Studiując w Rzeszowie często przesiadywałam nad Wisłokiem. Odpoczywając niedawno na rzeszowskich bulwarach pomyślałam o naszym nie zagospodarowanym terenie nad Sanem. Było by wspaniale gdyby znalazły się pieniądze np. z Unii na zagospodarowanie tego terenu. Ławeczki, plac zabaw, ścieżka rowerowa, oświetlenie. Miejsca przeznaczone na rozłożenie koca i wypoczynku "na trawie". Wreszcie byłoby gdzie jeździć na rowerze, rolkach czy biegać a nawet uprawiania tak modnego nordic walkingu. Nie ma takiego miejsca w Stalowej Woli. No może park koło torów ale tam jest dużo małych dzieci i czasem można na nie wpaść. Nad Wisłokiem jest taka mała przystań gdzie znajdują się rowerki wodne i łódki. U nas też można by to zrobić. Non stop teren ten patroluje policja-czyli praca dla ludzi. Poza tym jest tam mnóstwo drzew, krzewów, kwiatów. Pełno zieleni. Można odpocząć od zgiełku. Bardzo bym chciała żeby teren nad Sanem został tak wspaniale zagospodarowany jak w Rzeszowie. Ale wiem, że w Stalowej Woli to chyba nie jest możliwe. A może jednak...

było by git ale to niemożliwe po po konkretnej ulewie wszystko stoi w wodzie..

Właśnie to jest problem nr 1 , a problem nr 2 to kasa... Ale było by wspaniale. Wreszcie coś by się działo w stronę rozwoju rekreacji. Poza tym mogłoby tam być miejsce dla cyrku lub wesołego miasteczka gdy przyjedzie. Bo gdy otworzą sąd to raczej nie będą dawac pozwolenia zeby sie tam rozkladali. Wreszcie było by tam bezpiecznie .

Przed wyborami pewnego roku szlęzak obiecał bulwar i przystań flisacką nad sanem ale to było przed wyborami taka kiełbasa wyborcza teraz to wyraźnie widać.

Ja jestem przeciwny wolę tak jak jest. Te ławeczki w godzinach nocnych były by miejscem libacji i musiały by być pancerne aby wytrzymały do rana.
Rowerem można jeździć na co dzień używając go zamiast samochodu i wszystkim to wyjdzie na lepsze.