~~prawnik | |
|
|
Czy marszałek Podkarpacia i jego koledzy pójdą siedzieć?
12.01.2009. RZESZÓW. Rażąco niegospodarne wydanie 27,5 miliona złotych. O rażącej niegospodarności na rzeszowskim lotnisku pisaliśmy blisko rok temu. Wtedy w garażu stał bezużytecznie niskopodłogowy autobus kupiony przez Marszałka Podkarpacia za blisko 2 mln zł. Kilka miesięcy później do autobusu dołączyły: dwa wozy strażackie, cysterny paliwowe, pushback, odladzarka do samolotów, oczyszczarka pasa, sprzęt do odśnieżania, pług wirnikowy, pojazd do przewożenia osób niepełnosprawnych i urządzenie do pomiaru przyczepności pasa startowego. Na ten sprzęt wydano niemal 27,5 mln zł. Wszystko to wciąż stoi bezużytecznie. Sprawą zajmie się prokurator. Zarzutów w kilkunastostronicowym raporcie Najwyższej Izby Kontroli jest wiele. Kontrolerzy twierdzą, że przetargi na lotniskowy sprzęt były przeprowadzone z naruszeniem prawa. Zdaniem NIK, wybierani byli oferenci niespełniający warunków udziału w przetargu i których oferty powinny być odrzucone. NIK twierdzi, że zakupy dokonane przez zarząd Podkarpacia były nielegalne, więc zawarte umowy są nieważne. Kupowali w pośpiechu Wszystko działo się w drugiej połowie 2007 r. W budżecie państwa było zapisanych 27,5 mln zł na rozbudowę i modernizację portu lotniczego w Jasionce. Kwotą 10 mln dysponowała ówczesna wojewoda, a 17,5 mln było w gestii marszałka. W budżecie samorządu województwa było też na ten cel zapisanych 10 mln zł. Za te pieniądze miał być budowany terminal pasażerski. Wojewoda już czerwcu 2007 r. zorientowała się, że Porty Lotnicze nie rozpoczną budowy w 2007 r., więc pieniądze mogą przepaść. Ponieważ były one przeznaczone na budowę przejścia granicznego w przyszłym terminalu, wojewoda przesunęła te środki na modernizację drogowych przejść granicznych z Ukrainą i kasę wykorzystała. Marszałek Podkarpacia zauważył problem dopiero jesienią. Co zrobić, żeby nie zwracać do budżetu państwa 16,5 mln zł przeznaczonych na modernizację lotniska? W pośpiechu ogłoszono przetarg na sprzęt lotniskowy, złożono zamówienia i urządzenia kupiono. Chwała za to marszałkowi. Dlaczego przy tych procedurach złamano prawo? Cóż, nie każdy widać potrafi rządzić dobrze, mądrze i do tego zgodnie z przepisami. Skoro nie umie, to musi się liczyć z konsekwencjami. Karygodna niegospodarność Najpoważniejszym zarzutem NIK jest jednak nie sam zakup sprzętu, lecz niewykorzystanie urządzeń, na które wydano publiczne 27,5 mln zł. Wozy strażackie, cysterny, sprzęt do odśnieżania i autobus od wielu miesięcy stoją bezużytecznie, mimo że są bardzo na lotnisku potrzebne. Marszałek nie umiał znaleźć sposobu na wydzierżawienie tych urządzeń Portom Lotniczym. Dopiero po krytycznym raporcie NIK marszałek zdecydował się na negocjacje z PPL-em i być może za kilka miesięcy sprzęt lotniskowy zacznie być używany zgodnie z przeznaczeniem. |
|
|
Posty: 732
Dołączył: 2 Lip 2008r. Skąd: Stalowa Wola Ostrzeżenia: 0% |
|
|
|
|
|
Posty: 77
Dołączył: 12 Paź 2008r. Skąd: Ostrzeżenia: 0% |
|
|
|
Jedyne województwo w Polsce rządzące przez PiS!
Marszałek musi oddać pieniądze ? I oni chcą rządzić w Stalowej Woli !! Gazeta Wyborcza: Służby wojewody i skarbowe węszą w dawno zrealizowanych projektach unijnych. I często okazuje się, że część dotacji trzeba zwracać. Pieniądze odfruwają od nas bezpowrotnie do Komisji Europejskiej. Zwracać musieli już m.in. marszałek województwa i prezydent Rzeszowa Najświeższy przykład to projekt Podkarpackiego Urzędu Marszałkowskiego dotyczący budowy Wrót Podkarpackich. To portal województwa, który został uruchomiony jeszcze w 2006 r. Kosztował w sumie 2,7 mln zł, z czego blisko 2 mln pochodziły z kasy unijnej. Był to projekt realizowany jeszcze przez poprzednią ekipę w urzędzie marszałkowskim. Po tym, jak władzę przejął PiS, pod lupę wzięło go najpierw CBA, potem prokuratura. Na przełomie ubiegłego i tego roku kontrolę przeprowadził urząd wojewódzki. Wiosną nałożył karę - marszałek miał oddać 300 tys. zł z unijnej dotacji. Urzędnicy wojewody uznali, że nie funkcjonują podpis elektroniczny oraz dwie zakładki portalu: obsługa inwestora i zakładka o pracy. Marszałek Zygmunt Cholewiński protestował. Ustami swojej rzeczniczki przekazywał na początku czerwca: - Nie ma żadnych przesłanek do nakładania kar. Jeśli wojewoda uznaje, iż środki powinny zostać zwrócone, może uruchomić procedurę prawną, aby je odzyskać. Minęło kilka miesięcy i okazuje się, że do sądów iść nie było potrzeby. - Po wyjaśnieniach ze strony urzędu marszałkowskiego, po poprawionych funkcjonalnościach portalu wojewoda zdecydował o zmniejszeniu nałożonej wcześniej kary. Wyliczyliśmy, że o ile po kontroli wadliwe elementy projektu nie funkcjonowały w 50 proc., to po poprawkach nie funkcjonują już w 30 proc. Dlatego kara nałożona na urząd marszałkowski wyniosła ostatecznie 185,2 tys. zł. Plus 45,5 tys. zł odsetki - przekazuje Barbara Kuźniar-Jabłczyńska, dyrektorka wydziału certyfikacji i funduszy europejskich w Podkarpackim Urzędzie Wojewódzkim. Kara jest w tym przypadku rozumiana jako zwrot niesłusznie pobranej dotacji. Dlatego liczone są odsetki od chwili przelania dotacji na konto autora projektu. Co ważne w tym przypadku - kontrole, o których piszemy, dotyczą projektów ze starej perspektywy unijnej - Zintegrowanego Programu Operacyjnego Rozwoju Regionalnego na lata 2004-06. Już dawno zostały przeprowadzone i zamknięte, ale każdy z nich od daty zakończenia ma jeszcze tzw. trwałość przez pięć lat. I w tym czasie może być kontrolowany. Kontrole przeprowadza nie tylko urząd wojewódzki, ale także Urząd Kontroli Skarbowej. Sprawdzane jest, jak projekt funkcjonuje, pod lupę brane są też wszelkie sprawy proceduralne. - Właśnie najwięcej uchybień jest związanych z zastosowaniem ustawy o zamówieniach publicznych - zwraca uwagę dyrektor Kuźniar-Jabłczyńska. - Dlatego jesteśmy zmuszeni naliczać kary, których taryfikator ustaliło Ministerstwo Rozwoju Regionalnego. Za konkretne przewinienie jest konkretna kwota kary. Zwracane pieniądze są przesyłane do resortu, a ten z kolei przekazuje je do Brukseli. Te pieniądze już nie mogą pracować dla Podkarpacia - zaznacza. Ale Wrota to niejedyny przypadek, kiedy trzeba zwracać pieniądze. Część dotacji musieliśmy też zwracać ze sztandarowego projektu unijnego Rzeszowa - realizacji podziemnej trasy turystycznej wraz z rekonstrukcją płyty Rynku. W wyniku kontroli UKS okazało się, że były uchybienia w procedurze przetargowej. - Do zwrotu naliczyliśmy 224,6 tys. zł i odsetki w wysokości ok. 75 tys. zł - słyszymy w urzędzie marszałkowskim. Błędy dotyczyły dokumentacji przetargowej. - Pech chciał, że w momencie, gdy ogłaszaliśmy przetarg, zmieniały się przepisy. My przeprowadziliśmy postępowanie wg starych przepisów, a trzeba było wg nowych - tłumaczy Maciej Chłodnicki, rzecznik prasowy prezydenta Rzeszowa. Jego zdaniem kwoty blisko 300 tys. zł nie ma co żałować. - Cały projekt był wart blisko 16 mln zł. W tym kontekście pomniejszenie dotacji o ok. 300 tys. nie stanowi dla nas dotkliwego ciosu - komentuje. Także powiat leżajski musiał zwracać pieniądze. Miał projekt dotyczący rewaloryzacji dworu starościńskiego i baszt klasztoru oo. Bernardynów w Leżajsku. Zwrócić musiał 254,7 tys. zł, a odsetki sięgnęły 88 tys. zł. Tu też były uchybienia w specyfikacji przetargowej. Te błędy, które były popełniane przy ZPORR, mogą się też pojawiać przy obecnie realizowanych projektach. Kontrole już trwają, ale różnica polega na tym, że naliczane kary nie wędrują do Brukseli, tylko zostają na Podkarpaciu i są przeznaczane na inne projekty. |
|
Posty: 1348
Dołączył: 21 Kwie 2010r. Skąd: STALOWA WOLA Ostrzeżenia: 0% |
|
|
|
coś bym dopisał
ale jak to sie mówi ugryzę się w ktawiaturę ! bo glupota z miesiac by mnie w pierdlu kosztowała ! a raczej mi sie to nie widzi ! pozdro dla marszałka ty .... j... f...e !!! |
|
Posty: 1348
Dołączył: 21 Kwie 2010r. Skąd: STALOWA WOLA Ostrzeżenia: 0% |
|
|
|
jak kraść ?
w obliczu prawa ? da sie i tłumaczenie, że to moja wina ! |
|