fractal, jakoś nie widzę abyś skorzystał z szansy wytłumaczenia, czyżby w twoim umyśle panowało średniowiecze? cóż...

MJE SZATUN OPENTAŁ
DUSZE MI SPENTAŁ
KAZUSY ZAJEBAL
DUPE ROZJEBAL
I TERAZ SIEDZE PRZEKLETY
MOZE KTOS MI PRZYNIESIE SKRETY
DUPA MNIE BOLI
JAKBY MNIE RZNELO STADO TROLLI
BOLA MNIE CYCE
BOLI MNIE DUPA
ZJADLEM MACICE
ZJADLEM DZIS TRUPA
JESTEM PAWELEK
MAM W CHUJ MASELEK
SMARUJE SE ANAL
MAM SZEROKI KANAL
BIORE TEZ W BUZIE
CZEKAM LOBUZIE :*

Po co się spierać i tak wszystkiego dowiecie się po śmierci

No dobra, a jak okaże się, że znajdę się nie po tej stronie co chciałbym? Nic nie wytłumaczy mojej niewiedzy przez którą znalazłem się w takiej przykrej dla mnie sytuacji. Podobno tam wszystko jest właśnie wiadome, nie ma nic do ukrycia, nic nie można już zmienić, klamka zapadła. Niektórzy mają sposób na takie czarne myśli - nie wierzą. Moim zdaniem udawanie, że czegoś nie ma, a w tym wypadku realnego niebezpieczeństwa, jakim jest potępienie, jest skrajną nieodpowiedzialnością. Zresztą co tu dużo mówić: jedno jest pewne jak dwa i dwa to cztery, umrze każdy z nas.

dokładnie.
Dalej nie wierzycie to może coś na faktach-
http://www.youtu(...)FK2Gc1Nw

Gdy wywołamy ducha

Po kilku minutach przyjechało pogotowie i przewiozło go do szpitala, po czym na oddział psychiatryczny. Następnego dnia było jeszcze gorzej. Wszystko przewracał, rozlewał, bił się po twarzy, kaleczył. Po kilku miesiącach pobytu w szpitalu psychiatrycznym nic się nie zmieniało na lepsze, pomimo różnych terapii z elektrowstrząsami włącznie.

Wielu ludzi w żadnym wypadku nie chce pogodzić się z odejściem bliskiej osoby i nieustannie ją do siebie przywołuje. Krótko po śmierci jest to w miarę normalne zjawisko. Każdy chce wiedzieć, czy ukochany zmarły nie cierpi (jeżeli cierpiał za życia), czy ma się dobrze. Z drugiej strony staramy się pocieszać siebie, że gdy sami umrzemy, doznamy ukojenia.

Wiele osób nie poprzestaje jednak wyłącznie na okresie żałoby, a nawet czyni z kontaktu z drugą stroną pewien rodzaj rozrywki. Jedni korzystają z pomocy mediów, inni robią to sami. Bywa, że niektórzy nie mogą się temu oprzeć, łakną tego jak powietrza. Nie zdają sobie sprawy z tego, że takie otwieranie się na świat zmarłych i przywoływanie duchów przypomina zabawę materiałami wybuchowymi przy ognisku.

To intrygująca, podniecająca „gra”, lecz nadzwyczaj niebezpieczna. Wystarczy chwila i nieszczęście gotowe. Wiele osób być może w tym miejscu zaprzeczy. Stwierdzą, że nieraz kontaktowali się z duchami i wszystko było w porządku (albo w czasie seansu nic się nie wydarzyło). W taki sposób myślała większość tych, którzy zgłaszają się do mnie po pomoc. Są w poważnych opałach, opętani przez tłumy duchów.

Niestety, bardzo wielu ludzi zostaje w trakcie seansu na resztę życia pozbawionych możliwości decydowania o sobie. Stąd nigdy dość ostrzeżeń.

Wcześniej interesowano się duchami, ponieważ niewiele na ten temat wiedziano od strony naukowej. Seanse spirytystyczne unaoczniały ludziom, że istnieje coś więcej niż tylko życie fizyczne, że po śmierci egzystencja toczy się nadal. Jednak naukowcy ci ponieśli ogromne koszty swoich badań, gdyż znaczna ich część została opętana. Większość z nich skończyła w zakładach psychiatrycznych, wielu popełniło samobójstwo, a inni umarli w męczarniach od chorób, które przyniosły ze sobą duchy. Badanie zjawiska, które już dawno i pod każdym względem zostało zbadane, przypomina zatem wynajdowanie koła wciąż na nowo.

http://stref(...)kul.html

Wyborca PO, mam pytanie do Ciebie. Czy Ty jesteś katolikiem czy tylko idiotą?

Nie odpowiem na to pytanie, bo nie lubię cwaniaczków. Swoimi wpisami przypominasz nadętego szreka. A może to Ty nim jesteś?

Ależ jedno nie wyklucza drugiego

A ty, fractal, kim jesteś, przyznaj się. Kajkoko/kajko to satanista, ktoś pisał o tym, to wiem. A ty?
Ja jestem katolikiem i się tego nie wstydzę - wręcz przeciwnie, jestem z tego dumny. No, pochwal się.

Ja jestem racjonalistą. Nie wierze w wywoływanie duchów, przepowiednie baby Wangi, porwania przez kosmitów, reinkarnację ani w świętego Mikołaja. Nie ma na to żadnych dowodów. Jeżeli kieruję się rozsądkiem to od razu muszę być satanistą?

skoro z ciebie taki racjonalista, to daj w końcu upust swojej wiedzy i nie błądź po średniowieczu jak to ująłeś. no chyba że po za napisaniem 'średniowiecze' twój racjonalistyczny umysł nie jest już w stanie nic wydukac

tu chyba najbezpieczniej pisac ze jest sie agnostykiem, a juz jakim zostawic wyobrazni czytajacego :]

Racja, w końcu nasz region jest wypełniony katolikami-patryjotami, a ci słyną z tolerancji i szacunku dla ludzi o odmiennych poglądach hehehe
Pozdrawiam

Nie nazwałem ciebie satanistą. Każdy kieruje się rozsądkiem to normalne. A ty się wstydzisz. Warto żyć tak żeby się nie wstydzić przed innymi. Napisałeś: jedno nie wyklucza drugiego, popierając kajka. Pochwal się racjonalisto w co wierzysz a nie wywijasz się jak wąż od odpowiedzi. Nie wstydź się, śmiało.
P.S. Agnostykiem to on na pewno nie jest... Nazwałbym go odpowiednio, ale skarżyłby się, że jestem nietolerancyjny.

A jesteś tolerancyjny?

To był żart, nie traktuj wszystkiego ze śmiertelną powagą



Cóż to, spowiedź? Nosisz koloratkę? Pytam z ciekawości.



Śmiało, nie musisz się obawiać, to wolny kraj. Nie będę się skarżył.

Gdybym traktował wszystko ze śmiertelną powagą nie zaglądałbym tutaj. Dobrze się tu bawię, ot co.

Nie noszę koloratki Skąd takie podejrzenie

Okey. Nie skarż się.

A bo jak czasem czytam Twoje posty to jakbym księdza słyszał
To w końcu dowiem się jak chciałeś mnie nazwać czy nie

Jak zwykle pierdolisz głupoty, koniec dyskusji. Andrzejku.

A co Ty chcesz ode mnie? Zapytałem czy jesteś tolerancyjny. To Cie tak zdenerwowało?

Polacy to jednak eksperci we wszystkim

echodna chcesz powiedzieć że nie należy się niczym interesować?
Praca, dom, praca dom i ewentulanie telewizor wieczorkiem byle nie za późno, siku i sapać i znowu praca dom telewizor posłuchanie u żonki, spanie, śniadanko, praca, dom, siku, spanie, i tak do... NIkt nie nazwie cię ekspertem masz to gwarantowane przy takim życiu. Najbezpieczniej to nie być "ekspertem" w niczym.

A może by tak to wszystko logicznie-biochemicznie-przyziemnie wytłumaczyć można było?!
Otóż , mózg ludzki pracuje w minimalnym stopniu , w stosunku do swojej możliwości. To tylko kilka procent-podobno 7-8.
Reszta jest nieczynna , choć wszystkie informacje wszechświata i osobiste są MU znane.
Czyli wszystko wie!
Jeśli prawidłowo pracuje , musi być prawidłowo zasilany energią ATP i węglowodanami/cukry/ w ilości 50-100 gram na dobę/biochemia/.
Co to znaczy 50-100 gram węglowodanów na dobę?
A no wystarczy jedna - max dwie bułki. To najprostsze i najpowszechniejsze przeliczenie. Tylko kto o tym wie - NIKT!
A gdzie reszta?! - słodycze , piwo , napoje slodkie , owoce.
Daję łeb na klocek , że dziennie uzbiera się tego ok PÓŁ KILOGRAMA!
Czy wtedy mózg jest właściwie zasilany - niestety NIE.
Następują 'PRZEBICIA" , "styki" w "pececie się nadpalają" - wskakują dane , które zostały wcześniej "ukryte".
Patrząc z boku na takiego delikwenta , mówimy to , co w temacie tego wątku.
A zatem , należy poznać Instrukcję Obsługi swojego organizmu. Wiedza jest na wyciągniecie ręki...

/wszystkie religie są złe- niebawem będzie tylko jedna religia na świecie - RELIGIA PRAWDY I WIEDZY - niebawem.../