Z powodu kryzysu gospodarczego akcja zostanie wstrzymana - najprawdopodobniej potrwa tylko do końca lutego 2009 r.

Początki akcji zainicjowała jedna z nauczycielek z Przeworska, która zwróciła się z prośbą do wolontariatu w Stalowej Woli. Pierwsze nakrętki zbierane były dla małego Kuby z Przeworska. Jego marzeniem było posiadanie wózka elektrycznego, który ułatwiłby mu poruszanie się. W miedzy czasie do fundacji zgłosiła się rodzina, która taki wózek posiadała po swoim dziecku, które także chorowało na tą samą chorobę. Po śmierci dziecka postanowili ofiarować wózek Kubie, który go potrzebował. Tym samym marzenie dziecka spełniło się.

Mimo wszystko akcja trwała. Ludzie zbierali nakrętki dalej... Zamiast wózka, za nakrętki zakupiono Kubie sprzęt rehabilitacyjny.

Kolejna akcja zbierania nakrętek została zorganizowana dla 32-letniej, niepełnosprawnej Agnieszki ze Stalowej Woli, na remont mieszkania. Drzwi do łazienki wymagały poszerzenia, również potrzebna była specjalna szersza wanna.

Ostatnia akcja ruszyła z pomocą dla jednej z wolontariuszek, która musiała przejść skomplikowaną operację w Berlinie. Jednak okazało się, że operację tę zrefunduje NFZ.

Dla Kuby zebrano łącznie 6 ton nakrętek, natomiast dla Agnieszki 5 ton. Dziś akcją zainteresowana jest cała Polska, jednak wolontariusze ze stalowowolskiego oddziału zastanawiają się czy jest sens jej przedłużania. W momencie sprzedaży pierwszych nakrętek za każdy kilogram otrzymywano 1 zł - w chwili obecnego kryzysu gospodarczego cena spadła do 10 groszy.

Jak się dowiedzieliśmy, kierownictwo MOPS-u uskarża się na odór, wydostający się z reklamówek, gromadzony w pomieszczeniach budynków. Dziś wolontariusze z CWiIO w Stalowej Woli znaleźli dobroczyńcę, który zgodził się udostępnić swój magazyn na przechowanie nakrętek. Wolontariat będzie chciał zaczekać na polepszenie sytuacji gospodarczej, gdzie cena za skup nakrętek wzrośnie.

W początkowych założeniach akcja miała na celu zbiórkę pieniędzy na wózek. Jak do tej pory paradoksalnie nie zakupiono ani jednego wózka.