NawigacjaStart » Forum » Stalowa Wola » Nasze miasto »
Nowy Temat Odpowiedz
3 most na Sanie - co dalej,
Posty: 449
Dołączył: 8 Kwie 2014r.
Skąd:
Ostrzeżenia: 0%
ff
Wysłany: 23 Cze 2016r. 14:16  
Cytuj
Będzie dużo, bo chcę upuścić trochę żółci...

Nadprezes MZB, krytykant z zawodu, rozpaliwie prosił o wyłączenie komentarzy pod jednym z artykułów, co zgodnie z prośbą zostało spełnione. Zapewne nikt nie przypuszczał, że pean na cześć nadprezesa z powodu nowej pergoli zamieni się w festiwal wykopywania brudów. Pozwolę sobie wkleić próbkę "troski" o dobro miasta, a raczej miejscowości zza Sanu:

CYTAT
Kilka tygodni temu lokalne media doniosły o budżetowej batalii jaką na forum podkarpackiego Sejmiku stoczyło dwóch radnych z Pysznicy. Eks-wójt tejże gminy, były podkarpacki marszałek i wicemarszałek Zygmunt Cholewiński oraz były stalowowolski starosta Bronisław Tofil potykali się z większością radnych o nową przeprawę na Sanie, a konkretnie o środki na prace studyjne związane z jej budową. Próba przeforsowania tego pomysłu spełzła na niczym, ale czy oznacza to porażkę dla Stalowej Woli? Czy nowy most, który ma skomunikować się ze skrzyżowaniem obwodnicy z ulicą Szopena jest miastu potrzebny?

W ciągu ostatnich kilku lat truizmy o konieczności budowy trzeciego mostu na Sanie wygłaszał Andrzej Szlęzak, inspirując tym co najmniej tuzin hurraoptymistycznych artykułów w lokalnej i regionalnej prasie. Mogliśmy wyczytać, że rola mostu ma być kluczowa dla rozwoju miasta, a nawet niezbędna dla dalszego jego istnienia. Dziennikarze gorliwie i po wielokroć cytowali prezydenta według którego inwestycja ta umożliwiłaby dostęp do zasańskich terytoriów, których Stalowa Wola rozpaczliwie potrzebuje i których administrowanie mogłoby w konsekwencji wpaść w jurysdykcję magistratu przy Wolności 7. Ponadto przeprawa miałaby skanalizować ruch drogowy z obydwu stron Sanu z obwodnicą i przyszłą drogą S74. Brzmi to niemal niepodważalnie słusznie, niestety w rzeczywistości wszystko wygląda znacznie mniej spójnie.

Po pierwsze, zacznijmy od stalowowolskiej drogi obwodowej oraz ekspresowej S74 łączącej Nisko z Opatowem. Obie te inwestycje stanowią niezbędny kontekst budowy nowego mostu, ale niestety, realizacja żadnej z nich nie jest pewna. Prace nad s74 zawieszono, a na realizacje obwodnicy GDDKiA pieniędzy nie ma. Ostateczny przebieg ciągów jezdni, lokalizacja potencjalnych przepraw przez San oraz węzłów drogowych dla obu tych arterii są jedynie zlepkiem domysłów i pobożnych życzeń. Poza tym nie do końca jest pewne, czy powstanie i obwodnica i ekspresówka, czy raczej coś na kształt 2w1, czyli odcinek naszej podskarpowej zostanie wpisany w przebieg S74. Na marginesie, to drugie wydaje się bardziej realne, bo powstanie po obydwu stronach rzeki równoległych dróg o tym samym standardzie jest równie prawdopodobne jak przekształcenie turebskiego lotniska w kosmodrom. Jak zatem już dzisiaj można planować nową przeprawę nie mając bladego pojęcia którędy ostatecznie przebiegać będą te arcyważne dla miasta trakty? Przecież lansowana lokalizacja może się z nimi minąć lub wręcz utrudnić ich budowę. Wróżenie z fusów czy precyzyjne zagranie w imię jakiś interesów?

Po drugie, trzeba sobie odpowiedzieć na pytanie, po co miasto potrzebuje nowych terenów za Sanem? Oczywistym uzasadnieniem byłyby rosnące potrzeby mieszkaniowe Stalowej Woli, która lokalizacji pod nowe osiedla już nie ma. Jest tylko jeden problem, Stalowa Wola żadnych rosnących potrzeb mieszkaniowych nie ma i zaryzykować można tezę, że stan ten utrzymywać się będzie przez długie lata, jeżeli nie przez dekady. Dlaczego? Dlatego, że demografia miasta jest katastrofalna, a sytuacja gospodarcza nie rokuje wielkich nadziei na poprawę. Wystarczy wspomnieć, że w ciągu ostatnich 10-12 lat liczba mieszkańców miasta realnie spadła o dobre 15 tysięcy, a średnia krajowych zarobków jest wciąż jak lizak za szybą – nieosiągalna. To nikogo nie przyciągnie.

Jeżeli zatem potrzeby mieszkaniowe nie są palącym problemem i zarazem impulsem do radykalnych kroków administracyjnych, po co z taką pasją napinać mięśnie i przepychać wariant otwarcia pysznickich gruntów na potrzeby miasta już teraz? Odpowiedź na to pytanie może być zaskakująco oczywista, tu nie chodzi o tereny pod budownictwo mieszkaniowe tylko o nowe tereny dla biznesu. Czyżby zatem w spokojnej czy wręcz sypialnianej Pysznicy powstać miał obszar industrialny? Bardzo możliwe, bo w takim właśnie inwestycyjnym kontekście o terenach tych w czasie sesji budżetowej Sejmiku prawił Zygmunt Cholewiński, a wtórował mu Bronisław Tofil – czy odwrotnie.

Mieszkańcy Pysznicy od jakiegoś już czasu wyrażają obawy o przyszłość gminy, której ekologiczny charakter mógłby zostać zaprzepaszczony przez przemysł, niemniej ostatnio mają coraz więcej sygnałów, że ktoś taki scenariusz jednak nagryzmolił. Jeżeli tak się stanie, to będzie to przejaw istnego barbarzyństwa i całkowitej ignorancji wobec charakteru miejsca. Każdy, kto zdrów na umyśle zauważy, że tereny o których tu mowa nadają się jedynie na osiedla mieszkaniowe, choćby dla zaspokojenia przyszłych potrzeb Stalowej Woli. Są one naturalnym i obecnie jedynym rezerwuarem parceli pod budownictwo mieszkaniowe, co na pewno nie stoi w sprzeczności z interesem gminy i jej naturalną swoistością. Więc co takiego popycha te industrialne plany? Odpowiedzią jest najstarszy na świecie przyczynek ludzkiej aktywności - zysk. Sprzedaż gruntów do celów inwestycyjno-przemysłowych jest po prostu bardziej opłacalna niż sprzedaż tychże gruntów na cele mieszkaniowe.

Kto więc stara się przepchnąć budowę mostu na wiele lat do przodu zanim będzie on naprawdę Stalowej Woli potrzebny? Kto stara się wymusić tę inwestycję za wszelką cenę i wbrew logice, zanim zapadną decyzje o ostatecznym przebiegu kluczowych dla Stalowej Woli i całego regionu arterii drogowych? Odpowiedź jest oczywista, ktoś kto w takim scenariuszu ma swój żywotny interes, bo wykupił parcele leżące w omawianym rejonie i jak najszybciej chce zdyskontować tę inwestycję lub w jakiś pokrętny i trudno rozczytywalny sposób ubije na tym polityczny "deal". A czy na moście zyskają mieszkańcy Stalowej Woli i Pysznicy? Z całą pewnością nie oni mają tu być głównymi beneficjatami.




Autor tekstu, po samorządowej kampanii wyborczej i popełnieniu szeregu artykułów na swoim blogu, powołany został na stanowisko prezesa MZB. Socjolog z wykształcenia, krytykant z zawodu szybko się uczy i w podzięce za pomoc w obaleniu walenizmu dostaje solidny stołek od prezydenta miasta.

Tymczasem afera mostowa się nie kończy. Prezydent bowiem ZREZYGNOWAŁ ze 150.000.000 zł na ten projekt zarezerwowanych w budżecie województwa. O ile sam most mógł się nie zgadzać z wizją nowych władz, o tyle warte zapytania pozostaje, dlaczego zrezygnowano lekką ręką z sumy stanowiącej niemal budżet miasta? Kwota ta w zupełności wystarczyłaby nie tylko na budowę łącznika obwodnicy z TSSE, ale również na budowę wiaduktu i.rozbudowę ul. Przemysłowej.

Jak zatem traktować działania władz, które z jednej strony rezygnują z takich kwot, po czym chwalą się milionową dotacją na budowę boiska?

Chcący szuka rozwiązania, leniwy - wymówki.
Profil 
Prywatna wiadomość 
 
 
Nowy Temat Odpowiedz

NawigacjaStart » Forum » Stalowa Wola » Nasze miasto »