwne machiny, zwane vimanas, które, prowadzone rękami pilotów, potrafią latać. Potem następuje szereg długich opisów działania różnych systemów napędzających vimanas - niestety, z mętnych wyjaśnień niewiele można zrozumieć. W sławnych sanskryckich eposach Mahabrata i Ramayana także są wzmianki o podobnych urządzeniach przedstawionych tam jako machiny wojenne zdolne siać śmierć na całym świecie. To ogólne twierdzenie, podobnie jak wiele innych opisujących różne aspekty każdego niewyjaśnionego i paranormalnego zjawiska, daje pole do szerokiej interpretacji. Jeden z badaczy ksiąg uznał, iż "(kiedy czytamy te dzieła) uderza nas współczesna tematyka niektórych fragmentów, mamy wrażenie, że są to opisy wojny nuklearnej". Również pisarze i myśliciele rzymscy wymieniają w pozostawionych po sobie pracach wiele niezwykłych fenomenów powietrznych: Liwiusz (59 p.n.e. - 17 n.e.) pisze, że w 214 r. p.n.e. w Hadrii we Włoszech, widziano zagadkowy "ołtarz" na niebie. Pliniusz Starszy (23 - 79 n.e.) w swojej księdze De Rerum Naturae napomyka o jaskrawych promieniach przecinającyh niebo, informując dalej, że w 66 r. p.n.e. od jakiejś gwiazdy oderwała się "iskra" i spadła na ziemię, stała się wielka niby księżyc, potem skurczyła do pierwotnych rozmiarów i powróciła do nieba. A w dziele swego życia Historia Naturalis Pliniusz zamieszcza intrygującą wzmiankę: "Za konsulatu Gajusza Cecyliusza oraz Cneusa Papiriusza i jeszcze kilkakroć w innych latach, wystąpiło zjawisko zazwyczaj zwane 'nocnymi słońcami': ciemne niebo w nocy zapałało jasnym światłem jakby za dnia. Zaś za konsulatu Lucjusza Valeriusz i Gajusza Mariusza pewnego dnia o zachodzie słońca od wschodu na zachód przebiegła po niebie gorejąca kurtyna rozsypanych iskier". Najbardziej frapującym elementem tej ciekawej informacji jest zwrot "zazwyczaj zwane". Posługując się tym wyrażeniem, Pliniusz uważa "nocne słońca" za zjawisko dobrze znane, mające już nawet obiegową nazwę. Literatura średniowiecznej Europy także obfituje w rozmaitego rodzaju relacje o UFO. Najwcześniejsze wzmianki znaleźć można w dziełach św. Grzegorza, piastującego w VI wieku urząd biskupa w Tours we Francji. W swojej Historia Francorum święty mąż relacjonuje pewne wydarzenie z 584 r.: "pojawiły się na niebie jaśniejące promienie światła, przenikając się i zbiegając ku sobie nawzajem". W roku następnym: "w miesiącu zwanym wrześniem pewnym ludziom dane było ujrzeć na niebie znaki, a właściwie jakieś promienie czy kopuły (...) pędzące po nieboskłonie". W innym miejscu księgi opisuje "złociste kule", które widziano kilkakrotnie, jak przecinały niebo nad Francją z błyskawiczną prędkością. Św. Grzegorz stworzył także siedmiotomowe dzieło poświęcone opisom cudów, ale - pozostając bogobojnym chrześcijaninem - miał jednak pewne wątpliwości, czy wszystkie opisywane zjawiska były znakami od Boga. Mimo to w interpretacji poszczególnych zdarzeń świątobliwy kronikarz nie potrafił się wznieść ponad powszechnie panujące poglądy. W 793 r. Anglo-Saxon Chronicle doniosła: "Tego roku pojawiły się w Northumbrii złowróżbne znaki wieszczące mieszkańcom nieszczęśćia: niebo miotało potworne błyskawice, w powietrzu żeglowały smoki ogniste". Kronikę redagowali świeccy skrybowie, a ich opisy dość wiernie odzwierciedlają wciąż mocno nasyconą duchem pogaństwa atmosferę Anglii z VIII w. W tamtych czasach Anglicy byli o wiele mniej ortodoksyjni w swej chrześcijańskiej wierze niż francuscy mnisi nawet dwa wieki wcześniej. Zatem to co dziś określamy mianem UFO czy też "latającego spodka", dla ludzi owej epoki było po prostu skrzydlatym smokiem. "To" fruwało w powietrzu, rozpalało blaskiem niebo, przejmowało trwogą i pozostawało niewyjaśnione - czyli musiało być smokiem. Taka interpretacja najbardziej odpowiadał wyobrażeniom ówczesnych ludzi. Ten zachodzący w podświadomości proces myślowy wyjaśnia w pewnym sensie, czemu zatwarziali sceptycy, stykając się ze zjawiskiem UFO, zawsze są i będą głęboko przekonani, że widzą planetę Wenus, balon meteorologiczny lub cokolwiek innego, tylko nie tajemniczy i być może pochodzący z kosmosu statek powietrzny. Tak jak w dzisiejszych czasach ludzie dostrzegają UFO, w przeszłości widywano smoki. Zatem to nie Kenneth Arnold pierwszy utrzymywał, że UFO, będące w ścisłym znaczeniu tego pojęcia niezidentyfikowanymi obiektami latającymi, to istoty ze świata zwierząt. W 1113 r. kilku przybyłych do Anglii francuskich duchownych z Laon wędrowało z miasta do miasta w hrabstwie Wessex (południowo-zachodnia Anglia), z relikwiami Maryi Dziewicy, dzięki którym rzekomo dokonywali cudownych uzdrowień. Kiedy przybyli do nadmorskiego miasteczka Christchurch w Hampshire, ku swemu zdumieniu ujrzeli wynurzającego się z morskiej głębiny smoka zionącego ogniem z nozdrzy. Dziwne? A przecież wśród współczesnych raportów o UFO jest także wiele relacje o obiektach wyłaniających się z morza. XII-wieczny kronikarz Ralph Niger opisuje pewne niecodzienne wydarzenie z 9 marca 1170 r. W St. Osyth w Essex, w południowo-wschodniej Anglii "widziano wspaniałego smoka, który z ziemi wzbijał się w górę. Jego lot tak rozpalił powietrze, że pobliski budynek stanął w płomieniach i spopielił się doszczętnie wraz ze wszystkimi przyległościami". Postrzeganie smoków i UFO - w pełnej gamie ich kształtów - wykazuje interesujące zbieżności: zawsze jest uwarunkowane realiami danej epoki, zawsze na pograniczu wiedzi, choć wzbogacone o pewne fascynujące elementy, które mieszczą się wprawdzie w granicach wyobraźni, ale dla ludzi danego okresu są nieosiągalne. Na przykład w XX w. jest to pokonywanie przestrzeni z prędkością nadświetlną (jeszcze nie potrafimy tego zrealizować), natomiast w średniowieczu - fruwanie dużych przedmiotów cięższych od powietrza. Smoki, podobnie jak dzisiaj UFO, były wpwrawdzie znane w sensie pojęcia, ale z praktycznego punktu widzenia uważane za "coś niemożliwego". W umysłach ludzi średniowiecza smoki zajmowały osobliwą strefę - pomiędzy rzeczywistością, a fantazją. Większość ludzi nigdy nie widziała żadnego smoka, ale wierzyli w ich istnienie na zasadzie, że każdy przecież mógł kiedyś spotkać kogoś, kto takie dziwo oglądał sam albo słyszał o nim od znajomych. Wszyscy zatem wiedzieli, że smoki istnieją, wiedzieli jak wyglądają i co robią, (strzegą skarbów, zioną ogniem, fruwają). Nikt też nie miałby trudności w rozpoznaniu smoka, gdyby ten, zionąc ogniem i dymem, wylądował na gwarnym i ludnym placu targowym. Ale w gruncie rzeczy smoki pozostawały dla ludzi czymś nieuchwytnym, z pogranicza frantazji i rzeczywistości - niby możiwe, ale nieprawdopodobne. Dziś właściwie to samo można powiedzieć o UFO, choć niezidentyfikowane obiekty latające są dla nas magiczne tylko jako zjawisko paranormalne albo z innego świata. BITWA NIEBIESKA W miarę upływu czasu, kiedy w Anglii podbitej przez Normanów stare anglosaskie mity zacierały się w ludzkiej pamięci, również coraz rzadziej w niezidentyfikowanych obiektach latających ludzie widzieli smoki. Mimo to zagadkowe światła i tajemnicze obiekty nie przestały odwiedzać angielskiego nieba. W dziele Historia Anglorum znany kronikarz angielski, Mathew Paris, zapisał, co zdarzyło się 24 lipca 1239 r.: "(o zachodzie słońca pojawiła się) wielka gwiazda, gorejące niczym pochodnia. Wzeszła na południu, wspięła się wysoko na niebo wydając z siebie wielką jasność (...) a za sobą ciągnęła dym i snop iskier. Miała kształt olbrzymiej głowy, od przody siała blask, z tyłu dymiła i zionęła ogniem". Podobne zjawisko zanotował w swoich pamiętnikach francuski książę, władca Burgundii. Wspomina on, że 1 listopada 1461 r. coś zjawiło się na niebie: "długie i szerokie niby pół księżyca; wyraźnie widoczne wisiało nieruchomo około kwadransa, po czym raptownie uniosło się do góry, kręcąc jak spirala, i zginęło w przestworzach." W pismach i dokumentach z minionych stuleci pełno jest opisów takich zdarzeń nie tylko z tereny Europy: relacja z X w. o dziwnych światłach widzianych nad Japonią, informacja o wydarzeniach z maja 1606 r. kiedy to mieszkańcy Kioto, dawnej stolicy Japonii, oglądali sznur ognistych kul na niebie. Jedna z nich, czerwona, wisiała w powietrzu opodal zamku w Nijo, obracając się niczym koło na oczach licznie zgromadzonych świadków. W starych zapiskach znajduje się także osobliwa wzmianka o tym, że w Norymberdze 4 kwietnia 1561 r. czerwone jak krew, czarne i niebieskie kule, dyski i szkarłatne krzyże oraz dwa wielkie obiekty o walcowatym kształcie toczyły ze sobą podniebną bitwę. Pięć lat później podobne zdarzenie miało miejsce nad Bazyleą w Szwajcarii. Na niebie walczyły wtedy czarne kule; "część z nich przebarwiała się na czerwono, pałając ognistym blaskiem, by w końcu wypalić się i zniknąć", napisał 7 sierpnia 1566 r. w lokalnej gazecie Samuel Coccius, adept sztuk wyzwolonych i piśmiennictwa kościelnego. PŁOMIENIE Z NIEBA W następnych wiekach obserwatorzy - między innymi wielki astronom Edmund Halley (1656 - 1742) - nadal odnotowywali rosnącą liczbę niepojętych zjawisk w powietrzu. Jednak ton ich relacji się zmienił, kiedy u schyłku XVII w. zaczął dominować światopogląd racjonalistyczny. Zgodnie z wymogiem epoki oświecenia obserwacje dziwnych zdarzeń miały być tłumaczone logicznie i naukowo. Objaśnienia zjawisk, jakie dziś zakwalifikowalibyśmy do kategorii UFO, dopasowywano do obowiązujących schematów myślenia. Na przykład 9 grudnia 1731 r. około 17.00 w angielskiej miejscowości Sheffield, Thomas Short zobaczył ciemnoczerwoną chmurę, pod którą był jakiś błyszczący obiekt, który wysyłał promienie ostrego światła. Promienie przesuwały się z wolna, a po chwili znieruchomiały. W mgnieniu oka zrobiło się tak gorąco, że mógł zdjąć koszulę, choć zima była w całej pełni! Meteor zaobserwowano nad Kilkenny w Irlandii, gdzie wyglądał jak wielka kula ognia. Podobno wstrząsnął całą wyspą i niebo stanęło w płomieniach. Następnego dnia po południu ten sam "meteor" przeleciał nad Rumunią. W lokalnych zapiskach czytamy: "(...) od zachodu pojawił się znak na niebie, czerwony jak krew i strasznie wielki. Tkwił w miejscu dwie godziny, potem rozdzielił się na dwie części, znowu połączył, a wkońcu przesunął na zachód i zniknął". Dla ówczesnych Rumunów takie zjawisko było "znakiem na niebie"; podczas gdy wykształcony dżentelmen augustiańskiej Anglii widział po prostu "meteor" (nieco dziwny punkt widzenia współczesnej wiedzy o zachowaniu się ciał niebieskich). Tendencja do tłumaczenia podobnych zdarzeń według przyjętego wzorca - cieszącego się wówczas największą akceptacją społeczną - jest jeszcze bardziej widoczna w innej relacji zdarzenia, które miało miejsce w XVIII-wiecznej Anglii. 18 sierpnia 1783 r. znakomici przedstawiciele angielskiej szlachty, wśród których znajdował się dr James Lind (jego pionierskie opracowanie zasad żywienia pozwoliło zwalczyć szkorbut w Marynarce Królewskiej), sławny akwarelista Thomas Sandby oraz ceniony naukowiec Tiberius Cavallo, przebywali na tarasie królewskiej rezydencji w Windsorze, korzystając z uroków letniego wieczoru, kiedy - według relacji Cavalla opoublikowanej rok później przez Królewskie Towarzystwo Naukowe - około 21.45 nagle ujrzeli podłużną chmurę płynącą po niebie prawie równolegle do linii horyzontu. Pod chmurą można było dostrzec jakiś błyszczący obiekt w kształcie prostopadłościanu, który po krótkiej chwili przybrał postać jaśniejącej kuli i zawisł bez ruchu... Ta dziwna kula najpierw świeciła bladoniebieską poświatą, potem zaczęła coraz intensywniej błyszczeć, by wreszcie ruszyć na wschód. Następnie zmieniła kierunek otu i znów przemieszczała się równolegle do horyzontu, promieniowała niezwykle silnym blaskiem, który docierał aż do ziemi. Potem przekształciła się, powracając do formy prostopadłościanu, a równocześnie wysunęła za sobą coś w rodzaju ogona, dzieląc się jakby na dwie mniejsze części. Niebawem zniknęła na południowym wschodzie. Po dwóch minutach dał się słyszeć głos eksplozji. Zdaniem Cavalla obserwatorzy z całą pewnością widzieli meteor: dowodem na to rzekomo miała być eksplozja, kiedy obiekt przypuszczalnie uderzył o ziemię. Obecnie zadziwia nas podobieństwo pomiędzy chmurą ze znajdującym się pod nią obiektem zaobserwowanym w 1783 r. i niemial identycznej natury "meteorytem", który przeleciał nad Anglią, Irlandią i Rumunią pół wieku wcześniej. Cóż, osoba nawykła do wypatrywania meteorytów zobaczy je i wówczas, kiedy cokolwiek innego pojawi się na niebie, nawet jeśli ze współczesnej perspektywy podobieństwo takiego obiektu do prawdziwego meteorytu jest niewielkie. KOSMICI WYLĄDOWALI Jak należało się spodziewać, w kolejnym stuleciu nadal uznawano logiczną interpretację newytłumaczalnych zjawisk na niebie. Czasy wiktoriańskie były okresem zdumiewającego postępu techniki, zwłaszcza w dziedzinie transportu: od rozpowszechnienia na całym świecie kolei żelaznych, wprowadzenia parowców zdolnych przepłynąć Atlantyk, do produkcji pierwszych samochodów. Ląd i morze zostały zatem zdobyte, ale przestrzeni powietrznej nie udało się jeszcze ujarzmić. Najbardziej obiecujące do osiągnięcia tego celu wydywały się sterowce, pod warunkiem zapewnienia im technicznych możliwości długiego, nieprzerwanego lotu. W tamtym okresie największy problem stanowiła sprawa napędu. Dopiero kiedy z końcem lat 90. XIX w. skonstruowano lekkie silniki spalinowe, sterowce znalazły istotne zastosowanie praktyczne. Wcześniej jednak ich widok budził wśród ludzi sporo emocji - jedni brali je za cud techiki, inni wierzyli, że są nie z tego świata. Czym zatem były osobliwe obiekty tak licznie obserwowane nie niebie u schyłku XIX w.? 6 listopada 1896 r. mieszkańcy Sacramento w Kalifornii ze zdumieniem ujrzeli niesione przez statek w kształcie cygara światło, poruszające się z równomiernym ruchem po nocnym niebie. Przez miesiąc z całej Kalifornii napływały dalsze doniesienia o obserwacjach tej maszyny. Od marca 1897 r. w okolicach Wielkich Jezior oraz w Teksasie widziano dziwne światła na niebie - niektóre porównywano do wyładować łukuelektrycznego, widywano kule albo koła świetlne podwieszone do wielkiego statku (oczywiście nazwanego sterowcem) w kształcie cygara, jajka czy baryłki i najwyraźniej napędzanego śmigłem. Bywało, że maszyny te lądowały i wychodzili z nich zwykli ludzi, którzy wdawali się w rozmowę z oszołomionymi świadkami wydarzenia. Na początku maja 1897 r. raporty przestały napływać. Sterowce wielkości opisywanej przez świadków muszą mieć sztywną konstrukcję, by można było nimi kierować. Tymczasem dopiero w 1900 r. zaczęto budować sztywne statki powietrzne, i to nie w Stanach Zjednoczonych, a w Niemczech. Zatem żaden wcześniejszy pojazd latający nie mógł być zdolny do wyczynów, jakich dokonywały na oczach ludzi obserwowane maszyny - jeśli byłby tym, za co je brano. Pierwszy amerykański sterowiec nosił nazwę California Arrow (Kalifornijska Strzała), a skonstruował go Thomas Baldwin. W pierwszy powietrzny rejs statek wyruszył z Oakland koło San Francisco w 1904 r. Pół wieku później relacje z obserwacji UFO zaczęły napływać z Europy. W sierpniu 1946 r. władze szwedzkie otrzymały prawie 1000 raportów o zagadkowych rakietach przemierzających niebo nad Szwecją. Niektóre rakiety, wzbudzają ogólną sensację, rozbijały się na powierzchni wody i tonęły w szwedzkich jeziorach. W tym czasie powstało wiele teorii tłumaczących dziwne wypadki; według jednej z nich chodziło o przejęte od Niemców pociski V-2 testowane przez Związek Radziecki. Jednakże szwedzcy eksperci ds. lotnictwa, którzy już wówczas mieli wiele informacji na temat niemieckich rakiet V-2, teorii tej nie potwierdzili, nie podając zresztą innego wiarygodnego wyjaśnienia. Na początku września 1946 r. kolejne informacje o dziwnym zachowywaniu się tajemniczych obiektów podobnych do rakiet nadeszły z oddziałów armii brytyjskiej stacjonujących w Grecji, szczególnie z okolic Salonik. W połowie miesiąca także "rakiety" zaobserwowano w Portugalii, a potem w Belgii. OBSERWATORZY Z KOSMOSU Niezidentyfikowane obiekty latające były widywane w postaci smoków, meteorytów, statków powietrznych, rakiet i... "latających spodków". Sceptycy wszystkie te niezwykłe zdarzenia uważają za zjawiska naturalne, skutek błędnej percepcji, czy po prostu zwykłe halucynacje. To prawda, że część, a być może większość obserwacji UFO z pewnością można łatwo wyjaśnić w prozaiczny sposób. Wiadomo również, że wielę naprawdę dziwnych świateł na niebie to efekt nie zbadanych jeszcze do końca i rzadko występujących sił natury, które mogą się wzywalać w obszarach niestabilności geoologicznych - np. wzdłuż uskoków tektonicznych. Ta teoria znakomicie pasuje do problemu liczebności i częstotliwości występowania nad Japonią tajemniczych świateł, których pojawienie się Japończycy od wieków wiązali z trzęsieniami ziemi. To jednak nie wystarczy do pełnego wyjaśnienia fenomenu UFO. Od 1947 r., kiedy Kenneth Arnold zobaczył nieznane obiekty, a środki masowego przekazu poinformowały o tym zdarzeniu, w świadomości społecznej utrwaiła się opinia, że UFO to dzieło cywilizacji z innego świat, znacznie przewyższającego rozwojem ziemską techologię. Jakkolwiek istnieją bardzo mocne podstawy do zakwestionowania takiej hipotezy, nie można jej jednak całkowicie wykluczyć. Są bowiem ludzie, którzy podczas kontaktów z kosmitami otrzymali od nich informacje, iż obce cywilizacje obserwują Ziemię już od bardzo dawna. Przypuszczalnie nieraz zdarzało się, że - z powodów, których możemy się tylko domyślać - Obcy nie potrafili całkowicie ukryć swej obecności. A może celowo nam się pokazywali, realizując jakiś zaplanowany na długie wieki program łagodnego przyzwyczajania nas do ich obecności. Tym niemniej, ujawniając swą obecność, przybywali na Ziemię zręcznie zakamuflowani: przybierali formy z pogranicza ludzkiego pojmowania, zgodne z duchem danej epoki, ale równocześnie na tyle dziwne i onieśmielające, by utrzymać na dystans zbyt dociekliwych obserwatorów. Być może przyszło nam żyć w czasach, kiedy Oni zdecydowali się wyjawić nam prawdziwy cel swojej obecności. ------------------------------------------------------------------------------------- Czy autorzy sławnych saksryckich eposów opisujących szczegółowo śmiercionośne machiny przepowiadali katastrofę wojny nuklearnej? "Strzelające gwiazdy" - w czasach ciemnoty i zabobonów uważane były za zły omen. Dziś poziom rozwoju technicznego pozwala na znaczne ograniczenie pomyłek w interpretacji takich naturalnych zjawisk, ale i tak okazuje się, że wiele zaobserwowanych obiektów to po prostu meteoryty. W średniowieczu we wszystkich tajemniczych zjawiskach powietrznych widziano latające smoki. Ale czy dla ówczesnych ludzi te smokinie były tak rzeczywiste, jak latające spodki dla obecnych świadków? Jeśli tak, to może UFO zmieniało przez wieki swój wygląd, aby spełnić ludzkie oczekiwania? Zadziwiająca bitwa powietrzna rozegrała się nad Norymbergą 4 kwietnia 1561 r. Współczesne relacje wspominają o przerażającym spektaklu, w którym lśniące kule, krzyże i rury walczyły ze sobą prawie godzinę w pełnym świetle dnia. Potem cały "oręż" spadł na ziemię, jakby spłonął w ogniu. Mieszkańcy Norymbergi widzieli w tym znak od Boga wzywający ich do poprawy i zejścia z drogi grzechu, zaś ufolodzy nie są zgodni w interpretowaniu zjawiska: jedni uważają to za niezwykły kaprys przyrody, inni za zjawisko natury pozaziemskiej. Edmund Halley, pionier naukowych metod obserwacji zjawisk astronomicznych oraz autor poważnych prac badawczych na temat anomalii i fenomenów natury. Upadek olbrzymiego meteorytu. Wiele tego typu zjawisk przyrodniczych przedstawiono jako UFO, zwłaszcza w relacjach sprzed XX w. Tym niemniej istnieje mnóstwo raportów opisujących niezwykłe i nie dające się wyjaśnić zachowania różnych świateł na niebie. W sierpniu 1783 r. grupa wybitnych pisarzy, artystów i naukowców, pośród których znajdował się pionier medycyny dr James Lind, na własne oczy oglądała pojawienie się nad zamkiem w Windsorze niesamowicie błyszczącej chmury, która wyglądała jak sterowana przez istoty rozumne. Zagadkowe pojazdy powietrzne, które w latach 1896 i 1897 licznie pojawiały się na niebie w niektórych rejonach Stanów Zjednoczonych były konstrukcjami na wyższym poziomie technologicznym niż amerykańskie sterowce tamtych czasów. Ponadto znacznie większe, co potwierdzają wszystkie relacje. Brat Ludviga Lidbacka 19 lipca 1946 r. ujrzał zagadkową rakietę, która wpadła do jeziora Kolmjarv w Szwecji. Rząd szwedzki otrzymał około 1000 podobnych zgłoszeń, ale krajowi eksperci ds. lotnictwa nie potrafili wówczas podać żadnego wyjaśnienia W przeczesywaniu dna jeziora Kolmjarw w poszukiwaniu resztek "rakiety:, która rozbiła się i wpadła do jeziora w lipcu 1946 r. podjął się Karl-Gosta Bartoll. Czy to właśnie w naszych czasach obserwatorzy z kosmosu odkryją nam swoje prawdziwe zamiary? Czy są przyjaciółmi, strażnikami, a może władcami? Materiał dowodowy do badań pozaziemskiego pochodzenia UFO opiera się na raportach licznych świadków i na wielu mało przydatnych zdjęciach, których wiarygodność jest zwykle odwrotnie proporcjonalna do ich jakości. 8 sierpnia 1965 r. James Lucci fotografował księżyc wiszący nad Beaver w Pensylwanii, kiedy w polu obiektywu znalazł się niezidentyfikowany obiekt latający. Zdaniem wielu ufologów UFO rzeczywiście są pojazdami z kosmosu, a rząd Stanów Zjednoczonych odszukuje i usuwa szczątki rozbitych na Ziemi spodków. Jeden z takich obiektów przypuszczalnie został zabrany do For Riley w Kansas w listopadzie 1964 r. Źródło - "NIEWYJAŚNIONE ZJAWISKA" Reuben' a Stone' a " Kiedy zapada zmrok....pojawiają się strażnicy ... " |
|
Posty: 1100
Dołączył: 2 Lip 2010r. Skąd: Ostrzeżenia: 0% |
|
|
|
Tu macie o ufo :
http://www.youtu(...)mqTUiwiA *Dopóki nie skorzystałem z Internetu, nie wiedziałem, że na świecie jest tylu idiotów* /Stanisław Lem |
|
Posty: 279
Dołączył: 31 Lip 2009r. Skąd: Ostrzeżenia: 0% |
|
|
|
O jakim UFO piszecie ,to była pomoc z nieba dla Wiesława wspaniałego , dostał ostatnie wytyczne jak ma pokonać konkurencje.Enter.
|
|